poniedziałek, 6 maja 2013

Chapter 14 ♥

Tak wiem nie bylo dawno rozdzialu, ale musicie mnie zrozumiec.
- Uczylam sie do matur, bo jutro pisze z polskiego
A swoja droga to budze sie jutro o 5 rano, zeby sie wyszykowac + wliczam tez drobne korki. Dzisiaj jak jechala z kolega to myslalam, ze nie dojedziemy do sklepu (musialam sobie sukienke i buty na jutro kupic). Tkie korki, ze masakra.
A teraz pytanie do was.
Chcecie raz w tygodniu jakis imagin?

Jezeli nie bedzie co najmniej 5 komentarzy rozdzialu nie dodam


Ps. Trzymajcie za mnie kciuki. 






*Sobota*
Te trzy dni minely szybko. Mamy 17 grudnia i za tydzien swieta. Babcia przyjezdza jutro. Wstalam o 12. Tak wlasnie o 12. Wyspana zeszlam z lozka i poszlam do lazienki. Poszlam sie wykapac. Nastepnie wyprostowalam wlosy. Ubralam kremowe rurki, czarna bokserke i granatowa marynarke. Zeszlam na dol. Wiktor z Alankiem siedzieli na dole i ogladali telewizje. Zrobilam sobie sniadanie i razem z nim udalam sie do chlopakow. Usiadlam pomiedzy nimi. Wiktor zaczal sie smiac. Supeeer. Po jakis 15 minutach zadzwonil dzwonek do drzwi. Poszlam otworzyc, a w drzwiach stal usmiechniety Louis, 
- Hej, Wiki. Gotowa? - zapytal.
- Tak, tylko ubiore buty i kirtke. - powiedzialam i zaczelam aie uboerac.
- Czesc Lou. - powiedzial Wiktor.
- Siema stary. - zasmial sie Louis.
- Mozemy isc. - powiedzialam.
Wyszliamynz domu i weszlismy do jego samochodu.  Zapielam sie pasem. Louis usmiechnal aie do mnie i odpalil samochod.
- Co robi Zayn?  - zapytalam.
- Odsypia wczorajszy koncert. - zasmial sie.
- On tak dlugo spi?!
- Tsssa, jego dobudzic to cud. - powiedzial.
- No to swietnie. - powiedzialam, a on sie zasmial.
- Wiki, nie przejmuj sie tymi hejtami. El ma tez ciezko, ale spokojnie nikt ci nic nie zrobi. - powiedzial.
- Mam takie wrazenie, ze niszcze Zaynowi zycie. On jest typem, ktory lubi sie zabawic, a ja? Jakas niedojda.
- Mala, on jest niesmialy. Uwoerz mi. Pierwszy raz jak z nim gadalem to byl taki skryty. - powiedzial.
- O mamy ceche wspolna. - zasmialam sie.
- Nie tylko to. No, ale i tak przeciwenstwa sie przyciagaja. I do tego jego ma cie polubila.
- Skad to niby wiesz? - zapytalam.
- Byla i nas w sroda. Mowila, ze Zayn w koncu znalazl sobie inteligentna, piekna, naturalna i skromna dziewczyne.
- Co?! - otworzylam szerzej oczy.
- Nie dziw sie. Ma racje. - usmiechnal sie do mnie.
Dojechalismy do galerii. Weszlismy do pierwszego sklepu. Lou chcial kupic bransoletke Eleanor. Pomoglam mu wybrac. Zlota z napisem 'Forever Love'. Potem w nastepnym sklepie (akurat dzieciecym). Kupil dla siostr dwa wielkie rozowe misie. Spodobal mi sie sliczny kremowy wielki mis. Kupilam go dla Alana. Kolejny przystanek. O boze.Sklep pilkarski. Louis pomogl mi wynrac prezent dla Wiktora.Kupilam mu pilke, koszulke i zdjecie z autografami FCBarcelony. Potem weszlismy do sklepu z roznymi pierdami. Louis kupil chlopakom prezenty. Stalam tak i myslalam co kupic Zaynowi. Nie obchodzi swiat, ale co mi szkodzi. Poszlismy do sklepu z zegarkami. Znalazlam jeden swietny. Byl koloru granatowego. Zobaczylam cene. Wystraxzylam sie, ale w kncu kupilam. Louis kupil jeszcze siostrom kosmetyki, ktpre ja wyboeralam. Zamiast zawiezc mnie do domu zawiozl do ich domu. Weszlismy. Sciagnelam kurtke i buty. W salonie siedzial Liam z Danielle.
- Hej. - powiedzialam do nich.
- Ooo Wiki. - podeszla do mnie Dan i przytulila. - I co nie wymeczyl cie? - zapytala.
- Na szczescie nie. Wiecie gdzie Zayn? - zapytalam.
- Spi. - powiedzial Liam.
- To ja do niego ide.
Weszlam po schodach. Potem otworzylam drzwi od jego pokoju. Weszlam do seodka ije zamknelam. Zayn slodko spal. Godzina 16, a on spi. To jest bardzo normalne. Polozylam sie obok niego. Chwycilam jego za glowe i pocalowalam. Po chwili poczulam, ze zaczal sie dolaczac do mnie. Zasmialam sie, a on nie odrywal sie ode mnie.
- Jak sie spalo? - zapytalam siadajac na lozku.
- Cudownie, ale pobudka lepsza. - zasmial sie.
- Jutro moja babcia przyjezdza. No i... No, bo ten. No Wiktor jedzie do Liverpolu nie wiem po co, ale nie onto. Chodzi mi czy bys ze  mna pojechal po babcie na lotnisko. Nie mam jak, ale jesli nie to spokojnie sa taksowki i...
-Pojade. - zasmial sie, a ja sie do noego przytulilam.- Dzieki. - powiedzialam.
- Wiesz ja chyba pojde sie ubrac. - stwerdzil i wyszedl z pokoju.
Na lozku lezal jego telefon. Wzielam do reki i odblokowalam. Jeju on ma tapete z moim zdjeciem. Jaki on kochany. Weszlam w jego kontakty 'Napalony Harry', 'Pogromca Kevinow' O co chodzi?! Odlozylam jego telefon. Za to wzielam laptopa. Zalogowalam sie na swoim fejsie. O co kurde chodzi? Napisala do mnie Dagmara moja przyjaciolka z Polski.
D : Wiki, dlaczego ty sie do mnie nie odzywasz? Zaspamowalam ci cala skrzynke mejlowa, a ty nic! Znalazlam twojego fb. Odezwij sie prosze.
Nie byla dostepna. Postanowilam sie zalogowac na poczte. Kiedy to zrobilam mialam 120 wiadomosci. Wszystkie od Dagmary. Zaczelam czytac od najstarszej. Byly to wiadomosci w stylu 'Czemu sienieodzywsz? Umieram z tesknoty. Blagam odpisz.' Pisala do mnie co miesiac, nawet czescie. Cale te 5 lat do mnie pisala. Poplakalam sie. Zaniedbala coa tak wspanialego. Nasza przyjazn. Ja musze ja odbudowac! Po chwili Zayn wylonil sie zza drzwi lazienki. Spojrzal sie na mnie. Podszedl i przytulil.
- Hej, co jest? - zapytal.
Opowiedzialam mu cala historie. Postanowilam zadzwonic do niej wieczorem, jak wroce do domu.
- Nie mialabys nic przeciwko jesli porwalbym cie jutro z samego rana? - zapytal.
- Nie raczej nie. - zasmiala sie. - Ladny jestes wiesz? - powiedzialam i potargalam jego wlosy.
- MOJE WLOSY!! - krzyknl, a ja wystraszona wybieglam z pokoju smiejac sie, a za mna biegl wkurzony Zayn.
Zbieglam na dol. Zauwazylam Harrego i sie za nim schowalam. Ten nie wiedzial o co chodzi, a po chwili zbiegl rowniez Zayn.
- Pomoz mi. - zasmialam sie.
- Tori, ja cie widze. - powiedzial Zayn, a po chwili podbiegl.
Wywrocilam sie z nim na ziemi, a on mnie zaczal laskotac. Smialam sie glosno, az poplakalam sie ze smiechu. W koncu przestal. Podal mi reke. Wstalam, a on mnie przytulil. Odepchnelam go od siebie.
- Nie dotykaj mnie, bo pobrudzisz. - powiedzialam i znowu potargalam mu wlosy.
Tym razem wzial mnie na rece. Spojrzalam sie na niego i nie wiedzialam o co chodzi. Polozyl mnie na kanapie, a potem wyszedl na balkon. Spojrzalam na Harrego, bo tylko on siedzial w salonie.
- Poszedl zapalic - powiedzial.
Wkurzona wstalam i wyszlam na balkon, a Zayn stal z papierosem. Wyjelam mu go z ist.
- Co kur... - kiedy zauwazyl mnie zamknal sie.
- Chcesz umrzec? - krzyknalem na niego.
- Przestan. - chcial mi zabrac go z reki, ale ja mu nie pozwolilam.
- Nie oddam ci. A teraz dawaj paczke - wyciagnelam reke do niego.
- Nie. - powiedzial.
- W takim razie czesc. - powiedzialam.
Rzucilam papierosa na ziemie. Weszlam do salonu, a prosto z niego do holu, gdzie chwycilam kurtke i wyszlam z domu. Kiedy chaialam wyjsc juz z terenu, poczulam czyjas reke na moim nadgarstku. Odwrocilam sie. Zayn stal i w rece trzymal paczke fajek. Wlozyl mi do reki. Byl zly. Wiem to, widac pojego prawoe czarnych teczowkch.
- Masz. - powiedzialam i mu je oddalam.
Odwrocilam sie, ale on znowu chwycil mnie za nadgrstek. Tym razem wyrwalam sie mu. Poszlam na przystanek i pojechalam do domu. W domu Wiktor ogladal telewizor, a Alanek stal i patrzyl sie na mnie.
- Kochasz mnie jeszcze? - spytal sie maluch.- Jasne, ze tak kochanie - zdjelam kirtke i wzielam go na rece. - A dlaczego pytasz? - zapytalam sie jego.
- Bo caly czas jezdzisz do Zayna, a dla mnie nie masz czasu - powiedzial, a ja go mocno przytulilam.
- Przepraszam. Oboecuje, ze pojdziemy jutro do wesolego miasteczka. - powiedzialam, a on aieusmiechnal.
- Dziekuje. - zszedl ze mnie i pobiegl gdzies.
Poszlam na gore do pokoju. Opadlam na lozko. Bylam bardzo zmeczona. Spojrzalam na zegarek. 19.46. Poszlam sie wykapac. Ubralam czarno-blekitne bokserki w serduszka i bluzke z batmana. Polozylam sie na lozku. Wziela telefon i zaczela szukac nimeru Dagmary. Znalazlam. Zadzwonilam, jeden sygnal, drugi, trzeci, czwarty..., odebrala.
- Tak slucham? - powiedziala po Polsku.
- Dagmara? - zapytalam.
- Tak, o co chodzi?
- Ummm, to ja Wiktoria - zaczelam. - Mal...
- Wiki! Jeju, czemu sie noe odzywalas?! - krzyknela do sluchawki.
- Nie uzywalam poczty, caly czas sie uczylam. Przepraszam cie bardzo.
- Wybaczm - zasmiala sie. - Opowiadaj, jak w Londynie?
Opowiedzialam jej caly poczatek, ale zatrzymalam sie przy opowiedzeniu o Zaynie. Nie chcialam. Nie teraz.
- Ojeju, mycha - zawsze ta do mnie mowila - ja wiem, ze to niekulturalne, ale wiezmiesz mnie kiedys do siebie? Stesknilam sie.
- A co robisz w swieta? - zapytalam.
- Nic, rodzice w delegacji, a ja mialam jechac do babci do Wloch, ale nie wiem jak to bedzie, jeszcze mi nic nie mowila...
- To moze przyjedziesz do mnie? Moja babcia cie wezmie ze soba. Co ty na to? Prosze. Tak dwno sie nie widzialysmy. Chce odbudowc nasza przyjazn. - mowilam szybko.
- Kocham Cie! - krzyknela.
Omowilam z nia najwazniejsze rzeczy i juz jutro przyjedzie z moja babcia. Ja ja sieciesze. Chce chociaz troche naprawic nasze relacje. Zmeczona zasnelam, nie pamietajac o klptni z Zaynem.

6 komentarzy:

  1. Jest booosko !! *-*
    Wiem że póżno, ale życzę powodzenia i zdania matury :*
    Tak !!! Chcę imagin !!
    Życzę weny, szczęśliwego zdania matury, no i oczywiście chęci do pisania bloga :D
    Pozdrawiam - Nat <3

    PS: Wpadnij: http://opowiadanie-o-one-direction-natka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas na blogu pojawił się nowy rozdział :D
    Zapraszamy
    Buziczki
    Gośka&Paula

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny! Do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. suuper ((; czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  5. boski ;)
    dodawaj ;D

    OdpowiedzUsuń