niedziela, 19 maja 2013

Chapter 19 ♥


Na sam poczatek :
Bardzo DZIEKUJE za 24 tys. wejsc. Wow.
Za 30 obserwatorow z czego komentuja 2?
A no i za 54 wyswietlenia tamtego posta.
Jestem tez zawiedziona, mam tyluobserwatorow wiec czemu nie komentujecie co?
Dodaje regularnie rozzialy przeciez. 
Mial byc wczoraj imagin, ale Ola (bo to ona go napisala) powiedziala, ze musi dopracowac go. Przypominam, ze jest pierwsza zalozycielka bloga.
A do tego to Mati wczoraj siedzial do pozna i zostal na noc. (Spal w innym pokoju zboczuchy!). Wiec nie mialam czasu.
Pozdrawiwam i tym razem licze na komentarzy wiecej.


*Daga*
Przebudzilam sie. Moja glowa. Wow, musialam duzo wypic. Otworzylam powoli oczy i zauwazylam lezcego obk mnie Harrego. Spal. O kurwa, a ja jestem naga. Spojrzalam pod koldre. Harry tez. Jestem jakas nienormalna. Probowalam sobie cos przypomniec, ale nic. Po chwili Harry mocno mnie objali przytulil. Spojrzalam na niego. Chyba spi albonjest dobrym aktorem.
- Styles, ty nie spisz! - szepnelam mu do ucha.
- Mhhh - zamruczal.
- Mowilam ci, ze cie nie nawidze co nie? - zapytalam sie siadajac na lozku. Przykrylam sie koldra, a Harry ptworzyl oczy i spojrzal na mnie. - Jednak ci nie mowilam. Ale terazto mowie. Nie nawidze cie - powiedzialam, a on sie zasmial.
- Czyzby - podniosl jedna brew i usiadl podpierajac sie lokciami. - Ohh, Harry taak. Ohhh - zaczalnsie wyginac na lozku. - Musialem ci usta zakleic, bo darlas sie - powiedzail, a ja sie zarumienilam. - I tak dla scislosci to ja cie wzielam do siebie. Ty zaczelas mnie robierac no i wiesz nie moglem sie oprzec - usmiechnal sie lobuzersko.
Zapanowala cisza. Harry sie usmiechal. Spuscilam wzrok i zaczelam przekladac palcami.
- Daga ja zly nie jestem - powiedzial siadajac przy mnie. - Wrecz szczesliwy, ze mam taka przyjaciolke - zaczl calowac moja szyje.
- Hazza - powiedzialam szeptem. - A co z chlopakami?
- Byl tylko Zayn, ale ma pokoj o wiele dalej. I mamy dzwieko szczelne sciany - powiedzial i znowu zaczal mnie calowac.
- Ja musze wrocic - szepnelam mu do ucha.
- Szkoda - wesrchnal gleboko.
Pozbieralam ciuchy z ziemi i sie ubralam. Stanelam przy nim - byl juz ubrany. Zeszlismy na dol. Harry z Tori siedzieli na kanapie.
- O czesc -powiedzial Zayn z Tori patrzac na nas.
- Hej - odpowiedzielismy.
- Czemu ty zamykasz drzwi od pokoju na klucz?! - zapytal go Zayn.
- A po co macie mi sie wpieprzac do pokoju? - warknal na Zayna.
- Styles uspokuj sie! - krzyknelam na niego.
- Nie bedziesz mnie uciszala - syknal lapiac mnie mocno za nadgarstki.
- Spierdalaj! - krzyknelam i sie mu wyrwalam.
Pobieglam do domu.
*Swieta*
Obudzilam sie rano. Nie chce mi soe wstawac. Wczoraj Styles do mnie przyszedl i poklocilismy sie bardziej. Dzisiaj mamy 25 grudzien, a ja musze wstac. Niechetnie to zrobilam. Ubralam kremowe rurki, szary swterek we wzorki norweskie i rozpuscilam wlosy. Zrobilam sobie kreski i wytuszowalam rzesy. Zeszlam na dol i wszyacy siedzieli juz przy stole.
*Tori*
Daga znowi sie spoznila, ale wczoraj klocila sie z Harrym, ale nie wiem o co, Zjedlismy sniadanoe, a potem zadzwonil do mnie Zayn i zaprosil na spacer. W skowronkach wyszlam na dwor i poszlam do parku. W rece trzymalam prezent dla Zayna. Jak mu sie nie spodoba to sie chyba zabije. Wchodzac do parku ujrzalam sylwetke mojego chlopaka. Siedzial na lawce. Kiedy mnie zauwazyl wstal i podszedl do mnie. Objal mnie w talii i pocalowal. Odwzajemnilam ten pocalunek. Po chwili odsunelam sie i podalam mu paczuszke.
- Co to jest? - zapytal patrzac mi w oczy.
- Prezent. No otworz! - jeknelam.
- Ale ja nie chce od ciebie nic - powiedzial i chcial mi oddac.
- Nie. No bierz i otwieraj.
Zasmial sie i otworzyl siadajac na lawce.
- Tori, dziekuje - rzucil sie na mnie i pocalowal.
- Podoba ci sie? - zapytalam.
- Oczywiscie - usmiechnal aie do mnie. - Ale ja mam tez cos dla ciebie - podal mi torbke.
- Dziekuje - powiedzialam.
Otworzylam i wyjelam pudelko. Otworzylam je i ujrzalam zloty naszyjnik z serduszkiem, ktore btlo wypelnione diamencikami.
- To jest sliczne - kilka lez splynelo po moich oczach.
Wzial ode mnie naszyjnik i stanal za mne. Odgarnal mi wlosy na kewy bok i zapial mi naszyjnik. Odwrocilam sie do niego. Pocalowalm go.
- Idziesz do mnoe? - zapytal. - Chlopakow nie ma. No Harry jest, ale jest wkurzony na caly swiat wiec siedzi u siebie w pokoju.

Poszlam z Zaynem do niego. Weszlismy do domu, rozebralismy sie i usiedlismy na lozku. Siedzielismy tak dlugo, kiedy nagle uslyszelismy huk u gory. Zayn pobiegl na gore,'a ja poszlam powoli za nim. Zdarzylam dopiero wejsc na gore.
- Tori, dzwon po karetke szybko!!! - krzyknal Zayn.
Wbieglam do pokoju Harrego, a on lezal na ziemii, a w okol niego pelno tabletek nasennych. Szybko zadzwonilam po karetke, a Zayn krzyczal na Harrego.
- Obudz sie! Kurwa Harry! - lrzyczal jednoczesnie placzac.
Zadzeonilam do Dagi, powiedzialam jej wszystko, a ona powiedziala, ze pojedzie do szpitala.
*Daga*
30 minut temu dzwonila Wika. Kurwa, co on zrobil no?! W koncu dobieglam do szpitala. Wbieglam na oddzial i zauwazylam Zayna i Wiktorie. Podboeglam do nich. Mialam cale oczy zalane od placzu. Prawda bylo to, ze zakochalam soe wtym idiocie, ktory wlasnie probowal sie zabic. Wiki objela mnie mocno i zaczela.
- Operuja go - powiedziala.
- Jakie sa szanse, ze sie uda? - zapytalam zanoszac sie placzem.
- 20% - powiedziala szeptem, a ja przytulilam sie do niej mocniej i plakalam.
- Ja go kocham. Kurwa on musi przezyc! - krzyknelam.
Boze no! Blagam cie uratuj Harrego. On jest taki mlody. Ma tyle fanow. Nie moze stracic kariery.
*3 godziny pozniej*
Nagle z sali wyszedl lekarz. Wstalam i podbieglam do niego.
- Co z Harrym? - zapytalam.
- Jest pani kims z rodziny? - zapytal.
- Jestem jego dziewczyna.
- Pan Styles zazyl wiele tabletek nasennych. Udalo nam sie przywrocic prawidlowa prace serce, ale jest w spiaczce. Moze sie wybudzic za 2 godziny, 5, 2 dni, a nawet miesiace albo moze sie nie wybudzic. Ze wzgledu na obecny stan przeczuwamy najgorsze - powiedzial, a ja zaczelam glosniej plakac irzytulilam sie do Wiki i Zayna. Zayn z Wiktoria weszli do Harrego, a ja zostalam na korytarzu. Po kilkunasto minutachwyszli i powiedzieli, ze wracaja do domu. Niepewnie weszlam do sali, w ktorej lezal Harry. Kiedy zobaczylam jego lzu zaczely jeszcze bardziej leciec mi z oczu. Lezal nieruchomo, mial podloczomych pelno jakis urzadzen. Byl blady jego wlosy byly strasznie pokrecone i lezaly na poduszce. Oczy mial zamkniete i sine. Podeszlam do niego. Powoli usiadlam na krzeselku. Niepewnie chwucilam jego dlon. Byla zimna. Przylozylam ja sobie do ust i chuchnelam, zeby ogrzac mu reke. Lzy scoekaly mi z policzkow.
- Czemu to zrobiles co?! - zapytalam. - Po co? Harry obudz sie. Musisz soe obudzic!  Jesli tego nie zrobisz to... to ja sie zabije. Harry ja ciebie kocham rozumiesz?! - mowilam, ale on nadal lezal bez ruchu. - Blagam, obudz sie - zanioslam sie placzem.
Siedzialam tak dlugo trzymajac jego reke. Delikatnie ja gladzilam i ocieplalam.
Obudzila mnie pielegniarka.
- Idz do domu, przespij sie.
- Noe, zostaje tutaj - powiedzialam. - Dalej to samo? - zapytalam majac nadzieje, ze powie, ze coraz lepiej i zaraz soe wybudzi.
- Niestety tak - powiedziala po czym opuscila sale.





5 komentarzy:

  1. Biedny Hazz...
    Mam nadzieję że się szybko wybudzi.
    No i oczywiście mam nadzieję że szybko pojawi się nowy rozdział :D
    Ten jest jak zwykle boski :*

    PS: Zapraszam :D http://opowiadanie-o-one-direction-natka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się twój blog, pisz dalej :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz dalej, świetny obrót sprawy, czekam na nexta xoxox

    OdpowiedzUsuń
  4. dodawaj szybko!!! musimy się dowiedzieć co się dzieje z Harrym!!! a ja nadal brecham sie z gifu z 18 rozdziału huehuehuehuehuehue

    OdpowiedzUsuń