środa, 22 maja 2013

Chapter 20 ♥



Witam i przepraszam,za brak rozdzialu wczoraj. No, ale teraz juz jest.
Jutro pisze matire z francuskiego i jak na razie koniec, potem heszcze ustne.
Nie chce sie rozpisywac, ale powiem tyle :
Chce wiecej komentarzy.
Udzielac sie w ksiedze gosci i pytac w pytaniach. Odpowiem na wszyatko (no prawie)




Pchwili przyszli wszyscy chlopacy. Wyszlam z sali, a za mna Wika. Zeszlam z nia na dol do kawiarenki. Zamowilam sobie mocna kawe i zaczelam ja pic.
- Daga, chodz do domu. Wyspisz sie.
- Nie. Nie zostawie go - powiedzialam.
- Co pomiedzy wami zaszlo co? - zapytala.
- Nie powiesz nikpmu? - zapytalam.
- Obiecuje - powiedziala.
Wlepilam wzrok w kawe.
- Wtedy w hotelu to ja z Harrym... -urwalam, a z moich oczu zaczely leciec lzy.
- Przespalas sie z nim? - zapytala szeptem, a ja kiwnelam glowa.
- A po tej imprezie to
- O boze - jeknela.
- Przepraszam. Nie wiem co we mnie wpadlo. On powiedzial, ze nie czuje nic do mnie - wypilam do konca kawe.
Wstalam, a za mna wstala Wiki i poszlysmy do gory na sale. Chlopacy akuratnwyszli oprocz Louisa. Pozegnali sie ze mna, a aja weszlam do sali. Louis siedzial na krzesle i plakal. Podeszlam blizej i dosunelam drugiego krzeslo. Usiadlam na nim.
- Przepraszam - wyszeptalam.
- Za co? - zapytal Louis spogladajac na mnie.
- To przeze mnie on tu lezy - powiedzialam placzac. - To moja wina - zanioslam sie placzem, a Lou mnie przytulil.
- Shh... Bedzie dobrze - powiedzial.
Siedzialam z Lou w ciszy. O 23 poszedl do domu. Pielegniarka proowala mnie stad wywalic, ale nie wyszlam. Dlatego przynniosla mi kawe. Wypilam ja za jednym razem. Odgarnelam Harremu wlosy z czola i pocalowalam go tam. Kciukiem przejechalam po jego policzku. Nie moge zniesc tej mysli, ze to moja wina.
Kolejny dzien i pielegniarka znowu mnie obudzila. Tym razem chciala mi wcisnac cos do jedzenia. Noe chcialam zjesc, ale zagrozila, ze mnie wtedy wyrzuci. Pokiwalam przeczaco glowa i wypilam kolejna kawe. Dzisia chlopacy tez przyszli. Wiktoria przyniosla mi ciuchy na przebranie. Poszlam do toalety i unralam szare dresy i szara bluze Jakc Willsa, biale conversy. Usiadlam na korytarzu i czekalam na to, az bede mogla wejsc. Po kilku godzinach chlopacy wyszli, a ja weszlam. Zegarek wskazywal 20.Zlapalam jego'dlon.
 - Harry - wyszeptalam ledwie, bo nie moglam powstrzymac sie od placzu - obudz sie prosze cie. Chlopacy cie potrzebuja. Ja tez. Blagam cie - znoeruchomialam. Poczulam jak porusza palcem.
Kliknelam na przycisk, a po chwili przyszedl lekarz i mu to powiedzialam. Podlaczyl kroplowke i powiedzial, ze jakby sie obudzil i zaczal jeczec z bolu, mam go zawolac. Siedzialam tak i trzymalam go za reke.
- Harry, jak mnie slyszysz to porusz palcem - poczulam jak nim rusza. - Kochanie obidz sie. Przepraszam, chcialam powiedziec Harry. Jestem tutaj. Tylko sie obudz - lzy zaczely mi leciec strumieniami. - Harry, prosze cie. Pospales sobie juz 2 dni. Wiec obidz sie teraz. Jestem tu przy tobie caly czas. Chlopacy tez byli - mowilam, a on scisnal moja reke. - Harry, proszeee obudz sie - zanioslam sie placzem i patrzylam na niego trzymajac za reke.
Po chwili ujrzalam jego zielone teczowki. Usmiechnelam sie dalej placzac. Jego oczy patrzyly sie w sufit. Trzymalam jego dlon w rekach. Lzy plynely jak wodospad. Magle Harry ostroznie odwrocil glowe w moja strone. Spojrzal na mnie, a ja spuscilam wzrok.
- Boli cie cos? - spytalam.
- Nie - powiedzial cicho szeptem.
- Mam isc? - zapytalam, kiedy juz przez 10 minut patrzyl w sufit. - Przyniose ci cos do picia.
Zeszlam na dol. Kupilam mu wode jablkowa. Poszlam do gory. Weszlam do sali.
- Przynioslam ci wode - powiedzialam i polozylam mu na szafce.
- Byal pielegniarka - szepnal, sluszalam jak ma porblem z mowieniem. Mial straszna chrype. - Powiedziala, ze jakas moja dziewczyna siedzi to od 25 grudnia i nie opuscila ani razu szpitala. Nie je i pije tylko kawe oraz czuwa przy mnie.
- Przepraszam - stalam tak, a on patrzyl w okno. Z oczu znowu wylecial potok lez. - Chcialam wiedziec co z toba i musialam sklamac. Przepraszam - powiedzialam.
Odwrocilam sie i juz dotykalam klamki.
- Stoj, chodz na chwile - powiedzial.
Podeszlam niepewnie i usiadlam na krzeselku.
- Dziekuje ci - powiedzial. - Daga..
- Cicho, nie mow duzo i idz spac. Powinnes sie wyspac i odpoczac.
- Kocham Cie - powiedzial szybko.
- C.co? - zapytalam otwierajac szerzej oczy. - Harry?
- Kocham Cie - powtorzyl.
Delikatnie odgarnelam mu wlosy z czola. I zlapalam jego reke.
- Harry, pewnie gadasz bzdury, ale teraz idz spac - powiedzialam.
Kiwnal glowa i zamknal oczy. Pocalowalam jego reke i ja scisnelam mocniej. Harry po chwili zasnal. Bylam bardzo spiaca, ale nie teraz. Pielegniarka przyniosla mi kawe. Wypilam ja i dalej siedzialam przy nim. Obidzil sie o 6. Nadal siedzialam przy nim.
- Idz spac - powiedzial do mnie.
- Nie. Zostaje - powiedzialam do niego.
- Masz wory pod oczami. Wygladasz okropnie - powiedzial do mnie.
- Ja wiem. Kochan.... Harry, ja cie nie zostawie. Siedzialam tu tyle i bede dalej siedziala - powiedzialam i ziewnelam.
- Daga, prosze cie. To chociaz sie przespij.
Oparlam rece na lozku, a na nich glowe. Spojrzalam na niego, a on sie usmiechal.


2 komentarze: