niedziela, 16 lutego 2014

Thirty Eight 'Zayn'

To było coś cudownego. Jak bajka. Znalazłam swojego księcia. Był kochany, pomocny, romantyczny i ufałam jemu. Z dnia na dzień co raz bardziej mnie zaskakiwał. Parę dni temu oświadczył mi się. Wiem, że najpierw spytał się mojego taty. To był cudowny dzień.
Leżeliśmy w łóżku. Przytuliłam się mocno do niego, a on pocałował mnie w głowę.
- Myślałaś o ślubie? - zapytał.
- Chciałabym ślub z klasą. Taki cudowny ale klasyczny, ale z klasą. Rozumiesz? - zapytałam.
- Nie - odpowiedział.
- Wszędzie biało z dodatkiem błękitu. Takie szykowne, ale bez przesady. Sala i zespół - powiedziałam. 
- W Anglii robimy prawda? - zapytał.
- Tak, ale musimy wynająć taką sale weselną z pokojami, bo moja rodzina jest wielka. 
- Będzie co zechcesz - powiedział.
- A jak z kościołem? - zapytałam.
- Rozmawiałem z pastorami ze Stanów Zjednoczonych. Dadzą nam ślub. Tylko ty w swoim kościele musisz potem dostarczyć, że wzięłaś ślub i takie tam - powiedział.
- Kocham cię - powiedziałam. 
- Ja ciebie też.
Pare miesięcy później Zayn się zmienił. Chciałam zacząć już planować ślub, ale on jeszcze 'nie miał czasu'. Było mi smutno. Właśnie wrócił ze studia.
- Hej kochanie - powiedziałam.
Nie odpowiedział. Poszedł do góry. Nie wiedziałam co się dzieje. Poszłam za nim. Siedział przy biurku i coś pisał. Podeszłam i usiadłam mi na kolanach. 
- Kochanie, co się dzieje? - zapytałam dotykając jego twarzy.
- Nic. [T.I.], nie mam teraz czasu - powiedział. 
Zeszłam na dół i zastanawiałam co się dzieje. 
Zaczęłam się co raz gorzej czuć. Wymiotowałam, zmieniał mi się nastrój. Poszłam do apteki po test ciążowy. Zrobiłam w domu i wyszedł negatywny. Cieszyłam się. Chociaż postanowiłam się upewnić na 100% u lekarza. A więc zapisałam się do ginekologa. Zayn nic nie podejrzewał, trochę mnie to smuciło.
Niestety, u ginekologa dowiedziałam się, że jestem w 2 miesiącu ciąży. Przecież brałam tabletki. Fakt, może pare razy zapomniałam, ale wtedy nie robiliśmy tego.
Wróciłam do domu. Zayn siedział i jadł obiad. Usiadłam na przeciwko jego. Podał mi talerz z obiadem. Nie miałam ochoty na jedzenie. Co ja teraz zrobię? Ze względu na jego humor nie powiedziałam jemu. Rano obudziłam się i prawie zabiłam potykając się o Zayn'a biegnąc przez łóżko. Wbiegłam do łazienki i zwymiotowałam. Zayn dobiegł do mnie i przytrzymał mi włosy. Skończyłam i wstałam. Podeszlamdo umywalki i chwyciłam szczoteczkę.
- Co się dzieje? - zapytał. - Nie pierwszy raz wymiotujesz - powiedział.
Nie odpowiedziałam nic. Zaczęłam myć zęby. Umyłam, ale on nadal stał i patrzył się na mnie.
- Kochanie - zaczął.
- Teraz kochanie? A co przez ostatnie 2/3 tygodnie się działo? - zapytał. 
- Przepraszam. Miałem wielki stres w pracy. Na szczęście nie mamy trasy - powiedział.
Przytulił się do mnie.
- Zayn - zaczęłam, a on spojrzał się na mnie. - Jestem w ciąży - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- C-co?! - odsunął się ode mnie. - Nie żartuj sobie ze mnie - powiedział poważnie.
- Ja nie żartuje - szepnęłam.
Już wiedziałam, że nie jest za wesoło.
- To twoja wina! - wrzasknął. - Nie umiesz brać tych durnych tabletek?! - zapytał się.
- Przepraszam - powiedziałam. - Nie czekaj. Moja wina?! A czyli sama siebie zapłodniłam?! - zapytałam. - Trzeba było samemu się zabezpieczać, a nie teraz zrzucać winę na mnie!
- A na kogo?! To twoja wina! - krzyknął.
- Super - powiedziałam ściągając pierścionek z ręki. - Proszę bardzo - oddałam jemu i zeszłam na dół do kuchni. 
Byłam wściekła! Zdałam sobie sprawę, że zerwałam zaręczyny. Z oczu zaczęły wydobywać się łzy. Usłyszałam jak Zayn wychodzi z domu. No i dobrze! Niech sobie idzie!!! 
Poszłam do góry i przebrałam się. Ubrałam zwykłe dżinsy i bluzę. Wytuszowałam rzęsy i uczesałam się. No spoko, a co teraz mam robić? 
Włączyłam muzykę i wzięłam się za robienie obiadu. Zajęło mi to ponad godzinę. Zjadłam, a następnie zadzwoniłam do mamy. Opowiedziałam jej wszystko, ale ona broniła Zayn'a! Zawsze tak jest! Usiadłam przed telewizorem. Byłam wykończona więc zasnęłam.
Ktoś mnie podniósł i zaczął nieść. 
- Zayn? - zapytałam.
- Shh... Śpij - powiedział i poczułam, że leżę na łóżku. 
Po chwili położył się obok mnie.
- Gdzie byłeś? - zapytałam.
- Śpij - powiedział, a ja usiadłam szybko.
- Gdzie?! - ponowilam pytanie.
- U Liam'a - powiedział. 
- Oh, dziwie się, że wróciłeś - powiedziałam. - A potem co robiłeś?
- Byłem i Niall'a.
- Oczywiście, urządziliście sobie spotkanie singli? - zapytałam.
- Przepraszam cię! - krzyknął. - To był szok no! Mam tylko 21 lat, a już mam zostać ojcem! Mam karierę, fanów, nie mamy jeszcze ślubu w dodatku. Dziwisz się mi? - zapytał.
- Tak! Nagle jaki ty biedny. A co ja mam powiedzieć? - zapytałam. - Mam 19 lat i jestem w ciąży. Mój chłopak zrzuca całą winę na mnie. To ja będę musiała nosić przez 9 miesięcy to dziecko. To ja będę musiała je urodzić! I to ja będę musiała wychowywać je sama, bo ty jeździsz w trasy!!! Rzeczywiście! To ty masz przechlapane - powiedziałam i zaczęłam płakać.
- Ej, kochanie - objął mnie ramieniem. 
- Przepraszam. Ja nie chciałem. 
Podał mi pierścionek. Nałożył go na palca.
- Będzie trzeba przyspieszyć ślub - powiedzieliśmy razem.


środa, 12 lutego 2014

Thirty Seven 'Louis'

To wszystko było takie szybkie i nagłe. Nie wiedziałam kiedy ja się na to zgodziłam i dlaczego... Ah, dla kasy. No, ale powiedzmy sobie szczerze. Mam 18 lat, za 2 miesiące 19. Potrzebuje pieniędzy na auto, małe mieszkanko, ciuchy. Halo! Dziwicie się?
A o co dokładniej chodzi?
Zgodziłam się zostać 'udawaną dziewczyną'. Jeszcze nie wiem kogo.
Dlatego też właśnie szłam do jakieś - bóg wie jakiej - firmy. Ubrałam się w miarę ładnie. Czarne cienkie rajstopy, czarna obcisła do połowy uda spódniczka, kremowy sweterek w nią włożony i kremowe vansy. Jest dobrze co nie? 
Zamknęłam parasol i weszłam do środka. Podeszłam do recepcji, powiedziałam jak się nazywam i od razu wysłała mnie na 23 piętro, biuro numer 66. Weszłam do windy i wybrałam numer. Ten czas się dłużył, a ja miałam stresa. W końcu winda się zatrzymała. Wysiadłam z niej i poczęłam szukać tego biura. Udało się i znalazłam. Zapytałam.
- Proszę - usłyszałam i uchylając drzwi weszłam kawałek.
- Dzień dobry - powiedziałam.
- O, [T.I.], wejdź - uśmiechnął się mężczyzna, a ja weszłam.
- Proszę siadaj - wskazał na skórzany fotel. 
Usiadłam.
- Napijesz się czegoś? - zapytał.
- Nie, dziękuję - powiedziałam.
- Tak więc przejdziemy do sprawy. Będziesz udawać dziewczynę Louis'a Tomlinson'a. Śpiewa w...
- Wiem kto to - przerwałam mu.
- Dobrze... Fani podejrzewają, że jest gejem. Nie jest - powiedział wyprzedzając moje pytanie.
Wyjaśniał mi pare spraw, ale w pewnym momencie...
- Będziesz u niego mieszkać - powiedział.
- Pan sobie ze mnie żartuje tak? - zapytałam.
- Nie, musi to być jak najbardziej wiarygodne. Omówiliśmy wszystko? Masz jakieś uwagi, pyt....
- Nie zgadzam się na mieszkanie razem! - powiedziałam oburzona.
- Podpisałaś kontrakt. Zgadzasz się na wszystko! - powiedział.
- A skąd mam wiedzieć czy on nie ma jakiś zapędów seksualnych? - zapytałam.
- Ałć, zabolało - odwróciłam się i ujrzałam 'mojego chłopaka'. 
- Nie chodziło mi o to - chciałam się chociaż uratować. 
- Nie na gadania. Jesteście ze sobą już trzy miesiące jakby dziennikarze pytali, a dzisiaj masz mieć już swoje rzeczy u Louis'a - powiedział.
Zmierzyłam go wzrokiem i wstałam.
- Dowidzenia - powiedziałam i wstałam.
Minęłam 'mojego chłopaka' i wyszłam z gabinetu. Weszłam do windy, a on w ostatnim momencie wszedł. 
- Jestem Louis, a ty? - zapytał.
- [T.I.] - odpowiedziałam niechętnie. 
- To o której będziesz spakowana? - zapytał.
- Ugh - westchnęłam. Spojrzałam na zegarek : 12.34. - Do 17 chyba się wyrobię.
- Podasz adres? - zapytał. - Przyjadę po ciebie - powiedział.
Podałam jemu adres i wyszliśmy na dwór. On poszedł w stronę samochodu, a ja otworzyłam parasolke i udałam się w stronę swojego domu. Eh, co za deszcz. 
- Podwieźć? - o mój Boże, prawie zawału dostałam. Czarne audi, a w nim Louis.
- Nie trzeba - powiedziałam.
- No to nie - odjechał.
W domu jak najszybciej się spakowałam. Wyjaśniłam siostrze wszystko więc bez problemu mnie puściła. Nawet się cieszyła, że ona i jej chłopak będą mieli cały dom dla siebie. Spakowałam chyba wszystko. Ciuchy, kosmetyczka, zdjęcia, albumu, buty, gitara itp. Dobra jest wszystko. Nie żartuje, ale miałam ze sobą 5 wielkich walizek i trzy kartony. Ciekawe jak on w tym swoim audi to pomieści? Haha, wali mnie to tak szczerze! 
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam, a tam Louis.
- Nie wiem jak się zmieści to w twoim Audi, ale...
- Wziąłem większy samochód - powiedział. 
- Ok. To pomożesz mi zanieść to wszystko do twojego samochodu? - wskazałam na stertę walizek i pudeł.
I pomógł mi. Pożegnałam się z siostrą i weszłam do jego samochodu. Zapięłam pasy. Po chwili i on wszedł. Usiadł i odpalił samochód i ruszył.
Zapanowała niezręczna cisza.
- Ile ty w ogóle masz lat? - zapytałam.
- 22 skończyłem w grudniu. A ty? - zapytał.
- Za pare miesięcy 19 - odpowiedziałam i całą drogę żadne z nas się nie odezwało.
W końcu dojechaliśmy. Niezła chata tak powiem! Zaczęliśmy wnosić walizki. Kiedy skończyliśmy pokazał mi mój pokój. Cały biały, białe meble, białe łóżko, biała pościel na łóżku i kremowe panele. Usiadłam i chciałam rozpakować swoje rzeczy, ale nie było tutaj szafy. 
Zeszłam na dół.
- Mam pytanie - spojrzał się na mnie. - Jakaś szafa na ciuchy? - zapytałam.
- Masz dodatkowe dwie pary drzwi w pokoju, jedne do twojej łazienki, a drugie do garderoby. 
- Oh, Umm, dziękuję - powiedziałam.
Wypakowałam wszystko i poustawiałam zdjęcia i inne pierdoły. Spojrzałam na zegarek. 23. A ja głodna jestem. Eh, idę się wykąpać. Wykąpana ubrałam czarne bokserki i dużą bluzkę z superman'em. Włosy związałam w kitkę i położyłam się w łóżku. Nie mogłam zasnąć całą noc. Zasnęłam w końcu o 7. 
- Ej - usłyszałam coś, a raczej kogoś. - Wstawaj no! - ten Louis już mnie wkurza. 
Otworzyłam oczy i spojrzałam się na niego.
- Wstawaj musimy iść na miasto - powiedział.
- Ehh - zasmuciłam się, a on wyszedł. 
Ubrałam się podobnie jak wczoraj z tym, że zamiast kremowych kolorów były błękitne. Włosy rozpuściłam i pomalowałam się delikatnie. Wzięłam torebkę i włożyłam do niej telefon i portfel. Zeszłam na dół, a on siedział na kanapie już ubrany.
- Idziemy? - zapytał.
- Mhh - odpowiedziałam i założyłam torebkę na ramię. 
- Mamy iść do galerii, mam ci kupić jakąś biżuterię - powiedział jakby znudzony.
- Ale ja...
- Muszę - powiedział.
- Eh.
Nagle zaburczało mi w brzuchu. 
- Nic nie jadłaś - powiedział.
- Żyje i oddycham, nic mi nie jest - powiedziałam.
- No to idziemy - powiedział.
Wyszłam z domu, a on go jeszcze zamykał. Podszedł do mnie i złapał mnie za ręke. 
- Tylko się uśmiechaj i dobrze graj - powiedział.
- Oczywiście - odpowiedziałam uśmiechając się.
Wyszliśmy z posiadłości i ruszyliśmy w stronę galerii, która była niedaleko.
- To... Jak tam noc? - próbował zacząć temat.
- Zasnęłam o 7. Więc spałam 2 godziny, ale spoko - powiedziałam. 
- Czemu? - zapytał.
- Nie mogłam zasnąć - odpowiedziałam.
- Aha, skąd jesteś zapytał.
- Jak miałam 4 lata to się tutaj przeprowadziłam z ciocią i siostrą. Wcześniej mieszkałam w Polsce, ale często tam jeżdżę. A ty mieszkałeś w Doncaster czy coś takiego prawda? - zapytałam.
- Tsssa, musiałem się przeprowadzić zaraz po programie - powiedział. 
Doszliśmy do galerii i ludzie zaczęli się na nas gapić. Weszliśmy do sklepu z biżuterią i w dodatku drogiego. 
- Chciałabyś kolczyki, bransoletkę, naszyjnik - zaczął wymieniać.
- Weź coś najtańszego - powiedziałam.
- Żeby mój menadżer mnie zabił? - spojrzał się na mnie. - To co wolisz? - zapytał znowu.
- Bransoletkę - powiedziałam.
- To ja wybiorę - uśmiechnął się do mnie. 
Wybrał coś, a kobieta za ladą zaczęła pakować. Zapłacił i wyszliśmy. Podał mi.
- Dziękuję - powiedziałam i pocałowałam w policzek.
- Nie na za co - uśmiechnął się do mnie. 
Poszliśmy do kawiarni, a potem do parku. 
Siedzieliśmy na ławce i rozmawialiśmy.
- Obok nas jest dziennikarz, mam prośbę nie wystrasz się - powiedział.
- Ale czeg... - pocałował mnie.
Oddałam ten pocałunek. Dotknęłam delikatnie jego szyji. Po chwili oderwaliśmy się od siebie. 
- Jesteś świetną aktorką - powiedział.
- Wiem - uśmiechnęłam się.

- 5 miesięcy później -

Nadal jestem jego 'dziewczyną'. Powiem szczerze, dogadujemy się nieźle, ale w swoim towarzystwie spędzamy mało czasu. Najgorsze jest to, że poczułam coś do niego. 
Dzisiaj wraca z trasy. Jak mam go przywitać? Po prostu pójdę spać, żeby nie było żadnych niekonfortowych sytuacji. Wykąpałam się, ubrałam czarne bokserki i fioletową bokserkę. Położyłam się do łóżka. Nie mogłam zasnąć. Nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu, ale nie jedna osoba. Pewnie przyszedł z kolegą. Usłyszałam ich śmiechy. Po dwóch godzinach zaczęło mnie to denerwować. Na prawdę chciałam zasnąć, a oni tam pewnie pili. No, ale nie zwrócę jemu uwagi, bi to w końcu jego dom. Nawet jeśli mieszkam tutaj 5 miesięcy. Przewracałam się z boku na bok. Postanowiłam iść po coś do picia. Wyszłam i zaczęłam schodzić na dół, ale zatrzymałam się w połowie schodów, bo usłyszałam swoje imię.
- No coś ty! - to był Louis.
- Ale jak się tak liżecie i chodzicie za rękę to nic nie czujesz? Zero? - nie! Ja nie chciałam tego słyszeć!
- Stary no przestań. Jak się skończy udawanie związku to koniec. Może pogadamy sobie od czasu do czasu...
- Ale musisz coś do niej czuć! Przyznaj się.
- Tylko i wyłącznie dobra znajoma.
- Ja i tak wiem swoje.
Z oczu zaczęły się lać łzy. Wbiegłam do góry i zatrzasnęłam drzwi, następnie zamykając je na klucz. Skuliłam się w rogu i zaczęłam płakać. To bolało! Nie odwzajemniona miłość. Ja już nie dam rady być....
Ktoś zaczął pukać.
- [T.I.], jesteś? - to Louis.
- Tak - odpowiedziałam próbując zatuszować drżenie w wymowie.
- Mogę wejść? - zapytał.
- Nie - odpowiedziałam.
- Co się stało, że drzwi trzasnęły?
- Ummm... Bo ten, no wiesz przeciąg! - odpowiedziałam.
- Jutro o 8 jedziemy na jakąś randkę - powiedział.
- Musimy?
- Tak - odpowiedział.
- Ale ja się źle czuje. Chyba chora jestem - powiedziałam.
- To jutro zadzwonię po lekarza...
- Nie! Dwa dni poleżę i będzie dobrze - dobra ze mnie aktorka?
- To jutro przyjde do ciebie. Dobranoc - powiedział.
- Dobranoc - odpowiedziałam.
Nie spałam całą noc. Płakałam jak najciszej. Dlaczego musiałam się w nim zakochać?! Przecież jest milion innych przystojnych mężczyzn. Dlaczego on?! Już po pierwszym pocałunku się zakochałam. To mnie bolało i to bardzo. Ale cieszyłam się jak wychodziliśmy jako 'para'. Teraz? Teraz będę musiała być jeszcze lepszą aktorką. Nie wiem jak to teraz będzie? Teraz kiedy już wiem, że nie nam szans. 
Nad ranem udało mi się zasnąć. 
- Hej, wstawaj - już wiem, że to Louis.
- Zostaw mnie - ziewnęłam.
- Jesteś dobrą aktorką. Menadżer się nabrał na to, że jesteś chora, a tak serio czemu nie chcesz iść? - zapytał. 
- Która godzina? - zapytałam.
- Po jedenastej - powiedział. - Ale nie zmieni....
- Daj mi spać - szepnęłam i nakryłam się kołdrą.
- Czemu wczoraj płakałaś? - zapytał.
- Nie płaka...
- Wcale - powiedział. - A więc?
- Nie ważne - odpowiedziałam. - Nie interesuj się i daj ni spokój! - krzyknęłam.
- Chciałem tylko pomóc - powiedział i wyszedł.
- A spieprzyłeś wszystko - szepnęłam do siebie i poszłam spać.
Obudziłam się po 20. Eh, nigdy tak długo nie śpię. Chyba nikogo w domu nie ma. Zeszłam po cichu i poszłam się napić wody. Wypiłam ją i chciałam wejść do góry, ale Louis przede mną stanął.
- Powiesz mi? - zapytał.
- Nie - odpowiedziałam.
- Powiedz - i zaczęliśmy się kłócić. 
Kłótnia trwała ponad godzinę. Nie wytrzymałam.
- Bo się w tobie zakochałam! Chciałeś to wiedzieć? Chciałeś? Bo ja dobrze wiem, że jestem dla ciebie nikim i to się nie zmieni. Więc zostaw mnie w spokoju - krzyknęłam i wbiegłam na górę.
Przez 3 dni miałam spokój, ale musiałam wyjść z Louisem gdzieś na miasto.
Ubrałam czarne rurki, biała koszule, dżinsową katanę i szare vansy. Włosy rozpuściłam i pomalowałam się. Ćwiczyłam uśmiech. Ok, wyglądam na szczęśliwą dziewczynę. Zeszłam na dół. Spojrzałam się na niego.
- Idziemy? - zapytałam.
Podszedł i złapał mnie za ręke. Wyszliśmy z domu i poszliśmy do parku. Udawaliśmy rozmowę. W końcu usiedliśmy na ławce, a on mnie objął.
- Przepraszam - szepnął. - Wiem, że cie to boli, ale...
- Zachowuj się jakby nic nie było.

- 3 miesiące później -

Te miesiące wyglądały tak, że pokazywaliśmy się razem, a potem się nie odzywaliśmy się do siebie.
A wiecie co dzisiaj jest? Tak właśnie! Wyprowadzam się i to koniec naszego 'zwiazku'. Za tydzień Louis na ogłosić na wywiadzie, że to koniec i coś tam. Już się spakowałam. Sprawdziłam czy wszystko. Tak, wszystko. 
Louisa nie było w domu. Jego szofer odwiózł mnie do apartamentowca. Kupiłam w nim apartament, gdyż moja siostra z chłopakiem wyprowadziła się do Walii. Weszłam do środka. Pięć pomieszczenia. W jednym wanna, toaleta, w drugim łóżko jedno osobowe, w trzecim był niby salon, kolejne kuchnia i ostatnie wielki pokój z dużym łóżkiem. Eh, będę musiała go urządzić. 
Po tygodniu urządziłam tylko łazienkę. Jasno-fioletowe kolory w łazience. To mi się podobało. Duża wanna, umywalka, toaleta i kabina prysznicowa oraz wielkie lustro, a na szafce pełno perfum. Dzisiaj zaczęłam malować na biało salon. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. W fioletowym kombinezonie i cała ubrodzona poszłam otworzyć drzwi. Przed nimi stał Louis.
- Hej - powiedział patrząc na mój strój.
- Hej - odpowiedziałam powoli nie wiedząc o co chodzi.
- Mogę wejść? - zapytał.
- Właśnie maluje...
- Dwie minuty - wpuściłam go. - Wczoraj na wywiadzie miałem powiedzieć, że zrywamy, a ja powiedziałem, że cie kocham - powiedział.
- I co w związku z tym? - zapytałam.
- Kocham cię - powiedział.
- Hahahahaha, dobre. Ale żartów sobie ze mnie nie rób - powiedziałam poważnie.
- Nie żartuje - powiedział i mnie pocałował. 
To był inny pocałunek. On nigdy tak nie całował.
- Oh, skoro tak to pomóż mi pomalować - stwierdziłam, a on zaczął się śmiać. - Ponoć chłopacy pomagają swoim dziewczynom. Więc mógłbyś pomalować  mi mój salon?
- Myślałem, że zamieszkamy razem u mnie. Znowu. 
Zdezorientowałam się.
- Jak pomożesz to mieszkasz tu ze mną - powiedziałam.
- Liczyłem na tę odpowiedź - powiedział i poszedł malować!

wtorek, 11 lutego 2014

Thirty six 'Zayn cz.1'

- Nie no! Żartujesz! - Krzyknęłam podekscytowana do słuchawki.
- Ha, nie! Mówiłam ci, że pojedziemy tam. A ty "Nie nie uda się nam" wisisz mi nową torebkę od Chanel - powiedziała piskliwym głosem.
- Kochana o to już się nie martw! Zobaczymy się na lotnisku, buźki - odparłam i rozłączyłam się. Nie wierzę, że pojadę na pokaz mody w Paryżu. Po prostu cudownie. Uradowana rzuciłam się biegiem do garderoby, wyciągnęłam z niej walizkę i zaczęłam pakować do niej swoje ubrania. Shannon jest boska, załatwiła nam te bilety! Różowe szpilki, czarne, fioletowe, granatowe....
Spakowana udałam się do gabinetu ojca.
- Nie, mówiłem już wam. Nasza firma musi mieć ekologiczne.... Przepraszam zaraz oddzwonię - powiedział
- Tato, bo ja mam sprawę do ciebie
- Słucham córciu
- Bo wyjeżdżam na tydzień do Paryża, a moje konto świeci pustkami
- Aha, potrzebujesz pieniędzy, dobrze przeleje ci więcej na konto
- Dzięki - powiedziałam i poszłam do kosmetyczki, a później do fryzjera.
Gotowa pojechałam moją porsche po Shannon.
- Cześć kochana! To nie ma na co czekać, jedźmy! Paryż czeka! - pisnęła.
                                                                  ***
Na lotnisku było zamieszanie. Pełno ludzi się śpieszyło na samolot. Shann poszła już na swoje miejsce, a ja jeszcze poszłam poprawić makijaż. Wychodząc z łazienki wpadł na mnie jakiś chłopak. Jego bluzka zaczepiła się o moją bransoletkę i ją zerwała! To jedyna pamiątka po mojej mamie. Ona przynosiła mi szczęście. Nosiłam ją, tylko w wyjątkowych sytuacjach. Tylko ta bransoletka mi została po niej. Wszystkie inne rzeczy ojciec sprzedał na aukcji. Teraz panował mną gniew.
- TY IDIOTO! Moja bransoletka! Ty! Zniszczyłeś moją bransoletkę!
- Uspokój się. Odkupię ci ją.
- Nie! Nie odkupisz! - wrzasnęłam i pobiegłam do samolotu.

 Usiadłam na swoim miejscu i schowałam twarz w dłoniach. Zauważyłam jak starsza pani się do mnie przysiadła.
- Co cię trapi dziecino - zapytała.
- Nic takiego... tylko straciłam bliską mi osobę, a teraz jedyna rzecz po niej została zniszczona...
- Kochanie, to nie jest tak, że jeśli masz jakąś rzecz po tej osobie, ta osoba zawsze pozostanie w twoim sercu, nie w jakieś rzeczy. Rzeczy nie są warte twoich łez. - rzekła kobieta. Ja uśmiechnęłam się i podziękowałam jej, po czym wyciągnęłam z torebki chusteczkę.
                                                                ***
Poszłam odebrać swój bagaż. Nigdzie nie mogłam go znaleźć. Zobaczyłam napis: "LONDON". O cholera! Pomyliłam samolot! Zaklęłam pod nosem i wyciągnęłam telefon. Wybrałam numer Shannon.
- Połączenia wychodzące zostały zablokowane. - CO! Jak to.. Poszłam do kawiarenki na lotnisku i poszłam złożyć zamówienie. Zamówiłam kawę i podałam kelnerce kartę.
- Przepraszam, ale na tej karcie nie ma pani środków. Muszę zatrzymać tę kartę.
- Ale jak to?! Dam tę kartę. - podałam drugą.
- Na tej również nie ma środków.
Poszłam usiąść na ławkę i zobaczyć co mam w portfelu. 1 euro. We Włoszech bym coś za to kupiła, ale tutaj są funty jak dobrze pamiętam. Bez pieniędzy w obcym kraju. Po prostu świetnie. Buty zaczęły mnie uciskać i je ściągnęłam. Co się dzieje, dla czego nie mam pieniędzy na koncie? Z moich myśli wyrwał mnie męski głos.
- Hej, chciałem jeszcze raz przeprosić za tę bransoletkę. Ja naprawdę nie chciałem. Odkupie ci ją. - powiedział. Spojrzałam na niego smutnym wzrokiem i powiedziałam:
- To nie twoja wina - mruknęłam.
- Ale masz mi to za złe, a tak w ogóle to Zayn jestem
- Nie mam ci nic za złe. Jestem Hope.
- Co robisz w Londynie? Bez bagaży...
- Wsiadłam w zły samolot, a moje konta zostały zablokowana - westchnęłam.
- Och, to może w ramach rekompensaty zostaniesz u mnie na jakiś czas?
- Nie! Nie mogę. Nawet mnie nie znasz, a proponujesz mi, żebym została u ciebie na noc?
- To poznam. Idziemy do mnie i koniec.
- Ugh! Nie mam wyboru. Ale tylko jedna noc i mnie nie ma.
                                                                         ***

Przepraszam za długą nieobecność. Obiecuję się poprawić. Wgl to często nie mam dostępu do komputera ugh.. Zapraszam na: http://lond-it-does-not-mean-forever-1d.blogspot.com/   i  http://zaszyfrowana-fanfiction.blogspot.com/   mam takie piękne szablony. Jestem bardzo skromna. Wybaczcie mi tę nieobecność ;-*. Liczę na komentarze ♥ Love you <33

poniedziałek, 10 lutego 2014

Thirty Five 'Liam'

Od lat kochałam śpiewać. W wieku 6 lat potrafiłam grać na perkusji, a w późniejszych latach wyszkoliłam grę na fortepianie, gitarze. Wszyscy w rodzine uważali, że mam do tego dar. Ja sama nie wierzyłam w siebie, aż tak bardzo. Wiedziałam, że umiem dobrze grać na instrumentach, ładnie śpiewam, ale darem tego nie nazywałam.
Razem z rodzicami często się przeprowadziliśmy. Jest Polką, ale tam mieszkałam do 13 roku życia. Potem w Niemczech, Szkocji, Holandii, Francji, a miesiąc temu przeprowadziliśmy się do Anglii. Mieszkamy w Liverpoorze w apartamentowcu. Kiedy wracałam ze szkoły (tak niestety jeszcze męczę się ten ostatni rok) zauważyłam ogłoszenie o przesłuchaniach w mieście do XFactor. Planowałam się tam udać od dawna, ale nigdy nie było okazji. Zadzwoniłam do swojej koleżanki Loli i umówiłyśmy się na zakupy do galerii. Najpierw się przebralam w domu w bordowy sweterek z długimi rękawami, włożyłam go w szarą spódniczkę do połowy uda lekko rozkloszowaną, bordowe lity, szarą torebkę. Pomalowałam się i wyszłam z domu. Myślałam o tym, żeby wziąć auto, ale daleko nie mam więc mogę się przejść. Doszłam do galerii, a tam czekała już na mnie Lola.
- Znowu się spóźniłaś - powiedziała. 
- No wiem, ale - weszłyśmy do galerii - muszę ci coś powiedzieć. 
- Powiedz, że się nie wyprowadzasz - spojrzała się na mnie.
- Spokojnie. Chcę zgłosić się do XFactor! - powiedzialam. 
- Tak! Idę z tobą na przesłuchanie ok? - zapytała.
- No jasne - uśmiechnęłam się. - Zobacz jaka ładna - wskazałem na sukienkę.
Po udanych zakupach wróciłam do domu. Zrobiłam sobie kolacje i przebrałam się w piżamę. Kiedy oglądałam jakiś film, wrócili rodzice. Usiedli przy stole i zaczęli jeść. Podeszłam do nich. Usiadłam przy stole i zaczęłam mowić.
- Chcę zgłosić się do XFactor - powiedziałam.
- No nareszcie, ile można było czekać - powiedział tata.
- Kiedy przesłuchanie?
- Za dwa tygodnie. To ja pójdę wyślę formularz zgłoszeniowy - powiedziałam i tak zrobiłam.
Kiedy go wysłałam, zastanawiałam się nad wybraniem piosenki. Jest ich tyle, ale żadna nie jest tak piękna. W końcu już wymyśliłam. Alleluja po polsku! A co? Trzeba rozsławić Polskę.
Minęły dwa tygodnie, a ja razem z Lolą i rodzicami stoimi w wielkiej kolejce na przesłuchania. Cały ten czas ćwiczyłam piosenkę. W końcu zostałam wywołana.
- Stresujesz się? - zapytał prezenter czy jak tam on ma, przed wejściem na scenę.
- Troszkę - odpowiedziałam. 
- Trzymam kciuki - uśmiechnął się i wyszłam na scenę.
Stanęłam na X-ie. 
- Dzień Dobry - powiedziałam.
- Dzień Dobry, jak się nazywasz, skąd jesteś, ile masz lat? - zapytał Louis.
- Nazywam się [T.I i T.N.], mam 18 lat, pochodzę z Polski, a od miesiąca mieszkam w Liverpoorze - powiedziałam.
- Hmm... Polska - powiedział Cowell. - Czym się zajmujesz? - zapytał się.
- Obecnie nauką - powiedziałam.
- No dobrze, co nam przedstawisz? - zapytał Louis.
- Alleluja w wersji Polskiej - powiedziałam.
- To będzie ciekawe - powiedział Louis. - Zaczynaj!
I zaczęłam. Kiedy skończyłam usłyszałam masę oklasków. I... sam Simon i Nicole wstali u zaczęli klaskać. Byłam szczęśliwa.
Opina jury była pozytywna i dostałam, aż 4 tak! 
Minęło sporo czasu, a ja obecnie jestem w domu juroroskim i zostałam ostatnią dziewczyną. Właśnie siedzi ze mną Nicole, która jest moim mentorem. 
- To co byś chciała zaśpiewać? - zapytała.
- Coś szybkiego, znanego i fajnego, a no i, żeby ten ktoś co ma te piosenkę mógł ze mną zaśpiewać. 
- Może coś z One Direction? - zapytała. 
Spojrzałam się na nią z wielkimi oczami.
- Kocham ich! No jasne, że z nimi zaśpiewam. A piosenka to Midnight Memories! 
- Sądzę, że to dobra piosenka na finał. A wiesz, że z Aleksem (drugi i ostatni finalista) zaśpiewa Bieber? - zapytała. - Ale spokojnie! Damy radę. To ja dzwonię do Simona. Jutro o 10 próba w salce. 
Postanowiłam wziąć porządną kąpiel. Na drugi dzień wstałam o 9.45. W szybkim tempie założyłam na siebie szare dresy ściągane na dole, zwykłą czarną bokserke i Jordany. Włosy związała w kitkę i zbiegała na dół. Wyszłam na dwór, gdzie musiałam przebiec z 200 metrów. Weszłam do budynku, wbiegłam na 4 piętro do salki. Spojrzałam na zegarek. Równo 10.
- Zdąrzyłam - krzyknęłam i usłyszałam jakieś śmiechy. 
Spojrzałam na kanapę, a tam całe One Direction. 
- Ummm... Hej, gdzie Nicole? - zapytałam. 
- Ty jestem - powiedziała i wyszła zza szafy. - Następnym razem ustaw sobie budzik - powiedziała. - Jeszcze nigdy nie miałam, aż takiego śpiocha! - zasmuciła się. 
- Chłopcy, poznjcie [T.I.]. Ty już ich znasz... No dobra. Macie tekst - podała wszystkim, a ja usiadłam na fotelu na przeciwko nich. 
- Cała pierwsza zwrotka i refren jest twoja - powiedziała do mnie, a wy śpiewajcie kolejne i refren razem z [T.I.]. Cziaicie? - zapytała.
Wszyscy pokiwali głowami. 
- Przygraj na pianinie rozgrzewkę - zwróciła się do mnie. - Ja będę za godzinę.
Wyszła, a ja z nimi zostałam. Podeszłam do pianina i usiadłam, a oni stanęli przy. 
- To jakbyście rozgrzewacie? - zapytałam. 
- Ha-ha-harry jest seksi - zaśpiewał Harry.
Zaczęli się wydurniać, a Liam usiadł obok mnie. 
- Zamknąć ryje! - krzyknął do nich. 
Zaczął grać na pianinie. Oni głośno się rozgrzewali, ale ja się wstydziłam wiec śpiewałam cicho. 
- Wcale cię nie słyszę - powiedział siedzący obok mnie Liam. - Zaśpiewaj nam coś - powiedział. 
- Wstydzę się - odpowiedziałam. 
- Louis włączają w YT jej występ to posłuchamy - powiedział Niall.
I nagle usłyszałam piosenkę z tamtego tygodnia "I wanna dance with somebody".
- I ty się wstydzisz? Malik sra w gacie tak mu się podobało - zaśmiał się Liam.
- To ćwiczymy piosenkę. Zaczynaj - powiedział do mnie Louis. 
- A może wy zaspiewajcie? Ja się dokształce - powiedziałam. 
- To zagraj na pianinie ok? - zapytał Zayn. 
- Jasne - zaczęłam grać.
Zaczęli śpiewać i powiem wam, że mają niesamowite głosy. 
- No to teraz ty - powiedział Liam.
Zaczęłam grać, a następnie dołączyłam do tego spiew. Kiedy miała być ich kolej nie usłyszałam żadnego głosu. Przestałam grać i spojrzałam na nich. Harry mnie nagrywał, a reszta patrzyła się.
- Teraz wy mieliście śpiewać - stwierdziłam.
- Jak się nazywasz na instagramie? - zapytał Harry.
- @Sweet_Lovely57, a po co ci? - zapytałam.
- Dodaje filmik jak śpiewasz - powiedział, a ja sie zarumieniłam. 
Po chwili wróciła Nicole. W ciagu tego tygodnia zbliżyłam się do Liama. Często rozmawialiśmy. 
Nadszedł dzień finału. Włosy miałam wyprostowane rzęsy wytuszowane i kredke na około oka. Ubrana byłam w kremowe (trochę skejterskie) spodnie, czarne vansy, czarną bokserke i dżinsową katanę z ćwiekami. Zaczęłam się bardzo stresować. Najpierw Aleks śpiewał 'As Long As You Love Me'. Trudno będzie go pokonać. Lubimy się, ale tutaj jest rywalizacja. 
Skończył i teraz ja. Liam pocałował mnie w policzek, a ja jak na skrzydłach wyszłam na scenę. Zaczęłam śpiewać, a kiedy przyszedł czas na chłopaków....
- Panie i panowie, One Direction. 
Chłopacy dokończyli ze mną śpiewać. 
Nadszedł czas na wyniki. Stałam przy Nicole i trzymałam ją za ręke, a Aleks stał z Simonem. To było straszne. To czekanie.
- A pierwsze miejsce zajmuje - Nicole ścisnęła mnie mocniej - Aleks!!!!
I bum! Przegrałam. W oczach miałam łzy. Podeszłam do Aleksa i go przytuliłam. 
- Gratuluje - powiedziałam, a on otarł mi łzy. 
- Tobie się to należało - powiedział.
- Nie mów tak - uśmiechnęłam się do niego. - Zasłużyłeś. 
Aleks wykonywał teraz finałowy występ, a ja... Ja cała zapłakana zeszłam ze sceny. Rodzice do mnie podeszli, moja przyjaciółka. Przytulali mnie i pocieszali. 1D nie było, bo mają koncert. Wróciłam do pokoju swojego. Zaczęłam pakować ciuchy i dalej płakać. Dodałam wpis na tt "Gratuluje Aleks! Zasłużyłeś na to! Pamiętaj, że będziesz na zawsze moim idolem :)"
Dostałam masę tweetów, ale nie odpowiadałam na nie. Byłam załamana. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. 
- Nie mam ochoty i czasu na rozmowę z nikim - powiedziałam i się rozłączyłam. 
Usiadłam i znowu zaczęłam płakać. Nagle weszła Nicole i mnie przytuliła.
- Nie załamuj się. To nie koniec twojej kariery. 
- To koniec. Muszę nadrobić szkołę. Potem pójdę na studia medyczne...
- Chcesz tego? - zapytała. 
- Nie chcę. Chcę dalej śpiewać, ale to nie na sensu. 
- Nie mów tak. 
Siedziała chwile ze mną, a potem poszła. Spakowałam się i wyszłam. Po drodze zaczepiało mnie pełno dziennikarzy. Pojechałam do swojego domu. Rodzice kupili mi go jak byłam w X Factorze. Weszłam do środka. Ładny, nowoczesny. Ehhh... Zaczęłam szukać czegoś w barku. Znalazłam. Postanowiłam się upić i tak też zrobiłam. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Podeszłam i otworzyłam stał tam Liam. 
- Co ty? Skąd....
- Twoi rodzice powiedzieli. Mogę wejść? - zapytał.
- Pewnie - otworzyłam szerzej drzwi i prawie upadłam.
Zamknął drzwi i szedł ze mną do salonu.
- Sławni ludzie nie powinni się upijać - zwrócił się do mnie.
- Jaka ja sławna? Chyba żałosna.
Usiadłam na kanapie i chwyciłam butelkę i chciałam ją wypić. 
- Nie - zabrał ode mnie butelkę.
Wziął mnie i położył. Siedział obok mnie. W końcu zasnęłam.
Obudziłam się i nie pamiętałam jak i kiedy zasnęłam. Usiadłam i ujrzałam na fotelu Liama. Robił coś w telefonie. 
- Ummm... Co ty tu robisz? - zapytałam.
- Przyszedłem wczoraj, byłaś pijana więc położyłem cię spać. 
- Aaa pamiętam. Przegrałam - stwierdziłam.
- [T.I.], przestań się użalać - usiadł obok mnie. 
- Łatwo ci mówić - powiedziałam.
- My zajęliśmy 3 miejsce.
- Ale wy jesteście mężczyznami na mężczyzn się dziewczyny rzucają. Na dziewczyny... Raczej nie - stwierdziłam i wstałam.
Poszłam do kuchni, gdzie wypiłam ponad  3 szklanki wody. Byłam też głodna, ale nie miałam nic w lodówce. 
- Liam - spojrzał na mnie. - Bo ja nie mam nic do jedzenia, a mam ochotę jechać do McDonald's, jedziesz ze mną? - zapytałam.
- Jasne, tylko się ubierz. 
Ubrana zeszłam na dół. Chwyciłam kluczyki, ale zaraz je odłożyłam.
- Piłam - powiedziałam. - Nie mogę prowadzić - stwierdziłam.
- Pojedziemy moim. 
Pojechaliśmy, ale wzięliśmy w McDrive. Pan sławny musiał zapłacić za mnie. Eh, co za człowiek. Pojechaliśmy do niego do domu. Tam dużo rozmawialiśmy. Polepszył mi się nieco humor.
*Miesiąc pózniej*
Z Liamem się dobrze dogaduje. Właśnie siedziałam sama w domu i oglądałam telewizje. Zadzwonił mój telefon.
- Halo?
- Dzień Dobry. Czy rozmawiam z [T.I. i T.N.]?
- Tak - odezwalam się nie pewnie. 
- Z tej strony David Moris - kto? - jestem menadżerem muzycznym. Chciałbym z tobą porozmawiać. Moglibyśmy się spotkać? 
- Dzisiaj?
- Skoro ma pani czas.
- Tak! - krzyknęłam. - Przepraszam. Tak, to o której?
I udało się menadżer zaproponował mi kontrakt na płytę. Zgodziłam się.
Pojechałam po spotkaniu o razu do Liama. Otworzył drzwi, a ja się na niego rzuciłam. 
- Mam kontrakt ba płytę - pisknęłam. 
Pocałowałam go. Co dziwne odwzajemnił to. 
I w końcu zostaliśmy parą.

-----------

Taki staroć znalazłam w kopii roboczej! 
Postanowiłam dodać! A teraz czekajcie na imagina z Louisem, który jest już gotowy.

Zapraszam na mojego bloga:

Your-sooong.blogspot.com

Niedawno urodziła mi się siostrzyczka! Yeah! Moje pierwsze rodzeństwo, a mam Prawie 18 lat.

Do następnego!

Pozdrawiam, Marcela <3

sobota, 8 lutego 2014

Thirty Four 'Niall'

Od niedawna zamieszkuje w Londynie. Cztery miesiące temu dostałam właśnie tu prace. Jako teksciarka dla zespołu 1D. Byłam szczęśliwa, ale kiedy ich poznałam, od razu mnie znienawidzili. To było straszne. Pisałam teksty, kiedy ich w domu nie było. Unikałam ich. Po miesiącu zaczął rozmawiać ze mną Niall. Ale tylko, żeby chłopacy nie wiedzieli. Po 2/3 tygodniach stworzyliśmy związek. Ale nikt o nim nie wiedział. Niall wieczorem przychodził do mnie i rozmawialiśmy albo gdy nie było chłopaków. Było naprawdę cudownie. Kocham jego i wiem dobrze o tym.
Chłopaków nie ma. Mają jakiś wywiad. Ja piszę nową piosenkę. Eh, ale ta nie jest dla chłopaków. Muszę pisać jedną piosenkę na tydzień. Mam już ich pełno więc mogę zrobić sobie przerwę. Zeszłam na dół i wyjęłam z lodówki swój jogurt. Wróciłam do pokoju. Włączyłam laptop i zaczęłam przeglądać rożne strony. 
Usłyszałam, że chłopacy przyszli. Sprawdziłam godzinę. 21.45. Zaraz pójdą spać. Mam nadzieję, że Niall przyjdzie. 
Po około godzinie nie słyszałam żadnych odgłosów. Po kilkunastu minutach wszedł do mnie Niall. Usiadł obok mnie.
- Hej skarbie - pocałował mnie.
- Hej - uśmiechnęłam się. 
- Co dzisiaj robiłaś? - zapytał.
- Nic nowego, a ty? 
- Jakiś głupi wywiad, a potem pojechaliśmy na mecz - powiedział.
- Zawsze chciałam iść na mecz Chealse - stwierdziłam.
- Kiedyś pójdziemy razem - chciał mnie pocałować. 
- No właśnie, kiedyś - odsunęłam się od niego. 
- [T.I.] o co ci chodzi? - spojrzał na mnie.
- Od dwóch miesięcy jesteśmy parą i nie mogę wyjść z tobą nawet do tej cholernej kuchni! - wrzasnęłam.

*Narracja 3 osobowa*

Krzyki z pokoju dziewczyny obudziły chłopaków. Wściekli wstali z łóżek i udaliśmy pod drzwi. Gdzie usłyszeli też Niall'a.
-Ale kochanie - zdziwili się gdy usłyszeli głos Niall'a.
- No co?! Wstydzisz się ujawnić tego, że jesteśmy razem? - to ich bardziej zszokowało. 
Słuchali jeszcze ich kłótni, ale para poszła spać. Liam obliczył to, że gdy oni przeważnie wstają o 11, to Niall wstaje pewnie przed 9, w razie gdyby któryś wstał wcześniej i idzie do swojego pokoju. Przy tym wszystkim nie było Zayn'a najlepszego przyjaciela Niall'a. Przespał całą awanturę i plany...
Rano Niall i [T.I.] leżeli i rozmawiali.
- Kocham cię - powiedziała dziewczyna do chłopaka wtulając się w niego mocniej. 
- Ja ciebie też, kochanie - pocałował ją w czoło.
W tym momencie weszła trójka chłopaków. Zaczęli wrzeszczeć na chłopaka i przy okazji wyzywać jego ukochaną. Dziewczyna przykryła się kołdrą i zaczęła płakać. Niall wyszedł z jej pokoju wraz z chłopakami. 
Dziewczyna była załamana.
*[T.I.]*
Tak załamał się mój świat. Chłopacy nienawidzą jeszcze Niall'a. Co ja narobiłam? Usłyszałam, że krzyki umilkły. Obejrzałam się do okoła i wzięłam telefon. Zadzwoniłam do Paul'a. 
- [T.I.], coś się stało? - zapytał. 
- Tak jakby. Zanim odbędą się próby w studiu, możemy się spotkać? - zapytałam.
- Tak oczywiście. To bądź tak za 1,5 godziny - powiedział i się rozłączył.
Wyjęłam z szafy ciuchy i je ubrałam. A dokładniej, miętową spódnice z wysokim stanem, rozkloszowaną do połowy uda, czarne cienkie rajstopy, białą bokserke i kremowy długi sweterek. Włosy rozczesałam i wyprostowałam. Pomalowałam się delikatnie. Schowaliśmy do torebki telefon i portfel. Jeżeli odchodzę to z gustem. Nałożyłam jeszcze kremowe vansy i zeszłam na dół. Niall'a nie było. Byli tylko chłopacy. Spojrzeli się na mnie krzywo, a ja się po prostu uśmiechnęłam i wyszłam. Dojechałam autobusem na miejsce. Weszłam do budynku i udałam się na 7 piętro. Weszłam do gabinetu Paul'a. 
- Hej - powiedziałam.
- O, już jesteś - zamknął laptop. - A więc o co chodzi? - zapytał.
- Ummm... No bo... Chcę zerwać kontrakt. Oddam wam piosenki, które do tej pory napisałam, ale dłużej nie pociągnę - powiedziałam.
- Co się stało? - zapytał.
- Nic - składałam. - Po prostu nie mogę
- Wiesz, że kara wynosi na przeliczenie polskich pieniędzy 500 tysięcy? - zapytał.
- Do kiedy muszę je wpłacić? - zapytałam.
- Dla ciebie 4 miesiące - uśmiechnął się. - Jesteś pewna? - zapytał. - Daję ci dwa miesiące, jak się nie przekonasz to wrócisz i rozwiążemy kontrakt jasne? - zapytał.
- Tak, do widzenia - powiedziałam. 
- Dzisiaj wyjeżdzasz? - zapytał.
- Chyba jutro - odpowiedziałam i wyszłam.
Dojechałam do domu,  chłopaków już nie było. Weszłam do siebie i zaczęłam się pakować. Po dwóch godzinach wszystkie ciuchy zmieściłam w dwóch walizkach. 
Wieczorem przyjechali chłopacy. Po chwili ujrzałam Niall'a w moim pokoju.
- Dlaczego? - zapytał szeptem.
- Niall ja nie chcę was skłócać - stwierdziłam. 
- Nie zostawiaj mnie - wtulił się we mnie, a ja zaczęłam płakać. 
Nie odezwałam się ani słowem. Przytulał mnie mocno,  ja płakałam. 
W końcu Niall nie wytrzymał i wyszedł powstrzymując łzy. 
Poszłam się wykąpać, a następnie ubrałam bokserki i bokserke. Nagle wszedł Niall.
- Kochasz mnie? - zapytał.
- Nie utrudniaj tego - powiedziałam.
- Dlaczego? - zapytał znowu. 
- Niall błagam - powiedziałam.
On tylko położył się obok mnie i mocno przytulił. 
Na drugi dzień chłopacy mieli wywiad. Zadzwoniłam po taksówkę i wyszłam z walizkami. 
* Narracja 3 osobowa*
Chłopacy wrócili do domu. Niall od razu poszedł do pokoju swojej ukochanej. Nie zastał tam nic oprócz bransoletki, którą jej kupił. Oczy mu się zaszkliły. Zbiegł na dół i zaczął szukać nerwowo kluczyków.
- Co się dzieje? - zapytał Harry.
- [T.I.] wyjechała. Jadę na lotnisko może zdążę - powiedział nerwowo.
- Stary, daj spo...
- Zamknij ryj, Harry! To wasza wina - wrzasknął i wybiegł z domu. Wszedł do samochodu i pojechał. 
Niestety kiedy dojechał było napisana ze wystartował 30 minut temu. Załamany piosenkarz udał się do knajpy, żeby zatopić smutki w alkoholu. 

*[T.I.] *

Jasna cholera nie zdążyłam na samolot. Spóźniłam się 5 minut. Eh... Zaczęłam włóczyć się po Londynie. Dobra, może pozwolą mi wejść do domu.
Zanim udałam się do willi chłopaków poszłam zjeść coś ciepłego. Kiedy doszłam do ich domu ostrożnie zadzwoniłam dzwonkiem. O dziwo otworzyła mi Perrie. 
- Hej, słuchaj mogę wejść? No, bo spóźniłam się na samolot i...
- Jasne, nie ma chłopaków, ale Zayn zaraz będzie, bo pojechał do sklepu.
Weszłam do środka i zostawiłam walizki w holu. 
- Mam nadzieje, że nie będą się darli, że tu jestem - powiedziałam i usiadłam na kanapie.
- A właściwie to co się stało? - zapytała.
Opowiedziałam jej wszystko od początku do końca. Była zdziwiona. Nagle wszedł Zayn.
- Co to za wal.... - spojrzał się na mnie. - Uuu [T.I.]?
- Spóźniłam się na samolot - szepnęłam.
- Niall po ciebie pojechał - powiedział. - Eh, pewnie w klubie siedzi - usiadł obok mnie. - Przepraszam - powiedział.
Przepraszam, ale czy Zayn Malik mnie przeprosił?!
- Ummm... Ok. Mogę zostać tu do jutra? - zapytałam.
- Zostań ile chcesz - powiedział.
- Do jutra - uśmiechnęłam się.
Wzięłam walizki i poszłam z nimi do mojego byłego pokoju. Przebrałam się w piżamę i położyłam, gdyż była już późna godzina. Nagle usłyszałam trzask drzwi i upadek ze schodów. Wystraszona wyskoczyłam z pokoju i zobaczyłam kto leży na samym dole. Niall...
- Niall, słyszysz mnie? - zapytałam klękając przy nim. 
- Czy ja jestem w niebie? - zapytał.
- Niall, schlałeś się w cztery dupy! Wstawaj!
- Eh, jednak piekło - powiedział.
- No ruszaj się! - powiedziałam.
Powoli z nim weszłam po shodach. Kierowałam się do jego pokoju. Położyłam go na łóżku, a on po chwili już spał. Wyszłam z pokoju i nagle zaczepił mnie Louis.
- Dziękuje i przepraszam - powiedział.
- Co wam się stało, że nagle mnie cytuje debilke, brzydotę, beztalencie i dziwke przepraszacie? - zapytałam.
- Popełniliśmy błąd. To jak wybaczysz? - zapytał otwierając ramiona.
- Jasne - uśmiechnęłam się i przytulił mnie do siebie.
Na drugi dzień wstałam i szybko się ubrałam. Wzięłam walizki i zbiegłam na dół. Przy stole siedzieli chłopacy plus Perrie minus Niall.
- Gdzie idziesz? - zapytał Zayn.
- Na samolot, tylko nie mówcie Niall'owi, że byłam tu na noc ok? - zapytałam nakładając szybko trampki.
- Zostań - powiedział Zayn. - On cie potrzebuje.
Stanęłam z otwartą buzią i na nich patrzyłam. 
- Ummm... - zatkało mnie. - Ja ja, ja Ummm... Samolot - przypomniałam sobie i wzięłam walizkę do ręki.
- Zostań - krzyknął Louis.
Chwili tak stałam i w końcu się odwróciłam. Zdjęłam buty i już chciałam wnosić walizki.
- Chodź, zjesz z nami - powiedział Liam.
Dosiadłam się do nich i zjadłam z nimi normalnie rozmawiając, znaczy się ha siedziałam cicho. 
Zjadłam i poszłam do pokoju Niall'a. Rzuciłam się na łóżko i wtulilam w niego. 
- Jeżeli to ty Louis to nie żyjesz - powiedział.
- A jak ja? - zapytałam.
Nagle odsunął się i spojrzał na mnie. Rzucił się na mnie i zaczął całować. Wtulilam się w jego mocno. 
- Kocham cie - krzyknął.
Znowu zaczął mnie całować, a z dołu było słychać śmiechy chłopaków. 

-------------

Czyli co? Nikt nie chce pisac z nami imaginow? Przykre, ale na prawde bo myślałam ze jakaś osoba się zgłosi, a tu nadal nic!

Jak imagin? 

czwartek, 6 lutego 2014

Thirty Three 'Liam'

Wszystko jest takie cudowne. Mam 20 lat, mój chłopak 23. Upsss... narzyczony. Te wszystkie przygotowania do ślubu już mnie męczął. Moja mama cały czas płacze jak nienormalna, a tata udaje, że ją pociesza, ale się z niej śmieje.
Liam - tak ten Liam z One Direction - oświadczył mi się rok temu. 
Nasza świadkowa - Ruth, siostra Liama - właśnie przyszła. Świadkiem jest mój starszy brat, który prawdopodobnie jest już u Liama. 
Siedzę na krześle i jem sałatkę. Nagle słyszę kolejny dzwonek do drzwi - to Louise. Jak dobrze, że nie musze latać po fryzjerach i kosmetyczkach. 
Moja młodsza siostra wzięła ze sobą Lux. 
Skończyłam jeść i usiadłam na krześle w łazience. Louise umyła mi włosy. Potem je wysuszyła, wyprostowała i pokręciła końcówki. Potem mnie zaczęła malować. Delikatny podkład, jasno kremowy cień do powiek, wytuszowane rzęsy, lekko zaróżowione policzki i trochę błyszczyka. Moja mama znowu zaczęła płakać, a tata śmiać się z niej. Louise razem z Ruth pomogły ubrać mi sukienkę.

Włożyłam szpilki, naszyjnik od Liama i kolczyki od Ruth. Bransoletkę z niebieskim dodatkiem, która była po mojej babci. Jest cos nowego - suknia, starego - bransoletka, pożyczonego -  kolczyki, niebieskiego - bransoletka.
- Masz podwiązke? - zapytała Nicole - siostra Liama.
- Tak. Chyba jestem gotowa? - spojrzałam na nie.
- Już wiem czemu Liam cię wybrał - stwierdziła Louise.
Moi rodzice są starych obyczajów więc Liam nie może mnie zobaczyć. Pojechaliśmy samochodem pod kościół. Było tam pełno mediów i fanek. Ehh... Chociaż dzisiaj mogli dać sobie spokój. Wyszłam z samochodu. Lux sypała kwiatki więc szła pierwsza. Reszta weszła do środka i tylko ja z tatą zostaliśmy za drzwiami. 
- Nie pozwól mi upaść - powiedziałam do niego.
- Obiecuje - spojrzałam się na niego, a on miał łzy w oczach. 
- Tato - zaczęłam.
- Musimy w wchodzić. 
I otworzyli drzwi. Złapał mnie mocny skurcz w brzuchu ze stresu. Uśmiechnęłam się. Weszliśmy do środka. I zobaczyłam jego. Był śliczny, przystojny i cudowny jak zwykle. Uśmiechnął się szeroko, gdy na mnie spojrzał. Sama zaczęłam przestać się bać. Doszliśmy do ołtarza i mój tata podał moją rękę Liamowi. Ujął mnie za nią i szepnął na ucho.
- Wyglądasz cudownie - uśmiechnęłam się szeroko.
Ceremonia dobiegła końca i pojechaliśmy na sale. W samochodzi Liam cały cały czas prawil mi komplementy. W końcu dojechaliśmy! 
Pierwszy taniec... Harry zadeklarował się i powiedział, że jak on nie zaśpiewa to się obrazi na nas. A wiec zaśpiewał "If You Don't Know Me By Now". Przytulona w Liama zaczęłam płakać ze szczęścia. 
- Kocham cię - powiedział.
- Ja ciebie też - szepnęłam zapłakana.
- Jesteś najpiękniejszą kobietą pod słońcem. 
- A ty najprzystojniejszym mężczyzną. 
Wszystko szło dobrze. Nagle zaczęli składać życzenia na scenie do mikrofonu. Zayn przebił wszystko wypominając Liamowi, że chciał go wyrzucić z zespołu,  popsuł mu samochód, że najlepiej bekał i dużo jeszcze tego. Ale moja najlepsza przyjaciółka :
- Od małego miałaś bzika na punkcie zespołów. A jak zostałaś Directionerką... Ahhh ten Liam, jakie ciasteczko. Ciekawe czy ma dużego? Ummm jak go kocham jego głos, uhhh... W końcu wzięłaś mnie na ten koncert, gdzie wbiegłaś na scenę i go pocałowałaś. Gdybym wiedziała, że to ma, aż takie skutki to zrobiłbym to samo z Harrym - tak są razem - i było by to o wiele szybsze. 
Gadala jak najęta. W końcu podeszłam do mikrofonu z Liamem.
- Chcieliśmy coś ogłosić - zaczął Liam.
- Mój mąż i ja spodziewamy się dziecka - powiedziałam, a wszyscy uśmiechnęli się szerzej. 
- Znaczy się to bliźniaki - powiedział.

________

Kolejny imagin ode mnie. Tym razem Liam. A następny? Nie mam pojęcia z kin.