środa, 29 maja 2013

Chapter 22 ♥

O jeju. Nie wyobrazacie sobie jak bardzo jestem szczesliwa.
Mati i ja znowu jestesmy razem. 
Ciesze sie i to bardzo... O boozeee.
Ja nie przynudzam, ale licze na komemtarze.
Jesli czytasz skomentuj!!!
*2 Styczen*
Harry wychodzi ze szpitala. Louis po niego przyjechal. Z Louisem nie zamienilam nawet jednego slowa. Wmowilam im, ze mam hotel blisko. Przytakneli glowami i Louispomogl wsiasc Hazzie do samochodu.
Odjechali, a ja? Zostalo mi 7 funtow. Poszlam do najblizszego parku i usiadlam na lawce.Wzielam telefon i zadzwonilam do mamy.
- Mamo, kupicie mi bilet na samolot?
- Dagmaro. Jestes prawie pelnoletnia. Zacznij zarabiac na siebie. Jak zarobisz to kupisz sobie bilet - i sie rozlaczyla.
Zaczelam plakac. Moje zycie jes bez sensu. Jest dopiero 13. Wiec poszlam do sklepu. Chodzilam z ta walizka po sklepie. Wzielam 3 bulki, wode i jedna drozdzowke. Poszlam do kasy.7,45. Kurwa nie mam.
- Umm to niech pani...
- Prosze - ktos podal ekspedjentce 0,45 funta. To byl Louis.
- Dziekuje - powiedzialam do niego. Wzielam ze soba zakupy i wyszlam ze sklepu. Przeszukalam kurtke i znalazlam funta. Wyszedl Louis ze sklepu podbieglam do niego.
- Trzymaj - podalam mu to co bylam winna.
- Przestan - odsunal od siebie moja reke.
- Ale...
- A ty co chodzisz z ta walizka? - zapytal.
- Umm.. Ja juz musze

- Musze juz isc - powiedzialam i sie odwrocilam do niego tylem. Po chwili poczulam jak lapie mnie za nadgarstek.
- Nie jestes w hotelu prawda? - zapytal. Przytaknelam. - Masz zaraz samolt? - zaprzeczylam. - Chodz do nas - powiedzial.
- Nie stac mnie. U was pewnie pelno pienoedzy idzie. Pozdrow Harrego - powiedzialam i sie odwrocilam.
- Dagmara, prosze cie - powiedzial.
- Louis, nie - powiedzialam.
Przezucil mnie przez ramie i zaczal isc w strone parkingu.
- Pojebalo cie?! - krzyczalam. - Zostaw mnie!!!
Nie zostawil i wrzucil mnie z tylu do samochodu wraz z walizka i zamknal drzwi, tak ze nie mogla wyjsc.
- Idioto wypusc mnie! - krzyknelam.
On sie tylko zasmial i ruszyl. Darlam sie na niego i nic. Wjechal na ich teren domu i zamknal brame.
- Wychodzimy - powiedzial.
- Spierdalaj. Nigdzie nie ide! - krzyknelam, a on gdzies poszedl.
Po kilki minutach ktos otworzyl drzwi. Spojrzalam, a tam Harry.
- Harry miales lezec w lozku - powiedzialam.
Wyszlam z samochodu i wzielam go na rece. Wiem jestem silna.
- Daga, co ty... - zapytal Harry.
- Zamknij morde - powiedzialam i wniosla go do domu. Wboeglam z nim do gory i polozylam go na lozku. - I lez tutaj rozumiesz?!
- Zostan - powiedzial.
- Nie moge.
Wyszlam z jego pokoju. Zbieglam na dol. Podeszlam do drzwi i chcialam je otworzyc, ale byly zamkniete. Odwrocilam sie, a za mna stala 4 chlopaow i sie uamoechala.
- Otworzcie! - krzyknelam.
- Harry! - zaczal krzyczec Louis. - Daga wprowadza sie do nas - powiedzial.
- Nie...
- Blagam.
Po dlugich namowach sie zgodzilam. Weszlam do pokoju Harrego.
- Harry, sluchaj, bo...
- Wprowadzasz sie do nas? - zapytal. Pokiwalam glowa. - Dziekuje - uamiwchnal sie i chcial wstac, ale mu to uniemozliwilam i przytulilam go szybko.
- To ja ide na dol.
Powiedzialam i zeszlam do salonu. Chlopacy siedzieli na kanapie.
- Macie pokoj goscinny? - zapytalam.
- Nie - odpowiedzieli.
- A materac?
- W pokoju Nialla jest juz rozlozony - powiedzial.
- I moge na tym materacu spac tu w salonie? - zapytalam.
- Mhhh.
Poszlam do pokoju Nialla. Wzielam materac i polozylam go w salonie pod ciana. Poszlam do lazienki na dole. Ubralam szara pizame z Mickey Mouse. Dlugi rekaw i dlugie spodnie. Unralam szare kapcie, ktore wygladaly jak emu z jasna szara kokardka. Wlosy umyte, wysuszylam i zwiazalam w kitke. Wyszlam z lazienki,a chlopakow juz nie bylo. Polozylam sie na materacu. Po chwili zasnelam, ale bylo strasznie nie wygodnie. Moze zasnelam na 20 minut, a potem poczulam jak ktos mnie podnoai. Otworzylam oczy i byl to Zayn.
- Harry chce spac z toba - powiedzial.
- On musi odpoczywac. Zayn pusc...
I polozyl mniena lozku obok Harrego i wyszedl, zamykajac drzwi. Stanelam obok lozkai skrzyzowalam rece na klarce piersiowej.
- Styles, co ja mam z toba zrobic hmm?
- Chodz tu do mnie - powiedzial.
- Patrz jaka jestem wielka i gruba. Niezmiescimy sie - powiedzialam.
- Dagmara, prosze cie - powiedzial.
- Pojde po materac i sie poloze.
Zbieglam na dol po materac. Polozylam go obok lozka Harrego. Rozmawialismy dlugo i zasnelam.
*Tori*Ten sam dzien*
Dzisiaj Hazza wychodzi dzisiaj ze szpitala i moi rodzice wracaja. Jestem super szczesliwa. Rano wstalam i ubralam kremowe rurki, czarna bokserke i szara marynarke. Wlosy wypstowalam, ale grzywki juz nie mialam. Mialam przedialek na srodku. Rzesy pomalowalam tuszem i wzielam brazowa tprebke. Schowalam Iphona, klucze, sluchawki i zeszlam na dol. Babcia wczoraj wrocila do Polski. Na dole soedzial juz Wiktor z Alankiem. Wyszlismy z domu i skierowalismy sie do lotniska. Czekalismy na rpdzicow i w koncu udalo nam sie ich odnalezc. Puscilam sie biegiem do nich. Wskpczylam tacie na rece. Po chwili mamie. Poszlismy do samochodu. Wiktor prowadzil, tata siedzial obok niego, a ja z mama i Alankiem z tylu.
- Stesknilam sie - przytulilam mame.
- Coreczko ja tez - powiedziala.
- Tato, gdzie ty jedziesz? - zapytal Wiktor.
- Jedziemy wszyscy do studia nagraniowego. Musimy tam cos zalatwic.
Dojechalismy i wyszlismy. Weszlismy do studia. Pojechalismy na 12 pietro. Weszlismy do jakiegos pomieszczenia. Znaczy sie ja i rodzoce, bo Alan z Wiktorem poszli sie przejsc. Za biurkiem siedziala jakas okolo 30 letnia koboeta. Przywitalismy sie z nia. Usiedlismy na krzeslach.
- Wiktorio, twoi rodzice dali nam do przesluchania jedna twoja piosenke - zaczela.
- Co zrobiliscie? - otworzylam szerzej oczy.
- Poczekaj chwile.
- Piosenke 'Call Me Maybe' - zasmialam sie, koedy to powiedziala. - Masz noesamowita barwe glosu oraz piszesz piosenki i umiesz grac nawieluinstrumentach.
- No i co z tego? - zapytalam.
- Chcielibysmy zroboc z ciebie piosenkerke. Nagrac plyte - powiedziala, a ja az otworzylam buzie.
- Chwike, ale popularnosc...
-Dlatego z mama wymyslilismy cos.
- Nooo...
- Dwie twarze. Na koncertach itp. nosilabys peruke, mowila z innym akcentem i ubierala sie noeco inaczej - dokonczyl tata.
- Wiec jak? - zapytala kobieta.
- W sumie to, ale nie moge mowic nikomu? Nawet Zaynowi?
- Kochanie on jest slawny. Dlatego tym bardziej nie mozesz. Dasz rade? - zapytal tata.
Westchnelam glosno.
- Tak, dziekuje - usmiechnelam sie.
- A wiec nazwyam sie Diana Wall i jestem twoja menadzerka - podala mi reke.
- Wiktoria Malkowska, przyszla gwiazda muzyki - uscisnelam jej reke.
- Jutro o godzinie 7 zamelduj sie u mnie tutaj. Musimy wszystko omowic. Rodzice pdopisali kontrakt i wszystko wiec ok. To do jutra.
- Do widzenia.
Wyszlam z rodzicami. Bardzo sie cieszylam.



poniedziałek, 27 maja 2013

Imagin ♥

Wchoze na bloga i patrze 
1 komentarz - 50 osob odwiedzilo post.
No kurde!!! Sory, ale ja wam dodaje w miare regularnie rozdzialy, a tu cos takiego? Niespodziewalam sie tego po was. 
Oczywiscie dziekuje oaoba ktore komentuja.
Nie napisala tego imagina tylko Ola, ktora obecnie uczy sie w Londynskiej szkole.
Haha, a ja juz skonczylam szkole.
A wiec beda pojawialy sie tutaj jej imaginy 3 razy na miesiac? Cos takiego.
Gdyby nie ona bloga by noe bylo wiec podziekujmy jej.
To na tyle. Mati jest u mnie, wiec zaraz idziemy na impreze.
Dobranoc wszyatkim, ktorzy ida spac.



Bella zaczęła płakać, a ja jak najszybciej wbiegłam do jej pokoiku. Leżała na ziemi. Od kiedy nauczyła się chodzić nie daje mi żyć. Ale i tak nie zamieniłabym jej. Jest taka słodka i śliczna. Zbyt podobna do swojego ojca. Ciemna karnacja, ciemne oczka i brązowe loczki na głowie. Mała dziewczęca kopia Zayna. Nie żałuję, że zostawiłam go, gdy dowiedziałam się o ciąży. Jego kariera nabrała tępa i wydają już trzecią płytę. Nie wie o tym, ze ma dziecko i dlaczego go zostawiłam. Proste - nie chciałam mu niszczyć kariery.
- Mama - powiedziała mała, a ja wzięłam ją na ręce.
- No co brzdącu? Zaraz przyjedzie ciocia Danielle i pojedziemy kupić ci nowe ciuszki co ty na to? - Bella dotknęla moich włosów i sie uśmiechnęla.
- Podobają ci się? No, mamusi też. Ale trzeba dużo pracy w to włożyć - uslyszalam dzwonek do drzwi.
Wyszłam z małą na rękach i poszłam je otworzyć. Przede mną stała uśmiechnięta Danielle.
- Witam piękne. Gotowe na zakupy? - zapytala, a Bella wyciągnęła do niej rączki. Podałam jej Belle i poszłam się ubrać.
Ubralam czarne rurki, szarą bokserkę i do tego kremowy sweterek. Wlosy rozpuściłam. Następnie przebrałam Bellę w czarne spodenie, niebieską bluzkę z długim rękawem, oraz białe trampki. Uwielbiałyśmy z Dan kupować jej ciuchy.
- To jak boerzemy wózek? - spytałam Belli, a ona pokiwała przecząco głową. - Czyli na rączki.
Podniosłam ją z ziemi. I ruszyłyśmy w trójkę do galerii. Mieszkam w małym miasteczku niedaleko Londynu. Dotarłyśmy do centrum handlowego. Ruszyłyśmy do H&M na dział dziecięcy.
- [T.I.] lepszy kremowy czy błekitny sweterek? - zapytała Danielle przykładając domałej sweterki.
- Błękitny.
Stanęłam przy bodach. Zauważyłam takie niebieski ze spidermanem. Wyjęłam je z kupki innych, ale Bella wypluła smoczek. Kucnęłm, aby jego podnieść, ale ktoś mnie wyprzedził. Przeniosłam wzrok na ktosia i zamarłam. Co do jasnej cholery Zayn Malik robi w tym miescie?
- To chyba należy do ciebie - powiedzial do mnie patrząc na smoczek.
- Można tak t ująć - powiedziałam i wzięłam od niego smoczek.
-[T.I.] słuchaj lepiej kupić jej szarą kamizelke czy..
-[T.I.] ? - zapytal Zayn.
- Zayn? - zapytala Danielle.
- Dan? - tym razem Zayn.
- Beja - powiedziała mała, a ja zaczęłam się śmiać. Tak samo jak mała.
- Co ty tutaj? - zapytal Zayn Danielle. - [T.I.] kto to? - zapytal wskazując na Belle.
- Małe dziecko, przedstawiła się przed chwilą, ale bie ważne. Dan będę czekała na lawce.
Poszłam do kasy. Zapłaciłam za zakupy i wyszłam z Bellą na ręcach przed galeirę. Usiadłam na ławce, a mała zaczęła się bawić moją twarzą.
Nagle zauważyłam wkurzonego Zayna jak wychodzi z galerii i udaję się w kierunku samochodu, a za nim Danielle, ale ona szł do mnie.
Nie odzywałyśmy się całą drogę. Poszłyśmy do mnie do domu. Wyznała, że powiedziała wszystko Zaynowi. O 16 wyszła i wróciła do siebie. A ja posadziłam Belle w salonie na dywanie. Zaczęła się bawić zabawkami. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Pewnie Danielle zapomniała czegoś. Poszłam otworzyć, ale ze zdziwienia zamrugałam kilka razy oczami.
- Hej - wypowiedzial te słowa wkurzony Zayn.
- Hej - odpowiedzialam.
- Mogę wejść czy będziemy tak stać? - zapytał.
- Wejdź - oteorzyłam szerzej drzwi.
Poszliśmy do salonu, ale nie było tam Belli. Pewnie poszła do pokoiku. Jak wzpominałam same probemy, jak zaczęła chodzić.
- Dlaczego ode mnie odeszłaś?! - krzyknąl. - Zdradziłaś mnie i o popatrz zaszłaś w ciążę z nim! - krzyczal . - Jak mogłaś coś... - poczułam jak mała rączka dotyka mojej nogi.
Przeniosłam zapłakany wzrok w dół. Ujrzałam równie zapłakaną malutką twarz Belli. Wzięłam ją na ręce.Ona rzadko płakała. Zawsze była uśmiechnięta. Zaczęłam ją kołysać, a ona się nie uspakajała. Usiadłam na kanapie jak najdalej od Zayna, ale Bella wyciagnęła do niego rączki. Szybko obróciłam ją do siebie.
- Co się stało? Spać chcesz? - Zaczęłam ja lulać, ale na nic to sie nie zdało.
Przytuliłam ją do siebie i zaczęłam nucic kołysnkę pod nosem.
- Darłeś tak ryja, ze ryczy teraz! Szczęśliwy? - zapytałam się jego.
- A ty co byś zroiła namoim miejscu? -zapytal.
- Dowiedziała się prawdy,  nie szukała tego, że cię zdradziłam.
Mała strasznie zaczęła płakać i znowu wyciągnęła rączki do Zayna. Zawsze każdy ją wtedy brał do siebie. Dlatego tez nigdy nie płakała. Znowu ją obróciłam do siebie, ale Zayn wyciągnął ręce.
- Daj, nie zjem jej - powiedział.
Podałam mu małą. Zaczął nucić jej piosenkę i ją kołysać. Po chwili sie uspokoiła.Odetchnęłam z ulgą. Zamknęłam oczy, a po chwili poczułam mały viężar na brzuchu. Otworzyłam oczy, a Bella się uśmiechała.
- Juz ok? Tatus cie... - ugryzłam się za język.
- Co?! - zapytał głosniej Zayn. - To moja córka. - powiedzial.
Przysunął się do mnie i pocałował, a następnie wziął Belle na ręce. Zostaliśmy już razem. Na zawsze.

niedziela, 26 maja 2013

Chapter 21 ♥


Czesc wam. 
Bardzo przepraszam za brak rozdzialu.
1. W piatek bylam na imprezie, bonw koncu koniec matur (pisemnych).
2. Wczoraj popoludniu przyjechal do mnie Mati.
A ja wlasnie wstalam, bo obudzil mnie telefon. Dzwonil moj kuzyn z Lodzi. On jest super glupi.
A teraz mam do was pytania i blgama odpowiedzcie.
Kazdy kto czyta komentuje!!!!
1. Co sadzisz o Harrym i Dadze?
2. Jak myslisz jaka niespodzianke przygotowalinrodzice Tori.
3. Podoba ci sie blog.
4. Podaj adres swojego bloga, zebym mogla go komentowac i czytac. Komentarz=komentarz ok?


Musialam zasnac, bo wlasni sie obudzilam. Spojrzalam na Harrego. Spal. Poszlam po kawe. Usiadlam na krzeselku i ja pilam. Bylo mi slabo. Nie jadlam od trzech dni. Spojrzalam na Harrego. Zaczal sie przebudzac. Byla ju 21. Fajna pora na wstawanie.
- Daga, blagam zjedz cos - powiedzial.
- Nie jestem glodna - uparlam sie.
Odwrocil sie do mnie tylem. Zaczal grzebac w szafce i podal mi drozdzowke.
- Masz to zjesc - powiedzial.
- Harry...
- Daga juz jedz! - powiedzial.
Zjadlam, a on lezal wyraznie znudzony.
- Harry? - zapytalam gdy skonczylam jesc.
- Co?
- Czemu, kurwa wzieles te tabletki co?! - bylam wkurzona.
- Nie wazne. Spac nie moglem.
- Mhhh... Lekarze dawali ci 20% szans na operacji, a potem wpadles w spiaczke, a ja tu siedzialam jak idiotka. Dosc, ze gadasz bzdury to jeszcze wymyslasz durne rzeczy - zarzucilam mu.
- Daga, ja... - nagle oczy mu sie zamknely.
Pobieglam po lekarza, a on zaraz przyszedl i wypchnal mnie z sali. Usiadlam na korytarzu i zanioslam sie placzem. Przyjechali chlopacy. Louis powiedzial, ze to moja wina. Serce mnie strasznie zabolalo. Wstalam i wybieglam ze szpitala. Wbieglam do domu. Wszyscy spali. Spakowalam wszystko do walizki i wyszlam z domu. Poszlam na dworzec i usiadlam na lawce. Bylo strasznie zimno, ale przetrwam.
Przesiedzialam cala noc na dworcu. Ja bardzo donrze wiedzialam, ze to moja wina. Harry jest w szpitalu przeze mnie. Nog juz nie czulam i powoli zamarzalam. Wstalam i skierowalam sie do jakiegos taniego hotelu. Chcialam wrocic do Polski, ale nie mialam pieniedzy. Hotel byl tani. Pokoje byly okropne i byla jedna lazienka na 10 pokoi. Usiadlam na lozku i zaczelam plakac. Co jezeli Harry.... nie, o nie. Nagle dostalam sms-a od Wiktorii. 'Przyjezdzaj do szpitala blagam cie.' Pomyslalam chwile i wybieglam z hotelu. Wielka ulewa. Ja w ciuchach, ktore nosze przez dwa dni. Dobieglam do szpitala. Wbieglam d gpry. Wszyscy siedzieli przed sala. Plakali, ruczeli. Wystraszylam sie.
- Harry byl na opercji. Nie chca nam nic mowic, bo jestesmy rodzina. A ty juz mowikas, ze ...
- Juz ide - powiedzialam trzesac sie. Poszlam do lekarza. - Dzien dobry. Prosze pana co z Stylsem?
- Jego stan jest juz stabilny. Przeszedl powazna operacje. Moze pani do niego wejsc.
- Niech pani pozwoli im - wskazalam na chlopakow i Wiktorie. - To jego najlepsi przjaciele. A ja nie moge, bo musze jechac do Polski.
Podeszlam do nich.
- Jest dobrze, mozecie do niego wejsc - powiedzialam.
- A ty? - zapytala Wiktoria.
- Wracam do Polski. Swieta sie skonczyly - powiedzialam.
Wrocilam do hotelu. Rodzice przeslali mi pieniadze. Kupilam bilet i poszlam na lotnisko.
*Tori*
Daga wrocila do Polski. Nie. Przeciez to moja przyjaciolka. Weszlismy do sali Harrego. Lezal nieprzytomny. Siedzielismy obok niego. Zaczal sie wybudzac.
- Gdzie Daga? - zapytal.
- W Polsce - szepnelam.
Zauwazylam w jego oczach bol. Dostalam sms-a. 'Wiktoria, samolot, ktorym leciala Daga splonal. Nikt nie przezyl. Przyjezdzaj szybko!' Oczy mi sie zaszklily. Nie woerze.
- Kurwa mac. To twoja wina Louis! - krzyknelam, a oni nie wiedzieli o co chodzi.
Wybieglam ze szpitala. Pobieglam do domu. Wiktor siedzial i plakal. Wiem, ze bardzo dobrze sie dogadywal z nia. Telewizor byl wlaczony. Koedy zobaczylam ta katastrofe rozryczalam sie jak male dziecko. Moj telefon dzwonil i dzwonil. Po godzinie odebralam byl to Zayn.
- Daga zginela. Zayn, ona zginela. Samolot splonal - mowilam.
- Ze co?! Lou zostan z Harrym - powiedzial. - Jade do ciebie.
Zayn do mnie przyjechal i mnie mocno przytulil.
- To kurwa przez Louisa! Nie nawidze go! - krzyknelam.
- Spokojnie, Tori, spokojnie - powiedzial.
- Teraz powiedz to Harremu - szepnelam.- Chodz ze mna.
Wyszlam z nim i pojechalismu do szpitala. Weszlismy do sali, a chlopacy sie smiali. Usiadlam na lozku Harrego lapiac go za dlon. To samo zrobil Zayn.
- Harry tylko spokojnie - powiedzialam.
- Co sie stalo? - zapytal z przerazeniem w oczach.
- Daga chciala wrocic do Polski no i ... - nie moglam skonczyc.
- Samolot splonal. Nikt nie przezyl - dokonczyl Zayn, a Harru zblad.
Zaczal plakac. Trzymalam jego reke, a on zaniosl sie placzem.
- Ja ja kochalem! - krzyknal.
Harry lezy i panocznie placze. Przytulam go mocno, ale on nie odzywa sie, placze i trzesie. Przyszla lekarka i poprosila, abysmy wyszli, a po chwili weszla tam pielegniarka.Wrocilam z Zaynem do domu. Spal u mnie. To straszne. Moja najlepsza przyjaciolka nie zyje.
*Harry*
Nie woerze. Ona nie mogla zginac. Ona byla ta jedyna choc znam ja ledwie. Wiem wykorzystalem ja, ale to nie powod, zeby zginela. Pielegniarka przyszla i mi dala leki nauspokojenie. Lezalem na lozku i plakalem. Nie placze nigdy, ale teraz.
 Nagle ujrzalem Dage. Mam chalucynacje.
*Daga*
Spóźniłam się na ten samolot. Świetnie. O 23 wyszlam z hotelu i w deszczu pobieglam do szpitala. A co jesli on juz nie.... Nie on zyje. Jest z nim dobrze. Weszlam do szpitala i poszlam do gory. Stanelam przed sala Hazzy i powoli weszlam. Zauwazyl placzacego Harrego, wrecz zrozpaczonego. O boze, a jezeli on jest powaznie chory. Spojrzal na mnie, a po chwili przetarl oczy. Podbieglam do niego i przytulilam.
- Harry, co sie stalo? - zapytalam.
- Ty... - zaczal.
- Mam wyjsc? - wstalam i stanelam obok lozka.
- Nie - powiedzial z zaplakanymi oczami patrzac na mnie. Usiadlam na krzeselku. - Siadaj kolo mnie - powiedzial blagajac. Przytulilam go mocno.
- A teraz powiedz co jest?
- Ty zyjesz. Przeciez... - i olsnilo mnie.
- Spoznilam sie na samolot - powiedzialam.
- Cale szczescie - odpowiedzial i mocniej przytulil.
- Ale powiedz czemu plazesz - powiedzialam.
- Bo prawie stracilem najwazniejsza osobe w moim zyciu - powiedzial ze lzami. Delikatnie glaskalam go po wlosach.
- Harry, cos z twoja mama sie stalo? - pytalam dalej.
- Nie. Daga, balem sie, ze zginelas - powiedzial.
- Ale powiedz...
- Daga, ja chyba cie kocham - powiedzial.
- Chyba?
- Nie. Na pewno! - powiedzial.
- Odpoczywaj. Wygladasz strasznie - powiedzialam.
- Ale badz przy mnie albo najpierw zadzwon do chlopakow i Tori.
- Dawaj telefon, ja nie mam ich numerow.
Grzeczny podal mi telefon. Wybralam numer do Zayna.
- Harry co jest? - zapytalam przejety Zayn.
- To ja Dagmara. Spoznilam sie na samolot i teraz jest u Harrego.
- Tori, ej - nie mowil do telefonu. - Daga spoznila sie na samolot.
-Daga? - uslyszalam jej glos. - Kochanie no! Balam sie.
- Zyje wiec jes dobrze. Zadzwoncie do chlopakow, bo Harry przemeczony jest.
Rozlazylam sie i usiadlam na krzeselku. Wzielam chusteczke i wytarlam Hazzie twarz. Byl spocony i zalany od placzu.
- Jak sie czujesz co? - zapytalam.
- Brzuch mnie troche boli - powiedzial, a ja kliknelam przycisk wzywajacy pielegniarke, ktora po chwili przyszla.
- Bzuch go boli - powiedzialam.
Podlaczyla mu jakas kroplowke. Usmiechnela sie do nas i wyszla.
- Spij - odgarnelam mu wlosy z czola.
- A ty? - zapytal.
- Harry juz spij - powiedzialam.
- Nie jestem spiacy. Wstalem o 15.
- Niech ci bedzie. Chcesz cos jesc? - zapytalam.
- Nie. Ale moglabys mi przyniesc cos do picia.
- Tesco jest po drugiej stronie - powiedzialam.
Wyszlam i poszlam do Tesco. Wszedzie mialam walizkr, raczej teraz lezala na korytarzu w szpitalu. Nie wiem co ze soba zrobie. Narazie bede przy Harrym, ale on nie dlugo wyjdzie ze szpitala i co wtedy? Sama nie wiem.
W Tesco kupilam wode, wode jablkowa, kawe oraz muslii male dla siebie. Poszlam do szpitala, ale za nim weszlam poszlam do toalety. Ubralam czarne dresy i szara bluze. Nalozylam biale conversy za kostke, ktore byly mokre, uczesalam wlosy w kitke i obmylam twarz. Weszlam do sali z walizka, a ja polozylam przy drzwiach. Usiadlam na krzeselku. Harry chyba spal. Polozylam picie i jedzenie ma szafce. Przysunelam sie doHarrego z krzeslem. Odgarnelam mu wlosy z czola i kciukiem pogladzilam go po policzku. Dotknelam jego reki. Trzymalam go i kciukiem gladzilam ja. Bylam starsznie spiaca. Oczy mi sie zamykaly, ale nie chcialam zasnac. Bonjak munsie coa stanie.
- Daga, idz do domu sie przespij - powiedzial.
- Zostaje z toba - powiedzialam i nadal trzymalam jego reke.
- Dagmaro, prosze cie - mowil wpatrujac mi sie w oczy. Dalej lezal.

- Nie i koniec.
- To wez mi popraw koldre - powiedzial.
Odkrylam kawalek, do jego brzucha. I sie przerazilam. Zamknelam oczy, ale i tak lzy zaczely mi plynac po policzkach. Przykrylam go na nowo.
- Powies czemu? - zapytalam.
- Myslalem, ze mi nie wybaczysz, a pod reka byly tabletki i...
- Jest nienormalny i nie nawidze cie! - powiedzialam i podkulilam nogi. - Czekaj to moja wina, bo gdybym...
- Przestan juz w koncu! - powiedzial.
Nadal ledwo sie poruszal kub mowil.
- Dobra, ale obiecaj, ze juz tego nie zrobisz.
- Obiecuje - powiedzial.
Usiadlam na skraju lozka i znowu odgarnelam mu wlosy z czola. Pocalowalam go tam.
- A usta? - zapytal.
- Nie zaslugujesz na nie - wytknelam mu jezyk.
- Ja cie przepraszam - powiedzial.
- Oj, za co?
- Za to, ze cienwykorzystalem.
- Przestan. Kazdy popelnia bledy - powiedzialam. - Ja popelniam ich pelno, ale jak wroce do domu to pojde na studia w Krakowie - zamyslilam sie.
- Co Krakow? Gdzie to? - pytal.
- W Polsce, a gdziehmm?
-Jak w Polsce?
- Harry, ja jestem Polka tak? No wlasnie i ja tam mieszkam.
- Zostan tutaj - powiedzial.
To dziwne uczucie w snwrc. Chcialabym zostac, ale nie moge.
- Hazza - polozylam sie obok niego - ja nie moge.
- Czemu? - zapytal, a co mam mu powiedziec 'Bo kasy nie mam'?
- Bo tam mam dom. Przyjechalam tu na swieta...
- Przepraszam, ze zmarnowalem ci swieta.
- Cicho. Idz spac - nie chcialam juz z nim rozmawiac.
- Wyjde dopiero 2 stycznia. Nici z sylwestra - zasmucil sie.
- Wazniejsze jest twoje zdrowie.
Przytulilam go, a on sie usmiechnal.
- Daga,zostaniesz moja dziewczyna?
- C-co? - zapytalam.
- Prosze.
- Jak wyjdziesz ze szpitala odpowiem ci dobrze? - zapytalam gladzac jego wlosy.
- Jasne - powiedzial troche zasmucony.
- A wiec jest 2 w nocy. Idz spac - powiedzialam.
- A ty? - zapytal.
- Harry no! Spij.
Delikatniw glaskalam jego reke. Po chwili zasnal. Polozylam glowe na jego lozku, a dalej siedzialam na krzeselku. Po chwili zasnelam.





środa, 22 maja 2013

Chapter 20 ♥



Witam i przepraszam,za brak rozdzialu wczoraj. No, ale teraz juz jest.
Jutro pisze matire z francuskiego i jak na razie koniec, potem heszcze ustne.
Nie chce sie rozpisywac, ale powiem tyle :
Chce wiecej komentarzy.
Udzielac sie w ksiedze gosci i pytac w pytaniach. Odpowiem na wszyatko (no prawie)




Pchwili przyszli wszyscy chlopacy. Wyszlam z sali, a za mna Wika. Zeszlam z nia na dol do kawiarenki. Zamowilam sobie mocna kawe i zaczelam ja pic.
- Daga, chodz do domu. Wyspisz sie.
- Nie. Nie zostawie go - powiedzialam.
- Co pomiedzy wami zaszlo co? - zapytala.
- Nie powiesz nikpmu? - zapytalam.
- Obiecuje - powiedziala.
Wlepilam wzrok w kawe.
- Wtedy w hotelu to ja z Harrym... -urwalam, a z moich oczu zaczely leciec lzy.
- Przespalas sie z nim? - zapytala szeptem, a ja kiwnelam glowa.
- A po tej imprezie to
- O boze - jeknela.
- Przepraszam. Nie wiem co we mnie wpadlo. On powiedzial, ze nie czuje nic do mnie - wypilam do konca kawe.
Wstalam, a za mna wstala Wiki i poszlysmy do gory na sale. Chlopacy akuratnwyszli oprocz Louisa. Pozegnali sie ze mna, a aja weszlam do sali. Louis siedzial na krzesle i plakal. Podeszlam blizej i dosunelam drugiego krzeslo. Usiadlam na nim.
- Przepraszam - wyszeptalam.
- Za co? - zapytal Louis spogladajac na mnie.
- To przeze mnie on tu lezy - powiedzialam placzac. - To moja wina - zanioslam sie placzem, a Lou mnie przytulil.
- Shh... Bedzie dobrze - powiedzial.
Siedzialam z Lou w ciszy. O 23 poszedl do domu. Pielegniarka proowala mnie stad wywalic, ale nie wyszlam. Dlatego przynniosla mi kawe. Wypilam ja za jednym razem. Odgarnelam Harremu wlosy z czola i pocalowalam go tam. Kciukiem przejechalam po jego policzku. Nie moge zniesc tej mysli, ze to moja wina.
Kolejny dzien i pielegniarka znowu mnie obudzila. Tym razem chciala mi wcisnac cos do jedzenia. Noe chcialam zjesc, ale zagrozila, ze mnie wtedy wyrzuci. Pokiwalam przeczaco glowa i wypilam kolejna kawe. Dzisia chlopacy tez przyszli. Wiktoria przyniosla mi ciuchy na przebranie. Poszlam do toalety i unralam szare dresy i szara bluze Jakc Willsa, biale conversy. Usiadlam na korytarzu i czekalam na to, az bede mogla wejsc. Po kilku godzinach chlopacy wyszli, a ja weszlam. Zegarek wskazywal 20.Zlapalam jego'dlon.
 - Harry - wyszeptalam ledwie, bo nie moglam powstrzymac sie od placzu - obudz sie prosze cie. Chlopacy cie potrzebuja. Ja tez. Blagam cie - znoeruchomialam. Poczulam jak porusza palcem.
Kliknelam na przycisk, a po chwili przyszedl lekarz i mu to powiedzialam. Podlaczyl kroplowke i powiedzial, ze jakby sie obudzil i zaczal jeczec z bolu, mam go zawolac. Siedzialam tak i trzymalam go za reke.
- Harry, jak mnie slyszysz to porusz palcem - poczulam jak nim rusza. - Kochanie obidz sie. Przepraszam, chcialam powiedziec Harry. Jestem tutaj. Tylko sie obudz - lzy zaczely mi leciec strumieniami. - Harry, prosze cie. Pospales sobie juz 2 dni. Wiec obidz sie teraz. Jestem tu przy tobie caly czas. Chlopacy tez byli - mowilam, a on scisnal moja reke. - Harry, proszeee obudz sie - zanioslam sie placzem i patrzylam na niego trzymajac za reke.
Po chwili ujrzalam jego zielone teczowki. Usmiechnelam sie dalej placzac. Jego oczy patrzyly sie w sufit. Trzymalam jego dlon w rekach. Lzy plynely jak wodospad. Magle Harry ostroznie odwrocil glowe w moja strone. Spojrzal na mnie, a ja spuscilam wzrok.
- Boli cie cos? - spytalam.
- Nie - powiedzial cicho szeptem.
- Mam isc? - zapytalam, kiedy juz przez 10 minut patrzyl w sufit. - Przyniose ci cos do picia.
Zeszlam na dol. Kupilam mu wode jablkowa. Poszlam do gory. Weszlam do sali.
- Przynioslam ci wode - powiedzialam i polozylam mu na szafce.
- Byal pielegniarka - szepnal, sluszalam jak ma porblem z mowieniem. Mial straszna chrype. - Powiedziala, ze jakas moja dziewczyna siedzi to od 25 grudnia i nie opuscila ani razu szpitala. Nie je i pije tylko kawe oraz czuwa przy mnie.
- Przepraszam - stalam tak, a on patrzyl w okno. Z oczu znowu wylecial potok lez. - Chcialam wiedziec co z toba i musialam sklamac. Przepraszam - powiedzialam.
Odwrocilam sie i juz dotykalam klamki.
- Stoj, chodz na chwile - powiedzial.
Podeszlam niepewnie i usiadlam na krzeselku.
- Dziekuje ci - powiedzial. - Daga..
- Cicho, nie mow duzo i idz spac. Powinnes sie wyspac i odpoczac.
- Kocham Cie - powiedzial szybko.
- C.co? - zapytalam otwierajac szerzej oczy. - Harry?
- Kocham Cie - powtorzyl.
Delikatnie odgarnelam mu wlosy z czola. I zlapalam jego reke.
- Harry, pewnie gadasz bzdury, ale teraz idz spac - powiedzialam.
Kiwnal glowa i zamknal oczy. Pocalowalam jego reke i ja scisnelam mocniej. Harry po chwili zasnal. Bylam bardzo spiaca, ale nie teraz. Pielegniarka przyniosla mi kawe. Wypilam ja i dalej siedzialam przy nim. Obidzil sie o 6. Nadal siedzialam przy nim.
- Idz spac - powiedzial do mnie.
- Nie. Zostaje - powiedzialam do niego.
- Masz wory pod oczami. Wygladasz okropnie - powiedzial do mnie.
- Ja wiem. Kochan.... Harry, ja cie nie zostawie. Siedzialam tu tyle i bede dalej siedziala - powiedzialam i ziewnelam.
- Daga, prosze cie. To chociaz sie przespij.
Oparlam rece na lozku, a na nich glowe. Spojrzalam na niego, a on sie usmiechal.


niedziela, 19 maja 2013

Chapter 19 ♥


Na sam poczatek :
Bardzo DZIEKUJE za 24 tys. wejsc. Wow.
Za 30 obserwatorow z czego komentuja 2?
A no i za 54 wyswietlenia tamtego posta.
Jestem tez zawiedziona, mam tyluobserwatorow wiec czemu nie komentujecie co?
Dodaje regularnie rozzialy przeciez. 
Mial byc wczoraj imagin, ale Ola (bo to ona go napisala) powiedziala, ze musi dopracowac go. Przypominam, ze jest pierwsza zalozycielka bloga.
A do tego to Mati wczoraj siedzial do pozna i zostal na noc. (Spal w innym pokoju zboczuchy!). Wiec nie mialam czasu.
Pozdrawiwam i tym razem licze na komentarzy wiecej.


*Daga*
Przebudzilam sie. Moja glowa. Wow, musialam duzo wypic. Otworzylam powoli oczy i zauwazylam lezcego obk mnie Harrego. Spal. O kurwa, a ja jestem naga. Spojrzalam pod koldre. Harry tez. Jestem jakas nienormalna. Probowalam sobie cos przypomniec, ale nic. Po chwili Harry mocno mnie objali przytulil. Spojrzalam na niego. Chyba spi albonjest dobrym aktorem.
- Styles, ty nie spisz! - szepnelam mu do ucha.
- Mhhh - zamruczal.
- Mowilam ci, ze cie nie nawidze co nie? - zapytalam sie siadajac na lozku. Przykrylam sie koldra, a Harry ptworzyl oczy i spojrzal na mnie. - Jednak ci nie mowilam. Ale terazto mowie. Nie nawidze cie - powiedzialam, a on sie zasmial.
- Czyzby - podniosl jedna brew i usiadl podpierajac sie lokciami. - Ohh, Harry taak. Ohhh - zaczalnsie wyginac na lozku. - Musialem ci usta zakleic, bo darlas sie - powiedzail, a ja sie zarumienilam. - I tak dla scislosci to ja cie wzielam do siebie. Ty zaczelas mnie robierac no i wiesz nie moglem sie oprzec - usmiechnal sie lobuzersko.
Zapanowala cisza. Harry sie usmiechal. Spuscilam wzrok i zaczelam przekladac palcami.
- Daga ja zly nie jestem - powiedzial siadajac przy mnie. - Wrecz szczesliwy, ze mam taka przyjaciolke - zaczl calowac moja szyje.
- Hazza - powiedzialam szeptem. - A co z chlopakami?
- Byl tylko Zayn, ale ma pokoj o wiele dalej. I mamy dzwieko szczelne sciany - powiedzial i znowu zaczal mnie calowac.
- Ja musze wrocic - szepnelam mu do ucha.
- Szkoda - wesrchnal gleboko.
Pozbieralam ciuchy z ziemi i sie ubralam. Stanelam przy nim - byl juz ubrany. Zeszlismy na dol. Harry z Tori siedzieli na kanapie.
- O czesc -powiedzial Zayn z Tori patrzac na nas.
- Hej - odpowiedzielismy.
- Czemu ty zamykasz drzwi od pokoju na klucz?! - zapytal go Zayn.
- A po co macie mi sie wpieprzac do pokoju? - warknal na Zayna.
- Styles uspokuj sie! - krzyknelam na niego.
- Nie bedziesz mnie uciszala - syknal lapiac mnie mocno za nadgarstki.
- Spierdalaj! - krzyknelam i sie mu wyrwalam.
Pobieglam do domu.
*Swieta*
Obudzilam sie rano. Nie chce mi soe wstawac. Wczoraj Styles do mnie przyszedl i poklocilismy sie bardziej. Dzisiaj mamy 25 grudzien, a ja musze wstac. Niechetnie to zrobilam. Ubralam kremowe rurki, szary swterek we wzorki norweskie i rozpuscilam wlosy. Zrobilam sobie kreski i wytuszowalam rzesy. Zeszlam na dol i wszyacy siedzieli juz przy stole.
*Tori*
Daga znowi sie spoznila, ale wczoraj klocila sie z Harrym, ale nie wiem o co, Zjedlismy sniadanoe, a potem zadzwonil do mnie Zayn i zaprosil na spacer. W skowronkach wyszlam na dwor i poszlam do parku. W rece trzymalam prezent dla Zayna. Jak mu sie nie spodoba to sie chyba zabije. Wchodzac do parku ujrzalam sylwetke mojego chlopaka. Siedzial na lawce. Kiedy mnie zauwazyl wstal i podszedl do mnie. Objal mnie w talii i pocalowal. Odwzajemnilam ten pocalunek. Po chwili odsunelam sie i podalam mu paczuszke.
- Co to jest? - zapytal patrzac mi w oczy.
- Prezent. No otworz! - jeknelam.
- Ale ja nie chce od ciebie nic - powiedzial i chcial mi oddac.
- Nie. No bierz i otwieraj.
Zasmial sie i otworzyl siadajac na lawce.
- Tori, dziekuje - rzucil sie na mnie i pocalowal.
- Podoba ci sie? - zapytalam.
- Oczywiscie - usmiechnal aie do mnie. - Ale ja mam tez cos dla ciebie - podal mi torbke.
- Dziekuje - powiedzialam.
Otworzylam i wyjelam pudelko. Otworzylam je i ujrzalam zloty naszyjnik z serduszkiem, ktore btlo wypelnione diamencikami.
- To jest sliczne - kilka lez splynelo po moich oczach.
Wzial ode mnie naszyjnik i stanal za mne. Odgarnal mi wlosy na kewy bok i zapial mi naszyjnik. Odwrocilam sie do niego. Pocalowalm go.
- Idziesz do mnoe? - zapytal. - Chlopakow nie ma. No Harry jest, ale jest wkurzony na caly swiat wiec siedzi u siebie w pokoju.

Poszlam z Zaynem do niego. Weszlismy do domu, rozebralismy sie i usiedlismy na lozku. Siedzielismy tak dlugo, kiedy nagle uslyszelismy huk u gory. Zayn pobiegl na gore,'a ja poszlam powoli za nim. Zdarzylam dopiero wejsc na gore.
- Tori, dzwon po karetke szybko!!! - krzyknal Zayn.
Wbieglam do pokoju Harrego, a on lezal na ziemii, a w okol niego pelno tabletek nasennych. Szybko zadzwonilam po karetke, a Zayn krzyczal na Harrego.
- Obudz sie! Kurwa Harry! - lrzyczal jednoczesnie placzac.
Zadzeonilam do Dagi, powiedzialam jej wszystko, a ona powiedziala, ze pojedzie do szpitala.
*Daga*
30 minut temu dzwonila Wika. Kurwa, co on zrobil no?! W koncu dobieglam do szpitala. Wbieglam na oddzial i zauwazylam Zayna i Wiktorie. Podboeglam do nich. Mialam cale oczy zalane od placzu. Prawda bylo to, ze zakochalam soe wtym idiocie, ktory wlasnie probowal sie zabic. Wiki objela mnie mocno i zaczela.
- Operuja go - powiedziala.
- Jakie sa szanse, ze sie uda? - zapytalam zanoszac sie placzem.
- 20% - powiedziala szeptem, a ja przytulilam sie do niej mocniej i plakalam.
- Ja go kocham. Kurwa on musi przezyc! - krzyknelam.
Boze no! Blagam cie uratuj Harrego. On jest taki mlody. Ma tyle fanow. Nie moze stracic kariery.
*3 godziny pozniej*
Nagle z sali wyszedl lekarz. Wstalam i podbieglam do niego.
- Co z Harrym? - zapytalam.
- Jest pani kims z rodziny? - zapytal.
- Jestem jego dziewczyna.
- Pan Styles zazyl wiele tabletek nasennych. Udalo nam sie przywrocic prawidlowa prace serce, ale jest w spiaczce. Moze sie wybudzic za 2 godziny, 5, 2 dni, a nawet miesiace albo moze sie nie wybudzic. Ze wzgledu na obecny stan przeczuwamy najgorsze - powiedzial, a ja zaczelam glosniej plakac irzytulilam sie do Wiki i Zayna. Zayn z Wiktoria weszli do Harrego, a ja zostalam na korytarzu. Po kilkunasto minutachwyszli i powiedzieli, ze wracaja do domu. Niepewnie weszlam do sali, w ktorej lezal Harry. Kiedy zobaczylam jego lzu zaczely jeszcze bardziej leciec mi z oczu. Lezal nieruchomo, mial podloczomych pelno jakis urzadzen. Byl blady jego wlosy byly strasznie pokrecone i lezaly na poduszce. Oczy mial zamkniete i sine. Podeszlam do niego. Powoli usiadlam na krzeselku. Niepewnie chwucilam jego dlon. Byla zimna. Przylozylam ja sobie do ust i chuchnelam, zeby ogrzac mu reke. Lzy scoekaly mi z policzkow.
- Czemu to zrobiles co?! - zapytalam. - Po co? Harry obudz sie. Musisz soe obudzic!  Jesli tego nie zrobisz to... to ja sie zabije. Harry ja ciebie kocham rozumiesz?! - mowilam, ale on nadal lezal bez ruchu. - Blagam, obudz sie - zanioslam sie placzem.
Siedzialam tak dlugo trzymajac jego reke. Delikatnie ja gladzilam i ocieplalam.
Obudzila mnie pielegniarka.
- Idz do domu, przespij sie.
- Noe, zostaje tutaj - powiedzialam. - Dalej to samo? - zapytalam majac nadzieje, ze powie, ze coraz lepiej i zaraz soe wybudzi.
- Niestety tak - powiedziala po czym opuscila sale.





piątek, 17 maja 2013

Chapter 18 ♥


Jak nowy szablon? Mi sie mega podoba. Ale wracajac. 
Nie mam dzisiaj duzo dla was, ale za to jutro dostaniecie Imagina.
Pod jednym warunkiem - 3 KOMENATRZE.
Co tu by....
Jutro Mati do mnie przyjezdza. Moze wrocimy do siebie?
Znaczy sie mi serio na nim zalezy i nie wiem jak u noego, ale...
Zyczcie mi szczescia, bo uwielbiam go.
Dobranoc <33 


* Dagmara*
Tak cudownie mi sie spalo, no ale trzeba chyba wstac. Rozciagnelam sie, a nastepnie odkrylam. Otworzylam oczy, a obok mnie nie bylo juz Wiki. Zamknelam znowu oczy. Ja Dagmara poznalam swojego idola. No i ten moj idol zabiera mnie dzisiaj na koncert. Spojrzalam na zegarek. Wow 13. Przeciagnelam sie jeszcze raz. Zeszlam na dol, a w kuchni stala babcia Wiktorii.
- Dzien dobry - powiedzialam.
- Chyba dobre popoludnie. Siadaj kochana, zrobie ci jajecznice - usmiechnela sie do mnie.
- Sama sobie zrobie - chcialam wstac, ale przytrzymala mnie.
- Nie wyglupiaj sie, tylko siadaj - przystalam na to i usiadlam na krzesle. - Wiktoria pojechala gdzoes z Zaynem. Piekna z nich para prawda?
- Tak. Oboje tacy niesmiali.
- Daga, ty palisz - otworzylam szerzej oczy. - Nie wazne skad wiem, ale tylko prosze nie pal w domu.
- Spokojnie - powiedzialam, a ona sie do mnienusmiechnela.
Zjadlam sniadanoe, a potem poszlam do pokoju. Zaczelam szukac jakis ciuchow. Wyjelam ciuchy i pozlam do lazienki. Weszlam pod prysznic. Umylam sie, a nastepnie stanelam przed lustrem. Rozczesalam wlosy i je wysuszylam. Wszedzie loki. Jejuuu no!!! Wytuszowalam rzesy i ubralam sie :kli. Nastepnie poszlam do pokoju. Wzielam telefoni gdy chwycilam portfel stanelam jak slup. Przeciez nie mam kasy na ten koncert. Oszczedzam na jakis domek do wynajecia. Tak chce zamieszkac w Londynie.Myslalam o tym biorac przysznic. Ale noe o tym. I co ja teraz zrobie? Dobra zadzwonie do niego i ....
- DAGA KTOS PO CIEBIE PRZYSZEDL! - krzyknal Wiktor.
Kurwa! Zeszlam na dol, a na mnoe czekal Harry. Podeszlam do niego.
- Wiem, ze pewnie sie obrazisz, ale nie moge z toba isc - powiedzialam i spuscilam glowe.
- Dlaczego? - zapytal, a ja spojrzalam na niego.
- Nie mam kasy na bilet - powiedzialam to szeptem.
- Kirde, Dagmara. Ja mam darmowe wejsciowki, bo bedziemy za kulisami. Musze omowic cos z Ollym.
- Jak tak, to spoko - usmoechnelam sie do niego i nalozylam kurtke.
Wyszlismy i na podjezdzie stalo super boskie, czarne, sportowe auto. Harry podszedl i otworzyl mi drzwi od strony pasazera. Usiadlam i zapielam pas. Po chwili Harry wszedl do auta i uczynil to samo. Wyjechalismy z podjezdu i wjechalismy na droge. Spojrzalam na Harrego. Siedzial i byl skupiony na drodze.
- Co sie tak na mnie patrzysz? - zapytal, a ja odwrocilam glowe, spuscilam wzrok i do tego zarumienilam sie. - Opowiedz cos o sobie - powiedzial do mnie.
- Nic ciekawego nie mam.
- Masz rodzenstwo?
- Tak. Roczna siostre - odpowiedzialam.
- Ale super. A jak ma na imie?
- Paulina - odpowiedzialam. Westchnelam. - Lubie spiewac pod prysznicem, smiac sie, imprezowac, jezdzic na deskorolce, to wszystkoooo....
- Bylas kiedys na naszym koncercie? - zapytal.
- Nie. Moze, dlatego, ze jestem z Polski, a wy tam nie przyjechaliscie, co jest wrecz chamskie. Ale jak tam chcecie, potem zalowac bedziecie.
- Okkk... - przeciagnal.
- Harry, czemu ty wyjechales wlasnie z Londynu co?!
- No chyba na koncert jedziemy.
- Gdzie? - powiedzialam jeszcze spokojna.
- Northapmton - odpowiedzial.
- Zakrecaj! Jak my potem wrocimy co?! Czy ty jestes nienormalny?! - krzyczalam ile sie dalo na niego.
- Zostaniemy w hotelu - i znowu u noego spokuj.
- Chyba ty hotel, a ja dworzec. Czy ty kurde nie rozumiesz, ze nie kazdy ma tyle forsy co ty?! - krzyknelam.
- Ja zaplace. I przestan krzyczec!
- Swietnie spie na dworcu! - powiedzialam cicho, ale uslyszal to.
Reszte drogi sie do niego nie odzywalam. Dojechalismy na miejsce, ale z budynku wychodzili juz ludzie.
- Spoznilismy sie. Ale nic sie nie stalo. Olly na mnie czeka.
- Zostaje w samochodzie.
Kiwnal glowa i wyszedl. Poszlam do tylu na siedzenia i polozylam sie na nich. Boze co z niego za idiota? Swietnie witaj dworcu. Po jakies godzinie wrocil i wsiadl. Spojrzal na mnie i sie zasmial. Ruszyl i jechal gdzies. Podjechal pod hotel. O boze, jaki on... Nie widzialam nawet tak pieknego hotelu. Teraz widze i na tym koniec. Harry wysiadl, a za nim ja. Ciemno juz, godzina 23. Skrecilam w prawo i szlam chodnikiem.
- Daga, gdzie ty idziesz?! - krzyknal za mna Harry.
- Poszukac motelu ewentualnie dworca lub lawki - powiedzialam, a po chwili poczulam jak ktos lapie mnie za nadgarstek.
- Oj no chodz - powiedzial patrzac mi w oczy.
- Ummm... Nie!!!
- Blagam.
- Nie.
- No, Daga - prosil nadal.
- Nie - a ja nadal stawialam opor.
- Blagam, blagham - ukleknal na kolana.
- Nie i nie!
- Dagmaro, prosze cie - czy ja zauwazylam w jego oczach lzy?
- Dobra - powiedzialam, a on mnie przytulil.
Poszlismy do tego hotelu. Harry gadal z recepcjonistka, a ja stalam niedaleko. Po chwili podszedl do mnie i wjechalismy winda na ostatnie pietro. Harry Stanal przy pokoju nr.696969. Otworzyl drzwi i mnie wpuscil pierwsza. Granatowo-szare sciany, jasna podloga, szafki, jedne drzwi, lozko, wielka lamp... czekaj co? Jedno lozko?!
- Harry, ty spisz na podlodze czy ja co?
- Noe bylo pokoi dwu osobowych. Dlatego spimy razem.
W sumie w srodku skakala ze szczescia, bo w kpncu Directionerka, ale kurde jestem zla.
- Dobra, ale mnie noe zgwalc - zasmialam sie.
Harry wszedl do lazienki. Nie mam ciuchow donspania. Super. A mam go gdzies. Sciagnelam kurtke, buty, sweter i spodnie. Zlozylam ladnie i polozylam na krzesle. Zostalam w majtkach (w ktorych bylo mi widac posladki) zielonuch w szare paski i staniku koloru czarnego. Wskoczylam pod lozku i sie przykrylam. Po chwili wyszedl Harry z mokrymi wlosami, szara koszulka i czarnymi bokserkami. Poszedl z drugiej strony lozka i polozyl sie nie przykrywajac.
- Przepraszam cie - powiedzial po chwili ciszy i spuscil wzrok.
- Nic sie nie stalo. Wybaczam ci  zasmialam sie, a on polozyl sie obok mnie dalej lezacna koldrze.
- No i to rozumiem - powiedzial i wskoczyl pod koldre.
Polozyl sie na jednym koncu lozka, a ja na drugim. Po jakis 5 minutach Harry juz chrapal, a ja noedlugo po nim.
Obudzilam aie szybk siadajac. Serce bilo mi sto raz szybciej. To tylko koszmar - powtarzalam sobie. Polozylam sie, ale nadal nie moglam zasnac. Spojrzalam na zegarek 01.43. Szturchnelam Harrego.
- Hmm? - zapytal zaspany.
- Mialam koszmar i nie moge zasnac - powiedzialam.
Nie odezwal soe tylko odwrocil w moja strone z zamknietymi oczami i przytulil mnwie do siebie. Kiedy mnie dotknal nagle otworzyl oczu i z usmiechem spojrzal na mnie.
- Czemu to ja nie wiedzialem, ze ty w samej bieliznie spisz co? - walnelam go w ramie.
Wtulilam sie w niego mocniej. Zczal roboc jakies szlacki na moich plechac.
- Harry, przestan - powiedzialam cicho.
Nic nie powiedzial, a po chwili poczulam jak caluje mnie po szyji.
- Harry - odsunelam go od siebie i na niego spojrzalam. - Co ty... - noe zdarzylam, a on wpil sie w moje usta. Po chwili i ja zaczelam go calowac. - Harry, ale ja noe chce zwiazku - powiedzialam po chwili.
- A czy mowimy o tym? - zapytal usmiechajac sie.
Odpowiada mi to. Wpilam sie w jego usta. Chcial mi rozpiac stanik, ale przytrzymalam mu reke.
- Tak dobrze nie ma - powiedzialam i sie odwrocilam do niego tylem. Po chwili przytulil mnie, a potem juz spalismy.
Obudzilam sie rano. Harry nadal mnie przytulal tylko jego reka, no hmm... lezala na moim tylku. Strzepnela jego reke z tam tad, ale po chwili znowu sie tam znalazla. Spojrzalam do gory, a Harrynsie usmiechal.
- Styles no! - krzyknelam, a on wpil sie w moje usta.
Nie przestawalam jego calowac i usiadlam na nim. Harry przysunal sienbardziej do mnie siadajac.
*Dryn, dryn, dryn*
- Kurwa! - krzyknal Harry, a ja polozylam sie na lozku. - Halo? W hotelu. Tak cyba spi. Nie wiem mamy inny pokoj. Dobra, no. Nie wiem. Tak, czesc - odlozyl telefon.
Wstalam i udalam sie w strone lazienki. Zdjelam stanik i majtki. Weszlam pod prysznic. Nareszcie... Nagle poczulam czyjes rece na biodrach. Odwrocilam sie, a przede mna stal Harry. Nie mial na sobie nic. Wszedl pod prysznic i zaczal mnie namietnie calowac.
*Kilka minut pozniej* (Ps. Wiem, ze czytaja to 13, 14 latki dlatego nie pisze tego. Ja w waszym wieku nie myslalam o taki rzeczach. Ale oboecuje, ze nie dlugo moze pojawic sie taki rozdzial.)
Harry polozyl mnie na lozku. Nadal glosno oddychalismy. Ulozyl sie obok mnie. Przykrylam soe koldra tak samo jak on. Nie wierze, ze to zrobilam. Nie moglam sie powstrzymac.
- To bylo swiete - powiedzial juz normalnie oddychajac.
- Mhh... - szepnelam.
Spojrzalam na Harrego. Lezal i patrzyl sie w sufit. Przysunelam sie do niego wpilam sie w jego usta. Byl zdezorientowany, ale po chwili oddal mi ten pocalunek. Rece polozyl na moich posladkach.
- O ktorej wracamy? - zapytalam przestajac go calowac.
- Mamy godzine jeszcze hotel - powiedzial i znowu zaczal mnie calowac.
- Musze sie ubrac - powiedzialam i chcialam wstac, ale mnie przytrzymal.
- Lepiej ci bez ciuchow.
- Tak wiem - powiedzialam, ale wstalam.
Ruszylam do lazienki. Ubralam bielizne. Wyszlam z pokoju, a Harry stal w bokaerkach. Wzielam spodnie i naciagnelam je na siebie. Gdzie moj sweterek?
- Widziales moj sweter? - zapytalam i odwrocilam sie do Hazzy.
- Ten? - zapytal wyciagajac zza siebie sweterek. Pokiwalam glowa. - Trzea zasluzyc - powiedzial i polozyl go na gorze na szafie.
- Idiota - powiedzialam i podeszlam do szafy. Wyciagnelam reke i wzielam swterek.

Zalozylam ten sweterek. Nastepnie buty i cala reszte. Hazza wyszedl za mna z pokoju.Poszedl do recepcji, a ja czekalam na dworze i palilam. Po chwili ktos wyjal mi tego papierosa. Spojrzalam sie i to byl Harry.
- Oddaj! - powiedzialam stanowczo. Harry wlozyl papierosa do vuzi. Zaciagnal sie i zaczal dusic. - Ciota - powiedzialam i wyjelam mu papierosa z reki i zaciagnela sie. Buchnelam mu dymem w twarz i sie zasmialam.
Byl wkurzony. Wsiadl do samochodu, a ja po nim. Odpalil samochod i ruszyl.
- Jeszcze dwa dni temu sie jakalas przy mnie, a dzisiaj wyladowalas ze mna w lozku.
- Po pierwsze nie w lozku, Styles. A po drugi, nie. Ja dziwka nie jestem.
- A kto tak powiedzial co? Przestan za bardzo cie lubie - powiedzial, a ja sie usmiechnelam.
- Bardzo mnie lubisz? - zapytalam.
- Baardzooo.
- To zaboerz mnie dzsiaj do jakiegos klubu.
- To rozumiem - usmiechnal sie.
*Tori*
Obudzilam sie i jednak Daga nie wrocila na noc. Zadzwonilam do Zayna.
- Halo? - zapytal.
- Jest u was Daga?
- Nie. Harry jest z nia w hotelu w Northampton.
- Ja piernicze. Dzieki. Przychodzisz dzisiaj? - zapytalam.
- No jasne. A moze pojdziemy na spcer co?
- Ok. To ja czekam.
Rozlaczylam sie. Ubralam jasne rurki i czarny sweter. Zeszlam na dol, a na dole stala babcia i skuchala radia.
- Czesc babciu - pocalowalam ja wpoliczek.
- Czesc, kochanie. A Dagmara nie wrocila? - zapytala wyraznie przejeta.
- Harry ja zabral na koncert do Northampton i pojechali do hotelu. Harry to porzadny chlopak - powiedzialam.
- No dobrze. Tylko, zeby dzieci nie narobili - zasmialam sie z babcia.
- Daga taka nie jest - powiedzialam dobrze znajac Dagmare. Chcial byc czysta do
slubu.
Nagle zabrzmial dzwonek do drzwi.
- Otwarte! -kzyknelam.
Wzielam miske z platkami, a po chwili Zayn pojawil sie w kuchni.
- Dzien Dobry - pocalowal reke mojej babci.
- Witj, witaj - usmiechnela sie do niego.
- Hej Tori - powiedzial i musnal moje usta.
Usiadl przy mnie. Zjadlam platki i wyszlam z Zaynem z domu. Weszlismy do parku. Rozmawialismy o wszystkim, a nastepnie Zayn zaczal rozmowe.
- Jak dzwonilem do Hazzy to mial troche nie owny oddech, myslisz, ze oni...
- Pewnie biegali czy cos. Daga to chce byc czysta do alubu, wiec sie nie martwmy.
- Ufff, chcialem juz ochranic Harrego.
- Noe potrzebnie - powiedzialam.
Okolo 17 wrocilismy do domu, bo bylismy jeszcze wkinie. Weszlam i juz lezaly buty Dagi. Wbirglam do gory do pokoju, a ona lezala i sprawdzala cos na telefonie.
*Daga*
Wrocilam powiedzialam Wiki babci, ze bylam na koncercie z Harrym i poszlam do pokoju Wiktorii.Polozylam sie na lozku i zaczelam sprawdzac facebooka, gdy nagle wlasnie onaweszla.
- Kobieto, tak sie o ciebie balam - powiedziala i usiadla obok mnie.
- Noe potrzebnie. Harry wynajal dwa pokoje w hotelu.
- A co on rano tak sapal? - jaka podejzan. O ja piernicze.
- Boegal, bo powiedzialam, ze jest super gruby - ustalona wersja z Harrym
- Jest cos pomiedzy wami? - zapytala.
- Kolegujemy sie. Ide z nim dzisiaj do klubu - powiedzialam.
- To super. Idz sie szykowac.
Miala racje. Nalalam sobie wode do wanny. Polozylam sie w niej. Po relaksie weszlam pod prusznic, aby umyc glowe. Nastepnie usiadlam w szlafroku i z turbanem na glpwie przed lustrem. Zrobilam sobie brwi. Potem wysuszyla wlosy i je wyprostowalam. Teraz siegaja mi do tylka. Wyjelam kosmetyki i zaczelam sie malowac. Oczy mocno podreslilam czarna kredka i eyelinerem. Sprawdzialam godzine. Wow juz 21. Jakim cudrm?! A no tak w wannie troche zlecialo. Usta pomalowalam czerwona szmnka. Wyszlam z lazienki. Wika siedziala na lozku i sie na mnie spojrzala.
- Wow. Ummm potrzebne ci cos? - spytala.
- Bylabym wdzeczna jakbys pozyczyla mi jakies wysokie buty.
- Ale bedziesz wyzsza od Harrego - powiedziala.
- Cholera. Dobra mam to gdzies.
Wyjelam mala czarna z walizki i ja ubralam. Wiki dala mi swoje czarne botki. Nie byly wysokie, ale wystarczy bede tylko z 5 cm wyzsza od Hazzy. Botki mialy cwieki. Jej. Wzielam tez od Wiki czarna kopertowke z cwiekami i schowalam tam telefon i klucze.
Zeszlam na dol i juz po chwili rozlegl sie dzwiek dzwonka. Otworzylam i stal Harry. Ubrany w granatowa koszule, czarne rurki. Byl ze mna rowny.
- Jak ty?
- Ma sienswoje sposoby - powiedzial i wyszlismy.
Wszedlismy do samochodu. Jechalismy inw koncu dojechalismy. Przed autem bylo troche papparazi. Weszlismy, ale nie do klubu to byl jakis dom.
- Nie mam 18, a wszedzie mnie znaja. Za to moj kumpel robi impreze.
Harry zapoznal mnie z paroma osobami, a po chwili juz oboje soedzielismy i sienupihalismy. Po 2 godzinach stalam z Harrym i tanczylam. Reszty nie pamietam.






środa, 15 maja 2013

Chapter 17 ♥


Dzisiaj z perspektywy Dagi.... Mam nadzieje, ze sie spodoba. Chcialabym wam podziekowac za czytanie i za to, ze wiele ludzi to czyta.
A no i opierniczyc za to, ze tyle ludzi to czyta, a malo komentuje. 
Spiac dupe i komentowac. No i polecac mojego bloga :D
Bylabym wdzieczna.
Jesli odwiedzaliscie mojego tt i aska to mowie, ze juz na to nie wchodze. 
Po pierwsze, bo na tt nie mam za duzo czasu.
Po drugie na asku wkurzala mnie laska z ktora chodzilam do szkoly. To chyba ask.fm a nie hate.fm co nie?
Dobra wiem, ze zanudzam, ale musze wam opowiedziec co u mnie.
Matury dobiegaja konca za wolnooo...
Moi bracia blizniacy wydzwaniaja do mnie o 3 w nocy i budza mnie +robia to specjalnie).
A najwazniejsze tooo.... przepraszam, ale zostalam selenators i pozucam Directioners.
To byl zart. Nie lubie Seleny Gomez. Nie wazne.
Ze wzgledu na t, ze caly weekend bede siedziala w domu to:
dodam prawdopodobnie imagina. Chcecie? Odpowiedzcie w komentarzu.
Jak myslicie czy Daga nazmienie w ich zyciu?
Caluje, Sophie xoxoxoxox


*Dagmara*

Dobra, Daga spokojnie. To tylko spotkanie z 1D. Nie wytrzymam. Zemdleje, nie wiem no! A co ja mam teraz ubrac?! Wdech i wydech. Dobra wyjelam kremowe rurki, czarna bokserke, kremowy sweterek na guziki, ale nie zapielam ich. Nalozylam biale conversy za kostke. Zrobilam soboe cienkie kreski i wytuszowalam rzesy. Wlosy rozpuscilam. Dlugoe krecone wlosy. Przejzalam sie. Ok, jest niezle. Mogloby byc lepiej, ake nie mam czasu. Wyperfumowalam sie tylko i wzielam brazowa torbke. Schowalam krem, portfel,  gume do zucia i telefon. Wyszlam, a tam na lozku Zayn i Wiki sie caluja. Rzygam tecza.
- Gotowa - powiedzialam, a oni jak oparzeni od siebie sie odsuneli.
- To jedziemy - powiedzial Zayn wstajac,  Wiki zmrozila mnie spojrzeniem na, ktore sie zasmialam.
Schodzac na dol przypatrywalam sie Wiki. Dawno jej nie widzialam i zauwazylam, ze bardzo duzo sie zmienila. Wlosy jej zsciemnialy, urosla i schudla. Wiem jestem teraz nie mila, ale kepie wygladala jak miala te klka kilo wiecej.
Nalozylam swoja brazowa kurtke i rzucajac krtokie 'Do zobaczenia' babci Wiki wyszlam za nimi. Na podjezdzie stalo czarne auto Zayna. Skad wiem? Halo, jestem Directionerka. Zayn jak dzentelmen otworzyl mi drzwi z tylu. Rzucilam ciche 'Dziekuje' i weszlam do samochodu. Po chwili oboje dolaczyli do mnoe siadajac na przednich siedzeniach. Koedy ruszyli zaczelam panikowac w tym swoim malym mozgu.
Dobra przedstawic sie ' Hej jestem Daga.' czy 'Hej jestem Dagmara.' albo 'Hej jestem Dagmara, ae wole jak sie mowi Daga.'. W sumie to nie wiem. I w ogole to boje sie. Przeciez zobacze Harrego. Tak tego, o ktorym marze. Ma takie cudowne zieone oczy, piekne wlosy i urocze doleczki w policzkach. Moim najwiekzym marzeniem bylo to, aby jego spotkac. To marzrnie nidlugo sie spelni. Tyle, ze co ja mam robic u nich? Przeciez ja ich nie znam. No znam, raczej wiem o nich wszystko, ale noc wiecej. Wiec.... jestem idiotka. Tak to chyba najlrpsze spostrzezenia. A co jesli...
- Jestesmy - uslyszalam glos Zayna.
Wystraszylam sie, a jednoczesnoe ucieszylam. Wyszlam z samochodu, a przede mna stala juz Wiki z Zaynem trzymajac sie za rece. Szlam za nimi ze spuszczona glowa. Zayn otworzyl drzwi i przed samym moim nosem je zamknal. Nie wiecie jak baredzo zle sie poczulam. Po chwili drzwi sie znowu otworzyly, a Zayn sie do mnie usmiechnal.
- Wystraszylas sie? - zasmial sie. - Tori mi kazala - powiedzial i wpuscil mnie do srodka.
Weszlam i nerwy zaczely zzerac mnie jeszcze bardziej. Wdech i wydech, wdech i wydech. To nie dziala! Zdejelam kurtke i ja powiesilam na wieszaku. Nastepnie buty i je polozylam. Zayn wyciagnal do mnie reke. Spojrzalam na Wiki, a ona kiwnela zgadzajaco sie. Chwycilam jego reke, a on szedl ze mna i Wiki do salonu. Spojrzalam sie zza Zayna i ujrzalam Louisa, Liama i Nialla. Troche sie zasmucilam, ze nie ma Harrego, ale Daga ciesz sie z tego co masz!
- Chlopacy poznajcie Dagmare, przyjaciolke Tori. Daga poznaj Liama, Louisa i Nialla - powiedzial, a oni sie na nas spojrzeli.
- Hej - usmoechnal soe szeroko do mnie Lou.
Zawal, zaraz wpadne w zawal. Wdech i wydech, wdech i wydach. Nadal nie dziala. Kurde no! Wiki i Zayn usiedli na jednym fotelu, a ja tak stalam.
- Siadaj - poklepal miejsce obok siebie Lou i spojrzal sie na mnie usmoechajac.
Podeszlam i usoadlam obok nich.
- Skad jestes? - zapytal.
- Z... zz... Po- polski - powiedzialam, raczej zaczelam sie jakac.
- Polska, hmmm fajnie - usmiechnal sie do mnie.
- A ile masz lat? - zapytal Niall.
- W lu-lutym osie-osiemnascie - znowu sie zaczelam jakac.
Ja tu przezywam meczarnie, a Wiktoria z Zaynem sie ze mnie smieja.
- Myslalam, ze ubierzesz jakas bluzke z 1D, czapke i co tam jeszcze masz. Ale nie... - powiedziala Wiktoria, a ja schwalam glowe w rece.
- Directionerka? - spytal Niall patrzac na mnie, a ja pokiwalam glowa.
- Aaaaa!!!! Poznalem Fanko-Polke. - zaczal krzyczec Louis.
Nagle wziela mnoe wielka chec na zapalenie.
- Zayn, porzyczysz mi fajke? - zapytalam.
- Nieletnim nie wolno - powiedzial.
Spuscilam glowe, a po chwili Zayn stojac obok mnie gestem kazal mi estac i isc za nim. Zrobilam to i wyszlismy na taras. Stanelismy przu barierce. Podal mi papierosa i odpalil go. Zaciagnelam sie. Nareszcie, cale dwa dni nie palilam. Nie wytrzymywalam juz.
- Jakby ci kupic fajki do spokojnie ja moge - powiedzial Zayn.- Dzieki - powoedzialam.
- W porzadku, ale fajki szkodza - zasmial sie.
- Tak wiem - odpowiedzialam.
Po kilku minutach zgasilam papierosa i wrocilam z Zaynem do salonu. Kiedy weszlismy zauwazylam Harrego. Stal w samym reczniku. Otworzylam szrzej oczy. Wdech i wydech, wdech i wydech. Nie dziala. Nagle nasze spojrzenia sie spotkaly i spadl mu recznik. Zakrylam oczy rekoma i sie odwrocilam. Po chwili Zayn mnie szturchnal i sie odwrocilam. Nie bylo juz go. Usiadlam na starym miejscu.
- Szukal vokserek - powiedzial do mnie Louis.
- Ooook - powiedzialam.
- A kogo z nas najbardziej lubisz? - zapytal podjarany Niall.
- Harrego! - powiedziala Wiki, a ja zmrozilam ja wzrokiem.
- Co ja?! - krzyknal niebianski glos.
Po chwili usiadl na fotelu. Siedzial i sie parzyl, az w koncu spojrzal na mnie i podniosl jedna brew.
- To Dagmara, moja przyjaciolka z Polski - powiedziala Wiki.
- Polki sa ponoc najladniejsze i jak widac ro prawda - usmiechnal sie do mnie. - Tak w ogole to jestem...
- Ona wie. Jest Directionrka - zasmial sie Louis.
- No i swietnie - krzyknal urodowany Harry.
- Daga, a ty nie chodzisz do szkoly? - zapytala.
- N-nie. J-ja mialam - nau-na-nauczanie  do-do-domo-we - powiedzialam.
- A co teraz chcesz robic? - zapytal Harry. O boze!
- N-n-nie wi-wiem - powiedzialam cicho.
Sprawdzilam godzine. 19.35. Wyjelam swojego Iphona z kieszeni i wlaczylam sobie wyniki na zywo i sprawdzalam wyniki koszykowki.
- Co robisz? - zapytala po kilkunastu minutach Wiki.
- Wyniki sprawdzam - powiedzialam bez zajakniecia.
- Jaka dyscyplina? - pytanie od Hazzy.
- K-koszy-szykowka - znowu zaczelam sie jakac.
Nadal sprawdzalam, ale nagle dostalam sms-a od Macka. Mojego bylego, ale sie przyjaznimy.
'Daga, wczoraj Czarna zdradzila Wojtka. Nie wyobrazasz sobie awantury na historii. Znaczy sie Milena nagrala to i wow. Wysle ci pozniej, a tak w ogole co u ciebie?'
Usmiechnelam sie i zaraz mu odpisalam.
'Nie uwierzysz, ale Wiktoria ma chlopaka i do tego to ten lalus, jak to mowisz z mojego zespolu. I siedze u nich. OMG *__*'
Na sms-a nie czekalam dlugo.
'Hahahaha. Dobra, czyli pewnie sie jakasz. Oj Daga. I love u so much.'
Haha bardzo ogranicza sie z pisaniem po angielsku.
'I love u tooo, baby'
Zauwazylam, ze Louis gapi mi sie w telefon.
- Masz chlopaka? - zapytal.
- N-nie.
- To z kim pisalas? - spytal.
- N-nie wa-wazne - odpowiedzialam.
- Daga, a moze przejdziesz sie ze mna co? - o boze, Harry, Harry sie zapytal.
Kiwnelam glowa i wstalam. Kiedy stanal obok mnie otworzyl szeroko oczy.
- O boze, jestes mojego wzrostu - powiedzial.
Poszlismy do holu, chcialam chwycic buty, ale dwie pary bialych conversow  lezaly obok siebie.
- Ummm... masz taki sam rozmiar - powiedzial Harry spoglodajac na rozmiary w obu parach.
Podal mi jedne. Ubralam je i nastepnie unralam swoja kirtke. Harry mial podobna tylko, ze meska, co chyba dziwne nie jest. Wyszlismy na dwor. Woe, troche zimno. Harru szedl pierwszy, a ja szlam za nim. Po chwili szlismy obok siebie.
- Ile masz lat? - spytal.
- W l-lu-lutym osie-osie-mna-mascie.
- Spokojnie, nie stresuj sie przy mnie - objal mnie ramieniem. - Masz zamaiar tu zostac?
- Nie, raczej nie - powiedzialam spokojnie.
- Dlaczego?
- No, przyjechalam tylko na swieta do Wiktorii, a potem wracam do Polski. Nawet noe mam tu pracy czy cos - odpowiedzialam.
Rozluznilam sie przy nim i juz po chwili smialismy soe w najlepsze. Harry byl bardzo zabawny. Podobalo mi sie to w nim. Oprowadzil mnie po Londynie i zamiast wracac do jego domu usiedlismy na lawce.
- Co jutro robisz? - zapytal.
- Nie wiem. Bede spac, jesc, pomoge troche posprzatac.
- Spotkamy sie jutro? - zapytal.
- No wiesz mam napoety grafik - zaczelam. - Hmmm... w sumie to przesune pare spotkan.
- To jitro pojedziemy na koncert Olly Mursa.
- Dobra.
Odprowadzil mnie do domu, gdzie juz byla Wiki. Przebralam sie w pizame i polozylam sie obok Wiki i zasnelam.

poniedziałek, 13 maja 2013

Chapter 16 ♥


Hejka! Co tam u was? U mnie moze byc. Te matury to ... o bozeeee. Dzisiaj pisalam rozszerzenie z wos-u. W tamtym tygodniu zle nie poszlo mi z matematyka, ale ja to kujon matematyczny :D

Czy wy serio nie mozecie tego akomentowac? Ile wam to zajmuje co? Bo mi pisanie rozdzialu bardzo dlugo. Szanrazowalabym was komentarzami, ale nie chce tego robic.

Co do imaginow toooo moze sie nie dlugo pojawic. 
A w ogole to zdalam naprawo jazdy w piatek. Jak ja sie ciesze. Nie wyobrazacie sobie tego.

Pozdrawiam Sophie <3

Obudzilam sie o 6. Czy ja zawsze musze tak wstawac?! Glupi moj organizm. Usiadla na lozku. Rzejrzalam sie po pokoju. Daga spi dalej na podlodze, a reszta jest normalna. Wstalam i weszlam do garderoby. Wyjelam niebieska bluze i szare leginsy. Poszlam do lazienki. Umylam sie, a nastepnie przebralam. Potem poscielilam lozko. Spojrzalam na Dagmare. Nic sie nie zmienila. Otatni raz ja widzialam w wieku14 lat jak na troche przyjechalam do Polski. Zasmialam sie i zeszlam na dol. Zrobilam sobie tosty. Podczas konsumowania ich ogladalam telewizje. Nuuudy, chociaz.... Zaczal leciec fajny film. Film sie skonczyl, a ja nadal siedzialam na kanpie. Spac mi sie chcialo, ale nie zasne. Walnelam sie na podloge. Zamknelm oczy. I probowalam nie uzywac mozgu. Po chwili uslyszalam jak ktos wchodzi do kuchni. Podnioslam sie z ziemii.  Spojrzalam, a tam babcia.
- Hej - powiedzialam, a ona sie do mnie usmiechnela.
- I jak bylo wczoraj kochanie? - zapytala sie mnie.
- Fajnie - zasmialam sie.
- Ten twojZayn - weszlam do kuchni i usiadlam nakrzesleprzy stole, a babci robila sobie kanapki - to sympatyczny.
- Jest cudwony, ale - na chwile sie zatrzymalam - pali.
- Oj kochanie, dziadek tez palil. - Usmiechnela siedo mnie. - Ale przezylam to.
- A zmieniajac temat. Trzeba cos kupic na swieta. Napisz mi na kartce potrzebne produkty, a ja pojde do sklepu - powiedzialam, a babci zaczela notowac.
Po kilkunastu minutach podala mi kartke. Pocalowalam ja w policzek i wyszlam z domu ubierajac kurtke i buty. Doszlam w koncu do Tesco. Nakupowalam tyle, ze ledwo mi sie w wozku trzymalo. No swietnie Malkowska, jak ty dojdziesz do domu? Przy kasieschowalam wszystko do reklamowek. Mialam ich bardzooo duzo. Myslalam, ze mi rece odpadna, a dopiero co wyszlam ze sklepu.
- Hej Wiki - uslyszalam glos Harrego. - To jak podwoze cie co nie? - zapytal.
- Mhh... Hej - wzial ode mnie reklamowki i zapakowal je do swojego samochodu.
W samochodzie caly czas sie smialismy, bo Harry parodiowal kazdego z chlopakow. Koedy dojechalismy do domu wzial wiekszosc reklamowek i wniosl je do domu.
- Dzien Dobry - powiedzial do mojej babci.
- Dzien Dobry - odpowiedziala i sie usmiechnela szeroko.
- Wiki w rzie czego do uslug - powiedzial.
Przytulilam go, a po chwili wyszedl. Zauwazylam, ze wlasnie po schodach schodzi Daga.
- Zayn i Hazza to twoi przyjaciele? - zapytala.
- Zayn nie - odpowiedzialam.
- Dlaczego? Hazze tylko lubisz? To samolubne - powiedziala siadajac na krzesle w kuchni.
- Nie. Zayn to moj chlopak - powiedzialam, a ona wyplula sok, ktory pila.
- Nie wierze - mowila z otwartymi oczami.
- Sprzatasz - powiedziala do niej moja babcia, a ja zaczelam sie smiac.
- A ja pojde do Wiktora, bo wrocil w nocy. Trzeba go obudzic - powiedzialam.
Wbieglam do gory i weszla do pokoju WiktoraO dziwo. Nie spal. Lezal na lozku.
- Siemanko - powiedzialam siadajac obok niego na lozku.
- Dagmara przyjechala? - zapytal.
- Pisala do mnie na e-maila przez caly czas. Rozumiesz to?
- Ona bylai jest twoja najlepsza przyjaciolka - powiedzial.
- Chyba masz racje - powiedzialam do niego i polozylam sie obok.
- Mloda, a jak tam u Zayna? - zapytal.
- Wiesz co? Wkurza mnie, ze pali. Ale juz sie nie odzywam, bo juz sie o to poklocilismy.
- Zaczniesz sie martwic za kilka lat, jak ci sie oswiadczy. - Zasmial sie.
- Watpie, ze to nadejdzie - powiedzialam.
Pogdalam jeszcze z nim, apotem zeszlam na dol. Dagmara siedziala ogladala mecz. Babci robila cos w kuchni. Poszlam do babci. Usiadlam na krzesle.
- Babciu, co robisz? - zapytalam.
- Zupe pomidorowa. Kochanie, a jak ci idzie w szkole? - zapytala.
- Bardzo dobrze. Jestem nalepsza uczennica w szkole - zaczelam mowic. - Niedawno mialam konkurs, a wyniki przyjda jutro poczta - powiedzialam.
- To cudownie. A Zayn chodzi z toba do szkoly?
- Nie. On jest w zespole. Daga szaleje na ich punkcie - powiedzialam, a babcia zaczela soe smiac.
- Tak, chyba mi opowiadala cala droge o nich.
- Boje sie, ze mnie koedys zabijenza to, ze ich znam.
- Kochanie, jak cos to pila mechaniczna jest w garazu u was - zaczelam sie smiac z babcia.
Z babcia mialam zawsze dobre kontakty. Jestem jej najstasza wnuczka, a po mnoe Iwona, ktora wrecz nienawidzi babci. Co prawda Wiktor jest jej najstarszym wnukiem, ale nie ma z nim dobrych kontaktow. Za to ja zawsze z babcia chodzilam na spacery. Zawsze mi opowiadala zabawne historie z jej mlodosci. Czasami zastepowala mi mame. Zawsze byla przy mnie.
- Wnusiu, a jak dlugo moge u was zostac? - zapytala babcia.
- Ile chcesz. Uwielbiam z toba przebywac. A teraz wybacz mi, ale Barcelona strzelila gola - powiedzialam gdy uslyszalam.
Wskoczylam na sofe i usiadlam przy Dadze. Barcelona strzelila pierwsza bramke Milanowi w 19 minucie. Dagmara siedziala i ze mn krzyczala. Tak, jak mieszkalam w Polsce to czesto z nia mecze ogladalam.
Mecz sie skonczl 5-1 dla Barcy. Nastepnie poszlam z Daga do pokoju. Usiadlam na lozku, a ona obok mnie. Rozmawialam z nia. W koncu wzielam jej telefon. Tapeta : 1D. Nie jest zle. Weszlam w muzyke i tylko 1D. Wlaczylam piosenke 'What Makes You Beautiful', a ona zaczela tanczyc i skakac. Nagle do pokoju wszedl Zayn. Co on tutaj robi? Zaczal sie smiac. Kiedy Daga go zobaczyla otworzyla szeroko oczy.
- O boze - zatkala usta dlonia.
- W sumie to Zayn, ale jak chcesz - zasmial sie. - A ty?
- Da,... da ..... da...
- Dagmara - powiedzialam z irytacja w glosie, a Zayn do mnir podszedl i poclowal w policzek.
Daga tak dalej stala.
- Daga, bo nie wlacze ci dzisiaj kosza - zagrozilam jej.
- Ok - odwrocila sie. - Ale siedzi tu on - mowila z panika w gloie - to jak nie zwariowac - pisnela.
- Daga! - krzyknelam.
- Przepraszam - spuscila glowe.
- Dagmara jestes Tori.... - zaczal Zayn.
- Przyjaciolka z Polski - usmiechnela sie do niego.
- A pierogi umiesz robic? - spytal.
- No jasne -odpowiedziala.
- To widze wielka przyjazn - powiedzial, a ja zaczelam sie smiac.
- Dobra to ja ide. Nie bede wam przeszkadzac - powiedziala i chciala wyjsc.
- Zostan - powiedzialam rowno z Zaynem.
- Dobra - odpowiedziala usmiechnieta i usiadla obok nas na lozku. - Poznacie mnie z Harrym? - spojrzala na nas blagalnie.
- Myslalam, ze faworytem twoim jest Louis - stwierdzilam.
- Ale Hazza i te jego loki - rozmarzyla sie - Nialler slodki Irlandczyk, Louis marchewka, Liam taki Daddy, a Zayn tako sexy - powiedziala, a po chwili ogarnela to co powiedziala i spaila buraka. Zaczelam sie soac razem z Zaynem. - To znaczy niemialam ta...
- Wiem, ze jestem sexy - powiedzial Zayn.
- Haha, dobre to ci sie udalo - powiedzialam, a on spojrzal sie na mnie z spod byka.
- Ale jesli chcesz poznac Harrego to nawet zaraz. Chodzcie pojedziemy do nas - zaczal Zayn.
- Tylko sie przebiore - powiedzialam, a Daga poszla za mna.
Ubralam szare rurki i czarny sweterek. Wyszlam do Zayna, a Daga dalej sie ubierala.


niedziela, 12 maja 2013

Chapter 15 ♥

Nie wiem co sie z tym stalo. Bardzo przepraszam, za cos takiego, ale sprobujcie przeczytac. Dkatego jutro mozecie spodziewac sie rozdzialu. Obudzilam sie po 5. Uslyszalam pkacz Alanka, Pobieglam jak najszybciej do niego. Okazalo sie, ze snil mu sie zly sen. Spojrzalam przez okno. Wielka ulewa. Alan zaraz znowu zasnal. A ja poszla do pokoju. Wyciagnelam gitare i zaczelam tworzyc. Kolejna piosenka. Podoa mi sie to. Uwielbiam pisac piosenki. Odrywm sie wtedy od swiata. Po kilkudzieciesi minutach poszlam sie ubrac. Ubralam szare rurki, biala bluzke w niebieskie paski. Wlosy zwiazalam w koka. Ubralam okulary i wyszlam z lazienki. Potem zeszlam na dol w checi przgotowania sobie posilku. Wiktora juz w domu nie bylo. Wyjechal przed 5. Zrobilam sobie sniadanie. Usiadlam przed telewizorem i wlaczylam sobie film 'Last Song'. Film sie skonczyl. Pozmywalam naczynia, a nastepnie poszlam do pokoju. Chwycilam swoj telefon. Przejrzalam fb, tt i nic. Polozylam sie nalozku w celu zasniecia, ale nie udalo mi sie to. Dlatego tez zabralam sie za robienie lekcji, tak abym nie miala nic juz po swietach. Kiedy skonczylam sprawdzilam gpdzine. 11.24. Obudzilam Alana. Przebralam go. Poszlam z nim na autobus. Po godzinoe bylismy juz na lotnisku. Usiadlam na krzesle, a Alan na moich kolanach. Po kilkunastu minutach zauwazylam babcie, a za nia wysoka blondynke, ktora okazalo sie Dagmara. Rzucilam sie na babcie, a nastepnie na Dage.
- Daga to Alanek moj brat - nie widziala go nigdy. - Alan, ato Daga.
Zamowilismy taksowke. Kiedy dojechalismy do domu wtargalismynwszystkie walizki. Babcia postanowila pobawic sie z Alnkiem. Dlatego tez, wzielam Dage do swojego pokoju. Poozyla walizki obok mojego biurka.
- Nawet nie wiesz jak aie ciesze, ze tu jestes. - przytulilam ja mocno.
Ponad godzine opowiadala mi o tym co stalo sie w Polsce. Jak tam u noej bylo. Pomoglam jej rozpakpwac walizke do szafy w mojej garderobie. Nagle wyjelam bluzkena, ktorej byl zespol 1D.
- Lubisz och? - zapytalam (oczywiscie caly czs rozmawialysmy po Polsku).
- Kocham. - zasmialam sie. - Ty tez? - spytala.
- Mozna tak powiedziec.
Uslyszalam dzwonek do drzwi. Zeszlam na dol, a za mna Daga. Otworzylam drzwi,a przed nimi stal Zayn z jedna roza.
- Przepraszam. - powiedzial.
Uchylilam drzwi tak, aby wszedl. Koedy wszedl Dagmare zamurowalo. Stala taka oslupiala i patrzyla soe na Zayna.
On tego nie zauwazyl i zaczal zdejmowac kirtke i buty. Daga w tym samym momencie pobiegla o gory.
Zayn sie rozebrl. Podszedl blizej do mnie. Musnal moje usta, a ja sie usmiechnelam. Wziela od niego roze i poszlismy bez slowa do gory. Weszlam do pokoju. Nie ma Dagi. Weszlam do garderoby, Zayn zostal w pokoju. A tam siedziala Daga.
- Ej no chodz - powiedzialam do niej.
- Narobie siary - przypominam, ze rozmawiam z nia po polsku.
- Ok, nie mowie o toboe, ale w koncu ich poznasz. - zasmialam sie i wyszlam.
Zayn nadal siedzial na lozku i patrzyl sie przed siebie.
- Ej, wybaczam ci dobrze? - powiedzialam, a on sie spojrzal na mnie z pytajacym wyrazem twarzy. Aaa, powiedzialam po polsku. - Wybaczam ci. - powiedzialam jz po angielsku.
Usmoechnal sie i mnie pocalowal.
- Babcia juz jest? - zapytal.
- Chodz, poznasz ja. - powiedzialam, a on za mna poszedl.
Weszlismy do salonu. Babcia siedziala i czytala jakas gazete.
- Babciu. - zaczelam podchodzac z Zaynem do niej. - To jest Zayn, moj chlopak. - powiedzialam, a ona przeniosla wzrok na niego. Usmiechnela sie pogodnie.
- Przystojnego chlopaka sobie znalazlas. - powiedziala, a ja sie zasmialam.
- Milo mi pania poznac. - wyciagnal do mojej babci reke. Ona ja uscisnela.
- Idzcie sobie gdzies na randke. Ja zostane z Alankiem. - powiedziala.
Podziekowalam jej i wyszlm z Zaynem. Usiadlam w samochodzie. Kiedy i on siedzial usmiechnelam sie do niego.
- Masz juz wielki plus. Moja bacia cie lubi. - powiedzialam, a on sie zasmil.
- Dobrze, ze umie mowic po angielsku. - powiedzial.
- No, a wiec gdzie jedziemy? - zapytlam.
- Do mnie. Chlopakow nie ma - powiedzial i ruszyl.
Dojechalismy do jego domu. Zayn otworzyl mi drzwi. Weszlam do srodka. Rozebralamsie. Poszlismy do salonu. Zayn zrobil mi kakao i siedzielismy i rozmawialismy. Nagle do domu wszedl wkurzony Louis. Trzasnal drzwiami i pobiegl na gore. Spojrzalam sie z Zaynem po sobie.
- Mial isc do kawiarni po kawe, a potem do El pojechcac i zrobic jej niespodzianke czy cos -npowiedzial do mnie. - Idz z nim pogadaj.
Zgodzilam sie. Weszlam po schodach. Jego pokoju nie bylo trudno znalezc. Po pierwsze obok Harrego, a po drugie na drzwiach mial napisane 'Mr. Carrot'. Zapukalam.
- Spadaj - krzyknal.
Zignorowalam to i uchylilam drzwi. Zobaczylam Louisa siedzacego na lozku. Czy on plakal? Podeszlam do niego i go przytulilam. Nie odzywalam sie. Wiedzialam, ze woli cisze i to wszystko.
- Poszedlem do niej, a przez okno zaiwazylem jak caluje sie z innym. Wiesz jak to boli?! - krzyknal.
- Ej, Louis. Spokojnie - mowilam do niego. - Nie jest ciebie warta. Masz cudownych przyjaciol. A dziewczyne znajdziesz inna predzej czy pozniej - zasmial sie.
- Dzieki, Wiki. Jestes swietna - powiedzial.
- Wiem, ale teraz mam wielka prosbe. Tylko nikomu nie mow. Przyjechala do mnie na swieta przyjaciolka z Polski i jest wasza fanka. Z tego co zauwazylam to..., jestes jej uluboencem i...
- Chcesz, zebym ja poznal, ale w taki zabawny, a dla niej zawalowy sposob. Hmmm... wchodze w to - powiedzial, a ja sie do niego przytulilam.
Zeszlam z nim na dol. Zayn sie usmiechnal do mnie, a potem wskoczyl na Louisa.
- Boo! - krzyknal.
- Idioci. - powiedzialam i usiadlam.
Zayn i Louis spojrzeli nasibie, a potem n mnie. Ojej, boje sie. Zayn podbiegl do mnie i przezucila mnie przez siebie i tak szedl gdzies ze mna. O nie lazienka. Louis nalal wode do wanny. Podszedl do mnie i zdjal mi okulary. A Zayn wrzucil do wody. Smiali sie. Wyszlam z tej wanny, a wode ciegla ze mnie jak z wozu strazackiego. Zaczelam ich ganiac. Dogonilam Zayna i go mocno przytulilam, tak, ze btl mokry.
- Teraz dawac mi swoje ciuchy. - powiedzialam.
Po chwili dostalam od nich szare rurki (Nialla), biala bluzke w niebieskie paski (Louisa), czerwone czarne vansy (Louisa), a Zayn dal mi swoje bokserki i moj stanik, ktory tu koedys zstawilam. Przebralam sie, a potem wysuszylam wlosy. Zayn przyniosl mi okulary. Zeszlam na dol, a tam cala piatka siedziala.
- Fajne spodnie - powiedzial Niall i soe wyszczerzyl.
- Wiem - zasmialam sie.  - A sqoja droga to Zayn - spojrzalam na niego - jestes idiota - powiedzialam, a Louos sie zasmial. - Louis ty tez.
Usiadlam obok Harrego, a on sie zaczal smiac.
- Mam taka podrobe Lou, ale mi wystraczy - powiedzial i przytulil sie do mnie.
- Zostaw mi dziewczyne! - krzyknal Zayn i wzial mnie od niego.
Pogadalam jeszcze z chlopaami, ale potem wrocilam do domu. Wszyscy spali, a Daga spala naziemi u mnie w pokoju. Haha.

poniedziałek, 6 maja 2013

Chapter 14 ♥

Tak wiem nie bylo dawno rozdzialu, ale musicie mnie zrozumiec.
- Uczylam sie do matur, bo jutro pisze z polskiego
A swoja droga to budze sie jutro o 5 rano, zeby sie wyszykowac + wliczam tez drobne korki. Dzisiaj jak jechala z kolega to myslalam, ze nie dojedziemy do sklepu (musialam sobie sukienke i buty na jutro kupic). Tkie korki, ze masakra.
A teraz pytanie do was.
Chcecie raz w tygodniu jakis imagin?

Jezeli nie bedzie co najmniej 5 komentarzy rozdzialu nie dodam


Ps. Trzymajcie za mnie kciuki. 






*Sobota*
Te trzy dni minely szybko. Mamy 17 grudnia i za tydzien swieta. Babcia przyjezdza jutro. Wstalam o 12. Tak wlasnie o 12. Wyspana zeszlam z lozka i poszlam do lazienki. Poszlam sie wykapac. Nastepnie wyprostowalam wlosy. Ubralam kremowe rurki, czarna bokserke i granatowa marynarke. Zeszlam na dol. Wiktor z Alankiem siedzieli na dole i ogladali telewizje. Zrobilam sobie sniadanie i razem z nim udalam sie do chlopakow. Usiadlam pomiedzy nimi. Wiktor zaczal sie smiac. Supeeer. Po jakis 15 minutach zadzwonil dzwonek do drzwi. Poszlam otworzyc, a w drzwiach stal usmiechniety Louis, 
- Hej, Wiki. Gotowa? - zapytal.
- Tak, tylko ubiore buty i kirtke. - powiedzialam i zaczelam aie uboerac.
- Czesc Lou. - powiedzial Wiktor.
- Siema stary. - zasmial sie Louis.
- Mozemy isc. - powiedzialam.
Wyszliamynz domu i weszlismy do jego samochodu.  Zapielam sie pasem. Louis usmiechnal aie do mnie i odpalil samochod.
- Co robi Zayn?  - zapytalam.
- Odsypia wczorajszy koncert. - zasmial sie.
- On tak dlugo spi?!
- Tsssa, jego dobudzic to cud. - powiedzial.
- No to swietnie. - powiedzialam, a on sie zasmial.
- Wiki, nie przejmuj sie tymi hejtami. El ma tez ciezko, ale spokojnie nikt ci nic nie zrobi. - powiedzial.
- Mam takie wrazenie, ze niszcze Zaynowi zycie. On jest typem, ktory lubi sie zabawic, a ja? Jakas niedojda.
- Mala, on jest niesmialy. Uwoerz mi. Pierwszy raz jak z nim gadalem to byl taki skryty. - powiedzial.
- O mamy ceche wspolna. - zasmialam sie.
- Nie tylko to. No, ale i tak przeciwenstwa sie przyciagaja. I do tego jego ma cie polubila.
- Skad to niby wiesz? - zapytalam.
- Byla i nas w sroda. Mowila, ze Zayn w koncu znalazl sobie inteligentna, piekna, naturalna i skromna dziewczyne.
- Co?! - otworzylam szerzej oczy.
- Nie dziw sie. Ma racje. - usmiechnal sie do mnie.
Dojechalismy do galerii. Weszlismy do pierwszego sklepu. Lou chcial kupic bransoletke Eleanor. Pomoglam mu wybrac. Zlota z napisem 'Forever Love'. Potem w nastepnym sklepie (akurat dzieciecym). Kupil dla siostr dwa wielkie rozowe misie. Spodobal mi sie sliczny kremowy wielki mis. Kupilam go dla Alana. Kolejny przystanek. O boze.Sklep pilkarski. Louis pomogl mi wynrac prezent dla Wiktora.Kupilam mu pilke, koszulke i zdjecie z autografami FCBarcelony. Potem weszlismy do sklepu z roznymi pierdami. Louis kupil chlopakom prezenty. Stalam tak i myslalam co kupic Zaynowi. Nie obchodzi swiat, ale co mi szkodzi. Poszlismy do sklepu z zegarkami. Znalazlam jeden swietny. Byl koloru granatowego. Zobaczylam cene. Wystraxzylam sie, ale w kncu kupilam. Louis kupil jeszcze siostrom kosmetyki, ktpre ja wyboeralam. Zamiast zawiezc mnie do domu zawiozl do ich domu. Weszlismy. Sciagnelam kurtke i buty. W salonie siedzial Liam z Danielle.
- Hej. - powiedzialam do nich.
- Ooo Wiki. - podeszla do mnie Dan i przytulila. - I co nie wymeczyl cie? - zapytala.
- Na szczescie nie. Wiecie gdzie Zayn? - zapytalam.
- Spi. - powiedzial Liam.
- To ja do niego ide.
Weszlam po schodach. Potem otworzylam drzwi od jego pokoju. Weszlam do seodka ije zamknelam. Zayn slodko spal. Godzina 16, a on spi. To jest bardzo normalne. Polozylam sie obok niego. Chwycilam jego za glowe i pocalowalam. Po chwili poczulam, ze zaczal sie dolaczac do mnie. Zasmialam sie, a on nie odrywal sie ode mnie.
- Jak sie spalo? - zapytalam siadajac na lozku.
- Cudownie, ale pobudka lepsza. - zasmial sie.
- Jutro moja babcia przyjezdza. No i... No, bo ten. No Wiktor jedzie do Liverpolu nie wiem po co, ale nie onto. Chodzi mi czy bys ze  mna pojechal po babcie na lotnisko. Nie mam jak, ale jesli nie to spokojnie sa taksowki i...
-Pojade. - zasmial sie, a ja sie do noego przytulilam.- Dzieki. - powiedzialam.
- Wiesz ja chyba pojde sie ubrac. - stwerdzil i wyszedl z pokoju.
Na lozku lezal jego telefon. Wzielam do reki i odblokowalam. Jeju on ma tapete z moim zdjeciem. Jaki on kochany. Weszlam w jego kontakty 'Napalony Harry', 'Pogromca Kevinow' O co chodzi?! Odlozylam jego telefon. Za to wzielam laptopa. Zalogowalam sie na swoim fejsie. O co kurde chodzi? Napisala do mnie Dagmara moja przyjaciolka z Polski.
D : Wiki, dlaczego ty sie do mnie nie odzywasz? Zaspamowalam ci cala skrzynke mejlowa, a ty nic! Znalazlam twojego fb. Odezwij sie prosze.
Nie byla dostepna. Postanowilam sie zalogowac na poczte. Kiedy to zrobilam mialam 120 wiadomosci. Wszystkie od Dagmary. Zaczelam czytac od najstarszej. Byly to wiadomosci w stylu 'Czemu sienieodzywsz? Umieram z tesknoty. Blagam odpisz.' Pisala do mnie co miesiac, nawet czescie. Cale te 5 lat do mnie pisala. Poplakalam sie. Zaniedbala coa tak wspanialego. Nasza przyjazn. Ja musze ja odbudowac! Po chwili Zayn wylonil sie zza drzwi lazienki. Spojrzal sie na mnie. Podszedl i przytulil.
- Hej, co jest? - zapytal.
Opowiedzialam mu cala historie. Postanowilam zadzwonic do niej wieczorem, jak wroce do domu.
- Nie mialabys nic przeciwko jesli porwalbym cie jutro z samego rana? - zapytal.
- Nie raczej nie. - zasmiala sie. - Ladny jestes wiesz? - powiedzialam i potargalam jego wlosy.
- MOJE WLOSY!! - krzyknl, a ja wystraszona wybieglam z pokoju smiejac sie, a za mna biegl wkurzony Zayn.
Zbieglam na dol. Zauwazylam Harrego i sie za nim schowalam. Ten nie wiedzial o co chodzi, a po chwili zbiegl rowniez Zayn.
- Pomoz mi. - zasmialam sie.
- Tori, ja cie widze. - powiedzial Zayn, a po chwili podbiegl.
Wywrocilam sie z nim na ziemi, a on mnie zaczal laskotac. Smialam sie glosno, az poplakalam sie ze smiechu. W koncu przestal. Podal mi reke. Wstalam, a on mnie przytulil. Odepchnelam go od siebie.
- Nie dotykaj mnie, bo pobrudzisz. - powiedzialam i znowu potargalam mu wlosy.
Tym razem wzial mnie na rece. Spojrzalam sie na niego i nie wiedzialam o co chodzi. Polozyl mnie na kanapie, a potem wyszedl na balkon. Spojrzalam na Harrego, bo tylko on siedzial w salonie.
- Poszedl zapalic - powiedzial.
Wkurzona wstalam i wyszlam na balkon, a Zayn stal z papierosem. Wyjelam mu go z ist.
- Co kur... - kiedy zauwazyl mnie zamknal sie.
- Chcesz umrzec? - krzyknalem na niego.
- Przestan. - chcial mi zabrac go z reki, ale ja mu nie pozwolilam.
- Nie oddam ci. A teraz dawaj paczke - wyciagnelam reke do niego.
- Nie. - powiedzial.
- W takim razie czesc. - powiedzialam.
Rzucilam papierosa na ziemie. Weszlam do salonu, a prosto z niego do holu, gdzie chwycilam kurtke i wyszlam z domu. Kiedy chaialam wyjsc juz z terenu, poczulam czyjas reke na moim nadgarstku. Odwrocilam sie. Zayn stal i w rece trzymal paczke fajek. Wlozyl mi do reki. Byl zly. Wiem to, widac pojego prawoe czarnych teczowkch.
- Masz. - powiedzialam i mu je oddalam.
Odwrocilam sie, ale on znowu chwycil mnie za nadgrstek. Tym razem wyrwalam sie mu. Poszlam na przystanek i pojechalam do domu. W domu Wiktor ogladal telewizor, a Alanek stal i patrzyl sie na mnie.
- Kochasz mnie jeszcze? - spytal sie maluch.- Jasne, ze tak kochanie - zdjelam kirtke i wzielam go na rece. - A dlaczego pytasz? - zapytalam sie jego.
- Bo caly czas jezdzisz do Zayna, a dla mnie nie masz czasu - powiedzial, a ja go mocno przytulilam.
- Przepraszam. Oboecuje, ze pojdziemy jutro do wesolego miasteczka. - powiedzialam, a on aieusmiechnal.
- Dziekuje. - zszedl ze mnie i pobiegl gdzies.
Poszlam na gore do pokoju. Opadlam na lozko. Bylam bardzo zmeczona. Spojrzalam na zegarek. 19.46. Poszlam sie wykapac. Ubralam czarno-blekitne bokserki w serduszka i bluzke z batmana. Polozylam sie na lozku. Wziela telefon i zaczela szukac nimeru Dagmary. Znalazlam. Zadzwonilam, jeden sygnal, drugi, trzeci, czwarty..., odebrala.
- Tak slucham? - powiedziala po Polsku.
- Dagmara? - zapytalam.
- Tak, o co chodzi?
- Ummm, to ja Wiktoria - zaczelam. - Mal...
- Wiki! Jeju, czemu sie noe odzywalas?! - krzyknela do sluchawki.
- Nie uzywalam poczty, caly czas sie uczylam. Przepraszam cie bardzo.
- Wybaczm - zasmiala sie. - Opowiadaj, jak w Londynie?
Opowiedzialam jej caly poczatek, ale zatrzymalam sie przy opowiedzeniu o Zaynie. Nie chcialam. Nie teraz.
- Ojeju, mycha - zawsze ta do mnie mowila - ja wiem, ze to niekulturalne, ale wiezmiesz mnie kiedys do siebie? Stesknilam sie.
- A co robisz w swieta? - zapytalam.
- Nic, rodzice w delegacji, a ja mialam jechac do babci do Wloch, ale nie wiem jak to bedzie, jeszcze mi nic nie mowila...
- To moze przyjedziesz do mnie? Moja babcia cie wezmie ze soba. Co ty na to? Prosze. Tak dwno sie nie widzialysmy. Chce odbudowc nasza przyjazn. - mowilam szybko.
- Kocham Cie! - krzyknela.
Omowilam z nia najwazniejsze rzeczy i juz jutro przyjedzie z moja babcia. Ja ja sieciesze. Chce chociaz troche naprawic nasze relacje. Zmeczona zasnelam, nie pamietajac o klptni z Zaynem.