poniedziałek, 30 września 2013

Chapter 57 ♥

*Dwa dni pozniej*

Jest 20, a my z Harrym lezymy na kanapie. Co chwike mnie caluje, a ja sie smieje. Poszlam na chwile do gory po telefon. Stanelam w pokoju i poczulam jak lapia mnie szkurcze. Zaczelo co raz bardziej bokec.
- Harry - zawolalam spokojnie.
- Tak skarbie? - zapytal.
- Chodz tu! - krzyknelam.
- Ale fajny moment leci!
- Harry, ja chyba rodze, , a ty pieprzysz o filmie?! - wrzasnelam, a po chwili on pojawil sie przy mnie.
Mialam juz lzy w oczach i usiadlam na lozku. Probowalam unormowac oddech.
- Co sie dzieje?! - zapytal wystraszony.
- Mam skurcze - powiedzialam szybko placzac.
- Ale dopiero za 20 dni jesr termin.
- To powiedz to im, a nie mi! - wrzasnelam na niego i zgielam sie, bo zabolalo mocniej.
- Jedziemy do szpitala.
Wzial torbe, a mnie pod reke. Powoli zszedl ze mna na dol. Wzial klucze, a mi pomogl nalozyc buty. Zamknal drzwi i prowadzil mnie do samochodu. Polozyl na tylnym siedzeniu, a sam usiadl z przodu. Odwrocil sie i spojrzal ze wspolczuciem na mnie. Odpalil auto, a ja tylko jeczalam. Tontak bardzo bolalo. Zadzwonil telefon Harrego.
- To Paul - powiedzial do mnie i szybo odebral. - Paul, Daga rodzi, jade do szpitala, nie mam czasu - i sie rozlczyl.
- Zadzwon do moich rodzicow i im powiedz - powiedzialam szybko, bo skurcze lapaly mnie co raz szybciej.
- Juz dzwonie - wybral numer do mojej mamy. - Mamo? - tak mowi tak do niej. - Dagama skurcze, jedziemy na pogotowie. Tak juz - podal mi telefon.
- Kochanie trzymaj sie, sprobujemy byc jutro - powiedziala.
- Dziekuje - powiedzialam, a po chwili glosno jeknelam, gdyz bol nie dawal za wygrana. Oddalam mu telefon, a on zadzwonil do swoich rodzicow
Po 30 minutach meki dojechalismy. Pomogl mi wyjsc. Moja lekarka stala juz przy drzwiach z pielegniarka i wozkiem, aby mnie przewiesc. Harry posadzil mnie na nim.  Pojechalismy na sale, gdzie przebrali mnie w pizame szpitalna i polozyli na lozku. Lekarka mnie zbadala.
- To jeszcze troche potrwa, bo rozwarcie nie jest jeszcze wystarczajace - powiedziala.
Harry przez caly ten czas siedzial przy mnie. Calowal mnie po rece, a ja plakalam, bo to strasznie bolalo. Nagle zesztywnialam, poczulam ciecz wydostajaca sie ze mnie.
- Co sie stalo? - zapytal wystraszony Harry.
- Wody mi chyba odeszly - powiedzialam.
Po chwili przyszla lekarka.
- No to zaczynamy.
Rozszerzyli mi szeroko nogi i podniesli do pozycji prawie siedzacej. Harry zlapal mnie za reke.
- Przyj - uslyszalam i zaczenalam wykonywac to, przy czym strasznie krzyczalam. Bol byl nie do opisania. Kiedy uslyszalam placz dziecka ucieszylam sie, ale jeszcze jedno. Po 3 godzinach walki dwojka dzieci przyszla na swiat.
Opadlam wyczerpana z sil, a Harry pocalowal mnie w czolo.
- Kocham cie. Jestes najsilniejsza kobieta na swiecie - poclowal mnie w usta.
Przyszla lekarka i usiadla na krzeselku obok Harrego.
- A wiec dziewczynki sa zdrowe, ale maja jeszcze pare badan - usmiechnela sie do nas, a ja odetchnelam z ulga. - A wiec, imiona i nazwisko pierwszej - powiedziala.
- Darcey Sylwia Styles - powiedzialam.
- A wlasnie. Gratulacje i szczescia na nowej drodze zycia - usmiechnela sie do nas. - A teraz nie przedluzajac druga dziewczynka.
- Carly Amelia Styles - powiedzial Harry.
- Dziekuje - powiedziala i wyszla.
Po chwili do sali weszly pilegniarki z dziecmi na rekach i kiedy podala mi obie rozplakalam sie byly sliczne.
- Z ciemnymi wloskami to ta pierwsza - zaczela pielegniarka. - Blizniaki dwojajowe. Z tego co widze pierwsza bedzie podobna do ojca, a druga do matki. Jakby sie cos dzialo to ptosze dzwonic.
Wyszly, a ja jak i Harry plakalismy. Podalam mu Darcy te o ciemnych wloskach. Delikatnie dotknelam policzka malej, a ona poruszyla raczka. Byla taka malutka i slodka. Harry podal mi obie i zrobil nam zdjecie dodjac nantwittera. Moje 3 szczescia. Darcy ma brazowe wloski, a Carly jasniejsze. Kocham je - tak wlasnie podpisal zdjecie. Nagle jego telefon zadzwonil. Wyszedl z sali, a weszla pilegniarka. Polozyla dzieci znowu do tych mini lozeczek i powiedziala, ze musi je zawiezc na sle noworodkow. Tak tez zrobila. Po chqili wszedl Harry. Powiedzial, ze dzwonili chlopacy i jutro przyjda.
- Wyspij sie. Jestes zmeczona - powiedzial.
- A ty? - zapytalam.
- Ja tu zostanę, spij.
Polozylammsie wygodnie i po paru minutach zasnelam.
Obudzilam sie przed 7. Harry siedzial usmiechniety. Pocalowal mnię w czolo. Weszła pilegniarka i powiedziala, ze musze nakarmic dzieci. Ojej. Po chwili Carly byla u mnie na recach, a ja karmilam ja piersia. Troche szczypalo na poczatku. Potem nakarmilam Darcy. Bylam z siebie dumna. Zabrali je, bo zaraz mieli przyjsc rodzice Harrego. I tak bylo po chwili mama, tata i ojczym Harrego byli u mnie w sali.
- Kochanie, jak sie czujesz? - zapytala przejeta.
- Jest dobrze - usmiechnelam sie.
-  A jak maluchy? - spytala.
Ubralam rozowy szlafrok i wyszlam z nimi na kprytarz. Podeszlismy do szyby.
- Widzisz mamo te tutaj z boku - wskazalam. - Brazowe wloski ma Darcy, urodzila sie 10 minut po polnocy, a Carly w jasnych wloskach, o 1.45. Harry przytulil mnie mocniej do siebie.
- Jestem babcia. A one sa takie sliczne - powiedziala wzruszona. Po chwili uslyszalam glos Louisa.
- Tam jest - odwrocilam sie, a cale 1D plis Dan i Tori szly w naszym kierunku.
 Dan z Tori mnie przytulily, a ja wskazalam im dziewczynki.
- Ale piekne - zachwycila sieDanielle.
- A jak maja na imie? - zapytala Tori.
- W ciemnych wloskach jest Darcy urodzilam ja 0.10, a w jasnych wloskach to Carly ja urodzilam o 1.45 - usmiechnelam sie, a Harry mnie przytulil. Potem pocalowal w policzek.
- To trzymaj sie - powiedzieli i poszli wraz z rodzicami Harrego.
Poszlam z nim do sali, a po chwili mialam narekach Darcy, a Harry Carly. Harry dodal zdjecie najpierw Carly, a potem Darcy na tt. Po chwili przyszli moi rodzice wraz z Paulinka. Mama sie poplakala.
- Ale one sa cudowne. A ty jak sie skarbie czujesz? - zpytala.
- Juz jest dobrze - usmiechnelam sie do niej.
- Jestem z ciebie dumna. Dalas sobie rade - scisnela moja reke.
Po chwili mama wziela ode mnie Darcy.
Posiedzieli z 30 minut, a potem poszli. Z Harrymnzajmowalismy sie dziecmi. Karmilam je, przebieralam. Musialam sie nauczyc to robic, a jutro wychodze ze szpitala. Bylam najszczesliwsza osoba na ziemii wtym momencie.

poniedziałek, 23 września 2013

Chapter 56 ♥

Czesc wam. Jestem chora i przez dwa tygodnia bez szkoly. Codziennie sama sie ucze,bo musze wszystko nadrabiac.
Ten rozdzial to w ogole dodupy.
Pozdrawiam, Marcela<3

*Dzien slubu Harrego i Dagi*Daga*

O moj boze to juz dzisiaj. Wczoraj przyszly do mnie Dan, Tori, Sam (dziewczyna Louisa) i Olivka (dziewczyna Nialla). Cale 1D zajete! Dziewczyny zrobily wieczor panienski, a tak serio ogladalismy filmy. Wstalam z lozka i zlapalm sie za brzuch. Duzy, duzy, ale potrafie chodzic. Wstalam,a Harrego nie bylo. No tak szykuje sie w domu, a ja jestem u Tori brata wraz z nia i Dan, ale Wiktora wywialo. Zeszlam na dol, a tam dziewczyny siedzialy i o czyms gadaly.
- Hej - powiedzialam i usiadlam.
- Daga, wychodzisz za maz! - pisnela Tori i zaczela wariowac.
- Tak, wiem. Glodna jestem - powiedzialam i zjadlam nalesniki.
Po skonczonym posilku poszlam sie wykapac. Nastepnie w szlafroku usiadlam na krzeselku, a Dan wraz z Tori i Emma zaczely mi robic wlosy. Koedy zobaczylam efekt wzruszylam sie. Mialam slicznego koka, prosta grzywke, a do tego blekitno-bialy wianuszek delikatnie nachodzacy na czole. Potem Emma mnie pomalowala. Mialam kremowy cien na powiekach i podreslone delikatnie kontury oka czarna kredka. Wytuszowane rzesy i pudrowa pomadke. W miedzy czasie Dan z Tori pomalowaly mi paznokcie na kremowo. Dziewczyny daly mi bielizne malzenska. Ubralam jeszcze podwiazke, a potem pomogly mi wlozyc suknie. Wszystko idealnie. Tak mysle.
- Cos niebieskiego jest, pozyczonego - zaczela Dan - to masz spinki do welonu, nowego to suknia, starego to wianuszek po babci tak? - kiwnelam glowa. - To chyba wszystko. Dobra zaraz slub, a wiec ja biore szpilki w reke, a wy pomozcie jej zejsc.
Dan zeszla pierwsza, a potem my. Bylam wystraszona i to bardzo. Bedzie pelno papparazzi, droga do kosciola jest zablokowana, a Harry powinien tam byc. Na slubie piosenke te wolna zaspiewa Demi. Moglismy na nia liczyc. Jest taka kochana. Stalam na dole i nagle juz ubrana mama w blekitna sukienke z Paulinka w rozowej na recach stala i plakala.
- Kochanie, wygladasz pieknie - usmiechnela sie.
Podziekowalam jej. Tata tez plakal, a ja sie z niego smialam troche. Dan z Tori i Emma byly moimi druchnami i byly ubrane w kremowe sukienki do kolan. A Paulinka sypala kwiatki, a obraczki podawal mlodszy kuzyn Harrego. Liam i Gema swiadkowie. Weszlysmy do samochodu. Ja, Emma, Tori, Dan, moj tata, Paulinka i mama. Tak weszlismy w ten 7 osobowy. W aucie zaczelam sie mocno stresowac co wyczula Dan. Wszyscy podnosili mnie na duchu. Zalozylam szpilki, a po chwili dojechalismy dziewczyny wysiadly i juz slyszalam nieiwlka grupke fanek, bo jest tutaj ponad 100 ochroniarzy. Po chwili zostalam sama, a juz potem tata pomogl mi wyjsc. Mialam duzy brzuch, ale sukienke przy nim wygladala slicznie. Blysk fleszy - to czulam na sobie. Usmiechnelam sie delikatnie w ich strone. Dziewczyny poszly ze mna przed kosciol. Potem mama weszla do srodka, a ja z tata, Paulinka i dziewczynami zostalysmy. Kiedy wyszedl ktos i powiedzial, ze wchodzimy myslalam, ze zemdleje. Tata zlapal mnie pod reke. Uchylilismy drzwi od kosciola. Na slub i wesele zostalo zaproszonych okolo 300 osob. Nikt jeszcze mnie nie widzial. Paulinka szla pierwsza i sypala kwaitki. Nagle zauwazylam te wszystkie pary oczu skierowane na mnie i rowniez uslyszalam wysoki, wolny i delikatny spiew Demi. Bylam zestresowana, ale kiedy ujrzalam twarz Harrego usmiechnelam sie. Spojrzal na mnie i poslal mi wielki usmiech. Wszyscy sie do mnie usmiechali. W koncu doszlismy do oltarzu tata podal moja dlon Harremu i cos mu szepnal, na co ten sie usmiechnal. Stanelismy obok siebie, a Harry szepnal mi na ucho.
- Wygladasz slicznie, najladniej na calym swiecie.
Ceremonia sie zaczela, powiedzielismy sobie sakramentalne tak.
- Oglaszam was mezem i zona, moze pan poclowac panne mloda - powiedzial ksiadz, a po chwili poczulam usta Harrego na moich, usmiechnelam sie przez pocalunek jak i rowniez on.
Wszyscy opuscili pierwsi kosciol, my podziekowalismy jeszcze jsiedzu, a potem z Harrym pod reke wyszlismy. Zaczeli nas rzucac ryzem, i rowniez biale golebie wylecialy.
- Louis - powiedzialam wspolnie z Harrym i sie zasmialam.
Wszyscy podchodzili i skladali nam zyczenia. Najpierw rodzice. I juz wtedy sie rozkleilam, plakalam jak dziecko. Potem rodzina, nawet babcia Tori przyjechala. Nastepnie chlopacy sie wepchali. Potem inni. Nawet byl Ed, 5SOS i inni slawni, az sie zdziwilam. Wszyscy pojechalismy na sale weselna. A tam? Wszystko cudownie. Na poczatek pierwszy taniec. Do piosenki 'Give me Love' Ed sam dla nas zaspiewal. Przytulilam sie do Harrego.
- Kocham cie - powiedzial, patrzylismy sobie w oczy kolyszac sie do piosenki.
- Ja ciebie tez skarbie - musnelam jego usta.
Wszystko przebieglo cudownie. Oczepiny, a zgadnijcie kto zlapal welon... Tak wlasnie Tori! Zayn rzucil sie tak po krawat, zeby tylko byc z Tori. To bylo zabawne. Potem przebralam sie w inna sukienke. Bawilismy sie chociaz ja spokojniej. Harry caly czas mnie calowal i mowil jak mnie kocha.

czwartek, 19 września 2013

Chapter 55 ♥

Kolejny rozdzial z serii 'Marcela nie ma weny!'.
Kolejny bez sensu prawda? Stracilam wene. Do konca!
Ale rozdzialy wszystkie napisane wiec jest ok.
Jutro wyjezdzam do rodziny na Litwe przez co nie ide do szkoly. Za bardzo niechce misje tam jechac, ale musze.

Ujrzalam Harerego. Spojrzal sie na mnie, a potem na Paulinke. Podszedl do lozka i usiadla na brzegu obok mnie.
- Przepraszam, mysle tylko o sobie - powiedzial i spuscil glowe.
Zlapalam jego dlon i splotlam nasze palce.
- Nic sie nie stalo, jest juz dobrze - usmiechnelam sie do niego kiedy na mnie spojrzal.
- Kocham cie. Tak cholernie kocham - powiedzial i pochylil sie nade mna i pocalowal. - Obiecuje, ze to juz sie nigdy nie powtorzy - szepnal i przytulil sie do mnie.
Dotknelam swojego brzucha i usmiechnelam sie szeroko.
- To dwie dziewczynki - powiedzialam.
- Czyli Darcy i.... - spojrzal na mnie.
- Carly, Samantha lub Charlotte - powiedzialam. - Ktore bardziej ci sie podoba?
- Samantha. Musze przerobic pokoik. Twoj tata pewnie mi pomoze - usmiechnal sie do mnie i pocalowal w czolo.
- Ja go chce zaprojektowac, ale musisz mi pomoc - powiedzialam.
Wtulilam sie w niego i tak trwalismy, ale nagle obudzila sie Paulinka.
- Hej - powiedzial Harry po polsku, bo od dawna sie jego uczy.
- Hej - odpowiedziala. - Glodna - powiedziala.
- Ja zrobic ona - powiedzial do mnie Harry.
- Ja zrobie jej - poprawilam jego.
- Ok - powiedzial i zszedl na dol.
Polozylam sie obok Paulinki. Zamknelam oczy i zaczelam myslec. Znowu.

*Tori*

Zayn wlasnie mnie obudzil.
- Spac mi sie chce - nakrylam sie koldra.
- Jest 14, Tori. Jakos przezyjesz - powiedzial sciagajac mi ja i zrzucajac na ziemie.
- Debil - powiedzialam siadajac.
- Tez cie kocham - musnal moje usta. - Masz tu ciuchy - podal mi mietowa sukienke na lato i mietowe vansy. - Ubieraj sie! - powiedzial.
Weszlam do lazienki i zrobilam to szybko. Wyszlam z niej, a Zayn stal oparty o framuge drzwi.
- Co jest? - zapytalam.
- Przeprowadzamy sie. Znaczy sie. Twoje rzeczy juz sa w nowym domu, bo rano to zrobilem. A teraz jedziemy !
- C-co? - zapytalam.
- Oj no chodz - podniosl mnie.
Cala droge mialam zawiazana czarna chustke. Odwiazal mi ja dopiero jak stanelismy na nogach. Otworzylam oczy, a nastepnie zaczelam plakac. Taka cudowna i wielka willa!
- Kocham cie - skoczylam mu na rece.
- Zobaczysz srodek.
Przeszlismy przez ogromne wejscie. Stanelismy przy drzwiach. Zayn kazal mi otworzyc, tak tez zrobilam. Po prostu wow! Wszystko urzadzone nowoczesnie. Nasz dom zawieral: wielka kuchnie i jadalnie, gigantyczny salon i lazienke z toaleta na parterze. Wyzej znajdowaly sie 4 pokoje goscinne, salon z grami, dwie lazienki. Na samej gorze byly dwie garderoby, pokoj (jak to Zayn nazwal) muzyczny, gdzie bede mogla tworzyc piosenki itp., dwa pokoje nie zrobione, bo Zayn powiedzial, ze beda dla naszysz przyszlych dzieci, oraz znajdowala sie nasza sypialnia i trzy lazienki. Ale sypialnia byla napiekniejsza. Byla koloru kremowego, jasne ramy lozka oraz jasne panele, a na nich bialy maly dywan. Okna i drzwi balkonowe byly na cala jedna sciane, a balkon byl wielki. Wyszlam na niego, a wtedy zobaczylam ogrod. Ladna trawa, po bokach rosnace kwiatki, na srodku wielki basen, a pod nami taras. Uwiesilam sie Zaynowi na szyji i ciagle plakalam. Nie moglam przestac. Bylam mu za to wszystko wdzieczna. Wpilam sie w jego usta. Bylam bardzo szczesliwa. Kocham go i nie wyobrazam sobie zycia bez niego.
- Moze chodzmy sie rozpakowac? - zapytalam.
Kiwnal glowa i wzial mnie na rece. Zaczelam sie smiac, a on mnie laskotal. Zaniosl mnie do garderoby jednej. Powiedzial, ze ta jest nasza, a tamte mniejsza bedzie dla naszych dzieci. Zaczelam sie wtedy smiac. On juz tak wielkie rzeczy planuje, a ja mamdopiero 18 lat. No nie wazne. Pudla byly juz ustawione i podpisane. Najpierw powiesilam wszystkie sukienki.
- Czemu ty ich nie nosisz? - zapytal.
- Nie wiem, zawsze tak jakos wychodzi - usmiechnelam sie.
Nastepnie powiesilam spodnie na specjalnych woeszakach. Potem powiesilam sweterki i kurtki. Na polkach poukladalam bluzki, spodenki, bluzy. W szafkach skarpetki, majtki, staniki, rekaiwczki, czapki i szaliki. Ostatnie 3 kartony to buty. Najpierw converse pptem vansy, nike. Na sam koniec szpilki i botki. Chwycilam sliczne czarne, ktore dostalam do Zayna. Wtedy powiedzial mi pierwszy raz 'Kocham Cie'.
- Cos nie tak z tymi butami? - zapytal chowajac pudla na najwyzsza polke.
- Pamietasz jak mi je kupiles? Szlam na konkurs. Wtedy pierwszy raz - polozylam je na polce i podeszlam do Zayna - powiedziales, ze mnie kochasz.
Usmiechnal sie i pocalowal mnie w czolo.
- Dobra teraz ide poukladac wszystko w lazience, a ty - wskazalam na niego - poukladaj ramki, przybij zdjecie itp. wszedzie.
Obojgu nam zajelo to godzine. Zeszlam na dol i usiadlam obok Zayna.
- Musialam przestawic koncert we Wloszech na 17 sierpnia, bo 18 przeciez nasza rodzinka Stylesow bierze slub. Nie wiem jak Daga da sobie rade, to przeciez 8 miesiac ciazy, a jak zacznie rodzic.
- Skarbie, nie dramatyzuj - pocalowal mnie w czolo. - Co bedzie to bedzie. Opowiadaj jak tam na koncertach.
- Irlandia jest cudowna, ae boli mnie to, ze wszystkich oklamuje. Ja wiem, ze tak jest niby lepiej, ale ja nie chce ich oklamywac.
- Zrob tak jak bedzie ci kazalo serce - i zdzwonil moj telefon.
- Tak? - zapytalam.
- Za 2 godziny wystep w 'Good Night London'. Widze ciebie za 30 minut u Emmy. Ubierz sie ladnie.
- Dobra, pa - rozlaczylam sie.
- Slyszalem. To jak podwiezc cie? - zapytal.
- Sama pojade, a myslisz po co Wiktorowi dwa auta? - zasmialam sie.
Pocalowalam jego, a nastepnie wzielam telefon 'Sophie'. Wyszlam z domu inweszlam do auta. Zapielam pasy i ruszylam przed siebie. Dojechalam w niecale 15 minut. Weszlam do Emmy, a ona od razu zaczela mnie szykowac.
- Jak tam nowy dom? - zapytala.
- Swietny, musisz do mnie nie dlugo przyjsc, a jak tam z Joshem?
- Jestesmy para - wyszczerzyla sie.
- Nareszcie - usmiechnelam sie.
Skonczyla mnie szykowac. Stanelam przed wielkim lustrem. Rozowa sukienka, rozowe botki, i blond peruka. Podziekowalam jej i razem pojechalysmy. Czas tak szybko minal, a ja bylam juz w programie i juz w jego polowie.
- A teraz beda dzwonic twoi fani. Dobry Wieczor z kim rozmawiam?
- Hej, jestem Hope i kocham cie Sophie. Jestes dla mnie bardzo wazna. Jestem twoja fanka na zawsze. - i rozlaczylo nas.
Kilka kolejnych i znowu to samo. Oni mnie kochaja, a ja ich oszukuje.
- Sophie, gotowa na wystep.
- Jasne.
Podeszlam tam gdzie mialam spiewac. Stanelam przy mikrofonie.
- Mam najlepszych fanow na swiecie, ludzi, ktorzy mnie wspieraja i juz powoli nie daje rady. Chcialabym dla was zaspiewac, ale nie jako ja, znaczy sie jako ja, ale nie Sophie. Przepraszam wszystkich fanow - powiedzialam i zdjelam peruke, nastepnie rozwalajac koka, sciagnelam szkla kontaktowe. - Przepraszam, ja chcialam wiesc normalne zycie, ale to nie jest wazniejsze od moich fanow. Dziekuje za wsparcie we wszystkim. Wiekszosc z was powinna sie ode mnie odwroci za moje klamstwa. Przepraszam - powiedzialam.
Spojrzalam na chlopakow, a oni stali z otwarta buzia. Kiwnelam, ze maja grac i zaczeli. Zaspiewalam'Stay'.  Po skonczonej piosence wyszlam i podeszlam do Diany.
- Przepraszam, ale juz nie moglam - zaczelam plakac, a ona mnie przytulila.
- Shh, nic sie nie stalo. Rozumiem cie - usmiechnela sie. Wyjdz do fanow - szepnela.
Nie bylam pewna, ale to zrobilam. Kiedy wyszlam uslyszalam 'We Love you Tori!'.
Lzy zaczely mi leciec.
- Ja tez was kocham - krzyknelam.
Podeszlam i dalam im autografy bylo ich okolo 50, ale zrobilam sobie ze wszystkimi zdjecie. Emma zawiozla mnie do siebie, a nastepnie weszlam do samochodu i po prostu jezdzilam po Londynie. W koncu wrocilam do domu. Weszlam i sciagnelam buty. Zamknelam drzwi na zamek i weszlam do kuchni. Wow pelna lodowka. Wyjelam mleko i sie jego napilam. Zayn siedzial w salonie. Usiadlam obok niego, a on wpil sie w moje usta.
- Jestem z ciebie dumny - powiedzial.
Zaczal mi rozpinac sukienke, a nastepnie ja zdjal. Pozbylam sie jego koszulki i spodni. Zaniosl mnie do sypialni....

(reszte musicie sami sobie dopowiedziec)

wtorek, 17 września 2013

Chapter 54 ♥

Hej misiaczki. Jak wam mija szkola co? Ja nie wiem czy wyroboe w tym roku na powyzej 5.3, a mowie to jiz teraz bo nie ogarniam.

Rozdzial ostatni z 'dlugich'. Wiem, ze jest krotki, ale najdluzszy do konca opowidania. Tak wlasnie napisalam juz wszystko i rozdzialy sa mega krotkie wiec chuba bede dodawala codziennie. Ostatni rozdzial to nr. 60, a potem epilog. No tak wiem, ze nie chcecie konczyc czytac, ale ja nie mam juz weny.
Za to bardzo was zapraszam na your-sooong.blogspot.com <-- mam nadzieje, ze wpadniecie.
Bylabym wdzieczna gdybyscie to zrobili.
Milego czytania <3


*Daga*

Jechalam z mama Harrego i Gemma do salonu z sukniami. Ja wychodze za maz. WHAT?! Nie moge tego ogarnac, ale spokojnie. Dojechalismy, a Tori czekala juz na nas przed. Przywitalam sie z nia, a potem poznala mame Harrego oraz Gemme.
- Sto lat staruszko - powiedzialam do niej i przytulilam mocno.
- Masz urodziny? - zapytala Gemma, a ona pokiwala glowa. - Wszystkiego najlepszego. Szczescia z Zaynem - powiedziala, a ja sie zasmialam razem z Tori.
- Dziekuje - odpowiedziala.
Weszlysmy do salonu i wszedzie bialo, az mnie oczy zabolalo.
- Dzien dobry - mama Harrego zaczela rozmawiac z kobieta ze sklepu, a ja przechodzilam sie tak troche. - Daga. Jakiej sukienki szukasz? - zapytala mnie.
- Taka bez ramiaczek i, zeby miala taka szerokaspodnice czy jak to sie mowi - powiedzialam.
- Rozumiem - powiedziala ta kobieta i zaczela szukac.
- Tylko troche wieksza musi byc, bo jeszcze przytyje - powiedzialam.
Kobieta przyniosla kilka. Weszlam do przebieralni razem z Tori. Pomogla mi sie ubrac w pierwsza. Ta niepasowala do mnie. Nastepna byla za dluga, kolejna zaciasna, a kolejna mi sie nie podobala. Siedzialysmy w tym salonie juz 2 godziny, a wszyscy byli juz zmeczeni. W koncu przyniosla taka ladna. Przymierzylam ja i, az pisnelam ze szczescia. Wyszlam, a mama Harrego i Gemma usmiechnely sie szeroko, a mama Harrego sie rozplakala. Sukienka byla sliczna.
- Moze byc? - zapytalam.
- Oczywiscie - odpowiedzialy wszystkie.
Tori pomogla mi ja sciagnac.
Nastepnie poszlam za nia zaplacic. Mama mi dala pieniadze, bo nie mogla przyjechac dzisiaj. Troche przykre, ale wiem, ze trudno im tak szybko przyjechac. Postanowilismy przetrzymywac ja u brata Tori czyli Wiktora, bo tam Harry jej nie zobaczy. Potem pojechalysmy po sukienke na pozniej, bo nie bede caly czas w tej dlugiej. W sklepie akurat zajelo nam to szybko mi w oczy juz rzucila sie to cudo. Przymierzylam ja. Brzuch sie w nia miescil i bylo jeszcze sporo luzu. W sam raz. Kupilam ja, a nastepnie kupilam zwykle biale szpilki oraz biale krotkie conversy. No, bo przeciez jestem w ciazy, a jak cos ja nie ubiore zadnych innych butow. Ale za namowa mamy Harrego kupilam jeszcze  biale balerinki. Mialysmy wracac do domu, ale przeciaz szykuja impreze dla Tori. Co teraz zrobic? Weszlysmy do samochodu. Nagle zaczal mnie bolec strasznie brzuch. Siedzielismy wlasnie w samochodzie. Twarz mi zbladla i zrobila sie mi slabo.Zlapalam siedzaca obok mnie Gemme za reke.
- Boli - jeknelam. - Boli mnie brzuch - powiedzialam, a z moich oczu wydostaly sie lzy.
Mama Harrego w szybkim tempie sie do mnie odwrocila.
- Jedziemy do szpitala - powiedziala.
Oddychalam spokojnie, ale po chwili nie udawalo sie to juz. Brzuch bolal coraz bardziej. Tori patrzyla na mnie zszokowana i smutna. W koncu dojechalismy do szpitala.
- Ale tutaj nie - powiedzialam szybko. - Nie w tym szpitalu sie badam.
- Nie mamy wyjscia skarbie - powiedziala mama Harrego. Gemma zlapala mnie za reke i pomogla mi wysiasc.
Weszlysmy do szpitala, a po chwili ktos juz wzial mnie na wozek i zawiozl jak najszybciej do jakies sali. Balam sie strasznie sie balam o dzieci. Moje oczy z minuty na minuty byly bardziej zalane lzami. Zawiezli mnie do jakies sali. Weszla mloda lekarka. Po sprawdzeniu czy nic sie nie dzieje z moim narzadami zaczela mi robic USG. Podali mi tez kroplowke.
- Gdzie sie pani bada? - zapytala.
Odpowiedzialam jej, a on troche zbladla.
- Ma pani jakies witaminy czy cos wypisane? - spytala.
- No nie - odpowiedzialam.
Spojrzala sie na mnie.
- Radzilabym pani zmienic lekarza. Nie chce sie narzucac, ale moglabym byc to ja. Tamten szpital jest niepewny. Pracuja tam nie za dobrze wywalifikowani lekarze. A to moze zagrazac zdrowiu pani dzieci - powiedziala.
- Dzieci?! - zapytalam.
- No tak to ciaza blizniacza - powiedziala.
Otworzylam szerzej oczy i plakalam jeszcze bardziej.
- Zostanie pani dzisiaj na obserwacji. Okolo godziny 18 przyjde z pania porozmawiac na ten temat dobrze? - spytala.
- Tak, jasne - odpowiedzialam.
Kiedy wyszla do sali weszla Gemma, mama Harrego i Tori.
- Harry zaraz bedzie - powiedziala Tori odkladajac telefon od ucha.
- I co sie dzieje? - zapytala mama Harrego siadajac obok na krzeselku.
- Tamci lekarze nie sa wyklasyfikowani czy jakos tam no i ten tego... - zlapalam wdech, ale nie moglam nic z siebie wydusic. - Moge powiedziec najpierw Harremu? - spytalam.
- Tak jasne. Ale dziecku nic nie jest?
- Nie - odpwoiedzialam cicho, a one wyszly z sali.
Podciagnelam sie do pozycji siedzacej i zaczelam plakac. Po niespelna 20 minutach przyszedl Harry.
- Kochanie, co sie dzieje? - zapytal siadajac obok mnie.
- Moze byc ci ciezko, ale...
- Poronilas? - zapytal i zaczal plakac.
- Nie - powiedzialam szybko. - Tamci lekarze nie byli dobrymi lekarzami no i ten tego - urwalam. - Okazalo sie, ze to ciaza... blizniacza - powiedzialam z oczami pelnymi od lez.
- Czyli co? Dwojka dzieci? - zapytal, a ja pokiwalam glowa. - Dwojka dzieci. Nie jedno. 18 lat, dwojka dzieci, kariera - zaczal chodzic w te i z powrotem. Gadal to pod nosem caly czas.
Zaczelam jeszcze bardziej plakac, a on nadal tak chodzil.
- Do jasnej cholery przestan! - wrzasnelam na niego.
Spojrzal sie na mnie i zaczal miarowo oddychac. Zobaczyla niepokoj oraz strach w jego oczach. Oparl sie o sciane i tak stal. Zrobilo mi sie goraco, ale w ciele. O ja piernicze, a co jesli on nie chce juz dziecka, dzieci!
- Harry - szepnelam i spojrzalam sie na niego.
On nagle osunal sie na scianie i schowal twarz w rekach. Zaczelam na nowo plakac. Zanioslam sie placzem. Balam sie, ze mnie teraz zostawi.
- Harry - powiedzialam bliska zalamaniu. On sie nie podnosil i chyba plakal. - Dla mnie tez jest to trudno - powiedzielam, ale on dalej sie nie ruszal. - Harry - szepnelam, a dalej nic.
Spojrzalam sie na niego. Nigdy nie widzialam go takiego zalamanego. Po okolo 15 minutach opadlam wykonczona na lozku, ale dalej plakalam. Dotknelam delikatnie swojego brzucha i zaczelam po nim delikatnie jezdzic reka, a z oczu nadal wydobywaly sie lzy. Nagle Harry wstal i popatrzyl sie na mnie. Mial czerwone oczy od placzu. Podszedl do mnie i usiadl na krzesle. Spojrzal mi prosto w oczy.
- Daga - zaczal niepewnie. - Ja wiem, ze to trudne. Dla mnie jest to bardzo trudne - chcial ulozyc sensowne zdanie.
- Blagam cie Harry - rozryczalam sie. - Nie zostawiaj mnie. Nie teraz - powiedzialam lapiac jego reke.
- Spokojnie. Nie zostawie cie. Tylko, ze ja sie boje - powiedzial.
Delikatne dotknal mojej glowy i mnie pocalowal w czolo.
- Boje sie, ze to mnie przerosnie - zaniosl sie placzem.
Nagle do sali weszla mama Harrego, gdy nas zobaczyla podeszlam i objela syna, a mnie zlapala za reke.
- Co sie dzieje? - zapytala.
- Blizniaki - wyszeptal Harry lamiacym sie glosem.
Nagle zesztywniala. Miala wzrok wbity w ziemie i tak siedziala.
- Pomozemy wam. Mozecie na nas liczyc - powiedziala.
- Nie dam rady - powiedzial Harry.
Wstal i wyszedl. Spojrzala sie na mnie przepraszajaco i opuscila sale, ale za to weszla Tori.
- Przepraszam, ze ci niszcze urodziny - powiedzialam. - To blizniaki rozumiesz?! Harry nie wytrzymal tego - powiedzialam zanoszac sie chisterycznym placzem.
- Przyjdzie tu zaraz. Znam jego - powiedziala siadajac obok mnie na lozku. - Zadzwonie po Zayna ok? - zapytala.
- Dzwon - powiedzialam szeptem, a ona to uczynila.
Lezalam tepo wpatrujac sie w sufit. Przeciez ja nie dam rady. Ale kurde nie oddam ich do adopcji. Dlaczego ja?! Po chwili do sali weszla pielegniarka i dostalam jakies tabletki, ktore zazylam. Usiadlm na lozku po turecku. Delikatnie dotknelam swojego brzucha, a na twarzy wstapil usmiech.
- Tori, bedzie ich dwojka - powiedzialam ze lzami w oczach. - Ciesze sie - powiedzialam z usmiechem. - Chyba sie ciesze - poprawilam sie po chwili.
Nagle wszedl Zayn.
- O moj boze, Daga - powiedzial i podszedl do mnie.
- Hej - powiedzialam i zanioslam sie placzem.
Mam wachania nastroju swietnie!
- Powiedzialem cos zle? - zapytal Tori.
- Nie - szepnela. - To blizniaki - dodala po chwili, a Zayn zbladl. - Harry gdzies poszedl - powiedziala.
- Nie chce byc nie mila, ale chce zostac sama - szepnelam.
Usmiechneli sie do mnie i opuscili sale. Przez kolejne 3 godziny siedzialam sama w sali. Sama, bez nikogo. Spojrzalam na pierscionek. Czy on mnie kocha? Takie mysli mi chodzily po glowie. Spojrzalam na zegarek. Godzina 17.45. Siedze tutaj od 13. Zaczely mi sie trzasc rece, ale jednak wzielam te kartke z napisem 'Samotna Matka'. Przejrzalam ja. Z chwili na chwile plakalam coraz bardziej. Po chwili ktos wszedl do sali. To lekarka pewnie. Nie mylilam sie to byla lekarka. Porozmawiala ze mna, a juz jutro wychodze ze szpitala. Harry przez cala noc nie pojawil sie w szpitalu.Bylam sama. Okolo 2 w nocy zasnelam. Obudzila mnie pielegniarka. Usiadlam, a ona podalam mi leki. Pozniej zauwazyl, ze do mojej sali wchodzi mama, tata i Paulinka na rekach mamy. Usmiechnelam sie szeroko, a oni do mnie podeszli, a Paulinka wskoczyla mi na rece.
- Kocham was - przytulilam sie do nich.
- My ciebie tez - zaczela mama. - A jak sie czujesz? Jak dzieci? - pytala.
- Dobrze, to dwie dziewczynki - usmiechnelam sie szeroko.
- A gdzie Harry? - zapytala.
- No wlasnie nie wiem. Troche sie zalamal - szepnelam cicho, a Paulinka sie we mnie wtulila. - Jak tam mala co? - zapytalam, a ona mnie pocalowala w policzek. - Ja tez tesknilam sloneczko - usmiechnelam sie szerzej.
Te cudowna chwile przerwala nam lekarka wchodzac z wypisem. Dlugo nie zajelo mi sie ubranie. Wyszlam z sali, a przed nia na krzesle siedzial Harry. Spojrzal sie na mnie i wstal.
- Twoi rodzice beda nocowac u nas? - zapytal.
- Tak - odpowiedzialam.
- To chodzmy - powiedzial.
Wyszlismy piwnica gdzie zaparkowal Harry, bo bylo duzo papparazzi. Rodzice jechali za nami. Cala droge siedzialam i patrzylam sie w pierscionek zastanawiajac sie co dalej bedzie. Z Harrym nie zamienilam ani jednego slowa. Weszlismy do domu. Rodzice sie zachwycali. Chcieli isc zwiedzac miasto wiec poszli, ale Paulinke zostawili. Usiadlam z nia na lozku w sypialni mojej i Harrego. Polozyla sie obok mnie.
- A ty mas dzidzie? - zapytala, ale po polsku.
- Bedziesz ich ciocia, to dziewczynki. Beda takie sliczne jak ty - pocalowalam ja w czolko.
- A Haly gdzie jest? - spytala.
- Nie wiem - odpowiedzialam smutna i jedna lza splynela mi.
- Nie placz - powiedziala i sie wtulila we mnie.
Lezalam tak z nia, az w koncu usnela. Wzielam telefon i zaczelam przegladac rozne rzeczy. Nagel drzwi sie uchylily...


piątek, 13 września 2013

Chapter 53 ♥

Wazne!!!

Zdajecie sobie sprawe,ze za jakies 10 rozdzialow zakoncze opowiadanie? Tak jakos coraz bardziej brak mi weny. Oczywiscie nie chce was straszyc, jeszcze...
Niall dzisiaj ma juz 20 lat. 'No more teen' - serio Nialler?! Z czego ty sie cieszysz????
Dziekuje za wszystkie komentarzy i zapraszam na :
your-sooong.blogspot.com

******************

Obudzily mnie promienie sloneczne. Leniwie sie przeciagnelam. O boze. Zasnelam w ciuchach. Poszlam do lazienki. Wzielam szybki prysznic i ubralam sie w blekitne czarne dresy sciagane na dole i rozowa bluzke na ramiaczkach. Zeszlam na dol, a w salonie siwdzial Harry i reszta 1D. Poszlam do kuchni. Wyjelam z lodowki maslo, jajka i szczypiorek. Zrobilam sobie jajecznice. Usiadlam w jadalni i zaczelam jesc. Kiedy skonczylam wlozylam talerz do zmywarki. Uznalam, ze pogoda jest za ladna i niezauwazalnie poszlam do garderoby i ubralam sliczna mietowa zwiewna sukienke i biale krotkie converse. Weszlam do pokoju i idac w strone drzwi balkonowych stanelam przy fotelu na ktorym siedzial Harry.
- Czesc, skarbie - pocalowalam go.
- Witam moje sloneczka pocalowal najpierw mnie w usta, a potem w brzuch.
- Hej, Daga - powiedzieli rowno, ale sie nie odezwalam.
Wyszlam na ogrod. Usiadlam na hustawce drewnianej takiej duzej z oparciem i delikatnie sie kolysalam. Nagle zobaczylam jak w moja strone idzie cale 1D. Podeszli do mnie, a ja na nich sie spojrzalam.
- Mam wam zejsc z lawki? Juz wstaje - chcialam wstac, ale kilka par rak mnie powstrzymalo.
Usiedli obok mnie, a Zayn zlapal moja reke, jak i Niall.
- Przepraszamy Daga. Po prostu to wielki szok, a Hazza ma dopiero 18 lat - zaczal Niall.
- Na prawde sie ciesze, ze za niedlugo bedziesz pania Styles, ale ta informacja nagle tak na nas spadla - dokonczyl Louis.
- I zrozum kochamy cie. Tylko i tak szokiem bylo, ze jestes w ciazy - usmiechnal sie Zayn.
- Dlatego przepraszamy - nagleli wstali i spojrzeli sie na mnie.
Wstalam powoli i trzymajac rece na brzuchu spojrzalam sie na nich.
- Wiecie co?! - zaczelam groznie, a oni sie zasmucili. - Kocham was - powiedzialam i przytulilam cala czworke.
Zaczeli sie smiac, a ja plakac ze szczescia.
- Gdzie Harry? - zapytalam.
- Pojechal po Tori na lotnisko, bo ma odwolane dwa koncerty w Irladnii i pojechal po swoja mame i Gemme - odpowiedzial Liam.
- Louuuu - spojrzalam sie na niego. - Zaniesiesz mnie do domu? - zapytalam.
On sie usmiechnal i mnie podniosl.
- Wiem jestem ciezka, ale teraz. Przepraszam - wtulilam sie w niego.
Polozyl mnie na kanapie. Usiadlam na niej. Zaczelismy grac w Fife na xboxie. Bylam w druzynie z Louisem. A przeciwko nam Niall i Zayn.
- Louis cioto podaj! - krzyknelam.
- No nie moge - powiedzial.
Nagle Zayn strzelil gola. Ale samobojczego.
- Hahaha. Dzieki, Zayn - zaczelam sie smiac. - Jaki lamus.
Nagle uslyszalam smiechy za nami odwrocilam sie i ujrzalam mame Hrrego i Gemme.
- Dzien Dobry - powiedzielismy razem.
- Czesc - powiedziala Gemma i mama Hazzy.
Wstalam i podeszlam do niej. Przytulila sie do mnie.
- Pokazuj kochana pierscionek - powiedziala Gemma.
Pokazalam im lewa reke, a mama Harrego, az zaczela plakac. Gemma tez.
- Ale sliczny - powiedziala Gemma. - Zawsze chcialam miec siostre - przytulila sie do mnie, a ja sie zasmialam.
- Napijecie sienczegos pewnie - stwierdzilam. - Gemma...
- Herbate.
- A pani?
- Daga, a chcesz dostac w leb? - zapytla mnie mama Harrego. - Mow do mnie... mamo - zszokowalam sie, ale usmoechnelam.
- Na pewno? - zapytalam, a mama Harrego kiwnela glowa. - A wiec... mamo co chcesz do picia? - zapytalam.
- Kawe kochanie - usmiechnela sie.
- Ja zrobie - powiedzial Harry i mnie wyprzedzil.
Mama Harrego poszla do chlopakow, a ja z Gemma do sypialni. Usiadla ze mna na lozku i zaczelysmy rozmawiac.

*Tori*

Nareszcie jestem w domu. Odwolano mi ostatni wystep w Irlandii i siedze sama w domu. Wiktor sobie gdzies wyjechal. Nie lubie byc sama to takie przytlaczajace. Przebralam sie w krtokie czarne spodenki i blekitna bokserke. Polozylam sie na kanapie w salonie i probowalam zasnac. Nie bylo mi to dane. Uslyszalam dzwonek do drzwi. Podeszlam do nich i je otworzylam. Gdy ujrzalam Zayna rzucilam sie na niego. Nie widzialam go miesiac. Zamknal drzwi, a potem mnie pocalowal. Brakowalo mi jego. Usiedlismy na kanapie, a ja bylam caly czas w niego wtulona.
- Tesknilam za toba. Bardzo - powiedzialam.
- Ja za toba tez - powiedzial i pocalowal mnie w czolo.
- Wiesz co? - zaczelam, a on sie na mnie spojrzał. Polozylam sie mu na kolanach i wpatrywalam w jego twarz. - Tak sie zastanawialam. Prawie przez caly czas jak bylam w trasie - powiedzialam, a on dalej nie wiedzial o co chodzi. - W srode mam urodziny co nie? - zapytalam.
- No tak, a wiec? - zapytal.
- Numer jeden nie chce zadnej imprezy! - powiedzialam, a on sie zasmial.
- No dobrze - powiedzial.
- I wiesz koncze 18 lat. Bede pelnoletnia i tak myslalam, ze... - przerwalam na chwile. - A wiesz Wiktora nie ma czesto w domu, a ja czuje sie samotnie i.. - znowu przerwalam. - Moze zamieszkamy no ten... razem - powiedzialam i spojrzalam sie na niego.
Na jego twarzy wystapil usmiech i po chwili mnie pocalowal.
- Kocham cie. A teraz musze ci cos powiedziec - powiedzial, a ja sie troche wystraszylam. - Chcialem ci zrobic niespodzianke na urodziny i ... no kupilem juz dom - powiedzial, a ja otworzylam szerzej oczy.
- Na prawde? - zapytalam.
- Tak - odpwoiedział, a ja go pocalowalam.

*Sroda*Urodziny Tori*

Obudzil mnie zapach nalesnikow. Ale jakim cudem? Podnioslam sie i obejrzalam do okola. Nikogo nie ma. Zeszlam na dol, a tam Wiktor i Zayn siedzieli przy stole z gotowymi nalesnikami w ktorych byly swieczki. Zayn ubrany w czarne rurki i niebieska koszule oraz biale nike, a Wiktor, szare rurki, biala koszula i biale converse. Kiedy zauwazyli mnie, ubrana w czarna bokserke i rozowe majtki szybko wstli, a Wiktor podpalil swieczki na nalesnikach. Podeszli do mnie i zaczeli spiewac "Happy Birthday". Oczy mi sie zaszklily.
- Pomysl zyczenie i zdmuchnij - powiedzial Wiktor.
Chce aby nic sie nie izmienialo. aby pozostalo tak jak jest - pomyslilam i zdmuchnelam swieczki.
Zayn podszedl do mnie i mnie pocalowal.
- Wszystkiego najlepszego kochanie - szepnal mi na ucha, a mnie przeszedl dreszcz.
- Mloda no nie wiem czego ci zyczyc - zamyslil sie. - Wiem! Zebys mnie odwiedzala jak sie wyprowadzisz - powiedzial, a ja sie w niego wtulilam.
- Wiesz, ze jestes najlepszym bratem na swiecie? - zapytalam.
- Wiem to od dawna - powiedzial i sie usmiechnal. - Ale rodzice nie przyjada, bo maja dzisiaj cos waznego do zrobienia w pracy - powiedzial. Posmutnialam, ale po chwili przytulilam ich obu.
USiedlismy w kuchni i zaczelismy sie zajadac nalesnikami.
- Wiki, na prawde nie chcesz zadnej imprezy? - zapytal Wiktor.
- Nie - odpowiedzialam z pelna buzia.
- Ale to osiemnastka - jeknal.
- Cale 1D, Daga, Danielle, nowa dziewczyna Louisa i ty. Taka impreza moze byc - powiedzialam.
- No to sie schlejesz mloda - usmiechnal sie, a ja go walnelam. - Idziesz dzisiaj z Daga wybierac suknie slubna co nie? - zapytal.
- Mhhh...
Spojrzeli po sobie z Zaynem i sie usmiechneli. Ja zjadlam, a potem poszlam sie przebrac do lazienki. Przebralam sie. Umyte wczoraj wlosy rozpuscilam. Pomalowalam sobie rzesy i wyszlam z lazienki. Po drodze wzielam torebke, a do niej wszystko spakowalam. Zeszlam na dol, a oni siedzieli i zawziecie o czyms rozmawiali.
- Ktory mnie podwiezie? - zapytalam.
- Twoj seksowny chlopak - odpowiedzial Zayn i podszedl do mnie.
- No wiesz klocilabym sie - powiedzialam, a on sie zasmial.
Weszlismy do samochodu, a on ruszyl. Kiedy stalismy juz pod salonem z sukniami Zayn wyciagnal jakas duza reklamowke, a w niej pudelko.
- Obiecaj, ze nie otworzysz, az nie zadzwonie i tego nie powiem ok? - zapytal.
- Obiecuje.

sobota, 7 września 2013

Chapter 52 ♥

Nagle sie obudzilam i lezalam tak. To byl sen? Prosze nie. Spojrzalam w bok. Harrt lezal i spal. Szybko usiadlam, a z moich oczu polecialy lzy. Ja chce jego jako nazyczonego. Nagle spojrzalam na swoja lewa reke. Usmiechnelam sie, bo na palcu blyszczal sliczny zloty pierscionek. Wtulilam sie w Harrego i zasnelam z usmiechem na twarzy.
Obudzilam sie przed Harrym. Zeszlam na dol w bokserkach i duzej bluzce. Usiadlam na kanapie, a potem wybralam numer do mamy.
- Daga, cos sie stalo? - zapytala.
- Nie, jest dobrze - powiedzialam.
- Co ty taka szczesliwa? - zasmiala sie mama.
- Mamo, nie uwierzysz - oczywiscie mowilysmy po polsku. - Harry mi sie oswiadczyl - pisnelam.
- Na prawde? - zapytala.
- Tak - odpowiedzialam nadal z usmiechem na twarzy.
- To gratuluje kochnie - uslyszalam jak szlocha. - Tak szybko dohrzalas. Jestem z ciebie dumna. Darek - uslyszalam jak mama wola tate, a potem glos 'Co?' - Harry oswiadczyl sie Dadze - powiedziala.
- Kochanie - uslyszalam glos taty w telefonie. - Jestem z ciebie dumny.
Rozmawialam z nimi jeszcze chwile, a potem zadzwonilam do Tori, bo obecnie jest w Irlandii, bo ma trase. Odebrala po 3 sygnalach.
- Czesc, Daga. Co tam? - zapytala.
- Harry mi sie oswiadczyl - pisnelam do sluchawki, a po chwili zrobila to i ona.
-Jeju i co? Jak to zrobil, gdzie? - wypytywala, a ja jej wszystko opowiedzialam. - To super. Jak sie ciesze. Ja we wtorek bede w Londynie i przyjade, a zaraz ma wywiad wiec pa - rozlaczyla sie.
Odlozylam telefon.
- Wszyscy poinformowani? - uslyszalam smiech Harrego.
Podbieglam do niego i mocno go przytulilam, a nastepnie go pocalowalam, a on dotknal mojego brzucha.
- Kocham cie - powiedzialam cala we lzach, a on mi zaczal scierc, a ja rozkleilam sie na calego.
Przytulil mnie i tak stalismy. Podniosl mnie i poszedl ze mna do pokoju. Polozyl mnie na lozko i polozyl sie obok.
- Dzisiaj caly dzien leniuchujemy - powiedzial i przytulil sie do mnie.
Wlaczyl telewizor i zaczelismy ogladac seriale. Caly czas patrzylam sie na Harrego. Nagle spojrzal sie na mnie.
- Kiedy wezmiemy slub? - zapytalam, a po chwili pozalowalam. - Przepraszam nie powinnam pytac dopiero...
- Za miesiac.
- ... mi sie oswiadczyles. Czekaj co?! Jak?!
- Normalnie. Dzisiaj zrobimy liste gosci. Jutro damy ja do wydruku na kopertach, a po jutrze wyslemy. Pojedziemy zamowic sale, pojedziesz z moja siostra, mama i Tori po suknie. Damy rade skarbie - pocalowal mnie.
- No dobrze. A kogo na swiadka bierzemy? - zapytalam.
- Myslalem nad Gemma ode mnie - poeiedzial.
- Nie mam kogo od siebie... W sumie moze wezmiemy Liama? - spytalam.
- No dobrze. Trzeba z nimi pogadac.
Rozmawialismy z Harrym na temat slubu. No nie wierze. Ja wychodze za maz. Zadzwonilismy po chlopakow, aby przyszli za godzine. Harry zamowil pizze, a ja wyjelam laptopa z szafki i zaczelam zapisywac wszystkich gosci z mojej strony. Potem uslyszalam dzwonek do drzwi. Harry byl na ogrodzie. Podeszlam do drzwi i ujrzalam czworke rozesmianych chlopakow oraz Danielle. Danielle podeszla i sie we mnie wtulila. Nastepni rowniez, Po chwili usiedli w salonie, a Harry przyniosl pizze. Usiadlam Harremu na kolana. Rozmawialismy i smialismy sie.
- Dga, pomylilas sie i piersionek zalozylas tak, jakby Harry ci sie oswiadczyl - zasmiala sie Dan jak i cala reszta.
- W sumie to... e- zaczelam, a wszyscy sie na nas spojrzeli. - Harry mi sie oswiadczyl - pisnelam, a po mnie Danielle.
Chlopacy siedziei zdziwieni i spojrzeli sie na Harrego, a ten spojrzal sie na nich i szepnal ' O co chodzi?'. Zrozumialam cos. Chlopacy nie byli szczesliwi. Odssunelam sie od Dan i stanelam wystraszona. Zlapalam sie szafki i usiadlam na niej. Zrobilo mi sie sabo, a jednoczesnie goraco. Chlopacy spogladali po sobie i siedzieli cicho. Zepuli mi humor. Zamkneam oczy i zaczelam powoli oddychac. Nagle wstal Louis z Zaynem i wyszli. Ja tak dalej sierdzialam. Danielle usiadla obok Liama.
- O co wam chodzi? - zapytala.
- On nie wie co robi. Ma dopiero 18 lat.
Wyszli i zostala tylko Danielle. Siedzialam tak i patrzylam sie w ziemie. A moze maja racje? Mamy dopiero 18 lat. Nie, tak nie mozna. Przeciez jestesmy mlodzi...
- Co sie stalo? - poczulam rece Harrego na moich udach.
Podnioslam wzrok i spojrzalam na niego.Ukucnal przede mna.
- Oni maja racje - kciukiem i palcem wskazujacym u prawej reki chwycilam pierscionek.
- Nie, Dagmar przestan! - powiedzial donosnie i znowu nalozyl mi piersrcionek.
Poclowal mnie w czolo i zlapal za reke usmiechajac sie. Usiadlam na kanapie obok Dan.
- Ide do chlopakow. Wroce jak przyjma to dobrze - pocaloweal mnie w usta, a Dan w policzek i wyszedl.
Kiedy usyszalam trzasniecie drzwi z moich oczu zaczely wydobywac sie lzy. Po chwili ryczalam juz na calego. Dan mnie przytulala i przez kolejne 30 minut tez.
- Nie chce cie wypraszac... - zaczelam - ale wole zostac sama. Musze wszystko przemyslec.
- Jakbys kupowala suknie slubnamto zadzwon. Pojdziemt razem - usmiechnela sie i pocalowala mnie w policzek, a nastepnie wyszla.
Wstalam i poszlam do gory do sypialni. Polozylam sie w niej i zaczelam na nowo plakac. Przy okazji zrobilo mi sie nie dobrze i musialam isc do lazienki zwymiotowac. Potem po umyciu zebow znowu sie polozylam i plakalam. Zapowiadal sie taki cudowny dzien. Nagle zadzwonil telefon. Ale nie moj tylko Harrego. 'Mama'. Odebralam:
- Dzien dobry. Tu Dagmara. Harry poszedl do chlopakow i zostawil telefon - powiedzialam.
- Wiem, wiem. Kochana ja dzwonie do ciebie - uslyszalam jak bardzo jest radosna - Harry ci sie oswiadczyl i chce za miesiac slub...
- Nie wiem czy bedzie tak dalej. Chlopacy sie wkirzyli, kiedy im powiedzielismy. A ja nie chce robic im na zlosc ani menadzerowi.
- Chlopacy za dlugo przetwarzaja takie informacje...
- Myslalam nad powrotem do Polski - zaczelam. - Dalabym sobie jakos rade z dzieckiem. A tak przynajmniej Harry by mial problem z glowy i moglby dalej poglebiac sie w karierze - powiedzialam, a z oczu leciala masa lez.
- Daga, prosze ciebie, przestan - powiedziala stanowczo. - Zostajesz w Londynie z Harrym. A i w srode przyjade z Gemma i pojedziemy kupic suknie. Ja juz koncze.
- Do widzenia.
Rozlaczylam sie i znowu plakalam. Dlaczego akurat zakochalam sie w kims slawny? Kocham go.Tylko czasami ten jego swiat mnie niszczy psyhicznie.
- Daga - nagle Harrt wszedl do pokoju. - Jeju, Daga.
Podbiegl i przytulil mnie do siebie, a ja plakalam jak male dziecko.
- Chlopacy zrozumieli wszystko - powiedzial.
- Juz widze gazety 'Najseksowniejszy czlonek zespolu 'One Direction' jest zajety, ale tym razem ma zone, a juz niedlugo na swiat przyjdzie dziecko.' Potem twoje fanki  mnie zabija, chlopacy i menadzer tez. Ja wracam do Polski!
- Nie, Daga! Proze cie przestan. Jak wrocisz to pojde i skocze z mostu - powiedzial,
Spojrzalam w jego oczy, a po chwili nasze usta sie zetknely. Ten moment moglby trwac wiecznie. Ale nie trwal.
- Chlopacy chcieli ciw przeprosic - powiedzial.
- Nie. Nie chce mi sie z nimi gadac - powiedzialam i sie polozylam. - Za bardzo mnie wszystko boli - zamknelam oczy i pronowalam zasnac.

poniedziałek, 2 września 2013

Chapter 51 ♥

Nie moglam skleic senswnego zdania. Przez te dwa tygodnie probowalam cos napisac, ale wychodzi mi tylko takie cos. Bede sie starala o co raz kepsze rozdzialy. Mysle, ze musi wytrzymac 2 tygodnie, az wroca dobre rozdzialy.

Jak wam sie podobao TIU? Mi bardzo i caly czas to przezywam.

Dobra, ja musze sie spakowac. Jutro punkt osma w szkole, w mundurku :/

*Czerwiec, czyli dwa miesiace poznej*

*Daga*

Jestem brzydka, gruba i do niczego sie nie nadaje - te mysli krazyly mi po glowie podczas porannych mdlosci. Poczulam jak ktos, a pewnie to Harry zboera moja wlosy i przytrzymuje je. A ja tak siedzialam na ziemii i wymiotowalam. W koncu skonczylo sie to zle, a ja usiadlam na ziemii i wlepilam zaplakany wzrok w niego.
- Umyje zeby - stwierdzilam, a on pomogl mi wstac.
Nie jest to takie latwe kiedy jestes w 6 miesiacu ciazy. Wymylam zeby i wyszlam z Harrym z lazienki. Usiadlam na lozku spuszczajac nogi z niego. Hrry usiadl obok mnie i chwycil za reke.
- Kocham cie. Najbardziej na swiecie i do konca zycia - powiedzialam i sie w niego wtulilam placzac.
- Do konca zycia? - zapytal, a ja pokiwalam glowa.
Polozylam sie na lozku i przykrylam koldra. Po chwili i Harry lezal obok mnie. Byla 2 w nocy wiec co sie dziwic. Zaczelam plakac znowu, a on mnie przytulil.
- Harry jeszcze 3 miesiace i bedziemy mieli dziecko. Co jak nie damy sobie rady? - zapytalam ze lzami w oczach.
- Damy, kochanie nie przejmuj sie - ucalowal mnie w czolo.
- A podczas porodu.... bedziesz ze mna? - zapytala.
- Bede. O ile nie zemdleje - zasmial sie, a ja razem z nim.
- Zglodnialam - stwierdzilam, a on sie zasmial.
- Co bys chciala, sloneczko? - zapytal.
- Przynies mi nutelle jak mozesz - usmiechnelam sie szeroko.
Wyszedl z pokoju.
Co dzialo sie przez te dwa miesiace? Tori i Zayn dogaduja sie bardzo i Zayn probuje namowic Tori, aby od sierpnia z nim zamieszkala. Jej kariera idzie w najlepsze. Nie dawno zaczela sie jej trasa koncertowa, ale zawsze do mnie dzwoni. Liam i Danielle znowu sa razem. I to chyba jest najlepsze. Niall z Louisem sa singlami, ale Lou co chwile umawia sie z pewna dziewczyna, ale nam jeszcze jej nie przedstawil. A u mnie iHarrego? Jest cudownie.
- Trzymaj - uslyszalam i zobaczylam jak Harry podaje mi sloik z nutella i lyzke.
- Dzieki - usmiechnelam sie i musnelam jego usta.
Zjadlam i rozmawialam przy tym z Harrym. Pozniej polozylam sie i zasnelam.
Obudzilam sie pierwsza i mialam szeroki usmoech na twarzy. Jeden - nie jest mi niedobrze, dwa - swieci slonce, trzy - dzisiaj mam USG, a Hazza idzie ze mna. Wstalam z lozka i poczlam do lazienki. Ubralam kremowa kpronkowa sukienke. Wlosy rozpuscilam i zostawilam krecone. Wyszlam z lazienki i poszlam do kuchni. Zrobilam nam sniadanie i czekalam na Harrego. Zaczela sobie spiewac 'Kiss you'.
- And let me kiss you - uslyszalam, a po chwili poczulam rece Harrego na swojej talii. -Co taki radosny humor dzisiaj? - zapytal.
- A tk sobie - usmiechnelam sie. - Na 15 idziemy do lekarza - powiedzialam i pocalowalam go namietnie.
Usmiechnal sie przez pocalunek i rownie namietnie co ja zaczal calowac.
- Sniadanie - oderwalam sie od niego i poszlismy do jadalni.
Zjedlismy, a potem ogladalismy troche filmow. O 14 wyszlismy z domu. Ubralam do tukienki tylkokrmowe balerinki i wsiedlismy do samochodu.
Poplakalam sie na USG, kiedy uslyszalam serduszko dziecka. Harry byl dzisiaj twardy. Wsiedlismy do samochodu.
- Jedziemy do restauracji - powiedzial, a ja sie zgodzilam.
Ubrany byl w czarne rurki, biale conversy za kostke i niebieska koszule. Dojechalismy i zajelismy stolik. Bylo sporo ludzi w tej restauracji. Konczylam juz jesc swoja porcje, kiedy nagke Harry wstal.
- Gdzie idziesz? - zapytalam.
Podszedl do mnie, a wszyscy ludzie patrzyli sie na niego jk na idiote. Ja tez.
- Jestes najwazniejsza dla mnie osoba na swiecie - zaczal. - No i nasz bobasek w brzuszku - zasmial sie. - Kocham ciebie nad zycie. Chociaz jestesmy mlodzi - kleknal na kolano, a mi w oczach zebraly sie lzy - wiem, ze jestes ta jedna. Dlatego - wyciagnal z  tylnej kieszeni pudeleczko i je otworzyl przez co moje lzy splyway coraz szybciej popoliczkach. - Dagmaro Zygadlo, czy uczynisz mnie najszczesliwszym czlowiekiem na ziemi i wyjdziesz za mnie? - zapytal, a mi stanela gula w gardle.
- Tak - szepnelam.
Naozyl mipierscionek, a potem rzucilam sie mu w ramiona. W calej restaurachi rozegly sie brawa, a niektore kobiety mialy lzy w oczach.
- Kocham cie - powiedzialam i wpilam sie w jego usta.