wtorek, 22 października 2013

Four 'Harry'

Rzuciłam szklanką, która chwilę później rozbiła się z drobny mak o podłogę.
-Co ty wyprawiasz ?! - krzyknął.
-Och, jak mi przykro ! - odwarknęłam.
-Jak możesz mi nie ufać ?! - zdziwił się.
-Naprawdę ?! To dlaczego ciągle piszesz sms i do kogo ? - dociekałam.
-Do mojej siostry - wyjaśnił.
-Myślisz, że ci wierzę ?
-Obiecuję. Co mam zrobić żebyś uwierzyła ?
-Przywieź ją. Albo my do niej pojedźmy.
-Co ?! Mamy jechać teraz o tak późnej porze do Chomes Chapel do mojej siostry żeby udowodnić ci, że wymyśliłaś coś sobie ?
-Tak - odparłam spokojniej.
-Przecież to głupota - westchnął.
-Przecież mnie kochasz - przedrzeźniłam go.
-Pojechać nie pojedziemy ale możemy zadzwonić - zasugerował.
-Dobrze. Daj mi telefon.
Sięgnął na stół i wziął moją komórkę. Przejęłam ją i schowałam do kieszeni spodni.
-Miałaś dzwonić do Gemmy.
-I to zrobię - wyciągnęłam rękę i wyjęłam jego telefon z kieszeni. 
Odbiegłam i zabarykadowałam się w łazience. Usłyszałam, że Harry zmierza w tę samą stronę, ale nie biegł.
-Nie wygłupiaj się. Oddaj mi telefon.
-NIE !!!
Odblokowanie komórki było nie lada wyzwaniem, bo miał ustawione hasło. Podjęłam się wielu prób, na marne. 
-Podaj hasło.
-Nie podam.
-Data. Bardzo ważna.
Sprawdzałam : moje urodziny, jego, chłopaków z zespołu. NIC !
-Konkretnie ! - warknęłam.
-Jeżeli mnie wpuścisz to ci ją podam. Ale musisz otworzyć drzwi. Obiecuję, że nie zabiorę ci telefonu.
Zastanowiłam się. To mógł być podstęp. Przecież on jest silniejszy ode mnie. Nigdy mnie nie uderzył ale czego człowiek nie zrobi dla utrzymania sekretu w tajemnicy. Wzięłam szczotkę, która stała obok mnie i wpadłam pod prysznic tym samym zostawiając drzwi bez zabezpieczenia. Wsunęłam kij za metalową klamkę zamykając szklane, przezroczyste drzwi. Byłam pewna, że Harry wpadnie wściekły i mordem w oczach ale ... Pomyliłam się. Do łazienki wkroczył całkowicie spokojny, zielonooki chłopak z burzą brązowych loków na głowie. Oparł się o pralkę z bezczelnym uśmiechem na tych jego cudownych ustach ... -Nie - przeklęłam się w myślach. - On prawdopodobnie cię zdradził, więc jego usta nie są cudowne.
Kiedy zobaczył jak się zabarykadowałam zaczął się śmiać.
-Podaj hasło - wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
Dla niektórych ludzi musiałabym wyglądać zabawnie. Rozmyty makijaż, oczy czerwone od płaczu i ten zawistny wyraz twarzy. Ale tak się teraz czułam. Byłam załamana ale pewna tego, że chcę znać prawdę.
Podszedł do prysznica i oparł się o drzwi, które były jedyną, w tym momencie, dzielącą nas rzeczą.
-Hasło - powtórzyłam.
-Kocham twoją kreatywność -westchnął ignorując moje warknięcia.
Zgromiłam go wzrokiem.
-Jesteś taka śliczna jak się denerwujesz.
-Przestaniesz ?! Podaj to hasło ! - i znów łamiący się głos.
-Data kiedy się poznaliśmy.
Wpisałam ją. Hasło poprawne. Naprawdę to pamiętał. Ten dzień kiedy złapał mnie na plaży kiedy potknęłam się o jego kumpla próbując łapać fresbee . Uśmiechnęłam się mimowolnie.
-Teraz mi pewnie nie ufasz, więc podam ci wszystkie hasła. Pliki to twoje imię. Nazwisko to kontakty. Data twoich urodzin otwiera kalendarz. A data naszej pierwszej randki to hasło do wiadomości.
Sprawdzałam wszystko po kolei. Za każdym razem wyświetlał mi się komunikat o poprawnym haśle. W końcu doszłam do wiadomości. Wpisałam datę kiedy pierwszy raz oficjalnie się spotkaliśmy na randce. Było to swa tygodnie po naszym spotkaniu na plaży. I znów niepohamowana fala szczęścia. Pamiętał. Pamiętał o tym wszystkim. Dokładnie, z każdą datą. Moja mina zrzedła na widok ostatnich wiadomości. 
"Proszę ! Skoro jestem ojcem to chyba mogę wybrać imię ?"
"Nie. To mój wybór i chcę go podjąć sama."
"To chociaż niech na drugie będzie miała Darcy."
"Pomyślę. Powiedziałeś już [T.I.] ?"
"Nie. Nie wiem jak zareaguje."
Dalej już nie czytałam.
-To teraz już wiesz jak zareagowałam.
-Może przeczytaj nadawce ?
-Gemma. Ale tak może mieć na imię każda dziewczyna na świecie. I ty się z nią przespałeś i ona urodzi to dziecko.
-Nie. Będę ojcem chrzestnym. Chciałem ci zrobić niespodziankę. Mieliśmy dziś jechać żebyś zobaczyła małą, bo wiem jak lubisz dzieci.
-Nie wierzę ci. 
-To do niej zadzwoń.
Wybrałam numer i czekałam przez chwilę. 
-Hej Harry. Jedak przyjedziecie ?
-To ja. Nie Harry.
-A możesz mi go podać ?
-Tak - odparłam zrezygnowana.
Miał racje. A ja jak głupia idiotka uwierzyłam, ze on mnie zdradza. Wyciągnęłam kij i podałam loczkowi telefon. 
-Tak ? Och to świetnie. Dziś nie. Jutro ? Dobrze będziemy. Dziś chyba mamy inne plany. Pa - rozłączył się.
-Przepraszam - odparłam. - Byłam pewna, że mnie zdradzasz. Ale się pomyliłam.
-I to bardzo - odpowiedział ostrym tonem, był bardzo zły. - Ale wiesz. Możesz mi to wynagrodzić - jego usta rozłożyły się w uśmiechu i już wiedziałam, że udawał.
-Och, ja chyba wiem nawet jak - zaśmiałam się.
Wysunęłam głowę żeby go pocałować w policzek ale w ostatnim momencie przestawił głowę tak, że nasze usta się zetknęły. Zaczął pogłębiać nasz pocałunek a ja cofałam się. Zatrzymałam się dopiero kiedy poczułam na plecach zimną ścianę. Chłopak zamknął za sobą drzwi i przyparł mnie do niej. Włączył wodę, która spływała po naszych rozgrzanych ciałach. Później ... a później można się domyślić.

Ponieważ nikt nie dodał imagina to ja się zgłaszam i prezentuję Hazze. Jak wam się podoba ? Proszę o szczere opinie ;)



3 komentarze: