środa, 27 listopada 2013

Nineteen 'Niall cz.3'

Hej wam!
Jak nowy wyglad bloga?
Dodaje ostatnią część Niallera, a teraz szykuje już nowego o Zaynie, który być może w weekend.


12.06.2013r.

Właśnie wczoraj skończyłam szkołe. Jestem w połowie 5 miesiąca ciąży.To dziewczynka! A Niall? Nadal nie wie, że to jego dziecko. Dzisiaj się przeprowadzam do niego do Londynu. Właśnie jestem spakowana i czekam, aż po mnie przyjedzie. Jestem wdzięczna rodzicom [I.T.P.] i jej samej. A moi rodzice? Nie odzywją się do mnie. Nawet rodzeństwo. Ale teraz właśnie widać na kim można polegać.
- [T.I.], Niall przyjechał - usłyszałam mamę [I.T.P.].
Wyszłam z pokoju. Podeszłam do Nialla i go mocna przytuliłam.
- Wskakuj mała do auta - zaśmiał się.
Młodsza od niego jestem tylko o dwa lata i od razu 'mała'. Pożegnałam się ze wszystkimi i weszłam do samochodu. Po chwili i Niall usiadł. Jechaliśmy w ciszy. Aż w końcu Niall ją przerwał.
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Dobrze, a ty? - uśmiechnęłam się do niego.
- Dobrze - zaśmiał się.
Rozmawialiśmy całą drogę samochodem. Weszliśmyndo prywatnego samolotu. W pewnym moencie, gdy już lecieliśmy, Niall zaczął.
- Znajdziemy ojca dziecka. Mam dobrych ludzi od tego. Tylko musisz podać jego stare imię i nazwisko - powiedział. Wystraszyłam się.
- Ale, ale nie trzeba. Ja nie chce go znać - stwierdziłam.
- Ojciec musi wiedzieć, że ma dziecko! Jak nie chcesz to dam rade sam go znaleźć - powiedział wkurzony.
- Nie pozwalam ci! - powiedziałam głośniej.
- I tak to zrobie - stwierdził.
- Ale on nie jest ojcem dziecka! - krzyknęłam i zaczęłam płakać.
- To kto nim jest? - zapytał wkurzony.
- Ty - szepnęłam.
Zakryłam twarz rękoma i zaczęłam płakać.
- C-co?! - wrzasnął.
Nie odpowiedziałam.
- Będe miał dziecko - stwierdził. - Ja nie mogę - powiedział wkurzony. - Co ja narobiłem. Czemu nie powiedziałaś prawdy? - zapytał.
- Masa koncertów, wywiady, fani... Nie chciałam ci tego niszczyć... i się bałam.
- Ty jesteś nienormalna! - wrzasnął. - Jak się z tobą dogadać?! Co j teraz zrobie...
- Nic. Zamieszkam w domu samotnej matki - powiedziałam.
- Ty na serio jesteś głupia! Zostajesz u mnie. Tylko sobie nie myśl, że ci to kiedykolwiek wybacze!
Nie odzywał się do mnie przez reszte drogi. Wychodząc z samolotu powiedział, że mam nigdzie nie iść i czekać na ochronę. W końcu przyszli. Tyle wrzasków... Wsiadłam do jego samochodu, ale usiadłam z tyłu. Napisałam wszystko [I.T.P.]. Ale nie odpisała. No tak... Wyjechali dzisiaj na wioske, gdzie nie ma zasięgu. Dojechaliśmy jak mniemam do jego domu. Wyszłam i chwyciłam walizki, ale Niall mi je zabrał i poszedł przed siebie.
- Zajebiście - szepnęłam pod nosem.
Wszedł do środka, a ja za nim. Ściągnęłam buty i poszłam za nim. Był to pokoju zaraz obok salonu. Położył w nim moje walizki. Ściany jasno-fioletowe, jasne panele, duże łóżko z baldachimem, całe łóżko białe, łącznie z pościelą, duża szafa biała, białą szafkę nocną i białe biurko. Odwrócił się do mnie.
- To twój pokój - powiedział i wyszedł.
Był już wieczór, a on dalej się nie odzywa. Przebrałam się w pidżamę. Czyli bluzke na krotki rękw i krótkie spodenki.  Włosy związałam w kitkę. Położyłam się spać.
Obudziłam sie z mdłościami. Wybiegłam szybko z pokoju. Ale gdzie jest łazienka?
-Łazienka - powiedziałam, gdy zobaczyłam Nialla.
Wskazał mi, a ja szybko do niej wbiegłam. Zwymiotowałam. Fuj, jak ja tego nienawidze. Wstałam i obmyłam twarz. Wyszłam z łazienki. Niall siedział w salonie na kanapie. Podeszłam do niego i usiadłam obok.
- Porozmawiajmy jak cywilizowani ludzi, a nie się obrażasz! - powiedziałam.
- Nie mamy o czym! To ty mnie oszukałaś! - wrzasnął na mnie.
- Oddam dziecko do adopcji. Jeśli ja nie dam sobie rady, a ty go nie chcesz,..
- Kto powiedział, że nie chce?! - wysyczał mi prosto w twarz.
To nie był Niall, którego znałam.
- To co mam zrobić? - szepnęłam załamana.
- Urodzisz to dziecko - powiedział. - Wychowamy je. Jakoś damy radę - w tym momencie poczułam, że stary Niall wraca. - Ale nadal ci nie wybacze.
Pokiwałam głową i poszłam do pokoju. Siedziałam i patrzyłam się w sufit.

19.09.2013r.

Końcówka 8 miesiąca. Coraz bardziej się boję i coraz gorzej się czuję. Niall nadal ze mną nie rozmawia. Właśnie siedziałam w pokoju, a Niall chyba oglądał TV. Poczułam skurcz. Zignorowałam to, ale po kilku następnych zaczęłam panikować. Poczułam mocny ból.
- NIALL! - wrzasnęłam.
- Co się dzieje? - zapytał wyraźnie wystraszony.
- To chyba już - ledwo powiedziałam.
- O boże - wziął mnie na ręce, a następnie torbe.
Posadził mnie w samochodzi i ruszył.
- Spokojnie - mówił do mnie.
- Jak mam być spokojna?! - wrzasnęłam na niego zirytowana.
Dojechaliśmy do szpitala, a po chwili jechałam na sale.
- Mogę wejść? - zapytał.
Pokiwałam przecząco głową.

Niall

Siedziałem przed drzwiami i słyszałem płacz i krzyki [T.I.]. Byłem przerażony, a co dopiero ona. Bałem się. Przecież teraz trzeba będzie dziecko wychować.

[T.I.]

Po 7 godzinach urodziłam śliczną dziewczynkę. Kiedy dostałam ją na ręce, rozpłakałam się. Była taka śliczna i drobniutka. Była podobna do Nialla. Właśnie on wszedł o sali. Podszedł do mnie. Spojrzałam się na niego, a on szeroko się uśmiechał.
- Chcesz ją potrzymać? - zapytałam.
Pokiwał głową i podałam mu ją.
- Jaka śliczna - powiedział. - Jak ją nazwiemy? - zapytał.
- Hope - powiedziałam.
- Hope Horan - zaśmiał się.
- Żartujesz sobie? - zapytałam. - Będzie miała moje nazwisko! - powiedziałam oburzona.
- [T.I.], noo weź przestań. Noech ma moje nazwisko! - powiedział.
- Nie zgadzam się - spojrzał się na mnie.
Po długich kłótniach nadal, nie ustaliliśmy tego. Nagle drzwi się otworzyły i pojawiła się rodzina Nialla.
- O jeju - zatkała buzię mama Nialla. - Chlopczyk czy..
- Dziewczynka, Hope - powiedział Niall.
Jego rodzina też namawiała do ich nazwiska. Ja nie odpuszcze! W końcu byłam zmęczona i zasnęłam.

22.09.2013r.

Wychodzimy dzisiaj do domu. W końcu córeczka nazywa sie Hope Marcelina Horan. Ubrałam się w jasno-różową sukienkę. Hope ubrałam w różowe śpioszki w serduszka i włożyłam do nosidełka. Po chwili Niall pojawił się obok mnie. Wyszliśmy z budynku, a wszędzie pełno paparazzi i fanów. Z pomocą kilku ochroniarzy udało nam się dostać do auta.
Kiedy zobaczyłam małynpokoik Hope popłakałam się. Nadeszła noc. Przebrałam małą, nakarmiłam ją. Położyłam ją na moim łóżku i ułożyłam się obok niej.Westchnęłam kiedy mała zasnęła. Zadzwoniłam do [I.T.P.]. Rozmawiałam z nią dobre 2 godziny, ale musiałam skończyć, bo Hope zaczęła płakać. Wzięłam ją na ręce i zaczęłam kołysać. Nawet nuciłam jej kołysankę. Po chwili przestała płakać, ale cały czas ją kołysałam. Jest taka słodka. Nagle w moim pokoju pojawił sie Niall.
- Daj, zajme się nią, a ty idź spać - powoedział.
- Nie, już jest ok. Nie płaczę - uśmiechnęłam się w jej stronę.
- Jestem jej ojcem też mam prawo - powiedział wkurzony.
- Czemu ty mnie tak nienawidzisz? - zapytałam patrząc jemu w oczy.
- Oszukałaś mnie - powiedział.
- A ty co byś zrobił? Wiedziałam, że kiedy ci powiem to byśmy przestali się przyjaźnić inie miałabym u ciebie żadnych szans! - po wypowiedzeniu tych słów zrozumiałam, że powiedziałam za wiele. - Po prostu wyjdź - powiedziałam.
Wyszedł trzaskając drzwiami, a Hope zaczęła płakać.

24.12.2013r.

Super wigilia! Niall chyba jedzie do rodziny, a ja zostaje tutaj sama z Hope. Usłyszałam, że Niall wychodzi. Dlatego wyszłam z pokoju i poszłam do salonu. Było mi przykro. Zadzwoniłam do Zayna. Jako jedyny nie onchodzi świąt. Poprosiłam, aby kupił mi choinkę. Nie czekałam na niego długo. Przyszedł ze średnią choinką.
- Jestem ci wdzięczna - powiedziałam. - Ile kosztowała? - zapytałam.
- Nie chcę od ciebie pieniędzy. A Nialler gdzie? - zapytał.
- Nie wiem, chyba do rodziny pojechał - powiedziałam.
- Pozdrów go. To pa - powiedział i wyszedł.
Położyłam małą w kojcu. Kupiłam pare bombek, pare dostałam. Ubrałam choinkę. Skromnie, ale chociaż czuć tę magię świąt. Dobra, kogo ja chcę oszukać. Nie czuje jej wcale. Nie mam nikogo oprócz Hope. Mój telefon zaczął dzwonić szybko odebrałam.
- Dzień Dobry, [T.I.] tu mama Nialla. Miał wypadek, a ja nie mam jak tam się dostać. Proszę pojedź do szpitala - mówiła roztrzęsiona.
- Już jadę - powiedziałam.
Ubrałam małą i siebie. Dwa domy dalej mieszkał Liam z Sophią. Zadzwoniłam dzwonkiem do ich drzwi. Otworzyła mi Sophia.
- Mogę zostawić ją u was? Niall jest w szpitalu, jego mama prosiła, abym tam poszła...
- Jasne - powiedziała i wzięła ją. - Zadzwoń później.
- Ok, tam masz pampersy, mleko...
- W porządku, wiem - powiedziała.
Zaczęłam biec w stronę szpitala. Po 30 minutach cała mokra weszłam do budynku.
- Gdzie znajduję się Niall Horan, jestem jego narzyczoną. Jak mi pani nie wierzy może pani wpisac w internet...
- Wierzę pani - to zawsze działa. - Sala numer 142 4 piętro.
Weszłam do windy i poszłam do sali. Przed salą stał lekarz. Niall wpadł w poślozg. Przez co ma lekki uraz biodra i kostki. Jest bardzo słaby i trzeba będzie się nim opiekować. Weszłam do sali. Leżał na łóżku blady jak ściana Niall. Podeszłam do niego, a on obkręcił głowę.
- Jak się czujesz? - zapytałam.
- Co ty tutaj robisz? - spytał.
- Przyszłam po ciebie. Napisałam do Zayna, zaraz będzie i zawiezie cię do domi - powiedziałam.
- Gdzie Hope? - spytał.
- U Liama i Sophie.
Więcej z nim nie rozmawiałam. Okazało się, że auto Zayna ma dwa miejsca więc szłam z buta. Po drodze poszłam po Hope. Podziękowałam im. Weszłam do domu i się rozebrałam. Zrobiłam to samo z Hopie (czasami tak na nią mówię). Włożyłam ją do łóżeczka. Weszłam do pokoju Nialla.
- Jak się czujesz? - zapytałam stojąc w progu.
- Wszystkie kości mnie bolą - powiedział.
Poszłam do kuchni. Zrobiłam mi cherbatę oraz odgrzałam barszcz, który miał być dla mnie. Zaniosłam mu na tacce. Ale on spał. Wyszłam z jego pokoju. Poszłam się przebrać. Potem usypiałam Hope. Ostatecznie zasnęłam na kanapie.
Usłyszałam jęki Nialla. Przebudziłam się i weszłam do jego pokoju.
- Co się dzieje? - zapytałam.
- To biodro tak cholernie boli - powiedział.
Podałam mu maść.
- Tylko ostrożnie - spojrzałam się na niego.
- Ucałuj Hope - uśmiechnął się.
Nie spałam całą noc. Albo Nialla coś bolało, albo Hope zgłodniała. Opiekunka na pełen etat? Ran zrobiłam Niallowi jajecznicę. Zaniosłam mu na tacce,
- Mało świąteczne, ale w tym roku ich nie spędzam więc nie ma jedzenia w lodówce - powiedziałam.
- Myślałem, że [I.T.P.] przyjeżdża.
- Nie, ona je spędza w rodzinie - szepnęłam, a z moich oczu zaczęły wydobywać się łzy. - A moją rodziną jest jedynie Hope.
Wyszłam z jego pokoju i położyłam się u siebie obok Hope.
- Nigdy cię samej nie zostawie, pamiętaj, zawsze będę przy tobie. Masz mnie, tate, będziesz miała rodzinę, nie tak jak ja - powiedziałam i rozpłakałam się jak małe dziecko.
Ogarnęłam się i poszłam zrobić małej picie. Wyjęłam również szklankę dla siebie na cherbatę. Niall siedział w kuchnii jadł jakieś słodycze. Kubek wyleciał mi z ręki i się potłukł.
- O mój boże, przepraszam cię. Odkupie ci ten kubek - powiedziałam i zaczęłam zbierać szkło.
Wyrzuciłam wszystko. Niall poszedł do siebie. Kiedy nalewałam mleko do butelki, wyleciała mi z rąk i się stłukła. Osunęłam się po meblach i zaczęłam płakać. Nic mi nie wychodzi.
- Co się stało? - zapytał Niall.
- Wszystko mi się wali! - wrzasnęłam. - Nie potrafię sobie z tym wszystkim radzić... - mówiłam załamana. - Jakim ja będę przykładem dla Hope, jak na matkę się nie nadaje? - wstałam. - Najlepiej będzie jak się usunę z jej życia. A ty razem ze swoją dziewczyną będziecie ją wychowywać...
- Co? - zapytał Niall. - Nie zostawiaj mnie samego - powoedział.
- Jak samego? Masz rodzinę, przyjaciół, fanów, a ja nie mam nic - zaczęły mi łzy lecieć. - Nawet świąt nie obchodzę, nie mam z kim.
Nie wiem czemu, ale nagle go przytuliłam. Wtuliłam się w niego zanosząc się płaczem. Odsunęłam się.
- Przepraszam - powiedziałam i się odwróciłam.
Złapał mnie za ręke, a po chwili poczułam jego wargi.
- Nie jesteś sama - powieział. - Kocham cię - szepnął.
- Ja ciebie też.

1 komentarz: