O jeju. Nie wyobrazacie sobie jak bardzo jestem szczesliwa.
Mati i ja znowu jestesmy razem.
Ciesze sie i to bardzo... O boozeee.
Ja nie przynudzam, ale licze na komemtarze.
Jesli czytasz skomentuj!!!
*2 Styczen*Harry wychodzi ze szpitala. Louis po niego przyjechal. Z Louisem nie zamienilam nawet jednego slowa. Wmowilam im, ze mam hotel blisko. Przytakneli glowami i Louispomogl wsiasc Hazzie do samochodu.
Odjechali, a ja? Zostalo mi 7 funtow. Poszlam do najblizszego parku i usiadlam na lawce.Wzielam telefon i zadzwonilam do mamy.
- Mamo, kupicie mi bilet na samolot?
- Dagmaro. Jestes prawie pelnoletnia. Zacznij zarabiac na siebie. Jak zarobisz to kupisz sobie bilet - i sie rozlaczyla.
Zaczelam plakac. Moje zycie jes bez sensu. Jest dopiero 13. Wiec poszlam do sklepu. Chodzilam z ta walizka po sklepie. Wzielam 3 bulki, wode i jedna drozdzowke. Poszlam do kasy.7,45. Kurwa nie mam.
- Umm to niech pani...
- Prosze - ktos podal ekspedjentce 0,45 funta. To byl Louis.
- Dziekuje - powiedzialam do niego. Wzielam ze soba zakupy i wyszlam ze sklepu. Przeszukalam kurtke i znalazlam funta. Wyszedl Louis ze sklepu podbieglam do niego.
- Trzymaj - podalam mu to co bylam winna.
- Przestan - odsunal od siebie moja reke.
- Ale...
- A ty co chodzisz z ta walizka? - zapytal.
- Umm.. Ja juz musze
- Musze juz isc - powiedzialam i sie odwrocilam do niego tylem. Po chwili poczulam jak lapie mnie za nadgarstek.
- Nie jestes w hotelu prawda? - zapytal. Przytaknelam. - Masz zaraz samolt? - zaprzeczylam. - Chodz do nas - powiedzial.
- Nie stac mnie. U was pewnie pelno pienoedzy idzie. Pozdrow Harrego - powiedzialam i sie odwrocilam.
- Dagmara, prosze cie - powiedzial.
- Louis, nie - powiedzialam.
Przezucil mnie przez ramie i zaczal isc w strone parkingu.
- Pojebalo cie?! - krzyczalam. - Zostaw mnie!!!
Nie zostawil i wrzucil mnie z tylu do samochodu wraz z walizka i zamknal drzwi, tak ze nie mogla wyjsc.
- Idioto wypusc mnie! - krzyknelam.
On sie tylko zasmial i ruszyl. Darlam sie na niego i nic. Wjechal na ich teren domu i zamknal brame.
- Wychodzimy - powiedzial.
- Spierdalaj. Nigdzie nie ide! - krzyknelam, a on gdzies poszedl.
Po kilki minutach ktos otworzyl drzwi. Spojrzalam, a tam Harry.
- Harry miales lezec w lozku - powiedzialam.
Wyszlam z samochodu i wzielam go na rece. Wiem jestem silna.
- Daga, co ty... - zapytal Harry.
- Zamknij morde - powiedzialam i wniosla go do domu. Wboeglam z nim do gory i polozylam go na lozku. - I lez tutaj rozumiesz?!
- Zostan - powiedzial.
- Nie moge.
Wyszlam z jego pokoju. Zbieglam na dol. Podeszlam do drzwi i chcialam je otworzyc, ale byly zamkniete. Odwrocilam sie, a za mna stala 4 chlopaow i sie uamoechala.
- Otworzcie! - krzyknelam.
- Harry! - zaczal krzyczec Louis. - Daga wprowadza sie do nas - powiedzial.
- Nie...
- Blagam.
Po dlugich namowach sie zgodzilam. Weszlam do pokoju Harrego.
- Harry, sluchaj, bo...
- Wprowadzasz sie do nas? - zapytal. Pokiwalam glowa. - Dziekuje - uamiwchnal sie i chcial wstac, ale mu to uniemozliwilam i przytulilam go szybko.
- To ja ide na dol.
Powiedzialam i zeszlam do salonu. Chlopacy siedzieli na kanapie.
- Macie pokoj goscinny? - zapytalam.
- Nie - odpowiedzieli.
- A materac?
- W pokoju Nialla jest juz rozlozony - powiedzial.
- I moge na tym materacu spac tu w salonie? - zapytalam.
- Mhhh.
Poszlam do pokoju Nialla. Wzielam materac i polozylam go w salonie pod ciana. Poszlam do lazienki na dole. Ubralam szara pizame z Mickey Mouse. Dlugi rekaw i dlugie spodnie. Unralam szare kapcie, ktore wygladaly jak emu z jasna szara kokardka. Wlosy umyte, wysuszylam i zwiazalam w kitke. Wyszlam z lazienki,a chlopakow juz nie bylo. Polozylam sie na materacu. Po chwili zasnelam, ale bylo strasznie nie wygodnie. Moze zasnelam na 20 minut, a potem poczulam jak ktos mnie podnoai. Otworzylam oczy i byl to Zayn.
- Harry chce spac z toba - powiedzial.
- On musi odpoczywac. Zayn pusc...
I polozyl mniena lozku obok Harrego i wyszedl, zamykajac drzwi. Stanelam obok lozkai skrzyzowalam rece na klarce piersiowej.
- Styles, co ja mam z toba zrobic hmm?
- Chodz tu do mnie - powiedzial.
- Patrz jaka jestem wielka i gruba. Niezmiescimy sie - powiedzialam.
- Dagmara, prosze cie - powiedzial.
- Pojde po materac i sie poloze.
Zbieglam na dol po materac. Polozylam go obok lozka Harrego. Rozmawialismy dlugo i zasnelam.
*Tori*Ten sam dzien*
Dzisiaj Hazza wychodzi dzisiaj ze szpitala i moi rodzice wracaja. Jestem super szczesliwa. Rano wstalam i ubralam kremowe rurki, czarna bokserke i szara marynarke. Wlosy wypstowalam, ale grzywki juz nie mialam. Mialam przedialek na srodku. Rzesy pomalowalam tuszem i wzielam brazowa tprebke. Schowalam Iphona, klucze, sluchawki i zeszlam na dol. Babcia wczoraj wrocila do Polski. Na dole soedzial juz Wiktor z Alankiem. Wyszlismy z domu i skierowalismy sie do lotniska. Czekalismy na rpdzicow i w koncu udalo nam sie ich odnalezc. Puscilam sie biegiem do nich. Wskpczylam tacie na rece. Po chwili mamie. Poszlismy do samochodu. Wiktor prowadzil, tata siedzial obok niego, a ja z mama i Alankiem z tylu.
- Stesknilam sie - przytulilam mame.
- Coreczko ja tez - powiedziala.
- Tato, gdzie ty jedziesz? - zapytal Wiktor.
- Jedziemy wszyscy do studia nagraniowego. Musimy tam cos zalatwic.
Dojechalismy i wyszlismy. Weszlismy do studia. Pojechalismy na 12 pietro. Weszlismy do jakiegos pomieszczenia. Znaczy sie ja i rodzoce, bo Alan z Wiktorem poszli sie przejsc. Za biurkiem siedziala jakas okolo 30 letnia koboeta. Przywitalismy sie z nia. Usiedlismy na krzeslach.
- Wiktorio, twoi rodzice dali nam do przesluchania jedna twoja piosenke - zaczela.
- Co zrobiliscie? - otworzylam szerzej oczy.
- Poczekaj chwile.
- Piosenke 'Call Me Maybe' - zasmialam sie, koedy to powiedziala. - Masz noesamowita barwe glosu oraz piszesz piosenki i umiesz grac nawieluinstrumentach.
- No i co z tego? - zapytalam.
- Chcielibysmy zroboc z ciebie piosenkerke. Nagrac plyte - powiedziala, a ja az otworzylam buzie.
- Chwike, ale popularnosc...
-Dlatego z mama wymyslilismy cos.
- Nooo...
- Dwie twarze. Na koncertach itp. nosilabys peruke, mowila z innym akcentem i ubierala sie noeco inaczej - dokonczyl tata.
- Wiec jak? - zapytala kobieta.
- W sumie to, ale nie moge mowic nikomu? Nawet Zaynowi?
- Kochanie on jest slawny. Dlatego tym bardziej nie mozesz. Dasz rade? - zapytal tata.
Westchnelam glosno.
- Tak, dziekuje - usmiechnelam sie.
- A wiec nazwyam sie Diana Wall i jestem twoja menadzerka - podala mi reke.
- Wiktoria Malkowska, przyszla gwiazda muzyki - uscisnelam jej reke.
- Jutro o godzinie 7 zamelduj sie u mnie tutaj. Musimy wszystko omowic. Rodzice pdopisali kontrakt i wszystko wiec ok. To do jutra.
- Do widzenia.
Wyszlam z rodzicami. Bardzo sie cieszylam.