sobota, 18 stycznia 2014

Thirty "Happily" cz.1

Piosenka pisana przy Happily. Polecam włączyć przy czytaniu ;)
Zawsze miałam problemy z dogadywaniem się z rówieśnikami. Biłam się, kłóciłam. Oceny miałam dość dobre. Mają najlepszą przyjaciółką była moja mama. Ona we mnie wierzyła najmocniej. Oczywiście wspierały mnie też bliskie koleżanki mamy, Christina i Ellie. Chris była spokojną, uśmiechniętą i optymistycznie podchodzącą do życia. Za to Ellie. Ellie to istny wulkan energii. Zawsze pomagał mi w doborze stroju. Nigdy nie dawały mi się poddać. Nie ważne jak blisko dna byłam. Była jeszcze moja prababcia. Ona czasami była bliżej niż mama.
-Jak miałaś trzy lata uderzyłaś ją pilotem w głowę - zaśmiała się rodzicielka.
-Serio? Nie pamiętam. I co było dalej? - pytałam zaciekawiona.
-Dalej cię kochała. Nigdy nie miała ci tego za złe. Zawsze w ciebie wierzyła. Potem dodawała flegmatycznym tonem : Wnusiu tak robić nie można.
-Naprawdę?
-Nie ważne co byś robiła zawsze była dumna, że ma taką prawnuczkę.
Umarła gdy miałam sześć lat. Zawsze o niej pamiętałam. Codziennie uśmiechała się do mnie ze zdjęcia na tablicy korkowej. Mijały kolejne lata podczas których wiele się nauczyłam. Było dużo załamań i popełniłam kilka głupot. W wieku piętnastu lat zgłosiłam się do agencji castingowej. Jednak nikt się nie odzywał i zaczynałam tracić nadzieję. Ostatecznie zapomniałam o zgłoszeniu. Nagle przyjechali do nas rodzice mojej mamy i musieli się wprowadzić ze względu na chorobę babci. Drażniło mnie takie życie ale musiałam wytrwać. Z rana musiałam być bardzo cicho aby nikogo nie obudzić. W końcu przywykłam i żyłam w miarę normalnym życiem. W szkole się sypało. Oczywiście nie z ocenami. "Przyjaciółki" się odwróciły. Zostałam prawie sama. Wzięłam się za siebie. Chłopcy zaczęli na mnie zwracać uwagę i chyba ... stałam się dla nich atrakcyjna. Postanowiłam spełnić swoje marzenie o byciu aktorką.
-Babcia powtarzała, że zajdziesz daleko - odparła mama. - To, że raz ci się kochanie nie udało nie znaczy, że tak będzie zawsze.
-Dobrych ludzi spotykają dobrze rzeczy - mruknęła Ellie znad miski z lodami.
-A ty masz wielkie serce - dodała Christina.
-Po prostu w siebie uwierz - uśmiechnęła się mama.
I tak zrobiłam. Byłam wytrwała. Zapisałam się do miejskiego teatru i dostałam kilka małych drugoplanowych ról. Jednak nie traciłam nadziei. Co chwilę ktoś, zazwyczaj mama, Ellie i Chris powtarzały, że mam potencjał. Oceny nie spadały. Minęły cztery lata. Dostałam propozycję castingu do nowego serialu. Cieszyłam się jak dziecko. Po raz pierwszy będę na ekranie. Z rana wstałam umyłam, wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Założyłam moją szczęśliwą koszulę w kratę. Spakowałam wygodne ciuchy i zrobiłam kawę dla mamy, po czym poszłam ją obudzić. Musiała zawieźć mnie na przesłuchanie. Godzina dziesiąta zero, zero. Byłyśmy już w krótkiej kolejce. Podpisałam zgłoszenie i oddałam je starszej pani za kontuarem. Dostałam scenariusz jednego z pierwszych odcinków z podkreślonym tekstem mojej postaci.
-Mamo, jedź do dziadków. Ja muszę sama się z tym zmierzyć.
-Jesteś pewna?
-Tak - posłałam jej przekonujący uśmiech.
Godzinę później stałam w kolejce wywoływanych osób. Kiedy usłyszałam swoje nazwisko moje mięśnie stężały. Bałam się ale wiedziałam, że musze stawić temu czoła. Weszłam na scenę. Przede mną stał stolik przy którym siedziało czterech jurorów. Przedstawiłam się i zaczęłam grać. Wczuwałam się. W udawaniu byłam najlepsza. Uczyłam się podczas lat w koszmarze mojego życia, kiedy dziewczyny w szkole mnie zostawiły. Skończyłam i byłam zadowolona.
-Ile masz lat? - spytała jedna z oceniających mnie osób.
-Osiemnaście, prawie dziewiętnaście.
-I czyją rolę wybrałaś?
-Maddie. Dziewczyny, która pomaga Angelo nad panowaniem nad niesfornymi podopiecznymi studia.
-Ale nie dostaniesz tej roli.
Czułam się załamana. Tak się starałam. Ale chyba przyzwyczaiłam się do pecha, który mnie prześladuje. Mantra mojego życia brzmi : Jak coś jest to nie ciesz się za długo, bo zaraz coś się spierdzieli. Moje oczy się zaszkliły i ruszyłam w stronę wyjścia.
-A ty gdzie? Przesłuchanie jeszcze nie jest skończone.
W głowie zapaliło się światełko nadziei.
-No wracaj tu. Nie lubię jak ktoś mnie ignoruje. Chcemy jeszcze usłyszeć jak śpiewasz.
Wróciłam na miejsce, przeprosiłam za moje zachowanie i zaczęłam śpiewać.
-No nie jest tak źle. Popracujesz nad tym. Ale nie pasujesz mi do Maddie  - odparła młoda kobieta w koku.
-Tak, też jej w tym nie widzę - potwierdził słowa koleżanki. - Bardziej bym cię widział w roli Victorii. Widać że jesteś żywa, charakterna i cwana. Zaimprowizuj.
Wzięłam głęboki oddech i zagrałam cokolwiek. Teraz czułam się sobą. Po scence usłyszałam głęboki wdech jednego z jurorów. Zagryzłam wargę w geście zdenerwowania.
-To co proszę państwa? - zaczął David, jak odczytałam z tabliczki leżącej przed nim. - Mamy nową Vicky - uśmiechnął się a reszta kiwała głowami. - Gratulacje.
Podbiegłam do nich, podziękowałam, uścisnęłam każdego i odebrałam scenariusz. Okazało się, że gram główną bohaterkę. Była zupełnie taka jak ja. Wróciłam do domu autobusem. Weszłam do mieszkania gdzie wszyscy na mnie czekali. 
-I jak? - dopytywała Christina
-Nie dostałaś się? - spytała Ellie.
Wywnioskowała to z mojej miny, którą oczywiście udawałam.
-Właściwie ... to ... - wyciągnęłam zza siebie scenariusz. - Dostałam główną role.
Wszyscy cieszyli się jak dzieci. Następnego dnia miałam stawić się następnego dnia w studio numer 3. Mama mnie zawiozła a ja weszłam do budynku. Odnalazłam reżysera, którym okazał się pan David, który przesłuchiwał mnie dzień wcześniej.
-Och, witam. Widzę, że jest pani punktualna?
-Tak.
Opowiedział mi ogólnie o naszej współpracy. Podał mi kontrakt. Miałam mieć własną garderobę. Wystarczyło podpisać. Przeczytałam ją dokładnie dwa razy i złożyłam parafkę. Weszłam do głównej sali gdzie miał być kręcony serial. Było tam mnóstwo ludzi. David przywołał mnie ruchem ręki. Przeszłam przez tłum i zobaczyłam główne gwiazdy. Mianowicie One Direciton.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć. Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnieliście ;) Robię wielki powrót i zaczynam go kilku-partowcem. Na razie zdaje mi się, że pierwsza część nie wyszła najgorzej. Postaram się go dodawać co trzy dni ale głównie zależy to od was i ilości komentarzy. Opowiadanie ma etykietę Happily, bo tak będzie się nazywać. Pisząc go ciągle i w kółko słuchałam tej cudownej piosenki, która zdaje się moją ulubioną z nowej płyty MM. U mnie zaczęły się ferie więc możliwie będzie, że będę pisać więcej imaginów. Mam jeszcze jeden blog do opanowania ;)
A co do blogów. Mój blog "Are we friends or are we more" jest tymczasowo zawieszony ale mimo wszystko zapraszam -->LINK.

1 komentarz:

  1. Hmmm... Ciekawy.
    Ja też mam ferie ( a tak nawiasem jesteś ze śląska, bo ja tak) ale wyjeżdżam na kilka dni i nie moge w tym tygodniu nic dodać. :-*

    OdpowiedzUsuń