środa, 12 lutego 2014

Thirty Seven 'Louis'

To wszystko było takie szybkie i nagłe. Nie wiedziałam kiedy ja się na to zgodziłam i dlaczego... Ah, dla kasy. No, ale powiedzmy sobie szczerze. Mam 18 lat, za 2 miesiące 19. Potrzebuje pieniędzy na auto, małe mieszkanko, ciuchy. Halo! Dziwicie się?
A o co dokładniej chodzi?
Zgodziłam się zostać 'udawaną dziewczyną'. Jeszcze nie wiem kogo.
Dlatego też właśnie szłam do jakieś - bóg wie jakiej - firmy. Ubrałam się w miarę ładnie. Czarne cienkie rajstopy, czarna obcisła do połowy uda spódniczka, kremowy sweterek w nią włożony i kremowe vansy. Jest dobrze co nie? 
Zamknęłam parasol i weszłam do środka. Podeszłam do recepcji, powiedziałam jak się nazywam i od razu wysłała mnie na 23 piętro, biuro numer 66. Weszłam do windy i wybrałam numer. Ten czas się dłużył, a ja miałam stresa. W końcu winda się zatrzymała. Wysiadłam z niej i poczęłam szukać tego biura. Udało się i znalazłam. Zapytałam.
- Proszę - usłyszałam i uchylając drzwi weszłam kawałek.
- Dzień dobry - powiedziałam.
- O, [T.I.], wejdź - uśmiechnął się mężczyzna, a ja weszłam.
- Proszę siadaj - wskazał na skórzany fotel. 
Usiadłam.
- Napijesz się czegoś? - zapytał.
- Nie, dziękuję - powiedziałam.
- Tak więc przejdziemy do sprawy. Będziesz udawać dziewczynę Louis'a Tomlinson'a. Śpiewa w...
- Wiem kto to - przerwałam mu.
- Dobrze... Fani podejrzewają, że jest gejem. Nie jest - powiedział wyprzedzając moje pytanie.
Wyjaśniał mi pare spraw, ale w pewnym momencie...
- Będziesz u niego mieszkać - powiedział.
- Pan sobie ze mnie żartuje tak? - zapytałam.
- Nie, musi to być jak najbardziej wiarygodne. Omówiliśmy wszystko? Masz jakieś uwagi, pyt....
- Nie zgadzam się na mieszkanie razem! - powiedziałam oburzona.
- Podpisałaś kontrakt. Zgadzasz się na wszystko! - powiedział.
- A skąd mam wiedzieć czy on nie ma jakiś zapędów seksualnych? - zapytałam.
- Ałć, zabolało - odwróciłam się i ujrzałam 'mojego chłopaka'. 
- Nie chodziło mi o to - chciałam się chociaż uratować. 
- Nie na gadania. Jesteście ze sobą już trzy miesiące jakby dziennikarze pytali, a dzisiaj masz mieć już swoje rzeczy u Louis'a - powiedział.
Zmierzyłam go wzrokiem i wstałam.
- Dowidzenia - powiedziałam i wstałam.
Minęłam 'mojego chłopaka' i wyszłam z gabinetu. Weszłam do windy, a on w ostatnim momencie wszedł. 
- Jestem Louis, a ty? - zapytał.
- [T.I.] - odpowiedziałam niechętnie. 
- To o której będziesz spakowana? - zapytał.
- Ugh - westchnęłam. Spojrzałam na zegarek : 12.34. - Do 17 chyba się wyrobię.
- Podasz adres? - zapytał. - Przyjadę po ciebie - powiedział.
Podałam jemu adres i wyszliśmy na dwór. On poszedł w stronę samochodu, a ja otworzyłam parasolke i udałam się w stronę swojego domu. Eh, co za deszcz. 
- Podwieźć? - o mój Boże, prawie zawału dostałam. Czarne audi, a w nim Louis.
- Nie trzeba - powiedziałam.
- No to nie - odjechał.
W domu jak najszybciej się spakowałam. Wyjaśniłam siostrze wszystko więc bez problemu mnie puściła. Nawet się cieszyła, że ona i jej chłopak będą mieli cały dom dla siebie. Spakowałam chyba wszystko. Ciuchy, kosmetyczka, zdjęcia, albumu, buty, gitara itp. Dobra jest wszystko. Nie żartuje, ale miałam ze sobą 5 wielkich walizek i trzy kartony. Ciekawe jak on w tym swoim audi to pomieści? Haha, wali mnie to tak szczerze! 
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam, a tam Louis.
- Nie wiem jak się zmieści to w twoim Audi, ale...
- Wziąłem większy samochód - powiedział. 
- Ok. To pomożesz mi zanieść to wszystko do twojego samochodu? - wskazałam na stertę walizek i pudeł.
I pomógł mi. Pożegnałam się z siostrą i weszłam do jego samochodu. Zapięłam pasy. Po chwili i on wszedł. Usiadł i odpalił samochód i ruszył.
Zapanowała niezręczna cisza.
- Ile ty w ogóle masz lat? - zapytałam.
- 22 skończyłem w grudniu. A ty? - zapytał.
- Za pare miesięcy 19 - odpowiedziałam i całą drogę żadne z nas się nie odezwało.
W końcu dojechaliśmy. Niezła chata tak powiem! Zaczęliśmy wnosić walizki. Kiedy skończyliśmy pokazał mi mój pokój. Cały biały, białe meble, białe łóżko, biała pościel na łóżku i kremowe panele. Usiadłam i chciałam rozpakować swoje rzeczy, ale nie było tutaj szafy. 
Zeszłam na dół.
- Mam pytanie - spojrzał się na mnie. - Jakaś szafa na ciuchy? - zapytałam.
- Masz dodatkowe dwie pary drzwi w pokoju, jedne do twojej łazienki, a drugie do garderoby. 
- Oh, Umm, dziękuję - powiedziałam.
Wypakowałam wszystko i poustawiałam zdjęcia i inne pierdoły. Spojrzałam na zegarek. 23. A ja głodna jestem. Eh, idę się wykąpać. Wykąpana ubrałam czarne bokserki i dużą bluzkę z superman'em. Włosy związałam w kitkę i położyłam się w łóżku. Nie mogłam zasnąć całą noc. Zasnęłam w końcu o 7. 
- Ej - usłyszałam coś, a raczej kogoś. - Wstawaj no! - ten Louis już mnie wkurza. 
Otworzyłam oczy i spojrzałam się na niego.
- Wstawaj musimy iść na miasto - powiedział.
- Ehh - zasmuciłam się, a on wyszedł. 
Ubrałam się podobnie jak wczoraj z tym, że zamiast kremowych kolorów były błękitne. Włosy rozpuściłam i pomalowałam się delikatnie. Wzięłam torebkę i włożyłam do niej telefon i portfel. Zeszłam na dół, a on siedział na kanapie już ubrany.
- Idziemy? - zapytał.
- Mhh - odpowiedziałam i założyłam torebkę na ramię. 
- Mamy iść do galerii, mam ci kupić jakąś biżuterię - powiedział jakby znudzony.
- Ale ja...
- Muszę - powiedział.
- Eh.
Nagle zaburczało mi w brzuchu. 
- Nic nie jadłaś - powiedział.
- Żyje i oddycham, nic mi nie jest - powiedziałam.
- No to idziemy - powiedział.
Wyszłam z domu, a on go jeszcze zamykał. Podszedł do mnie i złapał mnie za ręke. 
- Tylko się uśmiechaj i dobrze graj - powiedział.
- Oczywiście - odpowiedziałam uśmiechając się.
Wyszliśmy z posiadłości i ruszyliśmy w stronę galerii, która była niedaleko.
- To... Jak tam noc? - próbował zacząć temat.
- Zasnęłam o 7. Więc spałam 2 godziny, ale spoko - powiedziałam. 
- Czemu? - zapytał.
- Nie mogłam zasnąć - odpowiedziałam.
- Aha, skąd jesteś zapytał.
- Jak miałam 4 lata to się tutaj przeprowadziłam z ciocią i siostrą. Wcześniej mieszkałam w Polsce, ale często tam jeżdżę. A ty mieszkałeś w Doncaster czy coś takiego prawda? - zapytałam.
- Tsssa, musiałem się przeprowadzić zaraz po programie - powiedział. 
Doszliśmy do galerii i ludzie zaczęli się na nas gapić. Weszliśmy do sklepu z biżuterią i w dodatku drogiego. 
- Chciałabyś kolczyki, bransoletkę, naszyjnik - zaczął wymieniać.
- Weź coś najtańszego - powiedziałam.
- Żeby mój menadżer mnie zabił? - spojrzał się na mnie. - To co wolisz? - zapytał znowu.
- Bransoletkę - powiedziałam.
- To ja wybiorę - uśmiechnął się do mnie. 
Wybrał coś, a kobieta za ladą zaczęła pakować. Zapłacił i wyszliśmy. Podał mi.
- Dziękuję - powiedziałam i pocałowałam w policzek.
- Nie na za co - uśmiechnął się do mnie. 
Poszliśmy do kawiarni, a potem do parku. 
Siedzieliśmy na ławce i rozmawialiśmy.
- Obok nas jest dziennikarz, mam prośbę nie wystrasz się - powiedział.
- Ale czeg... - pocałował mnie.
Oddałam ten pocałunek. Dotknęłam delikatnie jego szyji. Po chwili oderwaliśmy się od siebie. 
- Jesteś świetną aktorką - powiedział.
- Wiem - uśmiechnęłam się.

- 5 miesięcy później -

Nadal jestem jego 'dziewczyną'. Powiem szczerze, dogadujemy się nieźle, ale w swoim towarzystwie spędzamy mało czasu. Najgorsze jest to, że poczułam coś do niego. 
Dzisiaj wraca z trasy. Jak mam go przywitać? Po prostu pójdę spać, żeby nie było żadnych niekonfortowych sytuacji. Wykąpałam się, ubrałam czarne bokserki i fioletową bokserkę. Położyłam się do łóżka. Nie mogłam zasnąć. Nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu, ale nie jedna osoba. Pewnie przyszedł z kolegą. Usłyszałam ich śmiechy. Po dwóch godzinach zaczęło mnie to denerwować. Na prawdę chciałam zasnąć, a oni tam pewnie pili. No, ale nie zwrócę jemu uwagi, bi to w końcu jego dom. Nawet jeśli mieszkam tutaj 5 miesięcy. Przewracałam się z boku na bok. Postanowiłam iść po coś do picia. Wyszłam i zaczęłam schodzić na dół, ale zatrzymałam się w połowie schodów, bo usłyszałam swoje imię.
- No coś ty! - to był Louis.
- Ale jak się tak liżecie i chodzicie za rękę to nic nie czujesz? Zero? - nie! Ja nie chciałam tego słyszeć!
- Stary no przestań. Jak się skończy udawanie związku to koniec. Może pogadamy sobie od czasu do czasu...
- Ale musisz coś do niej czuć! Przyznaj się.
- Tylko i wyłącznie dobra znajoma.
- Ja i tak wiem swoje.
Z oczu zaczęły się lać łzy. Wbiegłam do góry i zatrzasnęłam drzwi, następnie zamykając je na klucz. Skuliłam się w rogu i zaczęłam płakać. To bolało! Nie odwzajemniona miłość. Ja już nie dam rady być....
Ktoś zaczął pukać.
- [T.I.], jesteś? - to Louis.
- Tak - odpowiedziałam próbując zatuszować drżenie w wymowie.
- Mogę wejść? - zapytał.
- Nie - odpowiedziałam.
- Co się stało, że drzwi trzasnęły?
- Ummm... Bo ten, no wiesz przeciąg! - odpowiedziałam.
- Jutro o 8 jedziemy na jakąś randkę - powiedział.
- Musimy?
- Tak - odpowiedział.
- Ale ja się źle czuje. Chyba chora jestem - powiedziałam.
- To jutro zadzwonię po lekarza...
- Nie! Dwa dni poleżę i będzie dobrze - dobra ze mnie aktorka?
- To jutro przyjde do ciebie. Dobranoc - powiedział.
- Dobranoc - odpowiedziałam.
Nie spałam całą noc. Płakałam jak najciszej. Dlaczego musiałam się w nim zakochać?! Przecież jest milion innych przystojnych mężczyzn. Dlaczego on?! Już po pierwszym pocałunku się zakochałam. To mnie bolało i to bardzo. Ale cieszyłam się jak wychodziliśmy jako 'para'. Teraz? Teraz będę musiała być jeszcze lepszą aktorką. Nie wiem jak to teraz będzie? Teraz kiedy już wiem, że nie nam szans. 
Nad ranem udało mi się zasnąć. 
- Hej, wstawaj - już wiem, że to Louis.
- Zostaw mnie - ziewnęłam.
- Jesteś dobrą aktorką. Menadżer się nabrał na to, że jesteś chora, a tak serio czemu nie chcesz iść? - zapytał. 
- Która godzina? - zapytałam.
- Po jedenastej - powiedział. - Ale nie zmieni....
- Daj mi spać - szepnęłam i nakryłam się kołdrą.
- Czemu wczoraj płakałaś? - zapytał.
- Nie płaka...
- Wcale - powiedział. - A więc?
- Nie ważne - odpowiedziałam. - Nie interesuj się i daj ni spokój! - krzyknęłam.
- Chciałem tylko pomóc - powiedział i wyszedł.
- A spieprzyłeś wszystko - szepnęłam do siebie i poszłam spać.
Obudziłam się po 20. Eh, nigdy tak długo nie śpię. Chyba nikogo w domu nie ma. Zeszłam po cichu i poszłam się napić wody. Wypiłam ją i chciałam wejść do góry, ale Louis przede mną stanął.
- Powiesz mi? - zapytał.
- Nie - odpowiedziałam.
- Powiedz - i zaczęliśmy się kłócić. 
Kłótnia trwała ponad godzinę. Nie wytrzymałam.
- Bo się w tobie zakochałam! Chciałeś to wiedzieć? Chciałeś? Bo ja dobrze wiem, że jestem dla ciebie nikim i to się nie zmieni. Więc zostaw mnie w spokoju - krzyknęłam i wbiegłam na górę.
Przez 3 dni miałam spokój, ale musiałam wyjść z Louisem gdzieś na miasto.
Ubrałam czarne rurki, biała koszule, dżinsową katanę i szare vansy. Włosy rozpuściłam i pomalowałam się. Ćwiczyłam uśmiech. Ok, wyglądam na szczęśliwą dziewczynę. Zeszłam na dół. Spojrzałam się na niego.
- Idziemy? - zapytałam.
Podszedł i złapał mnie za ręke. Wyszliśmy z domu i poszliśmy do parku. Udawaliśmy rozmowę. W końcu usiedliśmy na ławce, a on mnie objął.
- Przepraszam - szepnął. - Wiem, że cie to boli, ale...
- Zachowuj się jakby nic nie było.

- 3 miesiące później -

Te miesiące wyglądały tak, że pokazywaliśmy się razem, a potem się nie odzywaliśmy się do siebie.
A wiecie co dzisiaj jest? Tak właśnie! Wyprowadzam się i to koniec naszego 'zwiazku'. Za tydzień Louis na ogłosić na wywiadzie, że to koniec i coś tam. Już się spakowałam. Sprawdziłam czy wszystko. Tak, wszystko. 
Louisa nie było w domu. Jego szofer odwiózł mnie do apartamentowca. Kupiłam w nim apartament, gdyż moja siostra z chłopakiem wyprowadziła się do Walii. Weszłam do środka. Pięć pomieszczenia. W jednym wanna, toaleta, w drugim łóżko jedno osobowe, w trzecim był niby salon, kolejne kuchnia i ostatnie wielki pokój z dużym łóżkiem. Eh, będę musiała go urządzić. 
Po tygodniu urządziłam tylko łazienkę. Jasno-fioletowe kolory w łazience. To mi się podobało. Duża wanna, umywalka, toaleta i kabina prysznicowa oraz wielkie lustro, a na szafce pełno perfum. Dzisiaj zaczęłam malować na biało salon. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. W fioletowym kombinezonie i cała ubrodzona poszłam otworzyć drzwi. Przed nimi stał Louis.
- Hej - powiedział patrząc na mój strój.
- Hej - odpowiedziałam powoli nie wiedząc o co chodzi.
- Mogę wejść? - zapytał.
- Właśnie maluje...
- Dwie minuty - wpuściłam go. - Wczoraj na wywiadzie miałem powiedzieć, że zrywamy, a ja powiedziałem, że cie kocham - powiedział.
- I co w związku z tym? - zapytałam.
- Kocham cię - powiedział.
- Hahahahaha, dobre. Ale żartów sobie ze mnie nie rób - powiedziałam poważnie.
- Nie żartuje - powiedział i mnie pocałował. 
To był inny pocałunek. On nigdy tak nie całował.
- Oh, skoro tak to pomóż mi pomalować - stwierdziłam, a on zaczął się śmiać. - Ponoć chłopacy pomagają swoim dziewczynom. Więc mógłbyś pomalować  mi mój salon?
- Myślałem, że zamieszkamy razem u mnie. Znowu. 
Zdezorientowałam się.
- Jak pomożesz to mieszkasz tu ze mną - powiedziałam.
- Liczyłem na tę odpowiedź - powiedział i poszedł malować!

1 komentarz: