Przed wami kolejny rozdzial, a ja nie mam czasu nic wiecej napisac, bo zaraz jade gdzies z rodzicami. Pozdrawiam, Marcela.
Ujrzalam Harrego. Co on tutaj robi? Do tego w Polsce. I skad ma adres? Spojrzalam naniego. Ciemne spodnie, conversy, bluza i ciemna czapka i okulary. Wpatrywal sie prosto we mnie.
- Co ty tutaj robisz - wysyczalam przez zeby.
- Posluchaj - zaczal i ogladnal sie za siebie, ale jakas grupka dzieci przechodzila i zaczela sie gapic - moge wejsc? - zapytal.
Spojrzalam na niego i pokiwalam glowa. Przepuscilam go w drzwiach. Zamykajac drzwi spogladalam na niego. Zdjal buty, czapke oraz bluze pod ktora mial bialy t-shirt. Wskazalam na salon i poszlam z nim w tym kierunku. Usiedlismy na kanapie. Spojrzalam sie na niego i zaczal mowic.
- Daga, bo ja... - zacial sie. - Nie moglem zniesc mysli, ze ty mnie nie chcesz i, ze nie moge byc z toba - wypuscil powietrze z pluc. - Dlatego umowilem sie z mojego kumpla siostra. Przyszla do mnie i wtedy weszlas ty. Uslyszalem to, a ona specjalnie mnie pocalowala. Daga jestes dla mnie wazna i do jasnej cholery boli mnie to, ze jestem dla ciebie tylko przyjacielem - powiedzial.
Oteorzylam szerzej oczy.
- Ty mowisz serio? - zapytalam.
- Tak - powiedzial i spuscil glowe.
- Teraz nie. Harry sprobujemy za niedlugo dobrze? - zapytalam.
- Bede czekal cala wiecznosc - usmiechnal sie. - To ja nie bede ci przeszkadzal. Ide do jakiegos hotelu - powiedzial. - I jak sie zdecydujesz wrocic to zadzwon - usmiechnal sie ukazujac doleczki w policzkach. - Jesli moge skprzystam z toalety.
- Jasne, tamte drzwi - wskazalam.
Siedzialam i wgapialam sie w te drzwi. Po chwili poczulam jak lzy leca z moich oczu. Ja bede sama. Do konca zycia, a on mnie kocha. Ja nie dam rady. Ja wpadlam do jasnej cholery! Jestem zerem. Nie jestem warta ani nikogo ani nic. Potrafie tylko sprowadzac problemy. Podkulilam nogi do brody i zaczalam jeszcze bardziej plakac. Wycieralam lzy, kiedy drzwi od lazienki sie otworzyly. Chcial juz cos powiedziec i byl usmiechniety, ale kiedy spojrzal na mnie jego usmiech sie skrzywil. Schowalam glowe w kolanach i zaczelam plakac jeszcze bardziej. Poczhlam jego dlon na ramieniu. A po chwili jego ramiona. Wtulilam sie w niego i zaczelam mu moczyc koszulke.
- Zostan - powiedzialam spogladajac na niego.
- Zostane, tylko powoedz co sie stalo - powiedzial odgarniajac mi grzywke z czola.
- Jestem w ciazy. Harry, ja wpadlam - powiedzialam, a on spojrzal na mnie ze wspolczuciem. Aaa uwaza, ze to nie jego. - Jestem niczym.
- Nieprawda. Daga dasz rade - mowil przytulajac mnie do siebie. - Znasz tego chlopaka?
- Znam - szepnelam.
- Wie o tym? - zapytal.
- Tak jakby - szepnelam znowu.
Wtulilam sie w niego, a on zaczal mnie gladzic po plecach. Jak ja za nim cholernie tesknilam. Brakowalo mi tego.
- Co zrobisz z dzieckiem? - zapytal.
- Chyba oddam do adopcji - powiedzialam, a go, az zamurowalo. - Nie stac mnie na utrzymanie - wyjasnilam.
- To kaz mu placic alimemty! - powiedzial lekko zdenerwowany.
- To nie takie proste - powiedzialam.
Usiadlam, ale po chwili sie w niego wtulilam znowu.
- Ja chce to dziecko - powiedzialam.
- No to nie oddawaj jego. Pomoge ci - powoedzial.
Dziwne, zebg ojciec dziecku nie pomagal - pomyslalam.
- Nie. Zobacze jeszcze mam sporo czasu do zastanowienia sie.
Zglodnialam. Wstalam i podeszlam do lodowki wyjelam nutelle i poszlam z lyzka do salonu. Usiadlam na fptelu naprzeciwko Harrego i zaczelam jesc.
- Jak Niall - zasmial sie.
- Wiem, dlaczego sprawia mu to tyle frajdy - zasmialam sie, a on usmiechnal sie szeroko.
- Oj, Daga, Daga - powiedzial.
Nagle z pokoju wyszla Wiki. Spojrzala na mnie i na Harrego.
- Co tu? - podniosla jedna brew.
- Przyjechalem po was - usmiechnal sie do niej.
- No to nareszcie. Rodzinka Stylesow - wzruszyla sie, a ja zamialam sie nerwow.
- O kurde ubrudzilam sie - powiedzialam smarujac bluze nutella. - Ide sie przebrac.
Poszlam do pokoju i zdjelam blize. Nagle uslyszalam rozmowe Tori z Harrym.
- Ciekawe jak bedzie wygladalo dziecko - zamial sie Harry.
- Oby nie rude - uslyszalam glos Tori. - Moze bedzie mialo takie wlosy jak ty - boze Tori zamknij sie- pomyslalam. - Moze bedzie spiewalo tak bosko jak ty - powiedziala.
- Czemu jak ja? - zapytal, a ja usiadlam na lozku i zaczelam plakac.
- No, bo jak odzieciczy to po swoim tatusiu to bedzie lepiej chociaz Dag ma tez ....
- Jestemojcem dziecka?! - zapytal wkurzony.
- Nie ja. A kto? - zapytala.
- Ona mi nie... - uslyszalam, a potem uslyszalam jak idzie w strone drzwi.
Po chwili uslyszalm jak mowic 'pa'. Wybieglam z pokoju, a drzwi akurat sie zamknely. Wyboeglam przed dom, ale zaczelo padac.
- HARRY! - krzyknelam. - STOJ! NO BLAGAM HARRY - on pobiegl tylko przed siebie.
Wrocilam zryczana do domu. Kiedy tak stalam poczulam bol na samym dole. Nagle cala zbladlam i zaczelam mirowo oddychac.
- Daga? - podeszla do mnie Tori. - Daga, co sie dzieje? - zapytala.
- Boli - wypowiedzialam. - Dzwon po karetke, szybko - usunelam sie po scianie.
Plakala z bolu, a Tori siedziala przy mnie. W koncu pogotowie dojechalo. Zabrli mnie szybko do karetki. Odjechali na sygnale. Dali mi jakas kroplowke i zstrzyk przeciw bolowy, ale to nadal bolalo. Dojechalismy do szpitala, a tam robili mi mase badan. W koncu okolo 17 polozyli mnie na sali. Bylam unrana w ta koszmarna pizame. Mialam podlaczona kroplowke i bol nadal byl, ale nie w taki mocny jak wczesniej. Do sali weszla lekarka i usidla przy mnie.
- Nie mozesz sie denerwowac, ani przemeczac podczas ciazy. Dziecko rozwija sie prawidlowo, ale przy kolejnych takich bolach moze byc gorzej. Jestes mloda i nie wiesz za duzo na ten temat, ale prosze uwazac na siebie. Zostaniesz pare dni na obserwacji. Pani jak mniemam przyjaciolka tam siedzi, moge ja wposcic?
- Tak, jasne - powiedzialam.
Usmiechnela sie do mnie i po chwili rozstrzesiona Tori weszla do sali. Podeszla do mnie i zlapala mnie za reke. Rozmawialysmy tak, ale uslszalam nagle glos z korytarza.
- Prosze mi powiedziec gdzie znajduje sie Dagmara Zygadlo - mowil po angielsku.
- Tutaj prosze - odpowiedzial mu hakis mezczyzna,
Nagle pojawil sie Harry. Spojrzal sie na mnie nie pewnie. Po chwili stania w kacie podszedl do mnie stajac przy lozku. Tori wstala i wyszla, a na jej miejscu usidl Harry.
- To moje dziecko? - zapytal sie.
- Twoje - powiedzialam niepewnie.
- Przepraszm - powiedzial i mnie poclowal.
Siedzielismy gadajac i tak jakos zostalismy para, a tydzien pozniej wrocilam z nim do mnie do domu.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeeeeej <3 Szczerze wcześniej go nie przeczytałam i jestem mile zaskoczona. Nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńWeny *.*
+Zapraszam do mnie i mojej przyjaciółki, już jest nowy rozdział --> http://and-so-i-find-you.blogspot.co.uk/