- Zayn, ktora jest godzina ? - zapytalam.
- 7.14. - odpowiedzial.
- Misze do szkoly. - ziewnelam.
Zayn sie zasmial, a po chwili wyszedl. Nie czekalam na niego dlugo, a ten przyniosl mi szare rurki, czerwone vansy i fioletowa bluze 'Jack Wills'.
- Skad to masz ? - zapytalam.
- Spodnie Nialla i jego buty, a bluza Harrego. - wujasnil.
- Wielkie dzieki. - przytulilam go i poszlam sie ubrac.
Rozczesalam wlosy i je ulorzylam. Nalozylam okulary i wyszlam z lazienki. Zayna w pokoju nie bylo. Zauwazylam, ze lezy moja torba. Wzielam ja i zeszlam na dol. Piatka chlopakow siedziala na dole. Koedy zeszlam odwrocili sie do mnie.
- Kolorostycznie moze nie dobrane, ale za to jak bosko wyladasz. - stwierdzil Zayn.
- Chyba mowilam ci os na ten temat co ? - zapytalam. A chodzilo mi o to, aby noe prawil mi komplementow.
- Sorki. - powiedxial obrazony i usiadl tylem.
- Zawiexiesz mnie do szkoly ? - zapytalam.
Nie odpowiedzial.
- Dzieki. - powiedxialam i udalam sie w strone drzwi wkurzona.
-Ej. - uslyszalam jak ktos za mna krzyczy. Odwrocilam sie i bhyl to Loczek. - Ja cie podwioze. - usmiechnal sie gdy stal przy mnie.
- Nie, ja sie przejde. - powiedzialam.
- Nie ma mowy. No chodz. - wzial mnie pod reke i zaproeadzil do samochodu.
Usiadlam na miejscu pasazera, a po chwili Harry tez siedzial w samochodzie. Odpalil go i ruszylismy. Podalam u adres szkoly.
- Wiesz moze czemu Zayn jest taki na mnie obrazony ? - zapytalam.
- Z tego co nam mowil to kiedy chcial cie pocalwac, odwrocilas glowe. - powiedzial wpatrujac sie w droge.
- Czyli o to ?! Tak, super z noego przyjaciel, w dupie ma mnie. Liczy sie tylko on ?! A moze ja na zeiazek nie jestem gotowa ? Co za idiota.
- Tori...
- Nie moe tak na mnie. - powiedzialam zla.
- Wiki, spokojnie. Przejdzie mu.
- Oby.
Podjechalismy pod szkole. Wysiadl z samochodu i jak dzentekmen otworzyl mi drzwi. Wyszlam z samochodu i wszystkie oczy byly na nas skierowany. Dziwnie sie czulam.
- Harry, ummm dzieki za podwozke. - usmiechnelam sie do niego i go przytulilam, a on wsadzil mi cos do kieszeni bluzy.
- Jak cos to dzwon. - powiedzial i wszedl do samochodu.
Po chwili odjechal, a ja wyjelam kartke i zapisalam jego numer w telefonie. Wlozyla kartke do torby i udalam sie do szkoly. Po drodze kazdy soe na mnie patrzyl. Czulam sie dziwnie i to bardzo. Wreszcienmoja szafka. Wylozylam z noej potrzebne ksiazki i poszlam pod klase. Po chwili Lisa do mnie podboegla.
- Znasz Harrego z One Direction ?! - zapiszczala.
- Tak.. - odpowiedzialam niepewnie.
- Ale super, a znasz jeszcze kogos ? A jaki jest Harry ? A czy to prawda, ze Louis tak caly czas je marchewki, a Niall ogolnie wszystko ? Od kiedy ich znasz ? - zasypala mnie masa pytan.
Zauwazylam, ze dalej stoi Tom i sie smieje.
- Musze isc do Toma. - powiedzialam i do noego podbieglam.
- No widze, ze Lisa juz obsypala cie masa pytan. Spokojnie, takich jak ona jest wiecej w szkole. -zasmial sie.
- Wielkie dzieki za pocieszenie. - walnelam go w ramie.
- A tak w ogole to serio ich znasz ? - zapytal.
- Nooo... - odpowiedziala wypuszczajac powietrze.
- Dlaczego poszlas z kina ? - tym razem zapytal Mike.
- Film mi sie znudzil i tak wyszlo. - odparlam.
Zadzwonil dzwonek, a my weszlismy do klasy.
Usiaflam w lawce, a do mnie dosiadla sie Lisa, a przed nami usiadl Tom i Mike. Wyjelam ksiazke i zauwazylam jak Lisa sie we mnie wpatruje.
- Jak zalatwie ci autograf to dasz spokuj ? - zapytalam.
- Watpie, ale zobacze co da sie zrobic. - powiedziala.
- Mike, jak ty z nia wytrzymujesz co ? - zapytalam sie jego.
- No wlasnie, ze ledwo to znosze. - zasmial sie.
- Dobra policzymy sie w domu. - powiedziala Lisa.
- Moeszkacie razem ? - spytalam.
- No tak, my mamy juz skonczone 18, a ty poszlas wyzej do klasy co nie ?
- Tak.
Wszedl koles od matmy. Stanal przy biurku i rozejrzal sie po klasie. Wzrok zostawil na mnie.
- Malkowska gotowa do konkursu ? -zapytal.
- Oczywiscie. - powiedzialam i sie do niego usmoechnelm.
- A woec droga mlodziezy dzisiaj puszcze wam film, bo mam testy do sprawdzenia.
Zaczal cos szperac, a ja postanowilam napisac do Harrego.
'Przez ciebie kolezanka z klasy nie daje mi zyc. Jest wasza fanka, a wiec dzisiaj przyjdz do mnie o 16 i dasz swoj autograf dla niej. To za kare. Wiki'
- Wiki, idziesz dzisiaj do nas ? - zapytal
- Nie, kolega przychodzi do mnie. - zasmialam sie.
- Kto ? Ktorys z One Direction ? - zapytala, a ja zealilam ja z krzesla.
- Tak. - powiedzialam zla. - I wyprzedzam twoje kolejne pytanie, Harry. Cos jeszcze ? - zapytalam.
- Moge przyjsc ? - sptal.
- Nie, bo musze z nim pogadac. Kiedy indziej. - odpowiedzialam, a Mike spojrzal sie na mnie.
- I przechlapane do konca.- zasmial sie.
- Dobra konoec ! - powiedzialam.
Po chwili dostalam sms-a.
'Przepraszam. Oczywiacie, ze bede. Hazza'
'Musze z toba powaznie porozmawiac. Musisz mi pomoc. Wiki'
Tom patrzyl sie na mnie i w koncu powiedzial.
- Masz na sobie meskie ciuchy. - powiedzial.
- Spalam u chlopakow, a rano nie mialam ciuchow wiec mi dali.
Lisa zaczela dotykac moje ciuchy.
- Majtki mam Nialla. - zasmialam sie.
Ona otworzyla szeroko oczy.
- Buty Nialla i spodnie, a bluze Hazzy. - zaczelam sie smiac.
Reszta lekcji minela normalnie. Poszlam do szafki i wyjelam ksiazki. Niektore schowalam. Tom objal mnie ramieniem i wyszedl ze mna ze szkoly. Zauwazylam, ze Harry stoi przed szkola. Zdjelam reke Toma i podeszlam do Harrego. Przytulil mnie i otworzyl mi drzwi. Weszlam i po chwili on siedzial w samochodzie.
- Nienawidze cie. - zaczelam. - Lisa co chwile zadaje glupie pytania i mam serdecznie dosyc.
- Oj, przestan.
W radiu zaczela leciec jakas piosenka, Harry zaczal ja spiewac.
- Co to ? - spytalam.
- One Thing.
- A kto spiewa ?
- One Direction. - zasmiala sie kiedy to powiedzial.
Dojechalismy do mojego domu. Weszlismy, a od drzwi juz spiorunowal mnie swoim spojrzeniem Wiktor.
- Gdzie ty bylas cala noc ? - zapytal widocznie zly.
- U Zayna i jego kolegow, bo prawie mnie zgwalcili. - powiedzialam.
- Moglas chociaz zadzwonic, a nie ja tu sie zamartwiam.
- No dobrze, przepraszam.
Weszlam do kuchni, a tam Louis.
-Hej. - powiedzialam.
Do kuchni za mna wszedl Harry i ze zdziwieniem spojrzali sie na siebie.
- Musze z wasza dwojka pogadac. - powiedzialam i udalam sie do pokoju swojego.
Szli za mna. Ostatni wszedl Lou o zamknal drzwi za soba.
- Nie znam was, ale mam prosbe. - spojrzalam na nich, a oni usiedli obok mnie na lozku. - Powiedzcie mi, o co chodzi Zaynowi. Ma wahania nastroju jak kobieta w ciazy.
- On nam mowil, ze chcial cie pocalowac, ale odwrocilas glowe. - powiedzial Louis.
- A wy jak sadzicie ? Przeciez znam sie z nim krotko to za wczesnie no nie ? - spytalam.
- Zayn, nalezy do takich szybszych, ale pewnych swojego. - powiedzial Harry.
- A jak dlugo nie bedzie sie do mnie odzywal ? - zapytalam sie ich.
- Tydzien, dwa, a jesli mocno wzial to do serca to bez twoich prob zdobycia to juz nie ma tkiej mozliwosci. - powiedzial Louis, a Harry go poparl.
- Czyli mam isc do niego i przepraszac za to, ze na zwiazek nie jestem gotowa ?! To niech spada. - powiedzialam i sie polozylam na lozku i nagle telefon zaczal mi dzwonic. Spojrzalam 'Zayn'. Odrzucilam.
- Czemu ...
- Bo jest idiota - powiedzialam.
Harry i Louis wyszli z mojego pokoju, a ja tak lezalam. Nie mialam zadnego pomyslu, zeby cos robic. W s kole glownie mamy powtorke i nic na lekcjach nie robimy.Nie mam nic zadane. Poszlam na pietro wyzej. Weszlam do pokoju z instrumentami u usiadlam przy pianinie tworzac piosenke. '
I can almost see it... - hmm... poczatek moze byc.
That dream I'm dreaming but
[...]
Po kilku godzinach mialam calosc. 'The Climb'
Zaczelam spiewac i grac. Bardzo spodobala mi sie moja kompozycja. Bylo wnoej cos takiego mojego, ale byly w noej wielkie uczucia. Zabralam kartki z tekstem i nutami ze soba. Poszlam do siebie i wlozylam kartki do zeszytu. Polozylam sie na lozku, tekefon zaczal dzwonic z niechecia odebralam.
<RoZmOwA>
- Tak ? - spytalam spokojnie.
- Najpierw jest ok, potem masz jakies problemy, a teraz wyzalasz sie moim przyjaciolom i nastawiasz ich przeciwko mnie. - Zayn na mbie krzyczal. - Zaczelo sie zle, jak powiedzialem, ze jestem muzulmaninem.
- Sugerujesz, ze jestem rasistka ?! - krzyknelam. - Jestes idiota wiesz ? Usun sie z mojego zycia na zawsze, ne mam zaniaru cie nigdy widziec na oczy ! - krzyknelam i sie rozlaczylam.
<KoNiEc>
Poszlam sie kapac. Ubralam pidzame w paski i polozylam sie spac. Tak, a teraz wez tu zasnij. Nie powinnam bycla niego nie mila, ale to on zaczal wszystko. On jest psyhicznie chory.Przepraszam, ale dlaczego ja mam sie przed nim plaszczyc i go przepraszac, jak nic nie zrovilam ?
Uuuuu kłotnia. Haha, ale co tam !!!!
Bedzie o wilele lepiej, ale to juz w nastepnym rozdziale..
Kiedys potrafilyscie szybko dodac 10 komentarzy, a teraz 6... Z resztą. Postanowilam dodawac posty co dwa dni. Nie iwem jak to sie uda, ale na razie nei pisze nowych rozdzialow, bo mam zapas. Czyli jednak dodam teraz i pozniej. A po zakonczeniu i maturach juz bedzie ok.
Pozdrawiam was Sophh <3
Kocham was wiecie ? No pewnie, ze tak mordeczki !!!
Tych panów też :D
Jej. Świetne. Czekam na nexta. :)
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńMam pytanie: czy oni muszą sie tak kłócić?
Sophie wybaaaacz !!!!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że tak póżno komentuje ale w piątek wyjechałam i nie miałam za bardzo jak...
Wybacz...
Rozdział jak zwykle jest bombowy !!!
Proooszę !! Niech oni się pogodzą...
Czekam na next no i oczywiście życzę weny :)
Kocham twojego bloga !!
OdpowiedzUsuń