środa, 27 listopada 2013

Nineteen 'Niall cz.3'

Hej wam!
Jak nowy wyglad bloga?
Dodaje ostatnią część Niallera, a teraz szykuje już nowego o Zaynie, który być może w weekend.


12.06.2013r.

Właśnie wczoraj skończyłam szkołe. Jestem w połowie 5 miesiąca ciąży.To dziewczynka! A Niall? Nadal nie wie, że to jego dziecko. Dzisiaj się przeprowadzam do niego do Londynu. Właśnie jestem spakowana i czekam, aż po mnie przyjedzie. Jestem wdzięczna rodzicom [I.T.P.] i jej samej. A moi rodzice? Nie odzywją się do mnie. Nawet rodzeństwo. Ale teraz właśnie widać na kim można polegać.
- [T.I.], Niall przyjechał - usłyszałam mamę [I.T.P.].
Wyszłam z pokoju. Podeszłam do Nialla i go mocna przytuliłam.
- Wskakuj mała do auta - zaśmiał się.
Młodsza od niego jestem tylko o dwa lata i od razu 'mała'. Pożegnałam się ze wszystkimi i weszłam do samochodu. Po chwili i Niall usiadł. Jechaliśmy w ciszy. Aż w końcu Niall ją przerwał.
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Dobrze, a ty? - uśmiechnęłam się do niego.
- Dobrze - zaśmiał się.
Rozmawialiśmy całą drogę samochodem. Weszliśmyndo prywatnego samolotu. W pewnym moencie, gdy już lecieliśmy, Niall zaczął.
- Znajdziemy ojca dziecka. Mam dobrych ludzi od tego. Tylko musisz podać jego stare imię i nazwisko - powiedział. Wystraszyłam się.
- Ale, ale nie trzeba. Ja nie chce go znać - stwierdziłam.
- Ojciec musi wiedzieć, że ma dziecko! Jak nie chcesz to dam rade sam go znaleźć - powiedział wkurzony.
- Nie pozwalam ci! - powiedziałam głośniej.
- I tak to zrobie - stwierdził.
- Ale on nie jest ojcem dziecka! - krzyknęłam i zaczęłam płakać.
- To kto nim jest? - zapytał wkurzony.
- Ty - szepnęłam.
Zakryłam twarz rękoma i zaczęłam płakać.
- C-co?! - wrzasnął.
Nie odpowiedziałam.
- Będe miał dziecko - stwierdził. - Ja nie mogę - powiedział wkurzony. - Co ja narobiłem. Czemu nie powiedziałaś prawdy? - zapytał.
- Masa koncertów, wywiady, fani... Nie chciałam ci tego niszczyć... i się bałam.
- Ty jesteś nienormalna! - wrzasnął. - Jak się z tobą dogadać?! Co j teraz zrobie...
- Nic. Zamieszkam w domu samotnej matki - powiedziałam.
- Ty na serio jesteś głupia! Zostajesz u mnie. Tylko sobie nie myśl, że ci to kiedykolwiek wybacze!
Nie odzywał się do mnie przez reszte drogi. Wychodząc z samolotu powiedział, że mam nigdzie nie iść i czekać na ochronę. W końcu przyszli. Tyle wrzasków... Wsiadłam do jego samochodu, ale usiadłam z tyłu. Napisałam wszystko [I.T.P.]. Ale nie odpisała. No tak... Wyjechali dzisiaj na wioske, gdzie nie ma zasięgu. Dojechaliśmy jak mniemam do jego domu. Wyszłam i chwyciłam walizki, ale Niall mi je zabrał i poszedł przed siebie.
- Zajebiście - szepnęłam pod nosem.
Wszedł do środka, a ja za nim. Ściągnęłam buty i poszłam za nim. Był to pokoju zaraz obok salonu. Położył w nim moje walizki. Ściany jasno-fioletowe, jasne panele, duże łóżko z baldachimem, całe łóżko białe, łącznie z pościelą, duża szafa biała, białą szafkę nocną i białe biurko. Odwrócił się do mnie.
- To twój pokój - powiedział i wyszedł.
Był już wieczór, a on dalej się nie odzywa. Przebrałam się w pidżamę. Czyli bluzke na krotki rękw i krótkie spodenki.  Włosy związałam w kitkę. Położyłam się spać.
Obudziłam sie z mdłościami. Wybiegłam szybko z pokoju. Ale gdzie jest łazienka?
-Łazienka - powiedziałam, gdy zobaczyłam Nialla.
Wskazał mi, a ja szybko do niej wbiegłam. Zwymiotowałam. Fuj, jak ja tego nienawidze. Wstałam i obmyłam twarz. Wyszłam z łazienki. Niall siedział w salonie na kanapie. Podeszłam do niego i usiadłam obok.
- Porozmawiajmy jak cywilizowani ludzi, a nie się obrażasz! - powiedziałam.
- Nie mamy o czym! To ty mnie oszukałaś! - wrzasnął na mnie.
- Oddam dziecko do adopcji. Jeśli ja nie dam sobie rady, a ty go nie chcesz,..
- Kto powiedział, że nie chce?! - wysyczał mi prosto w twarz.
To nie był Niall, którego znałam.
- To co mam zrobić? - szepnęłam załamana.
- Urodzisz to dziecko - powiedział. - Wychowamy je. Jakoś damy radę - w tym momencie poczułam, że stary Niall wraca. - Ale nadal ci nie wybacze.
Pokiwałam głową i poszłam do pokoju. Siedziałam i patrzyłam się w sufit.

19.09.2013r.

Końcówka 8 miesiąca. Coraz bardziej się boję i coraz gorzej się czuję. Niall nadal ze mną nie rozmawia. Właśnie siedziałam w pokoju, a Niall chyba oglądał TV. Poczułam skurcz. Zignorowałam to, ale po kilku następnych zaczęłam panikować. Poczułam mocny ból.
- NIALL! - wrzasnęłam.
- Co się dzieje? - zapytał wyraźnie wystraszony.
- To chyba już - ledwo powiedziałam.
- O boże - wziął mnie na ręce, a następnie torbe.
Posadził mnie w samochodzi i ruszył.
- Spokojnie - mówił do mnie.
- Jak mam być spokojna?! - wrzasnęłam na niego zirytowana.
Dojechaliśmy do szpitala, a po chwili jechałam na sale.
- Mogę wejść? - zapytał.
Pokiwałam przecząco głową.

Niall

Siedziałem przed drzwiami i słyszałem płacz i krzyki [T.I.]. Byłem przerażony, a co dopiero ona. Bałem się. Przecież teraz trzeba będzie dziecko wychować.

[T.I.]

Po 7 godzinach urodziłam śliczną dziewczynkę. Kiedy dostałam ją na ręce, rozpłakałam się. Była taka śliczna i drobniutka. Była podobna do Nialla. Właśnie on wszedł o sali. Podszedł do mnie. Spojrzałam się na niego, a on szeroko się uśmiechał.
- Chcesz ją potrzymać? - zapytałam.
Pokiwał głową i podałam mu ją.
- Jaka śliczna - powiedział. - Jak ją nazwiemy? - zapytał.
- Hope - powiedziałam.
- Hope Horan - zaśmiał się.
- Żartujesz sobie? - zapytałam. - Będzie miała moje nazwisko! - powiedziałam oburzona.
- [T.I.], noo weź przestań. Noech ma moje nazwisko! - powiedział.
- Nie zgadzam się - spojrzał się na mnie.
Po długich kłótniach nadal, nie ustaliliśmy tego. Nagle drzwi się otworzyły i pojawiła się rodzina Nialla.
- O jeju - zatkała buzię mama Nialla. - Chlopczyk czy..
- Dziewczynka, Hope - powiedział Niall.
Jego rodzina też namawiała do ich nazwiska. Ja nie odpuszcze! W końcu byłam zmęczona i zasnęłam.

22.09.2013r.

Wychodzimy dzisiaj do domu. W końcu córeczka nazywa sie Hope Marcelina Horan. Ubrałam się w jasno-różową sukienkę. Hope ubrałam w różowe śpioszki w serduszka i włożyłam do nosidełka. Po chwili Niall pojawił się obok mnie. Wyszliśmy z budynku, a wszędzie pełno paparazzi i fanów. Z pomocą kilku ochroniarzy udało nam się dostać do auta.
Kiedy zobaczyłam małynpokoik Hope popłakałam się. Nadeszła noc. Przebrałam małą, nakarmiłam ją. Położyłam ją na moim łóżku i ułożyłam się obok niej.Westchnęłam kiedy mała zasnęła. Zadzwoniłam do [I.T.P.]. Rozmawiałam z nią dobre 2 godziny, ale musiałam skończyć, bo Hope zaczęła płakać. Wzięłam ją na ręce i zaczęłam kołysać. Nawet nuciłam jej kołysankę. Po chwili przestała płakać, ale cały czas ją kołysałam. Jest taka słodka. Nagle w moim pokoju pojawił sie Niall.
- Daj, zajme się nią, a ty idź spać - powoedział.
- Nie, już jest ok. Nie płaczę - uśmiechnęłam się w jej stronę.
- Jestem jej ojcem też mam prawo - powiedział wkurzony.
- Czemu ty mnie tak nienawidzisz? - zapytałam patrząc jemu w oczy.
- Oszukałaś mnie - powiedział.
- A ty co byś zrobił? Wiedziałam, że kiedy ci powiem to byśmy przestali się przyjaźnić inie miałabym u ciebie żadnych szans! - po wypowiedzeniu tych słów zrozumiałam, że powiedziałam za wiele. - Po prostu wyjdź - powiedziałam.
Wyszedł trzaskając drzwiami, a Hope zaczęła płakać.

24.12.2013r.

Super wigilia! Niall chyba jedzie do rodziny, a ja zostaje tutaj sama z Hope. Usłyszałam, że Niall wychodzi. Dlatego wyszłam z pokoju i poszłam do salonu. Było mi przykro. Zadzwoniłam do Zayna. Jako jedyny nie onchodzi świąt. Poprosiłam, aby kupił mi choinkę. Nie czekałam na niego długo. Przyszedł ze średnią choinką.
- Jestem ci wdzięczna - powiedziałam. - Ile kosztowała? - zapytałam.
- Nie chcę od ciebie pieniędzy. A Nialler gdzie? - zapytał.
- Nie wiem, chyba do rodziny pojechał - powiedziałam.
- Pozdrów go. To pa - powiedział i wyszedł.
Położyłam małą w kojcu. Kupiłam pare bombek, pare dostałam. Ubrałam choinkę. Skromnie, ale chociaż czuć tę magię świąt. Dobra, kogo ja chcę oszukać. Nie czuje jej wcale. Nie mam nikogo oprócz Hope. Mój telefon zaczął dzwonić szybko odebrałam.
- Dzień Dobry, [T.I.] tu mama Nialla. Miał wypadek, a ja nie mam jak tam się dostać. Proszę pojedź do szpitala - mówiła roztrzęsiona.
- Już jadę - powiedziałam.
Ubrałam małą i siebie. Dwa domy dalej mieszkał Liam z Sophią. Zadzwoniłam dzwonkiem do ich drzwi. Otworzyła mi Sophia.
- Mogę zostawić ją u was? Niall jest w szpitalu, jego mama prosiła, abym tam poszła...
- Jasne - powiedziała i wzięła ją. - Zadzwoń później.
- Ok, tam masz pampersy, mleko...
- W porządku, wiem - powiedziała.
Zaczęłam biec w stronę szpitala. Po 30 minutach cała mokra weszłam do budynku.
- Gdzie znajduję się Niall Horan, jestem jego narzyczoną. Jak mi pani nie wierzy może pani wpisac w internet...
- Wierzę pani - to zawsze działa. - Sala numer 142 4 piętro.
Weszłam do windy i poszłam do sali. Przed salą stał lekarz. Niall wpadł w poślozg. Przez co ma lekki uraz biodra i kostki. Jest bardzo słaby i trzeba będzie się nim opiekować. Weszłam do sali. Leżał na łóżku blady jak ściana Niall. Podeszłam do niego, a on obkręcił głowę.
- Jak się czujesz? - zapytałam.
- Co ty tutaj robisz? - spytał.
- Przyszłam po ciebie. Napisałam do Zayna, zaraz będzie i zawiezie cię do domi - powiedziałam.
- Gdzie Hope? - spytał.
- U Liama i Sophie.
Więcej z nim nie rozmawiałam. Okazało się, że auto Zayna ma dwa miejsca więc szłam z buta. Po drodze poszłam po Hope. Podziękowałam im. Weszłam do domu i się rozebrałam. Zrobiłam to samo z Hopie (czasami tak na nią mówię). Włożyłam ją do łóżeczka. Weszłam do pokoju Nialla.
- Jak się czujesz? - zapytałam stojąc w progu.
- Wszystkie kości mnie bolą - powiedział.
Poszłam do kuchni. Zrobiłam mi cherbatę oraz odgrzałam barszcz, który miał być dla mnie. Zaniosłam mu na tacce. Ale on spał. Wyszłam z jego pokoju. Poszłam się przebrać. Potem usypiałam Hope. Ostatecznie zasnęłam na kanapie.
Usłyszałam jęki Nialla. Przebudziłam się i weszłam do jego pokoju.
- Co się dzieje? - zapytałam.
- To biodro tak cholernie boli - powiedział.
Podałam mu maść.
- Tylko ostrożnie - spojrzałam się na niego.
- Ucałuj Hope - uśmiechnął się.
Nie spałam całą noc. Albo Nialla coś bolało, albo Hope zgłodniała. Opiekunka na pełen etat? Ran zrobiłam Niallowi jajecznicę. Zaniosłam mu na tacce,
- Mało świąteczne, ale w tym roku ich nie spędzam więc nie ma jedzenia w lodówce - powiedziałam.
- Myślałem, że [I.T.P.] przyjeżdża.
- Nie, ona je spędza w rodzinie - szepnęłam, a z moich oczu zaczęły wydobywać się łzy. - A moją rodziną jest jedynie Hope.
Wyszłam z jego pokoju i położyłam się u siebie obok Hope.
- Nigdy cię samej nie zostawie, pamiętaj, zawsze będę przy tobie. Masz mnie, tate, będziesz miała rodzinę, nie tak jak ja - powiedziałam i rozpłakałam się jak małe dziecko.
Ogarnęłam się i poszłam zrobić małej picie. Wyjęłam również szklankę dla siebie na cherbatę. Niall siedział w kuchnii jadł jakieś słodycze. Kubek wyleciał mi z ręki i się potłukł.
- O mój boże, przepraszam cię. Odkupie ci ten kubek - powiedziałam i zaczęłam zbierać szkło.
Wyrzuciłam wszystko. Niall poszedł do siebie. Kiedy nalewałam mleko do butelki, wyleciała mi z rąk i się stłukła. Osunęłam się po meblach i zaczęłam płakać. Nic mi nie wychodzi.
- Co się stało? - zapytał Niall.
- Wszystko mi się wali! - wrzasnęłam. - Nie potrafię sobie z tym wszystkim radzić... - mówiłam załamana. - Jakim ja będę przykładem dla Hope, jak na matkę się nie nadaje? - wstałam. - Najlepiej będzie jak się usunę z jej życia. A ty razem ze swoją dziewczyną będziecie ją wychowywać...
- Co? - zapytał Niall. - Nie zostawiaj mnie samego - powoedział.
- Jak samego? Masz rodzinę, przyjaciół, fanów, a ja nie mam nic - zaczęły mi łzy lecieć. - Nawet świąt nie obchodzę, nie mam z kim.
Nie wiem czemu, ale nagle go przytuliłam. Wtuliłam się w niego zanosząc się płaczem. Odsunęłam się.
- Przepraszam - powiedziałam i się odwróciłam.
Złapał mnie za ręke, a po chwili poczułam jego wargi.
- Nie jesteś sama - powieział. - Kocham cię - szepnął.
- Ja ciebie też.

wtorek, 26 listopada 2013

Eighteen 'Niall cz.2'

Pytałyście mnie czy dam kolejną część imagina z "mrocznym" Niall'em. Zastanowiłam się i chyba dam radę. A oto i on. Jest to kontynuacja TEGO.

Siedziałam na kanapie i oglądałam TV gdy usłyszałam dźwięk przychodzącego sms. Zerwałam się na równe nogi podbiegłam do telefonu. Był od Niall'a.
"Hejka. Masz ochotę na imprezę ?"
Odpisałam od razu.
"Jasne o ile z tobą ;)"
"Będę o 21"
Spojrzałam na zegarek. Była 20:30. Miałam tylko pół godziny. Pobiegłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Wpadłam do pokoju i wybrałam ciuchy. Ubrałam szorty, czarne trampki i koszulę w czarno-czerwoną kratę, którą związałam tuż nad szortami. Włosy rozpuściłam. Zrobiłam lekki makijaż składający się z podkładu, pudru, tuszu oraz kreski. Kilka minut przed 21 usłyszałam pukanie. Poszłam otworzyć drzwi. W nich stał Niall. Był oparty o framugę a ręce miał w kieszeniach jeansów. 
-Hej, śliczna - przywitał się.
-Cześć. Wejdziesz ? - spytałam.
-Nie. Chodź. Jedziemy na imprezę do mojego kumpla Zayn'a - wyciągną rękę w moją stronę.
Uradowana zabrałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy czyli telefon, portfel i klucze i zamknęłam drzwi. Chłopak złapał mnie w pasie i zaprowadził do swojego motoru. Wsiadł na niego a ja za nim. Znów złapałam blondyna w pasie i przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Ruszył. A ja znowu miałam wrażenie,  że lecę. Nie no, nie ma bata. Chyba sobie kupię motor. Albo będę pożyczać od blondyna. Chłopak bardzo mi się podoba ale starałam się tego nie okazywać. Jak dotąd mi się to udawało. Zatrzymaliśmy się i znów z niechęcią zsiadłam z tego cuda. Niall złapał mnie za rękę i zaprowadził do willi. Impreza trwała w najlepsze kiedy przekroczyliśmy próg. Mijaliśmy mnóstwo nieznanych mi osób.  W salonie stał mulat. Przywitał się z moim towarzyszem.
-Zayn. To jest właśnie [T.I].
-Wow. Niall jest ładniejsza niż mówiłeś. Wtedy jej ... - nie skończył, bo blondyn szturchną go w ramię. Poczułam, że się czerwienię.
Całą noc spędziłam z Niall'em. Tańczyliśmy, piliśmy i w pewnym momencie przyszła nam ochota na ... gadanie. Chłopak zaciągną mnie po schodach na piętro. Otworzył drzwi do jakiegoś pokoju. Kiedy weszliśmy okazało się , że ... jest zajęty. Mianowicie przez całującą się parę.  Wyszliśmy ze śmiechem i skierowaliśmy się do innych drzwi. Tym razem pomieszczenie było puste. Usiedliśmy na łóżku.
-Dlaczego ty tak na mnie działasz ? - odezwał się po chwili ciszy.
-Mianowicie ?
-W twoim towarzystwie czuję,  że mogę być sobą.
-Och, oczywiście,  że możesz.
-Tylko, że to nie jest dla mnie normalne.
-Dlaczego ?
-Zazwyczaj nie otwieram się przed nowo poznanymi dziewczynami.
-Wow. Czuję się zaszczycona - zaśmiałam się.
Nie przyznałam się do tego ale ja czułam to samo. Jestem zamkniętą w sobie osobą a przy nim nie muszę nikogo udawać. Było w nim coś specjalnego. Siedzieliśmy już chwilę w ciszy ale żadne z nas nie czułą się niekomfortowo. W pewnym momencie stało się coś czego się nie spodziewałam.


____________________________
Siemka. Przepraszam, że nie dodawałam kolejnych części ani imaginów ale zwyczajnie nie miałam czasu. ale teraz jestem chora i mam mnóstwo czasu i nie idę do szkoły do końca tygodnia, więc postaram się dodawać więcej postów.
Zapraszam na bloga mojego i mojej kumpeli. Jest o 1D i może wam się spodoba ;) Prosiłabym też abyście zagłosowały w ankiecie.
Oto link --> http://and-so-i-find-you.blogspot.com/

poniedziałek, 25 listopada 2013

Seventeen 'Niall cz.2'

Obudziłam się z porannymi mdłościami. Wleciałam szybko do toalety i zwymiotowałam. Stanęłam na nogi. W stroju chearlederki zasnęłam. W sumie też w nim idę dzisiaj do szkoły. Wyszłam z łazienki i weszłam do pokoju, gdzie spałam. Siedziała tam [I.T.P.].
- Dziękuje, że mnie przenocowałaś. Nie wiem jak ci się odwdzięcze - uśmiechnęłam się do niej. - Spokojnie, dzisiaj po lekcjach znajdę sobie kogoś, kto mnie przenocuję, więc nie będę robiła kłopotu - powiedziałam.
- Przestań, rozmawiałam z rodzicami. Możesz tu zamieszkać - powiedziała.
Popłakałam się ze szczęścia i przytuliłam ją mocno.
- Dziękuje, bardzo ci dziękuje - szepnęłam zapłakana.
- Nie ma za co - powiedziała. - A co z drużyną? - zaptała wskazując na mój strój.
- Nie wiem. Pewnie jak trenerka McHouse się dowie to mnie wywali - powiedziałam. - Nic mi wtedy nie zostanie - załamał mi się głos.
- Masz mnie - powiedziała. - A co z ojcem dziecka? - zapytała.
- Przyjeżdża dzisiaj, ale my jesteśmy przyjaciółmi. Wtedy byliśmy pijani. Ja nawet tego nie pamiętam - zaczęłam na nowo płakać. - Powiem mu, że to mojego byłego - powiedziałam.
- A jak powie, że powinnaś jakieś alimenty czy coś? - zapytała.
- To, to powiem, że wyjechał gdzieś do europy, bo zamieszkał u ojca. Nie pamiętam jego numeru telefonu, a nazwisko zmienił, bo miał matki - powiedziałam.
- Jednak jesteś inteligentna - zwróciła się do mnie.
- A co tam u ciebie? - zapytałam.
- Jestem przwodniczącą kółka chemicznego i wolontariuszką - uśmiechnęła się. - Chodź zrobię śniadanie, a potem pójdziemy do szkoły - powiedziała.
Poszłyśmy do kuchni. Zrobiła nam śniadanie. Potem pomalowałam się i uczesałam. Ruszyłyśmy do szkoły. Przed wejściem na teren [I.T.P.] zaczęła :
- Wejdę pierwsza, żeby nie wyszło, że weszłyśmy razem - powiedziała.
- Nie! - zaprzeczyłam. Idziemy razem. Od dzisiaj koniec z przynależnościami! - powiedziałam i poszłam z nią do szkoły.
Weszłyśmy do środka.
- Hej - zaczęli wszyscy po kokei mi mówić.
- Idę do koleżanki - powiedziała.
- Idę z tobą - uśmiechnęłam się.
- Idź do swoich. Uwierz mi, nie obraże się o to - powiedziała i odeszła.
Poszłam do szafki. Wypakowałam z niej książki, a przy mnie pojawiła się Jordan. Blomdynka, wysoka i głupia.
- Tay zerwał z Madison - powiedziała. - A w ogóle to czemu nie odbierasz telefonu? - zapytała.
- Byłam zajęta - stwierdziłam.
- Aha. Idziemy na...
- Historie - dokończyłam za nią.
Po drodze do sali dołączył do nas Tom, kapitan drużyny footbalowej.
Lekcje minęły dosyć szybko. Na treningu też źle nie było, ale podczas salta zasłabłam i upadłam. Ale żyje. [I.T.P.] czekała na mnie za terenem szkoły.
- Moja mama po nas przyjechała - powiedziała.
Poszłyśmy razem. Usiadłyśmy we dwie z tyłu.
- Dzień Dobry - powiedziałam.
- Cześć. [T.I.] umówiłam cię na zaraz do ginekologa. Podwiozę ciebie i [I.T.P.], a wy wrócicie same.
- Bardzo pani dziękuje. Znajdę pracę i oddam pani te pieniądze - powiedziałam.
- Nie ma mowy. Jesteś teraz pod moją opieką - powiedziała. - A teraz wysiadać. Jesteście pod kliniką.
Poszłyśmy do lekarza. Wyszłam z niego i niestety potwierdziły się moje przypuszczenia. Jestem w 3 tygodniu ciąży. Postanowiłam pójść z [I.T.P.] do ciastkarni. Kiedy tam siedziałyśmy dostałaqm sms-a od Niall'a.
'Jestem już w hotelu. Gdzie się spotykamy? '
'Za 30 minut w parku, gdzie się spotkaliśmy.'
- Przepraszam, że cię zostawiam, ale idę spotkać się z Niall'em - powiedziałam biorącą bejsbolówke i nałożyłam ją na siebie.
[I.T.P.] poszła do domu, a ja udałam się do parku. Co maam mu powiedzieć? Dobra, powiem tak jak mówiłam [I.T.P.]. Tak będzie dobrze. Doszłam do parku, a tam jego nie było. Spóźni się. Znam jego i to dobrze. Wyjęłam ze szkolnego plecaka batona, bo zgłodniałam. Po chwili dosiadł się Niall.
- Daj gryza - powiedział.
- A może: O hej, co tam u ciebie słychać?
- Ale jestem głodny - powiedział.
- O patrz, ja też - uśmiechnęłam się.
- Mówiłem ci już, że ładnie wyglądasz w stroju chealrederki? - zapytał.
- TAK! Ze sto razy, ale lubię to słyszeć - zaśmiałam się.
- Wolę jak masz rozpuszczone włosy, ale już nie będę się czepiać do tej kitki - powiedział.
-No niestety - uśmiechnęłam się do niego. - To co robimy? - zapytałam.
- Kino?
- Nie mam kasy - stwierdziłam.
- Zapłacę - powiedział.
- Nie - odpowiedziałam.
- Impreza? - spytał.
- Nie piję - stwierdziłam.
-Czemu?
- Bo nie, Niall nie wtrącaj się!
- O wszystkim mi mówiłaś - szepnął. - To chodźmy do ciebie.
- Mieszkam u koleżanki, rodzice wywalili mnie z domu - szepnęłam.
- O boże, [T.I.] czemu mi nie powiedziałaś?! - zapytał oburzony. - Dlaczego cię wywalili?
- Nie ważne - szepnęłam.
- Ja widzę, że coś się dzieje, powiedz mi! - powiedział.
- Ale nie tu.
- Chodźmy do mojego hotelu - powiedział,
- Będą plotki - stwierdziłam.
- Chrzanić plotki! Do hotelu - zaśmiał się.
Przez całą drogę układałam całą wypowiedź, ale kiedy weszliśmy do wynajętego przez noego aprtamemtu to zapomniałam.
-A więc... - zapyał.
- Przespałam się z moim byłym, kiedy byliśmy razem. On wyjechał gdzieś do europy i zmienił nazwisko, a ja zaszłam z nim w ciążę - powiedziałam szybko.
- C-co? - zapytał z otwartymi szeroko oczyma.
Spojrzałam się na niego i zaczęłam płakać. Poczułam jak mnie przytula.
- Za to cię wywalili z domu? - zapytał, a ja pokiwałam głową. - Wprowadź się do mnie do Londynu. Pomogę ci - powiedział.
- Muszę dobrnąć do zakończenia szkoły, a potem zamieszkam w domu samotnej matki - stwierdziłam.
- Nie pozwole ci na to. Do szkoły będziesz chodziła, aż brzuch nie będzie duży. A potem... a potem zamieszkasz u mnie - powiedział.


__________________


Hej miśki!\
Pozmieniała mi się data zgrupowania i już od 3 dni na nim jestem.
Nie wiem jak z dalszymi częściami i kiedy będą, ale spróbuję je dodać za 2/3 dni.

Całuję, Marcela <3


piątek, 22 listopada 2013

Sixteen ' Louis cz.3'

 23.04.2013r.
Nieczynna fabryka na obrzeżach Londynu
Godzina; 03:22
Delikatnie podniosłam powieki i od razu tego pożałowałam. Białe obtarte ściany, wybite okna i kraty, drzwi, jakiś stoli i krzesło, a na końcu pokoju niewygodne łóżko, na którym się znajduję. Nie, to nie jest mój pokój, to GDZIE JA DO CHOLERY JESTEM?! Głowa bolała mnie nie miłosiernie. W pomieszczeniu panował mrok. Nie byłam wczoraj na imprezie, Anastasia myśl! Co wczoraj robiłam?? Z tego co pamiętam byłam w studiu, później wracałam ze studia i pustka... ciemność, nicość. Może jestem porwana? Wątpię. Próbowałam wstać, na co nie pozwoliły silne zawroty głowy. Opadłam zrezygnowana na łózko. Drzwi do pokoju się otworzyły, a we fragmurze drzwi stanął jakiś mężczyzna. Wyglądał mi na 30 lat. Uśmiechnął się i zaczął się do mnie zbliżać.
- Czego chcesz? - zapytałam.
- Haha. Zjawiłaś się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze, kotku. Załatwmy sprawę szybko. - zarechotał i uśmiechnął się jak pedofil. Podszedł do mnie i wepchnął mi język do ust. Próbowałam się wyrwać i krzyczałam, ale to go jeszcze podkręciło do dalszego działania. Zaczął zdzierać ze mnie ubrania. Jego obleśne ręce wodziły po moim ciele. Po policzkach spływały strumienie łez, to było okropne.
- Zamknij się! - krzyknął i uderzył mnie w twarz. Nie posłuchałam go i dalej krzyczałam. Zadawał mi kolejne ciosy. W końcu przestałam wołać o pomoc i poddałam się.
Godzina; 07:00
Leżałam skulona na trawie w jakimś lesie. Byłam pobita i zgwałcona. Wyglądałam jak potwór. Brzydziłam się siebie. Wciąż czułam jego dotyk na ciele. Załkałam cicho. 
- O matko! - pisnęła jakaś dziewczyna w moim wieku. - Nie mam komórki, żeby zadzwonić na pogotowie. - dodała. Poczułam jak mnie podnosi.
24.04.2013r.
Dom Nathali
Godzina; 10:20
- Zjedz coś. - powiedziała dziewczyna.
- Nie mogę nic przełknąć. - odparłam szeptem. - Dziękuje. - dodała.
- Nie dziękuj mi. Każdy zrobiłby tak na moim miejscu. Wiem, że to może być trudne, ale opowiedz jak to się stało.Opowiedziałam jej wszystko od początku.
- Muszę wracać.
- Nie puszczę cię nigdzie. Jak przyjedzie moja siostra to cię odwiezie . Powinnam cię zawieść do szpitala.
- Nie!
25.04.2013r.
Godzina; 08:21
- Dam ci coś do ubrania. Poczekaj tu.- wymamrotała dziewczyna i pobiegła do swojej garderoby. Poszłam przebrać się w ubranie, które mi dała. Później nałożyłam na twarz tapetę, żeby zasłonić siniaki. Spojrzałam w swoje odbicie. Brzydzę się siebie. Nie mogłam dalej patrzeć się w lustro i wyszłam z toalety.
- Lizzy przyjechała i cię odwiezie. Masz mój numer, dzwoń kiedy chcesz. - powiedziała i zbliżyła się do mnie i chciała za pewne mnie przytulić, ale się rozmyśliła. Wiedziała, że na obecną chwilę to dla mnie trudne.
- Dziękuję. To pa. - powiedziałam. Powoli wsiadłam do samochodu siostry Nathali.
Willa 1D
- Pewnie odeszła. - odpowiedział Harry na pytanie Louisa.
- Najwidoczniej i dzięki Bogu. - odparł Zayn.
 - Paul się wkurzył na nią. Moim zdaniem to ona poszła...- urwał w połowie. Do salonu weszła Anastasia.
- Widzę, że księżniczka się pojawiła. - powiedział Louis, z podłym uśmiechem. Ana pobiegła do swojego pokoju.
Godzina; 01:22
Bezbronna Anastasia siedziała na krześle. Wokół słychać było szmery i krzyki. Nagle pojawił się ON. Podbiegł do niej i zaczął ją rozbierać i bić. (SEN ANASTASI)
- Nie! Nie, proszę! - do pokoju Louisa dobiegały krzyki. Zdezorientowany wstał z łóżka i wyciągnął kij baseballowy. Pobiegł do pokoju, z którego dobiegały krzyki. Wszedł po cichu do pomieszczenia i zapalił światło. Na łóżko wierciła się Anastasia. Pewnie ma koszmary - pomyślał Louis. Podszedł do jej łóżka i próbował ją uspokoić.
- Cii.. To tylko sen.- Mówił. Zdyszana Anastasia cicho załkała.

                                                          ~*~
Ojjeeejjj. Krótki dzisiaj, ale mam randkę z matematyką. Myślę, że nic z tego nie będzie, ale nie chcę robić przykrości. Nie wiem czy są jakieś błędy. Nie wiem kiedy następna część, ale chyba uda mi się dodać ją w środę. Dziękuję za wszystkie komentarze♥ A i zapomniałabym, chcę podziękować Vicky Mardsen za pomoc♥
Adiós xx

sobota, 16 listopada 2013

Fifteen 'Louis cz.2'

21.04.2013r.
Willa One Direction
Godzina; 22:30
 W głowie miałam mętlik. Chodziłam po pokoju bez celu. W co ja się wpakowałam?! Chcę do Hiszpani, do babci!! " Chyba na jej grób, nawet nie wiesz czy żyje " powiedziała mi ta gorsza część mnie, która zawsze musi mi umilić dzień. Czujecie ten sarkazm? W końcu do głowy przyszedł mi fajny pomysł, żeby podsłuchać ich rozmowę. Bezszelestnie nacisnęłam klamkę i wyszłam na korytarz.
- Jakaś dziwka do zespołu ma dołączyć! To są żarty jakieś! Ciekawe czy potrafi śpiewać?!
- Wątpię! Simon beztalencie do zespołu nam chcę wcisnąć! Jakąś małolatę! Idiotka, tylko się łudzi! - dodał drugi. Nie miałam ochoty słuchać jak ktoś obrabia mi tyłek za plecami. Niech powiedzą mi to prosto w twarz. Wzięłam swoją piżamę i czystą bieliznę i poszłam do swojej łazienki. Weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę. Gorące krople wody mnie odprężały. Wzięłam do rąk żel pod prysznic i wtarłam go w ciało. Wyszłam z pod prysznica i ubrałam piżamę. Poszłam do pokoju, wdrapałam się na łóżko i uruchomiłam swojego laptopa. Odgarnęłam swoje blond włosy z twarzy. Wystukałam na klawiaturze nazwę: Twitter i zalogowałam się. W sieci pełno było o odejściu Liama z One Direction. Chłopcy bardzo muszą to przeżywać, w końcu był i jest ich przyjacielem. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, żeby nie wymagać od nich za dużo. Nie będzie łatwo. " Przecież ty lubisz wyzwania" -odezwał się głos w mojej głowie.
22.04.2013r.
Godzina; 6:20
  Powoli poczłapałam do łazienki. Następnie oblałam twarz wodą. Ubrałam się i wybiegłam z domu. Biegłam truchtem do piekarni. Byłam głodna, a nie mam zamiaru jeść coś z ich lodówki, teraz nie... Zapłaciłam kasjerce i wyjęłam z siatki jedną bułkę. Kiedy byłam już pod ich domem zobaczyłam stado piszczących fanek. Nie no świetnie i jak ja się tam teraz dostane? Och,  ironio. - westchnęłam. Próbowałam się przepchać przez tłum.
- Ej! Nie przepychaj się! - krzyknęła jakaś małolata.
- Nie wolno tu wchodzić! - powiedział jakiś ochroniarz.
- Ale ja muszę tu wejść! - powiedziałam poirytowana.
- Każda tak mówi. - odpowiedział. Ponownie przepchałam się przez tłum i wyjęłam komórkę. Miałam zadzwonić do Simona, ale nie miałam do niego numeru. Jeszcze lepiej - powiedziałam na głos. Zrezygnowana usiadłam na krawężniku. Wyjęłam z siatki kolejną bułkę. I tak ciągle przez dobrą godzinę. Zjadłam sześć bułek. Wyjęłam kolejny raz telefon z kieszeni, aby sprawdzić, która godzina. 9:55. Wyszłam o 7, a jest prawie 10. Zauważyłam jak w moją stronę jedzie jakieś auto. Z samochodu wysiadł Simon.
- Anastasia? Co ty tu robisz? - zapytał zdziwiony.
- Wyszłam pobiegać, a teraz ochroniarze nie chcą mnie wpuścić. - odparłam.
- Porozmawiam sobie z nimi. - mrukną pod nosem. Dziewczyny zaczęły krzyczeć: " O matko! To Simon Cowel!". Wujek podszedł do ochroniarzy.
-Dałem wam nową listę gości i mówiłem wam kto teraz będzie tu mieszkał! Czy ja mówię po Chińsku? - mówił zdenerwowany.
- Tak, ale nie myśleliśmy, że ona już tu mieszka. - odpowiedzieli.
- To nie myślcie! Anastasia wejdź do środka i przyjdź później na próbę. Ja jechałem tu dać ci papiery do podpisania, przeczytaj umowy i oddaj mi je jak je już przeczytasz.
- Dobrze. - odparłam.
Już nic nie mówiłam tylko weszłam do domu.
- Cześć! - powiedziałam do nich. Odpowiedział mi dźwięk telewizora. Teraz będą mnie ignorowali. Pobiegłam do swojego pokoju i bezwładnie opadłam na łóżko. Nie mogę się nad sobą użalać! Nie! Nie robiłaś tego wcześniej i robić tego nie będziesz! Smętnie poszłam do łazienki wziąć prysznic. Po długim prysznicu ubrałam się w to i wysuszyłam włosy. Następnie zeszłam do salonu. W salonie przywitały mnie nie miłe komentarze.
- Czy ty możesz stąd wyjść?! Nie wiem po co Simon robi ci nadzieję, ale nie licz na to, długo tu nie pomieszkasz. Rozumiesz?! Jesteś nikim. Nigdy nie zastąpisz Liama! - powiedział Louis. Ja nie odpowiedziałam, to nie tak, że nie ruszyły mnie jego słowa. Słuchałam ich dzień, w dzień od rodziców. A raz nawet... Mój ojciec pobił mnie. No, ale czego można spodziewać się po alkoholiku? Miłości? Raczej nie. Kiedy oni mnie poniżali ja stałam i przygryzałam wargę. Jak już się ocknęłam z transu, to wyszłam z domu i ruszyłam w stronę studia.
Godzina; 13:20
Studio nagraniowe
 - Gdzie oni są?! - powtarzał i chodził w kółko Cowell, kiedy ja śpiewałam piosenki, które kazał mi przećwiczyć. Po dziesięciu minutach drzwi się otworzyły, a do studia wpadli chłopcy.
- Gdzie wyście byli! Cholera jasna! Jak tak dalej pójdzie to zostaniecie z niczym! - krzyknął Simon.
- Spokojnie, już jesteśmy. - powiedział od niechcenia Zayn.
- Jak mam być spokojny?! A teraz macie słuchać Paula. Od dzisiaj on będzie waszym menadżerem, bo ja nie mam czasu. Macie wykonywać jego polecenia! A teraz żegnam! - powiedział i opuścił studio.
Godzina; 20:16
 Próby minęły okropnie. Zespół cały czas mi prawił komplementy. Czujecie ten sarkazm? Oni pojechali swoimi samochodami, a ja byłam zdana na siebie.
Szłam pustymi ulicami. Wszędzie panował mrok. Wszystko wyglądało strasznie. Czułam, że ktoś za mną idzie, ale gdy się obracałam nikogo tam nie było. Zaczęłam biec. Nagle ktoś mnie złapał za ramię, a potem ciemność............................................................................................
                                                            ~*~
 CZEŚĆ!! Kiedy oglądam niekrytego krytyka to moje poglądy na świat się zmieniają xD Nie wiem po co to oglądam. Dobra nie będę was tu przynudzać. Sorry za błędy.
 OGŁOSZENIA PARAFIAALNEE!
A więc zapraszam na mojego bloga: http://lond-it-does-not-mean-forever-1d.blogspot.com/
Ta część mi jakoś nie wyszła. A więc.. A tak! Znacie jakieś fajne filmy? Podajcie w komentarzu. Do następnego!♥

piątek, 8 listopada 2013

Fourteen 'Niall cz.1'

Szłam szybkim tempem nawet nie wiedząc gdzie zmierzam. Znaczy wiedziałam ale nie dokładnie. Chciałam dotrzeć do domu ale było tak ciemno, że nie widziałam własnych nóg a co mówić drogi. Jedynym źródłem światła był mój telefon. Po co ja dałam się namówić, że tędy szybciej dotrę do domu ? Spojrzałam przed siebie i UJRZAŁAM ... latarnie. Jakieś dziesięć metrów dalej stał jakiś koleś oparty o motor. Uratowana, znaczy nie do końca. Niepewnie podeszłam do chłopaka. Był dobrze zbudowanym blondynem ubranym w skórzaną kurtkę. Gadał przez telefon i był odwrócony do mnie tyłem. Niepewnie ruszyłam w jego stronę. Zatrzymałam się i czekałam aż skończy rozmowę. Kiedy schował telefon do kieszeni zaczepiłam go.
-Dobry wieczór - odparłam.
Chłopak odwrócił się do mnie przodem i dopiero wtedy zobaczyłam go w pełnej okazałości. Blondyn na pierwszy rzut oka wydawał się straszny. Kolczyk w brwi, tunele i liczne dziary.
-No, hej. Ślicznotko.
-Słuchaj mam pytanie. Jaka to ulica ? I jak najłatwiej dojść do New Row ?
-To jest Clayton. A jakbyś chciała to mogę cię podrzucić.
-Jednak wolałabym pójść sama.
-Na pewno ?
-Tak.
-Jesteś pewna ?
-Tak.
Przyjrzałam mu się dokładniej mimo słabego światła latarni ujrzałam jego niebieskie oczy, które od razu mnie zahipnotyzowały.
-Bo do New Row to kawałek stąd. I idąc na piechotę będziesz tam jutro. Po za tym. Jest ciemno i późno. Chyba nie chcesz żeby ktoś cię napadł ? - przerwał moje zamyślenie.
-To jakbyś mógł mnie podrzucić do jakiejś bardziej oświetlonej dzielnicy to byłabym wdzięczna.
-Mieszkasz przy New Row ?
-W okolicy.
Zmierzył mnie wzrokiem.
-Jestem Niall.
-A ja [T.I.]
-Trzymaj - podał mi kask a ja nałożyłam go na głowę. - Teraz musisz za mną siąść.
Wykonałam jego polecenia.
-A teraz obejmij mnie w pasie i się mocno trzymaj.
-Że co ? Przecież ja cię nie znam.
-Wiesz, że mam na imię Niall. A ja chcę cię tylko podrzucić do domu. Żebyś nie wracała po ciemku.
-No dobra - przytuliłam się do niego.
Jego silne mięśnie napięły się pod moim dotykiem. Moje ręce lekko zadrżały.
-Nie denerwuj się. Nie zrobię ci krzywdy - odparł i po chwili włączył silnik.
-Nie boję się - westchnęłam niepewna tego co mówię.
Maszyna ruszyła a ja mocniej przylgnęłam do ciała blondyna. Zaśmiał się, nie słyszałam tego ale jego brzuch się poruszył. W uszach świszczało mi od pędu, chociaż tak właściwie nie jechaliśmy szybko. Po drodze każda mijana latarnia wydawała się jednie rozmazaną żółtą kreską jednak dawała niesamowity efekt. Jechaliśmy tak chwilę lecz kiedy motor się zatrzymał nie chciałam zejść. Jednak zmuszona byłam opuścić maszynę. Niall zatrzymał się kilka domków od mojego.
-Noo to dzięki za podwiezienie i dobranoc - oddałam mu kask.
-Czekaj. Może dam ci swój numer jakbyś znów w nocy zbłądziła ?
Nie powiem. Mimo tych wszystkich dodatków był pociągający, więc ... zgodziłam się. Wymieniliśmy się numerami i ruszyłam do domu. Do momentu aż zamknęłam drzwi czułam, że ktoś mi się przyglądał. Byłam pewna, że to Niall odprowadza mnie wzrokiem. Pewnie sprawdzał czy się nie zgubiłam.


Hejka i przepraszam, że wcześniej nic nie dodawałam ale nie miałam weny i czasu. W tym tygodniu postaram się ich dodawać więcej. I oczywiście proszę o opinię ;3

czwartek, 7 listopada 2013

Thirteen 'Louis cz.1'

 05.02.2013r.
Londyn; studio x-factor
- That turned all those good hearts away - tymi słowami skończyłam śpiewać piosenkę. Po chwili usłyszałam oklaski z widowni. 
- Wow! - wydusiła Demi.- Anastasia byłaś... Cudowna. Widać, że na scenie czujesz się jak w domu. Masz piękny mocny głos. Mogłabym cię zasypywać komplementami dotyczącymi twojego głosu, ale oddam głos Pauli. - skończyła swoją przemowę. - Dziewczyno!!! Ty masz dopiero osiemnaście lat, a tak mocny głos, a zarazem delikatny! Posiadasz ogromny talent! Bardzo się ciesze, że tu przyszłaś i go nie zmarnujesz. - powiedziała Paula. - Dawno nie słyszałem takiego głosu! Uważam, że wygrasz ten program! Na początku widziałem taką przestraszoną dziewczynkę, a kiedy zaczęłaś śpiewać... Rozwinęłaś skrzydła! - powiedział podekscytowany Simon. Ja stałam i wsłuchiwałam się jak zaczarowana, w każde słowo jury. Nikt nigdy mi nie powiedział, że mam talent. Moi rodzice to alkoholicy, przyjaciół nie mam, a do x-factora poszłam,  ponieważ chciałam się uwolnić od rodziny. Można powiedzieć, że kiedy mój brat zmarł oni popadli w nałóg. Miałam dość tych awantur. - Ana... Gdybym nie wiedziała, że to ty śpiewasz to pomyślałabym, że to śpiewa dorosła osoba. Masz przecudowny głos. Ja jestem na tak. Simon, Demi, Paula?? - Zapytała Kelly. - Jesteśmy na tak! - Cieszyłam się jak dziecko, które dostało wymarzoną zabawkę.

14.04.2013r.
Stresowałam się jak nigdy. Teraz się liczyły głosy widzów. Cztery osoby, w tym ja i jedna musi odpaść.
- W tej kopercie mamy wyniki. - powiedział Olly i pomachał kopertą przed kamerą. - Policzymy do dziesięciu i otwieramy kopertę. - publika zaczęła odliczać. - Dziesięć,dziewięć, osiem, siedem, sześć, pięć, cztery, trzy, dwa, jeden!! Pierwsze miejsce zajął... James!! Gratulujemy!! Drugie miejsce zajęła... Katy Dawson! Zostali Anastasia i Mike. Złapmy się za ręce. Zostaje Mike!! - uśmiechnęłam się krzywo i przytuliłam zwycięzce. - Masz to wygrać. - szepnęłam mu na ucho i zeszłam ze sceny. Pięć minut później podszedł do mnie kamerzysta. - Jak się czujesz? Opowiedz jak będziesz wspominała program? - zapytał. - Szkoda, że opadłam. Mam nadzieję każdy z nich coś osiągnie. Nie żałuję, że poszłam na przesłuchania. Każdą chwilę z programu będę pamiętała do końca życia. Poznałam wspaniałych ludzi, przeżyłam wspaniałe chwile, mogłam śpiewać dla tysięcy ludzi, a nie do lustra. 

20.04.2013r.
Jeden z Londyńskich moteli
Godzina; 15.13
  Leżę na łóżku i gapie się w sufit. Muszę znaleźć pracę, albo wrócić do Liverpoolu. Właściwie to nie mam po co tam wracać. Czyli praca. Jutro zacznę szukać pracy. Z myśli wyrwał mnie dźwięk dzwonka z telefonu. Leniwie wstałam z łóżka i podeszłam do szafki nocnej, po czym odebrałam telefon.
  ( Rozmowa telefoniczna )
- Halo? - powiedziałam do słuchawki.
- Czy rozmawiam z panną Anastasią Stelle? - zapytała kobieta.
- Tak... A o co chodzi?
- Tutaj sekretarka pana Cowella, pan Simon chciał się jeszcze dzisiaj z panią zobaczyć.
- Ołł.. A w jakiej sprawie i gdzie?
- Nie mam pojęcia. W jego biurze o godzinie 17.00. Pasuje pani?
- Dobrze. Będę na pewno. Do widzenia.
- Do widzenia.
( Koniec rozmowy )
Co może ode mnie chcieć Simon Cowell? Później się dowiem. Muszę zacząć się szykować.
Godzina; 17.00
Biuro Simona
- Dzień Dobry Anastasio. Kawy, herbaty?
- Poproszę kawę.
- Chciałem, żebyś przyszła, ponieważ mam dla ciebie propozycje nie do odrzucenia. One Directon się rozpada, ponieważ jeden członek odszedł i potrzebuję kogoś na jego miejsce. Ja jestem ich szefem i szukam kogoś na jego miejsce, a ty jesteś idealna. Masz wielki talent, jesteś dziewczyną i może byśmy uzyskali fanów płci męskiej.
Właśnie dostałam propozycję dołączenia do One Direction!!
- Sama nie wiem...
- Na początek zamieszkałabyś z nimi na miesiąc i dalibyście kilka koncertów. Po miesiącu będziesz mogła zrezygnować lub zostać. Co ty na to?
- Zgadzam się. Proszę pana, mogę o coś zapytać?
- Mów do mnie wujku. Oczywiście, pytaj.
- Czy będzie możliwość mieszkania osobno?
- Nie. To dzisiaj się spakuj i jutro z rana kogoś po ciebie przyśle.
Następny dzień, godziny poranne
Jechałam z panem, to znaczy wujkiem do ich domu. Dopiero teraz zaczęłam się obawiać ich reakcji na mnie " w porę idiotko " powiedziała do mnie moja wewnętrzna ja. Nawet się nie zorientowałam, a już stałam pod drzwiami ich willi.
- Chłopcy!! Wszyscy do salonu!! - krzyknął zdenerwowany Simon. Już po chwili w salonie siedziała cała czwórka.
- Czego chcesz? - zapytał chłopak w lokach.
- Grzeczniej trochę. To, że Liam odszedł nic nie zmienia.
- A to kto? Nie wiedziałem, że gustujesz w małolaty. - powiedział mulat. To był cios poniżej pasa. Faktycznie wyglądam młodo, ale małolatą nie jestem.
- Zayn! - skarcił go Cowell.
- To jest Anastasia. Dołączy do waszego zespołu.
- Kpisz sobie z nas?! - prawie wykrzyczał pasiasty.
- Uspokój się Louis! Macie być dla niej mili! Póki co, to jeszcze kontrakt z moją wytwórnią jest ważny i póki co to ja tu rządzę. Pokażcie jej pokój Liama, to będzie jej pokój. To jest Zayn, Harry, Niall i Louis. Jutro o 12 macie być w studiu. - powiedział wujek. Jest gorzej niż myślałam, a to dopiero pierwszy dzień.
              „Słowami też można dotykać. Nawet czulej niż dłońmi.”                                                            
                                                              ~*~ 
I znowu piszę imagin kilku częściowy. Popadam w paronoje przez głupi film " Dary anioła: miasto kości" teraz muszę przeczytać książki, wszystkie części!! Kocham ten film!! Zamówiłam już sobie miasto popiołów (::. Kto go również wielbi niech zostawi w kom. "♥". Zapraszam na mojego bloga:  http://lond-it-does-not-mean-forever-1d.blogspot.com/





niedziela, 3 listopada 2013

Twelve 'Niall cz.1'

30.11.2012r.

Nienawidze tej szkoły! Każdy ma swoją przynależność! Jestem cherladeka i nie jest to swietne. Tu w Nowym Jorku oceniają cię po twoim stopniu popularności. Tak też z jakieś 99% mojej szkoły uważa, że jestem głupia. Zawsze spoko! Jutro moje urodziny. Idę na koncert 'One Direction'. Jetem ich fanką, ale wie o tym tyłko moja rodzina.

1.12.2012r.

Koncert był świetny! Miałam bilety na M&G. Zdjęcie jest cudowne. Nawet udało mi się z nimi chwile porozmawiać. Na koncercie poznałam wiele fanek. Czułam się jak ja, a nie ktoś kogo udaję w szkole.

6.12.2012r.

Możecie nie wierzyć, ale spotkałam Niall'a! Tak jego! Mają tu jeszcze koncerty! Umówiłam się z nim na kawę. Jestem szczęśliwa!

27.01.2013r.

Można powiedzieć, że jesteśmy z Niall'em przyjaciółmi. Dzwoni do mnie cały czas i rozmwiamy. Niestety on mieszka w Londynie. Troche daleko.

14.02.2013r. (rzeczywistość)

Nie wierze! Nie! Ja nie mogę, nie teraz!
Właśnie siedziałam w łazience i płakałam. Przespałam się z Niallem pod koniec stycznia i... jestem w ciąży! A on jutro przyjeżdża! Ja tak nie chcę. Zeszłam na dól do salonu, gdzie wszyscy oglądali TV. Czyli moje siostry młodsze: Rebeka (5), Louise (12), starsze: Diana (20), Miranda (24), bracia młodsi Luke (2), starsi Jake (21). Stanęłam tak i zastanawiałam się co mam powiedzieć im. Nie wiedziałam. Jak gdyby nigdy nic, siedziałam i oglądałam z nimi.
- Kochanie co się stało? - zapytała mama.
- Jestem w ciąży - wydusiłam z siebie.
Spojrzałam na nich, a tat wstał.
- Masz 30 minut na spakowanie się i wyprowadzenie - powiedział stanowczo.
- Ale tato - wstałam zapłakana.
- Kończy ci się czas - powiedział.
Zryczana wbiegłam do pokoju. Wzięłam walizkę i wrzuciłm tam jak najwięcej ciuchów.Zabrałam telefon i zeszłam na dół. Wszyscy tak stali i się gapili.
- Nikt z was nie potrafi się postawić! Nikt - krzyknęłam i wybiegłam.
Nie wiedziałam, gdzie miałam się podziać. Nie mam prawdziwej przyjaciółki, przyjaciela. Chociaż... Jak byłm młodsza przyjaźniłam się z [I.T.P.], ale kiedy wstąpiłam do drużyny olałam ją. Dobra, nie zaszkodzi spróbować, jeśli zatrzaśnie mi drzwi przed nosem nie zdziwie się.
Udałam się do jej domu. Droga zajęła mi okolo 2 godzin. Zadzwoniłam dzwonkiem cała zalana łzami. Otworzyła mi [I.T.P.].
- Hej, bo ja... znaczy się... chciałam... ja... ja... - jąkałam się jak nigdy. - Już nic, przepraszam, że zajęłam ci czas - odwróciłam się i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia z podwórka.
- Stój - usłyszałam z sobą.
Odwrociłam się, a [I.T.P.] mnie przytuliła. Objęłam ją. Zaczęłam głośniej płakać.
- Chodź - poszłam za nią wioząc za sobą walizkę.
Weszłam do domu.
- Moich rodziców nie ma. Będą dopiero jutro - powiedziała. - Herbaty, kawy, ciasta?
- Nie, dziękuje - powiedziałam stojąc w salonie.
Spojrzała się na mnie na mój strój. No tak, dzisiaj piątek, a w szkole nosze spódniczkę i buzke cherleaderek.
- Chodź do mojego pokoju. Powiesz mi wszystko.
Udałam się tam z nią. Usiadł na łóżku, a ja usiadłam na krześle.
- Bo.. bo ja - miałam łzy w oczach. - Ja jestem... jestem w.. w c-ciąży - powiedziałam zapłakana.
- O mój boże! - prawie krzyknęła. - Chodź tu - podeszłam do niej i się w nią wtuliłam.
- Powiedziałam rodzicom, a tata dał mi 30 minut na wyprowadzenie się - załmałam głos nanostatnich słowach.
- Ci.. - uspakajała mnie. - Możesz u mnie zamieszkać. A kto jest ojcem? - zapytała.
- Niall Horan, mój przyjaciel.
Spojrzała na mnie wielkimi oczyma. Po chwili znowu mnie przytuliła, a ja zasnęłam.

___________________

Hej wam!
Oto pierwsza część! A może ich być z 4. Jeszcze zobaczę.
Jak wam się podoba teledysk 'Story Of My Life'? Ja go kocham!
Najcudowniejsza jest scena Lou z dziadkami. Popłakałam się przy tym.

Ah ta szkoła. Daje popalić.
Codzienne kartkówki z polskiego i co lekcyjny z historii i chemii mnie dobijają. Do tego muszę poprawić sprawdzian z fizyki, bo dostałam 3. Mam nadzieję, że napisze na 5!!!

Zapraszam na:

your-sooong.blogspot.com

Liczę, że zajrzycie i pozostawicie komentarze!!!

sobota, 2 listopada 2013

eleven 'Harry' cz.2'

  Jestem na oddziale śmierci
Wpatrywałam się w swoje odbicie. Nie potrafiłam w nim dostrzec już tej uśmiechniętej dziewczyny Widziałam w nim bladą dziewczynę, która była zmuszona nosić chustkę z powodu braku włosów. Jestem w trakcie leczenia, w prywatnej klinice, w Londynie. Jak leki zadziałają, to będzie możliwy przeszczep szpiku, a jeśli nie... to odejdę, odejdę z tego świata. Najwyraźniej Bóg będzie chciał mnie tam do góry.
 A co do Harrego, no właśnie... nie widziałam go już rok. Z gazet wyczytałam, że miał depresję, teraz podobno jest już lepiej. Męczył moich rodziców pół roku, a oni wmawiali mu, że nie wiedzą gdzie jestem.
  Z moich myśli wyrwało mnie stukanie w drzwi. Powoli wyszłam z szpitalnej toalety i udałam się do mojej sali, którą dzielę z bardzo tajemniczą dziewczyną. Ona też jest w trakcie leczenia. Ona umie przyjąć do wiadomości, że nic jej nie uratuje, ale ja nie... ciągle się łudzę, że będę żyła normalnie. Że wrócę do tamtych czasów, za których byłam z Harrym. Ale to nie prawda. Nic nie może wiecznie trwać, co zesłał los trzeba będzie stracić. I ja straciłam. Jestem wyprana z uczuć. Rodzice i i.t.p przychodzą codziennie, to już się robi nudne. Pocieszają mnie. Ale ja tego nie chcę. ,, Nie martw się, wyzdrowiejesz, wszystko będzie dobrze" 
Znam ten tekst na pamięć. Zanim się obejrzałam byłam w ,, moim pokoju". Moja towarzyszka siedziała na łóżku i coś szkicowała.- Mogę zobaczyć? - zapytałam niepewnie. - Yyyy.. tak... - odparła.
Na rysunku były dwie osoby. Jedna stała naprzeciwko drugiej. Dziwne...
- Ładnie rysujesz. - powiedziałam zmieszana na co ona prychnęła. Alice jest strasznie tajemniczą dziewczyną. Praktycznie nic o niej nie wiem. Po chili do sali weszła pani doktor.
- Dzień dobry. T.i za pół godziny masz badania, a ty Alice teraz. - powiedziała. - Yhym..- mruknęła ponuro.
Wyciągnęłam z mojej szafki album ze zdjęciami. Przeczytałam wielki napis "memories" (wspomnienia). Przewróciłam kartki na pierwszą stronę. Na zdjęciu byłam ja i Harry przy barze plażowym. Zdjęcie zostało zrobione przy naszym pierwszym spotkaniu. Obróciłam pamiątkę na drugą stronę i przeczytałam napis " I love you forever Harry xx". Moje oczy się zaszkliły. Przewróciłam na następną stronę i tak ciągle. Z moich oczu zaczęła wypływać rzeka łez, której nie umiałam zatrzymać. Przytuliłam album do siebie. Nie zauważyłam, że ktoś stanął w drzwiach. - T.i... Nie płacz... Musisz być silna. - Na te słowa płacz przerodził się w szloch. - Nie chcę! Wyjdź stąd... Mam dość tego, że ktoś ciągle mnie pociesza! - krzyknęłam. Nie usłyszałam odpowiedzi na moje słowa, tylko i.t.p przytuliła mnie. Tym jednym gestem moje samopoczucie znacznie wzrosło.
Korytarz szpitalny
godzinia; 23.46
Chodziłam smętnie po korytarzach szpitalnych. Wpatrywałam się w okna i gwiazdy. Zazdrościłam tym co mają życie jak z bajki. Miłość, zdrowie i rodzinę. To wystarczyłoby mi. Nie potrzebuję bogactw jak to ujęli przyjaciele Harrego. Nie t.i to zamknięty temat. Trzeba żyć dalej. Nie można patrzeć w tył, bo całe życie nam przed oczami przemknie. Wczoraj to historia, a jutro to tajemnica. Czyli ja żyję historią. 
- Pani t.i. Co pani tutaj robi o tak późnej porze? - zapytała oburzona pielęgniarka. - Nie umiem spać. - mruknęłam zmieszana. - Niech pani wraca do łóżka. - powiedziała siostra na odchodne i poszła dalej. Ona poszła, a ja zostałam.
Następny dzień
godzina; 12.34 
 - Mam dobre wiadomości t.i! - powiedziała wesoła doktor. - Z badań wynika, że lek się sprawdza i już za niedługo będziesz miała przeszczep. - dodała. - O... naprawdę? - zapytałam z niedowierzaniem. - Tak t.i! Powiadomić rodziców? - zapytała. - Jeśli to nie problem... - Lekarka, tylko przytaknęła i wyszła z sali. To było dla mnie zaskoczenie. Pierwszy raz od dawna się uśmiechnęłam. 
Tydzień później
godziny poranne
Narracja 3 osobowa
Na sali operacyjnej panował nieład. Ciągle pracownicy szpitala wchodzili i wychodzili z sali. Pojawiały się komplikacje. - Co ty robisz?! Nie tak nie można, to byłoby niebezpieczne. - mówił podniesionym tonem lekarz prowadzący. - Szybko, potrzeba więcej krwi! - dodał po chwili. 
Rodzina nie umiała się doczekać końca operacji. Tata chodził w kółko na korytarzu, zaś rodzicielka siedziała na krześle z twarzą schowaną w dłoniach. Czas leciał, a operacja nie dobiegała końca.
Po chwili z sali wyszedł przygnębiony lekarz, można było się spodziewać najgorszego. - T.i jest w śpiączce. Nie wiadomo czy się wybudzi, trzeba mieć nadzieję. - Powiedziała pani Wangraff. - Ale jak to?! Operacja miała odbyć się bez żadnych kąplikacji! - Krzyknął zrozpaczony t.n. - i.t uspokój się! - Krzyknęła jej mama. - Zrobiliśmy co w naszej mocy. Pozostaje wierzyć, że z tego wyjdzie. 
 tydzień później
t.i
Obudziłam się w białej sali. Przy moim łóżku siedziała moja mama. - T.i!! Zawołam lekarza! - Powiedziała piskliwym głosikiem. 
Rok później
Powoli odrastały mi włosy. Nadal nie powróciły do poprzedniego stanu, ale było już lepiej. Teraz mieszkam w L.A i mam tam przyjaciela, który jest gejem. Właśnie szłam brzegiem plaży. Miałam przymknięte oczy więc nic nie widziałam. Poczułam jak upadam. - Ojej!! Przepraszam! Nie zauważyłem cie! - powiedział chłopak i chciał już kontynuować kiedy zaniemówił. - t.i.. To naprawdę ty... czemu odeszłaś? 
- Harry... Chodźmy do mnie to ci wszystko opowiem. 
Poszliśmy do mnie, a ja opowiedziałam mu wszystko. Stwierdziłam, że należą mu się wyjaśnienia. 
- Nie wiem co powiedzieć. Ja cię dalej kocham. Tego jestem pewien. Przez cały ten czas byłem w kropce. Nie wiedziałem czemu mnie zostawiłaś. - Powiedział. - Kocham Cię Harry!



KONIEC!
Zakończenie miało być inne. Ale wolałam happy end. Drugiej części Liama nie będzie. Wole coś innego napisać. Liczę na komentarze, nie koniecznie pozytywne. W tekście mogą być błędy.






piątek, 1 listopada 2013

Ten 'Liam'

Zadowolona wyszłam z wanny. Podeszłam do półki na, której leżał mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Dostałam wiadomość. Przebrałam się w ciuchy wybrane na randkę i sprawdziłam skrzynkę. Od [Imię chłopaka.]. Ucieszyłam się. Pewnie chce zmienić miejsce randki na romantyczniejsze. Odblokowałam telefon i kliknęłam na obrazek koperty.
"Nie chcę już z tobą być. Wiem, że mnie zdradziłaś. Z moim własnym przyjacielem. Nie wiem jak mogliście mi to zrobić. Myślałem, że mnie kochasz. Z nami koniec."
Po przeczytaniu tego telefon wypadł mi z ręki. Jak to ? Przecież go nie zdradziłam. Nigdy się nad sobą nie użalałam, więc wzięłam torebkę pod rękę i kłapnęłam drzwiami. Biegłam przez ulicę. Kilka razy prawie mnie potrąciła samochód. Gdy dotarłam do jego domu zaczęłam walić w drzwi. Nikt nie otwierał. Przebiegłam na tył domu, tam były drzwi, których nigdy nie zamykał. Wpadłam przez nie do środka, wbiegłam po schodach i z hukiem otworzyłam drzwi do jego sypialni. W środku zastałam chłopaka ze swoją przyjaciółką ... w łóżku. Nie mogłam w to uwierzyć.
-I to niby ja ciebie zdradziłam ? - krzyknęłam i wybiegłam z domu. 
Chodziłam po okolicy dobrą godzinę gdy zaszłam do kiosku. Nigdy nie paliłam i nie miałam zamiaru zacząć, kupiłam ... żyletkę. Wróciłam do domu i napuściłam wody do wanny. Nie ściągając ciuchów położyłam się w niej. Nigdy nie cięłam się ale niejedna osoba mówiła, że to pomaga. Nie chciałam podciąć sobie żył tylko poczuć ból, który zagłuszy ten w sercu. Pierwsze cięcia trochę mnie piekły ale następne były już lepsze. Gdy skończyłam obie ręce były w czerwonych kreskach. Żałowałam tego ale przynajmniej osiągnęłam cel. Wysuszyłam się i ubrałam w piżamę. Zauważyłam, że jest już dobrze po północy. Zasnęłam z bandażami na rękach. Minęły dwa tygodnie. Nie cięłam się więcej ale blizny zostały. Pewnego popołudnia zadzwoniła do mnie przyjaciółka, która wiedziała o wszystkim.
-Hej [T.I.] !
-No cześć [I.T.P.]
-Słuchaj mam wolny bilet na dziś na 20 na One Direction. Idziesz ?
-Jasne !
-Dobra, to przyjadę po ciebie o 19. Pa !
-Pa - pożegnałam się.
Zajrzałam do szafy. Musiałam ubrać coś przewiewnego ale żeby zakrywało mi ręce. Nałożyłam jensową koszulę i krótkie jensowe shorty. Na rękę założyłam bransoletkę. Gdy zrobiłam makijarz przyjechała [I.T.P.].
-I jak ? Gotowa na koncert ? - powitała mnie.
-Jasne.
Dojechałyśmy pół godziny przed koncertem ale ledwo co się dopchałyśmy. Rozpychałyśmy się ramionami i w taki sposób dotarłyśmy aż do barierek. Za nimi było jeszcze ze dwa metry od sceny gdyby chłopakom zachciało się podchodzić do fanek i psychofanek. Koncert trwał 2 i pół godziny, na chwilę podszedł do mnie Payn. Nigdy nie byłyśmy z [I.P.] directionerkami ale bardzo podobały nam się ich głosy, a ja byłam wniebowzięta w tamtym momencie. Po koncercie, gdy chłopcy dziękowali za przybycie itp. Liam wbiegł za scenę i wrócił z dwiema kartkami papieru i długopisem, nabazgrał coś na obu. Jedną, podniósł do góry i krzyknął "We love you", czyli to co było na niej napisane. Później złożył kartkę w samolocik i rzucił w tłum. Osobą, która złapała ten prezencik była moja przyjaciółka. Szybko schowała ją do torebki żeby żadna powalona fanka jej nie zabrała. Chłopcy zeszli ze sceny i rozdawali autografy. Znów Daddy do mnie podszedł. Zrobiłam sobie z nim zdjęcie. Nie zauważyłam, że rękaw ci się podwinął ale on to zobaczył. Szybko zasłoniłam nadgarstek, a Liam ukradkiem włożył mi drugą kartkę do kieszeni. Gdy wróciłyśmy do domu [I.P.] została u mnie. Wieczorem gdy ty oglądałam "Jak poznałem waszą matkę"  tmoja przyjaciółka przeglądała Twittera.
-[T.I.] !!
-Co chcesz ?
-Chodź .
-Ale co chcesz ?
-Ktoś coś twittną.
Niechętnie podniosłam się z wygodnego łóżka i podeszłam do laptopa przyjaciółki. Spojrzałam na ekran.
Liam Payne ;
"Chciałbym poprosić pewną śliczną dziewczynę, która była dzisiaj na naszym koncercie, ubrana w jeansową koszulę. Nie tnij się, kochanie. Nie wiem o co chodziło ale nie rób tego. Twój Liam <3"
-Kiedy on to napisał ? - chciałam wiedzieć.
-Ze dwie minuty temu.
Kolejne ćwirknięcie, kolejny post.
"Jeżeli to przeczytałaś, zajrzyj do kieszeni spodenek".
Pobiegłam szybko do łazienki gdzie zostawiłam ciuchy. Z szortów wyciągnęłam lekko zmiętą kartkę.
-Usunął ostatni post. [T.I.] ? O co chodzi ?
-Już o nic.
Na kartce napisane było ; "Nie rób sobie krzywdy. Nawet nie wiesz jak to boli twoich najbliższych. Nigdy tego nie robiłem ale wiem ile przykrości to sprawia. Jesteś zbyt piękna żeby to robić. Zadzwoń xoxo Liam"
Nie mogłam w to uwierzyć. Wybrałam szybko numer zapisany na kartce. Odebrał po pierwszym sygnale.
-Hej !
-Cześć - przywitałam się.
-Ty jesteś tą dziewczyną ?
-Nooo tak.
-Słuchaj daleko mieszkasz od parku St. James ?
-Nie.
-To przyjdź tam za dwadzieścia minut.
-Dobrze.
-I ... albo nie. Do zobaczenia.
Wyszłam z łazienki, rzuciłam się na szafę i wybrałam ciuchy. Nie chciałam się stroić ale wyglądać ładnie. Pobiegłam na wyznaczone miejsce. Liam czekał tam na mnie.
-Hej - przywitałam się. - Jestem [T.I.]
-Masz śliczne imię. Dlaczego się pocięłaś ?
Opowiedziałam mu historię byłego chłopaka, który zerwał ze mną przez SMS-a i zdradził z koleżanką.
-Ale to nie jest powód. Obiecaj mi, że nigdy tego nie zrobisz.
-Obiecuję.
-Ale ja muszę mieć inne zapieczętowanie umowy - przysunął się do mnie i pocałował.

Spotkaliśmy się jeszcze wiele razy aż w końcu Liam poprosił mnie o zostanie jego dziewczyną. Tamtą kartkę oprawiłam w ramkę i postawiłam przy łóżku. Nigdy więcej już się nie cięłam. Nie chciałam sprawiać przykrości moim bliskim. A zwłaszcza jednej. Najważniejszej.


Wiem, że jest smutny ale mam nadzieję, że podoba wam się zakończenie. Pewnie myślicie skąd mam takie dziwne niektóre pomysły na imaginy. Jeżeli macie pytania to śmiało ;)