wtorek, 30 kwietnia 2013

Chapter 13 ♥

Nie poszlam do szkoky i siedzialam u Zayna w pokoju. A on byl na dole i robil cos waznego. Wzielam jego laptopa. Wlaczylam jakas strone naukowa i zaczelam sie uczyc. O boze ta chemia to masakra. Przeciez na studiach nie ma takich zadan nawet. Zalamalam sie, ale zaczelam je powoli rozwiazywac. Wyslalam wyniki i... Tak 100%. Jestem mistrzem. Zaczelam rozwiazywac matme, a po chwili drzwi sie chylily i zza nich wyszedl Louis.
- Czesc mala. Co robisz? - zapytal sie i usiadl obok mnie.
- Szykuje sie na konkirs. - powiedzialam, a on spojrzal na zadanie.
- O boze. Ale to trudne. - powiedzial.
- Te akurat sa latwe. - zasmialam sie i rozwiazywalam zadania.
- Sluchaj, bo ja mam taka mala prosbe. - spojrzal sie na mnie. Odlozulam laptopa i spojrzalam na niego. - Bo ja mam mlodsze siostry i nie wiem co im na swieta kupic. No i pomyslalem, ze mi pomozesz w koncu jestes dziewczyna co nie?
- No, chyba tak. - zasmialam sie. - To co w sobote ty i ja i wielkie centrum handlowe tak? - zapytalam.
- Tak. Dzieki. - powiedzial i mnie przytulil.
- Haha, dobra spoko. - zasmialam sie. - A gdzie Zayn? - spytalam.
- Przegral w kamien, papier, nozyce i musial isc z Niallem do Nados, McDonalda, no i jeszcze innych, zeby glodomor mial cos jesc. - powiedzial, a ja zaczela sie smiac.
- Zostawil mnie sama. No nie ladnie. - pokiwalam glowa.
- To chodz na dol do nas. - powiedzial, wstal i podal mi reke.
- Zgoda. - powiedziala i poszlam z nim do salonu.
Harry pojlepal miejsce obok siebie. Usiadlam obok niego, a po mojej drugiej stronie usiadl Louis.
- Larry, ona ma chlopaka. - powiedzial, a ja nie wiedzialam o co chodzi. - Larry czyli Louis i Harry. - powiedzial.
- Teraz wszystko jasne. - odpowiedzialam.
- A ty i Zayn to Zori. - zasmial sie Harry.
- Fajnie wiedziec. - odparlam.
Larry mnie przytulil z obu stron.
- Ej. No wy! - mowilam, a oni nic. - Liam, powiedz im cos. - powiedzialam do niego.
- Kochana, teraz to mozesz pomarzyc. - powiedzial do mnie.
- Harry, a ty i tak jestes trupem woesz? - spytalam sie jego.
- A to niby czemu ? - zapytal wlepiajac we mnie swoje zielone oczy.
- Bo przez ciebie Lisa nie dawala mi zycia przez tydzien. Nadal tak jest, ale i tak cie zabije. - powiedzialam.
- Zostaw moje Loczusia. - wydarl sie Louis i rzucil sie na Harrego. Zaczeli sie przytulac. Przynajmnoej mnie juz nie przytulali.
- Oni tak zawsze? - spytalam, kiedy Liam usiadl obok mnie.
- Niestety.
- Zamknij sie Daddy. - krzyknal Harry i wrocil do Louisa.
- I rozumiem, ze ty jestes takim tata. - zasmialam sie.
- Tssa, czasami sa nie do zniesienia. Z nimi gorzej niz z dziecmi. - powiedzial.
- Znam ten bol. Mam starszego i mlodszego brata i sie nimi opiekuje. - powiedzialam do noego.
- Ale masz rodzicow przy sobie, a ja jestem sam. - powiedzial.
- W sumie to rodzice wroca dopiero w styczniu z delegacji i jestem sama z nimi. Chociaz moj brat starszy sie troche zminil. - usmiechnela sie do Liama.
- Co sie stalo wczoraj? Zayn przyszedl taki wkurzony. Rozwalil wazon, porozwalal wszystko co lezalo. Potem Louis walnal go w twarz i sie ogarnal i wyszedl.
- Co on zrobil?! O boze. - powiedzialam. - Nie chcialam mu powiedziec co sie stalo i sie wkurzyl.
- A co sie stalo? - zapytal.
- Doszlam do wniosku, ze on taki slawny, bozyszcz nastolatek i ja taka szara myszka nie pasujemy do siebie. Chodzilo mi o to, ze niszcze mu opinie.
- Przestan. - zaczal. - Zayn jest w tobie zakochany po uszy. Ostatni raz widzialem go takiego umm... - zamyslal sie.  - W sumie to nigdy. - usmiechnal sie do mnie i nagle Louis pociagnal mnie za noge.
Upadlam na ziemie, a on z Harrym zaczeli mnie laskptac. Krzyczala i jednoczesnie sie smialam. Po chwili uslyszalam krzyk :
- Zostawcie mi moja dzewczyne! - tak to chyba Zayn.
Chlopacy ze mnie zeszli. Wstalam ocierajac lzy od smiechu. Podeszlam do Zayna, a on mnie przytulil.
- I jak na zakupach? -spytalam.
Zayn zmiezil Nialla wzrokiem, a mi podal szejka. Usmiechnelam sie do niego. Usiadl ze mna na fotelu. Chlopacy wlaczyli jakis horror. Nagle Niall wstal i podszedl do mnie.
-Siedzisz i nicnie jesz. Masz troche. - powiedzial i nasypak mi do miski popcorn.
- Noe wierze. - powiedzial Louis i spohrzal sie na Nialla.
- Niall podzieliles sie jedzenie. O kurde. Tori, jestes swieta.
Zasmialam sie i dalej ogladalismy film. Nagle w filmie wyskoczyla jakas laska i wydarla sie. Krzyknelam i przytulilam Zayna, zamykajac oczy. Chlopacy za to sie smiali. Ogladalismy dalej i znowu to samo. Znowu krzyknelam, ale ty, razem wstalam.
- Tori, gdzie odziesz? - zapytal Zayn.
- Do ciebie. Poucze sie troche, a wy se sami ogladajcie. - powiedzialam i weszlam do pokoju.
Wzielam laptopa i weszlam na twittera. Zayn sienie wylogowal. Jaka szkoda. Poobczajalam, a potem zalogowalam sie na swojego. Zauwaxylam, ze w trendach jest'Polandneed1D'. Dodalam jeden wpis. ' Polandneed1D wierzcie w marzenia, bo se spelniaja.' Napisala oczywiscie po Polsku. Zaczelam sie uczyc. Nie chcialo mi soe, ale musialam.

Niespelna 15 minutach skpnczylam wszystko. Poszlam do toalety. Kurde. Dostalam okres. Ale ja nie ma ai tamponow ani podpasek. Uzyla papieru toaletowrgo. Zeszlam donsalonu. Wstydzila sie jak cholera, ale potrzebne mi to bylo. Podeszlam do Liama.
- Masz jakies rzeczy Danielle. Takie z lazienki? - spytalam sie szpczac mi do ucha.
- To idz do mojego pokoju. Jest koloru granatowego. A w lazience w rozowym koszyczku sa jakies rzeczy Dan. -nodpowiedzial, a ja poszlam do gory. Otworzylam pierwsze drzwi i trafilam. Weszlam do lazenki, a nastepnie poszukalam kpszyczka. Znalazlam, a chwile po tym znalazlam tampony. Bylam wdzieczna losowi. Po kilkunastu minitach nadal lezalam na lozku Zayna. Brzuch mnie zaczal bolec. Wzielam poduszke i zacisnelam ja rekoma przciskajac ja sobiedo twatzy.
- Tori, co jest? - uslyszalam glos Zayna.
Sciagnelam poduszke z glowy. Siedzial obok na lozku.
- Brzuch mnie boli. - powiedzialam.
- Przyniose ci jakoes tabletki.
Powiedzial i wyszedl. Nie dlugo potym przyszedl ze szklanka i tabletkami w rece. Polknelam je. Usiadl obok mnie. Przytulilam sie do niego. On tak slicznie pachnie. On caly jest cudowny. Nawrt nie zauwaxylam kiedy zasnelam.
Obudzilam sie przytulona do Zayn. Ze co?! Sprawdzilam godzine. Jest 6. Usiadlam i zatczelam trzasc Zayn, zeby sie obudzil, a on nic. Zaczelam robic to mocnoej, a on z brzucha przewrocil sie na plecy. Usiadlam na nim i musnelam jego usta. Nagle przyblizyl mnie do soebie chwytacjac za plecy i zaczal calowac. Usmoechnelam sie i oddalam mu ten pocalunek. Chcialam sie odsunac, ale on nie. Przewrocil mnie tak, ze teraz to ja lezalam pod nim. Zaczelismy sie namietnie calowac. Wplotlam rece w jego wlosy, a on zrobil identycznie. W koncu sie podniosl i spojrzal na zegarek, a potem na mnie.
- Na 12 mam konkurs. - powiedzialam, a on wzial mnie na rece. Szedl ze mna po schodach i zaczal mnie calowac.
Po chwili posadzil mnie na krzesle. Oyworzyl lodowke. Wyjal jakies zarcie i zaczal cos robic. Za to ja polozylam glowe na stole. Po chwili przede mna lezala wielka saltka. Podal mi widelec. Zaczelam jesc. Mmm jakie to pyszne. Jak skonczylam jesc chcialam wstac, ale Zayn wzial mnie na rece. Zaniosl do pokoju ipolozyl w lozku.
- Zweiz mnie do domu. Nie ma w co sie ubrac. - powiedzialam. A ten sie usmiechnal. Wszedl do garderoby, a po chwili wrocil z 3 torbami.
Spojrzalam sie na niego, apn usmiecnal sie do mnie. Podal mi torby.
- Pomyslalem o tym, dlatego kupilem ci. - odsunelam od siebie te torby.
- Zayn, nie. Wystarczajaco wczoraj na mnie wydales. - powiedzialam, a on usiadl obok mnie i objal ramieniem.
- Tori, prosze. - powiedzial. Pokiwalam przeczaco glowa. - Przestan. Jak ci kupuje to stac mnie. Tori no przestan. - powiedzial.
- Nie. - powiedzialam mu i sie odwrocilam od niego.
Po chwili poczulam pocalonki na szyji. Odwrocilam sie do niego, a on przyssal mi sie do ust. Zaczelismy sie calowac. Po chwili znowu on lezal na mnie.
- Dobra wezme. - wyszeptalam mu do ucha, ale on nie przestawal mnie calowac.
- Aaaa!!! - uslyszalam krzyk.
Oderwalam soe od Zayna. Spojrzalam, a w drzwiach stal Louis z zaslonietymi oczami.
- Idioto, pukac cie nie nauczono? - zapytal Zayn.
- Zalezy w jakim sensie. - poruszla zabawnie brwiami.
- No co ccesz?! - zapytal Zayn.
- A tak tylko. To spadam.- powiedzial i wyszedl. - Milego miziania! - krzyknal zza drzwi.
Zayn usmiechnal sie do mnie i podal mi torby. Otworzylam pierwsza, a w niej czrne botki z cekinami na wysokim obcasie. Spojrzalam na Zayna, a on sie usmoechnal. W nastepniej byla biala koszula zdlugim rekawem i cekinami na kolnoerzyku, aw ostatniej-krotka czarna obcisla spodniczka. Spojrzalam na Zayna i zaczelam go calowac. On podniosl mnie tak, ze siedzialam na nim. Poczulam jak bladzi rekoma po moich pkecach i sie odsunelam.
- To ja sie przebiore, wykapie, uczesze. - powiedzialam i weszla do lazienki.
Wzielam szybki prysznic. Nstepnie rozczesalam umyte wlosy(stalam wreczniku). Wysuszylam je. Wyprostowalam tylko grzywke, a reszta wlosow ladnie aie pokrecila.Unralam koszule, spodniczke. Koszule wlozylam w spodniczke. Wyszlam na boso i poszlam do pokoju Liama.
- Hej, nie wiesz cz Danielle ma jakies kosmetyki?
- Dzwonila wczoraj i mowila mowila, ze masz brac co chcesz i zrobic sie na bostwo.
' Dzieki. - usmiechnelam sie.
Podal mi kpsmetyczke. Poszlam do Zayna, a go naal nie bylo. Weszlam do lazenk. Pomalowalam rzesy i zrobilam sobie cienki kreski. Ubralam buty i wyszlam z lazienki. Zeszlam na dol, a tam wszyscy juz siedzieli. Zayn sie odwrocil do mnie. Podszedl i pocalowal mnie. Potem obrocil w okol osi.
- Jestem od cieboe wyzsza. - zasmialam sie.
- Kocham Cie. - powiedzial, a mi oczy sie zaszklily.
Wypowiedzial dwa najpiekniejsze slowa na swiecie. Pocalowalam go, a on objal mnie w pasie. Lzy zaczely miplynac po policzkach.
- Ja ciebie tez. - powiedzialam i soe usmoechnelam.
Wytarl mi lzy.
- Jade ja zawiezc. - powiedzial.
Nalozyl mi plaszcz i wyszlismy z domu. Usiadlam w samochozie, a chwile po mnie Zayn. Ruszylismy w kierunku szkoly sredniej jakoes tam. Byly korki. Dobra mamy jeszcze duzo czasu.
- Dziekuje. - powiedzialam patrzac na niego. Spohrzal na mnie swoimi czekoladowymi oczami.
- Za co? - zapytal.
- Za wszystko.
W koncu dohechalismy pod szkole. Zayn wyszedl ze mna. O kurde. Telewizja, media o boze. Kiedy zobaczyli mne i Zayna zaczeli nam robic zdjecia. Zayn wxial mnie za reke i poszedl ze mna do srodka. Tam usiadl ze mna przed sala. Nagle zawolali uczestnikowz matematyki. Zayn mnie pocalowal i weszlam.
*Zayn*
Pocalowalem ja, a ona weszla na sale. Tori jest cudowna. Taka sympatyczna, niesmiala, pogodna, pomocna i sliczna. Ale sie cholernie o nia boje. Nie chodzi mi juz tak bardzo o to jak wczesniej ja chceili zgwalcic. Choc nadal uwazam, ze to moja wina.Najbardziej jestem zdenerwowany na mysl o hejtach ze strony fanow. To boli. Osoby, ktorym zawdzieczasz wiele rujnuja zycie waznej osoby w moim zyciu.
- Zayn? - uslyszalem glos mojej mamy?
Odwrocilem sie i ujrzalem moja mame.
- Co ty tu robisz? - zapytalem jej.
- Moge zadacnto samo pytanie tobie. - powiedziala i usiadla obok mnie. - Oja kolezanka siedzi w komisji na konkursie, a samochod sie je podwiozl, a ja ja zawiozlam. A ty?
- No moja... - o kurde. Nic nie powiedzialem mamie.
- Dziewczyna? - zapytala patrzac na mnie.
- Mhh...
- A wiec twoja dziewczyna... - ciagnela.
- Jest na konkursie z matmy, a potem chemii. - powiedzialam, a mama zlapala mnoe za reke.
- Jak dlugo jestescie ze soba? - zapytala.
- Nie dlugo. Pamoetasz jak ci opowiadalem o Wiktorii? - kiwnela glowa na tak. - A wiec to wlasnie z nia jestem. - powiedzialam.
- Nareszcie jakas inteligentna. - powiedziala mama i mnie wycalowala.
- Mamo, przestan. - powiedzialem.
- No dobrze. - powiedziala i sie zasmiala.
Po 30 minutach otworzly sie po raz pierwszy drzwi. Wyszla z nich usmiechnieta Tori. Wstalem i podeszlem do niej. Pocalowala mnie.
*Wiktoria*
Pocalpwalam Zayna, a tensie usmiechnal.
- Tori. Pozna moja mame. - powiedzial do mnie. Mamo to jest Wiktoria.
- Twoja dziewczyna. - powiedziala jego mamai mnie przytulila.
Rozmawialismy, ale po godzinie mialam kolejny test. Napisalam wszystko. Zayn zawiozl mnie do domu, gdzie zmeczona od razu zasnelam.

niedziela, 28 kwietnia 2013

Chapter 12 ♥

Podbiegla do mnie i rzucila mi zlowrogie spojrzenie. Eystraszylam sie jej.
- Dlaczego mi nic nie powiedzialas ?! - krzyknela, a ja otworzylam szerzej oczy. A jak ona mnie zabije ? - Ja chce ich poznac. Wiki ja cie tak bardzo prosze. - jeknela patrzac sie na mnie.
- No dobrze. Poznasz ich w piatek. Znaczy sie Zayna na pewno. - powiedzialam, a Lisa sie na mnie rzucila.
- Dziekuje, kocham cie. - krzyknela.
- Tak, wiem, ale juz sie uspokuj. - powiedzialam i odsunelam sie od niej.
No i nagle zabrzmial dzwonek. Weszlismy do klasy. Usiadlam z tylu wraz z Tomem. Nauczyciel za bardzo sie nai nie przejal i w polowie lekcji wyszedl z klasy.
- Wiktoria ! - krzyknela jakas laska z klasy i podeszla do mnie. Pokazala mi gazete na, ktorej jestem ja i Zayn no i sie calujemy. - Mozesz mi to wytlumaczyc ? Dlaczego kradniesz mi Zayna ? - zapytala wkurzona.
- Twojego? - spytalam z otwartymi oczami.
- Od zawsze go kochalam. On zasluguje na kogos lepszego, a nie na taka oferme jak ty! - krzyknela i odeszla.
Siedzialam tak otepiana. Nie wierze. Dlaczego ona mi to ?
- Nie rozumiem co Xayn w niej widzi. Brzydka, nudna, naiwna, obrzydliwa kujonka. Pewnie juz sie z niego wszedzie smieja. - uslyszalam glos jednej dziewczyny z klasy.
Nie moglam w to iworzyc.
Do konca lekcji siedzialam i nie kontaktowalam. Nie sluchalam Toma, Jake'a ani Lisy. Zamknelam szafke i wyszlam ze szkoly. Zauwazylam Zayna, ktory stal na podjezdzie przy swoim samochodzie. Powolnym krokiem do noego podeszlam. Przytulilmnie i spojrzal w moje oczy.
- Stalo sie cos ? - zapytal sie mnie.
- Nie. - powiedzialam i weszlam do samochodu. Zapielam sie pasem, a po chwili juz i Zayn siedzial w samochodzie.
- Tori. - zaczal wyjezdzajac z terenu szkoly. - Powiedz mi.
- Nic sie nie stalo. - powiedzialam cicho.
Wkurzony wlepil wzrok w droge i zacisnal rece na kierownicy. Kiedy dojechalismy do mojego domu, wysiadlam. Myslalam, ze jedziemy na zakupy, ale chyba zmienil plany. Rzucil mi szybkie 'czesc' i odjechal z piskiem opon. Weszlam do domu. Rozebralam sie. Poszlam do pokoju, rzuciwszy torbe w kat poszlam do garderoby. Ubralam szare dresy i szara bluze 'vans'. Polozylam sie na lozku i zaczelam plakac.
Czy ja na prawde bedac z nim rujnuje jego opinie ? Zdecydowanie tak.Jestem oferma i nie zasluguje ma kogos takiego jak Zayn.Co ja sobie do jasnej cholery myslalam. Zurzylam chyba milion chusteczek, ktore walaly sie po calym pokoju.
Moj telefon zaczal dzwonic. Nie mialam zamiaru odebrac. Po chwili drzwi do mojego pokoju sie otworzyly, a niedlugo potem poczulam perfumy Zayna przy mnie. Przytulil mnie i zaczal glaskac po glowie. Nie moglam przestac plakac i wtulilam sie w noego bardziej.
-  Spokojnie, przepraszam. - powiedzial.
- Zayn to ja przepraszam. - powiedzialam patrzac na niego zaplakanymi oczami. - Wszyscy sie wysmiewaja z ciebie, bo chodzisz z taka sierota jak ja. Ja nie chce ci niszczyc zycia. - powiedzialam odsuwajac sie od niego.
- Ej, Tori. - zaczal do mnie. - Spojrz na mnie. - powiedzial. Wlepilam swoje zaplakane oczy w jego.Zlapal mnie obiema rekoma za glowe. - Jestes cudowna, piekna, zabawna i kochana dziewczyna. Uwierz mi dziewczyna Lou i Liama byly wyzywane przez fanki. Ale nie poddaly sie. Ja nie pozwole poddac sie tobie. Jestes dla mnie wazna. - powiedzial i mnie pocalowal.
-Ale.. - chcialam cos powiedziec, a on wpil sie w moje usta.
- Co powiesz na zakupy ? - zapytal, a ja sie zasmialam.
- To idz mi wyboerz ciuchy, a ja sie ogarne w lazience. - powiedzialam.
Usmiechniety wstal i wszedk do garderoby. Za to ja udalam sie do lazienki. Kiedy zobaczylam sie w lustrze i bylam przerazona. Szybko sie zmylam, a nastepnie na nowo pomalowalam. Rozczesalam wlosy, a one delikatnie sie pokrecily na koncowkach. Wytuszowalam rzesy. Po chwili Zayn podal mi ciuchy. Usmiechnelam sie i wypchnelam go z lazienki. Unralam kremowe rurki, biala bokserke i pudrowysweterek zapinany na duze guziki. Ubralam rozowe vansy i wyszlam do pokoju. Zayn podal mi jasno-brazowa torbke. Schowalam portfel, klucze i telefon. Zeszlam na dol i ubralam kurtke z szalikiem, podobnie jak Zayn. Powiedzialam Wiktorowi, ze wychodze. Usiadlam w samochodzie, a Zayn zaczal w nim spiewac. Zaczelam sie z niego smiac.Dojechalismy do centrum handlowego. Wyszlam, a Zayn podszedl do mnie i splotl nasze rece. Zauwazylam, ze kilku fotoreporterow robi nam zdjecia. Dziwnie sie czulam. Po przejsciu parkingu eeszlismy do centrum handlowego.Sciagnelismy kurtki i trzymalismy je w rekach. Weszlismy do pierwszego sklepu. Zayn poszedl na meski, a ja na damski. Szukalam czegos sobie, ale tak jakby nic nie znalazlam. Zaczelam szukac Zayna. A ten juz z torbami stal przy drzwiach sklepu.
Nasze zakupy trwaly 4 godziny. W kncu z Zaynem udalam sie do kawiarni. Zamowilismy i pn zaczal.
- Ja kupilem tyle, a ty nic ? - zapytal sie mnie.

- Ja ma pelna garderobe. - zasmialam sie.
- Ale za malo sukienek, dlatego... - siegnal po cos. - Kupilem ci jedna. - Chcial mi podac torbe.
- Zayn, nie. Daj to swojej jakies siostrze alvo mamie. Nie wydawaj na mnie pieniedzy. - powiedzialam.
- Nie chce slyszec odmowy, no juz boerz. - powiedzial i mi podal.
Niepewnie wzielam i musnelam jego usta.
Po kilkunasto minutach poszlismy do samochodu. Zayn zawiozl mnie do siebie.
- Zayn, zawiez mnie do domu. Jutro musze do szkoly. - powiedzialam.
- A wlasnie, ze nie. Wiktor wmowil nauczycielom, ze jak w srode masz knkurs to musisz sie przygotowac wiec jutro masz wolne i zostajesz u mnie. - zasmialam sie z niego.
- Wariat jestes wiesz ? - powiedzialam wychodzac z auta.
Nie odpoeirdzial tyljo zaprowadzil mnie do domu. Przekroczylismy prog i nagle ktos wyskoczyl zza sciany i krzyknal ;
- Buuu. - krzyknelam wystraszona, az upadlam na ziemie.
Po chwili Zaun przy mnie kleknal i pomogl mi wstac. Wystraszylam sie. Od tego incydentu z Alexem jestem strasznie wsytraszona.
- Harry idioto. - krzyknal Zayn.
- Sorki, myslalem, ze idziesz sam. - powiedzial. - Wiki. - krzyknal i mnie przytulil.
- Hej, Harry. - powiedzialam przytulajac go.
Rozebralam sie z Zaynem i poszlismy do salonu.
- Hej Wiki. - powiedzieli chorem chlopacy siedzacy na kanapie.
- Oo byliscie na zakupach. - stwierdzil Louis patrzac na nasze torby. - Pokazujcie.
Usiadlam na fotelu, a Zayn oboj i pokazywal swoje ciuchy.
- No zobacz co dostakas. - powiedzial Zayn do mnie.
Wzielam torbe i wyjelam z niej pudelko. Otworzylam je i ujrzalam sliczna pudrowa sukienke. Miala lekkie falbanki i siegalaby mi do polowy uda. Nie miala ramiaczek. Zauwazylam, ze w torbie jest jeszcze jedno pudelko. Wyjela je i otworzylam. Ujrzalam rozowe botki na obcasie. Spojrzalam na Zayn i pocalowalam go.
- Dziekuje. - powiedzialam.
- Nie ma za co, Tori. - usmiechnal sie do mnie.
- Rzygam tecza. - powiedzial Harry, a Zayn rzucil w niego pustym pudelkiem.
Poszlam z Zaynem do pokoju. Usiadla na jego lozku.Bylo takie miekkie i wielkie. Zayn rozpakowal swoje ciuchy i poukladal w garderobie, a ja zaczelam czytac kartki, ktore lezaly na lozku.To bylo cudowne. To chyba piosenka. Nazywala sie 'Little Things'.  Nagle Zayn wszedl do pokoju, ale ja nadal czytalam.
- Tori, zodtaw. - powiedzial i chcial mi zabrac kartke.
- To ty napisales ? - zapytalam sie jego, a on spuscil glowe.
- Wiem, beznadziejne. - powiedzial cicho siadajac obok mnie.
- Co ty gadasz?! To jest cudowne. Zayn nawet nie wiesz jak mi sie podoba. - powiedzialam, a on spojrzal na mnie.
- Na prawde ? - zapytal.
-No jasne, Zayn. Zaspiewasz mi ? - spytalam.
- Poczekaj. - powiedzial i wyszedl , a po chwili wrocil z gitara. - A wiec nie wychodzi mi gra na gtarze. Pomozesz mi dobrac akordy dobrze ?
Zaczelam po kokei grac. Po godzinie piosenka byla skonczona. Zagralam, a Zayn zaczal spiewac. Poplakalm sie z wzeuszenia. To bylo cudowne. Kiedy skonczylismy Zayn mnie pocalowal.
- Napisalem to zaraz po tym jak zostalismy para.
- Cudowne. - powiedzialam i sie w niego wtulilam.
Lezelismy tak i patrzylismy sobie w oczy, trzymajac sie za rece. Nie potrzebne byly nam slowo. Cisza byla dla nas idealna. W koncu Zayn dal mi swoje ciuchy i poszlam sie przebrac.Kiedy wrocilam Zayn lezal juz w dresie i bez koszulki na lozku. Podeszlam do niego. Przykryl mnie koldra. Wtulilam sie w niego i odplynelam w kraine snow.


No witam was. Jak rozdział? A tak w ogole to dalej jest malo komentarzy, ale juz przeboleje te 4. Wczoraj byla :mala; imprezka u mojego kumpla z klasy. A wiec rano jak sie obudzilam to umieralam. Rodzice pojechali wczoraj do Anglii z rodzenstwem i wreszcie juz se pojechali, bo mama mnie meczyla. Ja sie nie rozpisuje, bo zaraz do mnie przychodzi kumpela i spi u mnie wiec ja was zegnam. Papapa <3




piątek, 26 kwietnia 2013

Chapter 11 ♥

Niedziela - moj oficjalny dzien na leniuchowanie. A nie, sorry musze sie uczyc do konkursy. Konkurs juz w srode. Przez Zayna mnoej sie ucze, ale nie dostaje jakis gorszych ocen. A z reszta.
Wstalam z lozka i udalam sie w kierunku garderoby. Wyjelam czarny dres, szara koszulke i szara bluze. Poszlam do lazinki. Tam sie umylam i przebralam. Wlosy zwiaizalam w kitke i nalozylam okukary. Zeszlam do kuchni w celu zrobienia sobie sniadania. Zrobiwszy kanapki poszlam do salonu i wlaczylam telewizor.
Czy to aby noe dziwne, ze ja i Zayn jestesmy razem ? Dobra, wiem, ze dziwne...
Ooo lecial wczorajszy wywiad One Direction.
O boze, oni nie sa normalni. O boze, moj chlopak ( jak to super brzmi ) jest nienormalny. Ale sie ciesz. Ale serio sie ciesze.
- Wikaaaa !!!! - zaczal drzec sie z gory Wiktor.
- Co ?! - odkrzyknelam.
- Przychodzi Zayn dzisiaj ? - spytal stojac juz na dole.
- Chybanie. W sumoe to nie wiem. Muszesie pouczyc. - stwerdzilam.
- Bo ja ccialem isc dzisiaj do klubu. - powiedzial cicho, a ja zmrozilam go wzrokiem. - Wiki, no prosze.
- Dobra, ale idziesz dzisiaj kupic Alanowi nowe ciuchy.
Wstalam i poszla do siebie.  Zaczelam sie uczyc. Chemia, matma, biologie, chemia, fizyka, matma, chemia, geografia, matma, chemia, angielski, niemiecki, francuski, grecki, hiszpanski, lacina, historia, wos, chemia, matma, koniec. Patrze na zegarek. 16.15 ?! No to se zasiedzialam troszeczke. Sprawdzilam telefon. 36 nieodebranych od Zayna i 15 sms, 10 nieodebranych od taty i 1 od Toma. Dobra pierwszy Zayn. Pierwszy sygnal... odebral.
- Boze, Tori czemu nie odbieralas ? Wiesz jak sie wystraszylem ?
- Zayn, spokojnie. Uczylam sie. W srode ma konkursy.
- Dobrze.Idziesz dzisiaj na nasz koncert ? Posiedzisz za kulisami, bedzie Eleanor. - zaczal.
- Musze sie uczyc. A i tak zaraz Wiktor idzie do klubu, a ja musze zostac z Alanem.
- Szkoda.- jeknal. - A jutro sie spotkamy ?
- Hmmm. - zamyslilam sie. - Nie wiem, musze sie iczyc i ...
- Przyjade po cliebie do szkoly. - powiedzial. - Pa. - i se rozlaczyl.
Aha. Nie, no spoko. Zayn jest szybki ? Nieprzewidywalny i troche nie ogarniety ? Tak dokladnie.
Nastepnie wybralam numer do taty.
- Czesc coreczko. - powiedzial radosnym glosem.
-Hej, tato. Cos sie stalo, ze dzwoniles ? - zapytalam.
- Kochanoe, bo wiesz... czytalem ostatnio gazete i pewien chlopak byl na zdjeciu z dziewczyna. Trzymai sie za reke. - szczerze ? Nie wiem do czego darzy ? - I ta dziewczyna jest bardzo podobna do ciebie. Niemal, ze identyczna. - powiedzial.
- Yyy, no, teen...
- Zayn Malik i moja corka razem tak ? - zapytal.
- Tak. - odpowiedzialam niesmialo.
- No i sie ciesze. Gratuluje mala. - powiedzial do mbie tata.
- Tato ty serio ? - zapytalam zdziwiona.
- Serio, serio. - odpowiedzial.
- Dziekuje ! -krzyknelam do sluchawki.
- Dobrze, spokojnie juz. To do zobaczenia w styczniu.
Zakonczylismy rozmowe. O mamuniu, ja nie wierze. Wow. Haha, moj tata jest dobry. Chcialam oddzwonic do Toma, ale napisal, ze to przez pomylke. W takim razie zeszlam na dol i usoadlam w kuchni. Po chwili uslyszalam dzwonek do drzwi. Podeszlam do nich. Otworzylam drzwi i ujrzalam Zayna. Zmrozilam go wzrokiem.
- Noe cieszysz sie ? - zapytal wchodzac do mnie.
- Nie. Myslalam, ze pospie. - powiedzialam do niego.
Nie zwarzajac na Zayna, poszlam do salonu i polozylam sie na kanapie. Po chwili poczulam reke Zayna na swojej. Splotlam nasze rece. Otworzylam oczy, a n musnal moje usta. Ej, ja chce wiecej. Zblizylam sie do niego i nareszcie zlaczyl nasze ista w jednosc.
Mial takie cudowne usta. Jego cieple rece dotykaly delikatnie mojej glowy i szyji.Usmiechalam soe przez pocalinek. Zayn zaczal sie odsuwac, ale znowu przyblizyla soe do niego. Zaczal sie smiac i znowu mnie pocalowal. W kpncu odsunelismy sie od siebie. Szeroko sie usmiechnelam i wtulilam sie w niego.
- Tori, jestes cudowna wiesz ? - zapytal sie mnie.
- Wiem. - zasmialam sie.
Wzial mnie naWzial mnie na rece i szedl schodami do gory.
- A ty przypadkie nie miales miec dzisiaj koncertu ? - zapytalam.
- Pomylilo mi sie. - zaczela sie smiac, a po chwili juz czulam lozko pode mna.
Zayn ulozyl sie obok mnie splotl nasze rece. Usmiechnelam sie.
- Jutro Lisa nie da mi spokoju. Bedzie znowu zadawala mase pytan. - powiedzialam.
- Nie bedzie zle. Masz zajecie dodatkowe jitro ?
- Nie. Musze juz sama zaczac sie uczyc do matury. - powiedzialam.
- Co ty na to ? Ja, ty, centrum handlowe i zakupy ? - zapytal.
- Hmmm, kuszace, ale... - spojrzalam na niego, a on robil mine szczeniaczka. - gadzam sie no ! - powiedzialam, a ten zaczal sie szczerzyc.
- A co Alanek taki cichy ? - zapytal.
- Spokojne dziecko. - odparlam. - W takim razie panie Malik jak mam se jutro ubrac co ? - zapytalam sie jego.
Poszedl do mojej garderoby, a po chwili wychodzil juz z noej z ciuchami. Podal mi szare rurki, blekitny sweterek i ... skad on ma moje viale okukary ?
- Wyprostujesz wlosy i bedzie git. - zasmial sie.
Odlozywszy ciuchy, polozyl sie obk mnie. Zaczal mi opowiadac o zespole. Nawet nie wiem kiedy zasnelam.
Obudzilam sie i spojrzalam na zegarek. 7.01. Ojej, znowu zasnelam przy Zaynie. A z reszta. Poszlam sie ubrac, uczesac i pomalowac delikatnie. Zeszlam na dol. Zrobilam sobie tosty, a chlopakom platki, bo i tak wstana za godzine. Uslyszalam dzwonek do drzwi. Krzyknelam 'Otwarte', a po chwili juz obok mnoe stal Zayn.
- Hej. - powiedzial i nachyliwszy sie nade mna pocalowal mnie.
- Czsc. - powiedzialam uamiechnieta, a zarazem spiaca.
Poszlam jeszcze po torbe i moglam juz jechac z Zaynem. Usiadlam na moejscu pasazera, a po chwili przy kierownicy soedzial Zayn.
- Spac mi sie chce. - jeknelam i ulozyla sie wygodnoej na fotelu.
- To ja tak nie jeczalem. - stwierdzil.
- Spadaj, a w ogole to przepraszam, ze przysnelam jak mi opowiadales.
- Nic sie nie stalo. - usmiechnal sie do mnie.
Nagle zadzwonil moj telefon. 'Babcia'
- Tak ? - zapytalm po Polsku, choc babcia zna angielski, rozmawiamy w ojczystym jezyku.
- Czesc, Wiktorio. No opowiadaj co u ciebie. - powiedziala.
- Wlasnie jade do szkoly.
- Autobusem ? - spytala.
- Nie, chlopak mnie podwozi. - babci moglam powiedziec o wszystkim.
- Masz kawalera? To cudownie. Opowiesz mi onim ? - a co mi szkodzi. Zayn noe umie polskiego.. haha i dobrze.
- Wysoki, mulat, czekoladowe oczy, zabawny, smieszny, cudowny jest caly. - zasmialam sie.
- To moze przyjedziecie do nas na swieta?
- Babciu, on jest innej wiary. - powiedzialam.
- A jakiej ? - spytala, a ja balam sie, ze Zayn cos zrozumie.
- Takiej jak w Iraku czy gdzies. Juz wiesz? - spytalam troche zmartwiona, bo jak babciannie zaakceptuje to nikt.
- Muzulmanin tak? To szkoda, ze nie przyjeziecie. To moze ja przyjade do was? Wiem, ze wieta spedzacie bez rodzicow, wiec moze przydam sie?
- No pewnie. Ja ci wysle dzisiaj wszytko co i jak, a teraz koncze, bo jestem pod szkola, Papa kocham cie. - powiedzialam i sie rozlaczylam.
Zayn na mnie spojrzal, a ja sie uamiechnelam.
- Z kim rozmawialas? I po jakiemu? - zapytal mnie wjezdzajac na teren szkoly.
- Z babcia i po Polsku. - opowiem ci jak przyjedziesz po mnie pojedziemy na zakupy.
Puscila mu oczko i wyszla z samochodu, a po chwili on stalo obok mnie.
- Nie pozegnasz sie nawet ? - zapytl, a ja sie zasmialam.
Splotl nasze dlonie, nachylil siei pocalowal mnie. Usmiechnelam sie do niego i odeszlam.
- Przyjade po ciebie o 14.15. - krzyknal.
- Okej.
Usmiechnieta weszlam do szkoly i wszyscy sie na mnie gapili. Podeszlam do szafki. Schowalam w niej co najwazniejsze i poszlam pod klase. Zauwazylam Lise. Szybko schowalam sie za Tomem, ktory stal niedaleko mnie.
- Uktyj mnie. Lisa idzie. - powiedzialam, ale bylo za pozno.

Dobra udało wam sie, ale wiem, ze stac was na wiecej komentarzy. Jak rozdzial sie podoba ? No i przepraszam za bledy, ale to sa minusy pisania na telefonie.
A u mnie? Nareszcie koniec szkoly i moge odsapnac. Moj wystep na zakonczeniu sie udal i nawet ci nauczyciele, ktorzy nie zywili do mnie sympatii mi pogratulowali. Wiec tylko sie cieszyc. 
Moi rodzice i rodzenstwo wracaja juz jutro rano do Anglii i znowu mieszkam sama. Ciesze sie, ze w koncu jada, bo tylko mama miala problemy, ze cos jest nie posprzatane. A wiec znowu zaczynam cudowne zycie. Chociaz teraz musze sie uczyc na matury, ale to swoja droga.
Pozdrawiam Sophie <333




środa, 24 kwietnia 2013

Chapter 10 ♥

Przeterlam delikatnie oczy, aby po chwili je otworzyc. I ciemno. Rolety mam ciemne wiec co sie dziwic. Spojrzalam na zegarek stojacy na szafce nocnej. Nacisnelam tak, aby podswietlil mi godzine. 5.45. Co ja tak wczesnie wstalam ? Po chwili zauwazylam rowniez kartke. Nalozylam okulary, zapalilam lampke i zaczelam czytac.
' Zasnelas w polowie filmu. Nie budzilem Cie i poszedlem do domu. Jutro mam z chlopakami wywiad na 11, a potem ide na obiad z nimi. O 19 przyjade po ciebie. Zayn :)'
Okej, to chyba musze wstac ? Nie chce mi sie. Myslalam nad przeczytaniem ksiazki. Wzielam do reki moj nowy nabytek czyli 'Miosc nie zna granic' ( wymyslilam to teraz ). Wczytalam sie w pierwsze slowa :
"Milosc. Banalnie to dla was brzmi ? Moze tak. Kazdy z was przezyl cos takiego. U Katy i Josha to pojecie to cos wiecej. Jest to nie tylko zaufanie, wiernosc. Dla nich jest to przekraczanie wspolnie barier mozliwosci. Ale czy warto ? Warto ryzykowac siebie nawzajem ?"
Juz po samym wstepie wiem, ze ksiazka bedzie swietna. Zatopilam sie w literaturze. Przeczytalam juz sporo stron. Spogladajac na zegarek troche sie przestrszylam. Byla juz 11. Trzeba cos zrobic na sniadanie sobie i braciom. Zeszlam na dol w swojej pidzamce. Otworzylam lodowke. Stalam tak chwile, ale w koncu wyjelam jajka, szxzypiorek, szynke, cebule. Pokroilam wszystko i zaczelam smazyc na patelni. Smazac nucilam sobie pod nosem i usmiechalam sie od ucha do ucha. 
- Wiki, a co ty taka radosna co ? - zapytal Wiktor. Odwrocilam sie do niego. 
W samych bokserkach i koszulce, z potarganymi wlosami i zaspana twarza. Odwrocila sie i zakonczylam smazenie jajecznicy. Polozylam patelnie na desce na stole. Posmarowalam chleb maslem i usiadlam na przeciwko Wiktora.Jak idiota caly czas mi sie przygladal. 
- No mow. I w ogole to o ktorej wczoraj wrocilas ? I co Zayn robil u nas w domu ? - zapytal Wiktor.
- Skad mam wiedziec o ktorej wrocilam. A przyszedl, bo tak. - odpowiedzialam mu gryzac chleb.
- Wiki, bratu nie powiesz ? - zapytal spogladajac to na mnie to na swoj talerz.
- Ale co mam ci powiedziec ? - spytalam, nie bardzo wiedzac o co chodzil.
- Skad to twoje szczescie ? Wygralas cos ? - spojrzal na mnie z pytajacym wyrazem twarzy.
- No to jestem z Zaynem. - powiedzialam i sie usmiechnelam do niego szeroko.
- Na serio ?! 
- Nie, zartuje sobie. - odpowiedzialam z sarkazmem.
- Gratuluje ci mloda. - zasmial sie.
- A jak u ciebie i Dominike ? 
- Nie ma juz nas. Kolejna glupia. - powiedzial wyraznie zly. - Ale w koncu znajde jakas. 
Po skonczonym posilku, na ktorego koniec zalapal sie Alan, pozmywalam naczynia. Potem poszlam do pokoju. Polozylam sie na lozku i zasnelam.
Obudzil mnie dzwonek mojego telefonu. Chwycilam go i odebralam.
- Halo ? - powiedzialam zaspana.
- Tori za godzine po ciebie jestem. - tak to Zayn, ale ze juz ta godzine ? 
- No dobra. - rozlaczylam sie.
Poszlam do garderoby i wyjelam z niej potrzebne ciuchy. Nastepnie udalam sie do lazienki, gdzie wzielam szybki prysznic. Potem wysuszylam i wyprostowalam wlosy. Grzywka ladnie, delikatnie nachodzi na oczy. Ubralam wczesniej przygorowane ciuchy, czyli szare rurki i fioletowa bluze z napisam "Stereo Heart". Nastepnie wytuszowalam rzesy i nalozylam okulary. Do bluzy schowalam telefon i klucze. Zeszlam na dol.
- Gdzie sie wyboerasz ? - zapytal Wiktor, ktory siedzial przed telewizorem.
- Chlopacy biora mnie na mecz. - powiedzialam nakladajac szaro-fioletowe nike za kostke. - A ty bedziesz ogladal w TV. - zasmialam sie i ubralam szybko jakas kurtke.Nie zapinalam jej.
- Tak mloda, su - zadzwonil dzwonek do drzwi- per, ze poinformpwalas mnie wxzesniej.
- Dobra, pa. - powiedzialam.
Otworzylam drzwi i wyszlam na zewnatrz. Przede mna stal Zayn. Usmiechnal sie szeroko i misnal moje usta.
- Hej . - powoedzial.
- Czeeeesc. - powiedzialam przedluzajac. 
Zlapal moja reke i splotl nasze palce. Usmiechnelam sie. Jak dzentelmen otworzyl mi drzwi od samochodu. Wsiadlam pierwsza. Obok mnie juz szczerzyl sie Niall, a z przodu za koerownica siedzial Harry.
- Czesc wam. - powiedzialam.
Zaraz po mnie wsiadl Zayn, a Niall wyszedl i usiadl z przodu. Zayn objal mnieramieniem.
- I jak gotowa na mecz ? - spytal Harry.
- No ba. - odpowiedzialam, a oni zaczeli sie smiac.
Jechalismy dosyc dlugo. Ale w koncu dojechalismy. Zayn wyszedl, a za nim ja. Obja mnie w talii lewa reka. Usmiechnelam sie do niego, a on pocalowal mnie w czolo. Weszlismy na trybuny.Siedzielismy wysoko, ale swietnie widac z tad. Czekal tam na nas juz Liam z Louisem oraz ze swoimi dziewczynami.
- Wiktoria. - podeszla do mnie Danielle i mnie przytulila. - Jak slicznie wygladasz. - powiedziala przygladajac sie mi.
- Ty tez niczego sobie. - zasmialam sie. 
- Ekhem. - wtracil sie Louis. - Wiki poznaj Eleanor, El poznaj Wiktorie.
Wyciagnelam do niej reke, a ta mnie przytulila.
- Milo mi cie poznac. - powiedziala do mnie.
- I nawzajem. - usmiechnelam sie do niej.
W koncu mecz sie zaczal. Pierwsze minuty byla szybkie i zabierajacw dech w piersiach. I nagle Ronaldo strzelil gola, a ja zaczelam klnac pod nosem. Potem jest ! W 32 minucie gola zdobyla Chelsea. Do chlopajow podchodzily jakies fanki, a ja zaciekawiona meczem, nie zwrocilam szczegolnie na noch uwagi.
Mecz dobiegl konca. Wynik 3-1. Niall spieal ze mna wracajac do samochodu. 
Kiedy zorientowalam sie, ze jestem juz pod domem zrobilo mi sie smutno. Zayn chyba to wyczul i musnal moje usta. Usmiechnelam sie do niego. Pozegnalam sie z chlopakami i wrocilam do domu.

Dobra macie w dupie mnie tak? Bo ja chyba widze ile was patrzy na rozdzial. 38 osob i 2 komentarze. No wy sobie chyba w kulki lecicie. Jak nie chcecie komentowac to bede rozdzialy dodawac raz na tydzien, albo i rzadziej. Macie ostatnia szanse. Jezeli nie bedzie do wieczora do piatku co najmniej 5 komentarzy, bedziecie mogly sie spodziewac rozdzialu w nastepnym tygodniu w niedziele. Tak wiem jestem chamska, ale kurde ja wam tu oferuje rozdzialy co dwa dni, a wy gowno robicie. Czy macie, az taki problem z dodaniem tego jednego komentarza. Zajmie wam to gora 2 minuty, a mi pisanie rozdzialy godzine albo dluzej. Wiec do was nalezy teraz przyszlosc tego opowiadania. Kurde zla na was jestem, nie na wsszystkie oczywiscie. Dziekuje tym co komentuja. W piatek mam zakonczenie wiec rozdzial dodam albo w poludnie albo w nocy. Tyle z mojej strony.





poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Chapter 9 ♥

Minal tydzien, a ja nie odzywam sie z Zaynem jak i rowniez z Harrym. Dzisiaj z Lisa idena zakupy, a potem to nie wiem. Mamy piateczek. Wlasnie stalysmy w jednymi sklepie przy kasie. Lisa zaplacila i kpnoec. Wszystkie sklepy zaliczone. Wziela mnie pod reke i poszlysmy gdzies. Weszlysmy, ata poszla zamowic szejki. Po chwili wrocila z dwoma. Mi podala jagodowy. Spojrzalam jakiego ona ma. '1D'. O bozeee.,.
- Juz grudzien, a ty w trampkach chodzisz. - zwrocila sie do mnie.
- Zostaw moje trampki. - powiedzialam. - One sa wspaniale. Uwielbiąm je, a tobie nic do tego. - wytknelam jej jezyk.
- Aaaaa !!!! - zaczela krzyczec.
Obejrzalam sie do tylu. Kurde. Czy musieli akurat tu o tej samej godzinie kiedy to ja probuje zapomniec ? Lisa wyboegla wrecz ze stolika, a ja wyjelam telefon i zaczelam pisac z Tomem. Po kilku minitach usiadla juz na przeciwko mnie.
- Mam autograf i zdjecie. - pisnela.
Spojrzalam na nia zza telefonu, a ta spuscila glowe. Po chwili jednak spojrzala sie na mnie.
- Nie, nie chce zobaczyc zdjecia. - powiedzialam do niej.
- Ale...
- Lisa uspokuj sie blagam.
- Siedza za nami. - pisnela, a ja jakos nie podzielalam jej radosci.
Saczylam swojego szejka. Lisa sedziala i sie na nich gapila. Co za idiotka no ! Po chwili rzucilam w nia guzikiem, ktorego mialam w koeszeni.
- Wiki no ! - krzyknela, a ja spiowrunowakam ja spojrzeniem.
- Lisa ja z toba wytrzymuj, a ty ze mna nie mozesz ? Czy ja ci jecze caly czas ? Nie. - spojrzalam na nia, a ta sie patrzyla na nich zamiast na mnie i sie smiala. - Dzieki, tak w ogole. - powiedzialam barziej do siebie, bo ona i tak mnie nie sluchala.
Zaczelam krecic swoim telefon, a po chwili dosiadl sie do nas Tom.
- Witam panie. - spojrzal sie na Lise i jednak odwrocil sie do mnie. - Wiedzialem, ze to tak bedzie wygladalo wiec przyszedlem. - zasmial sie.
- Wiesz gdybym spotkala Justina Boebera...
- Biber serio ? - zapytal.
- Serio, noe zartuje. - powiedzialam.
Nagla Lisa zakrztusila sie szejkiem. Podezlam do niej i zaczelam ja klepac po plecch, az nie zlapala oddechu.
- Jestes glupia. - powiedzial do niej Tom. Wracajac na swoje miejsce spojrzenie moje i Zayna sie spotkalo. Szybko odwrocilam sie i usiadlam.
Po chwili zauwazylam, ze Zayn obok nas staje. Lisa sie zapowietrzyla, nic dziwnego, a ja zaczelam grzebc w telefonie.
- Tori, porozmawiamy ? - zapytal.
- Nie mamy o czym. - powiedzialam.
- Prosze. - powiedzial szeptem. Lisa spojrzala sie na mnie i kazala mi isc.
- Ok.
- To chodz.
Wstalam i poszlam za nim. Wyszedl na dwor i wszedl do samochodu, a jatak stalam. Otworzyl od srodka drzwi od strony pasazera.
- Wchodzisz ? - zapytal.
- A jak mi jakas bombe podstawisz ? Noe pamietasz jestem rasistka przeciez. - powiedzialam.
- No chodz. - powiedzial, a moze i krzyknal.
Wystraszylam sie i szybko weszlam do samochodu, a on odjechal z piskiem opon. Balam sie. Nie wiedzialam co on chce. W koncu dojechalismy pod jego dom. Gwaltownie zachamowal, przez co iderzylam glowa o cos z przodu. Zlapalam sie za nia, ale Zayn stal juz i otwieral mi drzwi.Wyszlam trzymajac sie za glowe. Wszedl do domu, a za nim ja.
- Zamknij drzwi na klucz. - rozkazal mi.
Trzesaca reka zamknelam je. Nie pewnoe sie odwrocilam, a on szedl juz do pokoju. Zdjelam kustke i buty. Poszlam za nim. Chodzil po calym swoim pokoju, a ja stanelam bojac aie w drzwiach.W konci stanal i spojrzal sie na mnie, trzesaca sie ze strachu. Podszedl do mnie i przytulil mnie.
- Nie chcialem cie wystraszyc, przepraszam. - powiedzial, a ja sie od niego odsunelm.- Tori, ja na prawde przepraszam za wtedy. Bylem zly...
- Za co ?! Ze cie nie pocalowalam ? Za to, ze nie jestem gotowa na jaki kolwiek zwiazek ? - zapytalam sie.
- Wiem, nie powinienem. Ale Tori, ja bez kontaktu z toba sie zalamuje.
- Zayn...
- Przepraszam no ! Nie chcialem. - powiedzial i usiadl tylem na lozku.
Usiadlam obok niego.
- Ale woesz co ? - spojrzl sie na mnie. - Zmienilam sie, mam przyjaciol, tylko, ze niestety ty tez nim jestes. - powiedzialam.
- Nie chce sie przyjaznic z toba na sile, jak noe chcesz to nie. - powiedzial i spuscil glowe.
- Zayn. - chwycilam jego dlon. - Ale nie o to mi chodzilo. - powiedzialam.
- To o co ? - spojrzal mi w oczy. A ja spojrzalam odruchowo na jego usta.
I nareszcie to zrobil. Delikatnie pocalowal mnie. Wzmocnil uscisk reki. Usmiechnelam sie, a on mnie mocno przytulil.
- Jestes pewna ? - zapytal.
Kiwnelam glowa, a on sie usmiechnal i mnie przytulil.
- Zostawilam Lise i Toma w MSC. Idziemy. - powiedzialam, a on sie zasmial.
Zeszlismy na dol. Ubralam kurtkre i buty. Usiadlam w jego samochodzie. Kiedy dojechalismy, on jak dzentelmen otworzyl mi drzwi i splotl nasze palce.
- Chcesz, zeby wszyscy sie dowiedzieli ? - zapytalam.
- Oczywiscie. - usmiechnal sie i weszlismy do srodka.
Podeszlismy najpierw do stolika Toma i Lisy. Lisa spojrzala na mnie, a potem na reke, ktora byla spkeciona z reka Zayna.Otworzyla szerzej oczy. Chcialam juz siadac, ale Zayn pociagnl mnie i wyladowala na krzesle obok chlopakow. Louis i Harry przybili sobie piatki.
- Wiedzialem, ze sie uda. - powiedzial Louis.
- Czyli wszyscy juz wszystko planowaliscie tak ? - zapytalam.
- Nooo.., - zasmial sie Liam. - A Danielle chce aie wybrac z toba na zakupy i bardziej cie poznac.

Usmiechnelam sie do niego. Zayn usiadl obok mnie. Dziwnie sie czulam. Mam chlopaka, a to dla mnie cos nowego. Czekajcie ! Ja mam chlopaka ! O boze, ja mam chlopaka. Mam chlopaka. Ojeju, o boze.To jest dziwne ? Ale cudowne. Masakraaa... Ja mam chlopaka. Spojrzalam na Zayna, a on sie usmiechnal, odwzajemnilam jego usmiech. Odwrocilam wzrok, a Harry z Louisem rozmawiali ze soba tak samo jak Niall i Liam. Odwrocilam sie do tylu, a Tom probowal ogarnac Lise. Zasmialam sie. Znowu spojrzalam na Zayna. Polozylam oboe recena stoliku. Nagle Louis i Harry spojrzali sie na mnie.
- Wiki... - powiedzial podejrzanie Louis. - Co ty na to, zeby pojechac z nami jutro na mecz ? - zapytal, a Zayn jeknal.
- A kto gra ? - spytalam.
- Chelsea London i Real Madryt.
- Na prawde ? Wezmiecie mnie na taki mecz ? - zapytalam.
- Nie, jaja se robimy. - powiedzial z sarkzmem Harry.
- No jasne, ze pojade. - usmiechnelam sie do nich.
- Jak nie chcesz to nie musisz. - zwrocil sie do mnie Zayn.
- Ale ja chce. Uwielbiam sporty druzynowe. Mam nadzieje, ze Chelsea wygra. - zasmialam sie.
- Poznasz moja dziewczyne. - powiedzial Louis.
- Fajnoe. - powiedzialam i usmoechnelam sie do niego. - O ktrej jest mecz ? - spytalam.
- 20.30. - powiedzial jak na razie cichy Niall.
- Ooo to wczesniej poucze sie do testow. W sam raz.
Zayn nagle chwycil mnie za reke o pociagnal w strone wyjscia. Zgadnojcie co przed wejsciem ? Zgadliscie mnostwo fotoreporterow. Zayn sie usmiechnal pod nosem i splotl nasze palce.
- Jestescie razem ? Czy nie jestes juz sinlem ? Kim jest ta dziewczyna ? - takie i inne pytanie zostaly nam zadane.
Nic nie mowilismy i poszlismy szybko do samochpdu. Zapielam pasy i w koncu wszedl tez Zayn. Zaczal jechac w strone mojego domu. Dojechalismy i wyszedl razem ze mna. Weszlismy do domu. A Zayn sie do mnie przytulil. Usmiechnelm sie pod nosem i mocniej sie w niego wtulilam.
Sciagnelismy kurtki i buty. Wiktor spi, oby. Tak samo jak Alan, bo przeciez zmeczeni. Poszlam z Zaynem do gory. Polozylam sie na lozku, a on obok mnie.
- Zayn, jestes zly, ze ide z wamo na mecz ? - zapytalam po dosc dlugiej ciszy.
- Nie, chodzi o to, ze chlopacy zaczynaja z toba...
- Przestan. Chyba wybralam ciebie tak ? Jestes pierwszym moim chlopakiem. - zasmialam sie.
- I jedynym na cale zycie.
Kazalam mujuz isc, ae nie chcial wyjsc. Zaczelismy ogladac telewizje, a ja zasnelam.

Mamy zwiazek.. Yeaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaah !!!!!
Cieszycie sie ? Podoba wam sie ? 
Slodkie jestescie. A no i jeszcze zycze powodzenia wszystkim, ktorzy pisza jutro testy. W ogole moi rodzice i rodzenstwo przyjezdzaja do mnie czwartek, bo w piatek ma zakonczenie roku szkolnego. Musze posprzatac. Upsss.... Dobra, ale jak rozdział ? Dzisiaj mialam taki zapiernicz w szkole na biologi sie na mnie darli, ze nic nie umiem. Jasne, ja mam 5 z biologi i nie znalazm odpowiedzi na jedno pytanie. A niech sie wali. Przynajmniej nie zobacze tej krzywej morsy juz. Kolejny rozdział w środe, a co do piątku to nie wiem czy uda mi sie dodac.
Dziękuję za komentarze i was pozdrawiam <3





sobota, 20 kwietnia 2013

Chapter 8 ♥

Otworzylam oczy i zauwazylam usmiechajacego sie Zayna. Odgarnal mi wlosy z czola.
- Zayn, ktora jest godzina ? - zapytalam.
- 7.14. - odpowiedzial.
- Misze do szkoly. - ziewnelam.
Zayn sie zasmial, a po chwili wyszedl. Nie czekalam na niego dlugo, a ten przyniosl mi szare rurki, czerwone vansy i fioletowa bluze 'Jack Wills'.
- Skad to masz ? - zapytalam.
- Spodnie Nialla i jego buty, a bluza Harrego. - wujasnil.
- Wielkie dzieki. - przytulilam go i poszlam sie ubrac.
Rozczesalam wlosy i je ulorzylam. Nalozylam okulary i wyszlam z lazienki. Zayna w pokoju nie bylo. Zauwazylam, ze lezy moja torba. Wzielam ja i zeszlam na dol. Piatka chlopakow siedziala na dole. Koedy zeszlam odwrocili sie do mnie.
- Kolorostycznie moze nie dobrane, ale za to jak bosko wyladasz. - stwierdzil Zayn.
- Chyba mowilam ci os na ten temat co ? - zapytalam. A chodzilo mi o to, aby noe prawil mi komplementow.
- Sorki. - powiedxial obrazony i usiadl tylem.
- Zawiexiesz mnie do szkoly ? - zapytalam.
Nie odpowiedzial.
- Dzieki. - powiedxialam i udalam sie w strone drzwi wkurzona.
-Ej. - uslyszalam jak ktos za mna krzyczy. Odwrocilam sie i bhyl to Loczek. - Ja cie podwioze. - usmiechnal sie gdy stal przy mnie.
- Nie, ja sie przejde. - powiedzialam.
- Nie ma mowy. No chodz. - wzial mnie pod reke i zaproeadzil do samochodu.
Usiadlam na miejscu pasazera, a po chwili Harry tez siedzial w samochodzie. Odpalil go i ruszylismy. Podalam u adres szkoly.
- Wiesz moze czemu Zayn jest taki na mnie obrazony ? - zapytalam.
- Z tego co nam mowil to kiedy chcial cie pocalwac, odwrocilas glowe. - powiedzial wpatrujac sie w droge.
- Czyli o to ?! Tak, super z noego przyjaciel, w dupie ma mnie. Liczy sie tylko on ?! A moze ja na zeiazek nie jestem gotowa ? Co za idiota.
- Tori...
- Nie moe tak na mnie. - powiedzialam zla.
- Wiki, spokojnie. Przejdzie mu.
- Oby.
Podjechalismy pod szkole. Wysiadl z samochodu i jak dzentekmen otworzyl mi drzwi. Wyszlam z samochodu i wszystkie oczy byly na nas skierowany. Dziwnie sie czulam.
- Harry, ummm dzieki za podwozke. - usmiechnelam sie do niego i go przytulilam, a on wsadzil mi cos do kieszeni bluzy.
- Jak cos to dzwon. - powiedzial i wszedl do samochodu.
Po chwili odjechal, a ja wyjelam kartke i zapisalam jego numer w telefonie. Wlozyla kartke do torby i udalam sie do szkoly. Po drodze kazdy soe na mnie patrzyl. Czulam sie dziwnie i to bardzo. Wreszcienmoja szafka. Wylozylam z noej potrzebne ksiazki i poszlam pod klase. Po chwili Lisa do mnie podboegla.
- Znasz Harrego z One Direction ?! - zapiszczala.
- Tak.. - odpowiedzialam niepewnie.
- Ale super, a znasz jeszcze kogos ? A jaki jest Harry ? A czy to prawda, ze Louis tak caly czas je marchewki,  a Niall ogolnie wszystko ? Od kiedy ich znasz ? - zasypala mnie masa pytan.
Zauwazylam, ze dalej stoi Tom i sie smieje.
- Musze isc do Toma. - powiedzialam i do noego podbieglam.
- No widze, ze Lisa juz obsypala cie masa pytan. Spokojnie, takich jak ona jest wiecej w szkole. -zasmial sie.
- Wielkie dzieki za pocieszenie. - walnelam go w ramie.
- A tak w ogole to serio ich znasz ? - zapytal.
- Nooo... - odpowiedziala wypuszczajac powietrze.
- Dlaczego poszlas z kina ? - tym razem zapytal Mike.
- Film mi sie znudzil i tak wyszlo. - odparlam.
Zadzwonil dzwonek, a my weszlismy do klasy.

Usiaflam w lawce, a do mnie dosiadla sie Lisa, a przed nami usiadl Tom i Mike. Wyjelam ksiazke i zauwazylam jak Lisa sie we mnie wpatruje.
- Jak zalatwie ci autograf to dasz spokuj ? - zapytalam.
- Watpie, ale zobacze co da sie zrobic. - powiedziala.
- Mike, jak ty z nia wytrzymujesz co ? - zapytalam sie jego.
- No wlasnie, ze ledwo to znosze. - zasmial sie.
- Dobra policzymy sie w domu. - powiedziala Lisa.
- Moeszkacie razem ? - spytalam.
- No tak, my mamy juz skonczone 18, a ty poszlas wyzej do klasy co nie ?
- Tak.
Wszedl koles od matmy. Stanal przy biurku i rozejrzal sie po klasie. Wzrok zostawil na mnie.
- Malkowska gotowa do konkursu ? -zapytal.
- Oczywiscie. - powiedzialam i sie do niego usmoechnelm.
- A woec droga mlodziezy dzisiaj puszcze wam film, bo mam testy do sprawdzenia.
Zaczal cos szperac, a ja postanowilam napisac do Harrego.
'Przez ciebie kolezanka z klasy nie daje mi zyc. Jest wasza fanka, a wiec dzisiaj przyjdz do mnie o 16 i dasz swoj autograf dla niej. To za kare. Wiki'
- Wiki, idziesz dzisiaj do nas ? - zapytal
- Nie, kolega przychodzi do mnie. - zasmialam sie.
- Kto ? Ktorys z One Direction ? - zapytala, a ja zealilam ja z krzesla.
- Tak. - powiedzialam zla. - I wyprzedzam twoje kolejne pytanie, Harry. Cos jeszcze ? - zapytalam.
- Moge przyjsc ? - sptal.
- Nie, bo musze z nim pogadac. Kiedy indziej. - odpowiedzialam, a Mike spojrzal sie na mnie.
- I przechlapane do konca.- zasmial sie.
- Dobra konoec ! - powiedzialam.
Po chwili dostalam sms-a.
'Przepraszam. Oczywiacie, ze bede. Hazza'
'Musze z toba powaznie porozmawiac. Musisz mi pomoc. Wiki'
Tom patrzyl sie na mnie i w koncu powiedzial.
- Masz na sobie meskie ciuchy. - powiedzial.

- Spalam u chlopakow, a rano nie mialam ciuchow wiec mi dali.
Lisa zaczela dotykac moje ciuchy.
- Majtki mam Nialla. - zasmialam sie.
Ona otworzyla szeroko oczy.
- Buty Nialla i spodnie, a bluze Hazzy. - zaczelam sie smiac.
Reszta lekcji minela normalnie. Poszlam do szafki i wyjelam ksiazki. Niektore schowalam. Tom objal mnie ramieniem i wyszedl ze mna ze szkoly. Zauwazylam, ze Harry stoi przed szkola. Zdjelam reke Toma i podeszlam do Harrego. Przytulil mnie i otworzyl mi drzwi. Weszlam i po chwili on siedzial w samochodzie.
- Nienawidze cie. - zaczelam. - Lisa co chwile zadaje glupie pytania i mam serdecznie dosyc.
- Oj, przestan.
W radiu zaczela leciec jakas piosenka,  Harry zaczal ja spiewac.
- Co to ? - spytalam.
- One Thing.
- A kto spiewa ?
- One Direction. - zasmiala sie kiedy to powiedzial.
Dojechalismy do mojego domu. Weszlismy, a od drzwi juz spiorunowal mnie swoim spojrzeniem Wiktor.
- Gdzie ty bylas cala noc ? - zapytal widocznie zly.
- U Zayna i jego kolegow, bo prawie mnie zgwalcili. - powiedzialam.
- Moglas chociaz zadzwonic, a nie ja tu sie zamartwiam.
- No dobrze, przepraszam.
Weszlam do kuchni, a tam Louis.
-Hej. - powiedzialam.
Do kuchni za mna wszedl Harry i ze zdziwieniem spojrzali sie na siebie.
- Musze z wasza dwojka pogadac. - powiedzialam i udalam sie do pokoju swojego.
Szli za mna. Ostatni wszedl Lou o zamknal drzwi za soba.
- Nie znam was, ale mam prosbe. - spojrzalam na nich, a oni usiedli obok mnie na lozku. - Powiedzcie mi, o co chodzi Zaynowi. Ma wahania nastroju jak kobieta w ciazy.
- On nam mowil, ze chcial cie pocalowac, ale odwrocilas glowe. - powiedzial Louis.
- A wy jak sadzicie ? Przeciez znam sie z nim krotko to za wczesnie no nie ? - spytalam.
- Zayn, nalezy do takich szybszych, ale pewnych swojego. - powiedzial Harry.
-  A jak dlugo nie bedzie sie do mnie odzywal ? - zapytalam sie ich.
- Tydzien, dwa, a jesli mocno wzial to do serca to bez twoich prob zdobycia to juz nie ma tkiej mozliwosci. - powiedzial Louis, a Harry go poparl.
- Czyli mam isc do niego i przepraszac za to, ze na zwiazek nie jestem gotowa ?! To niech spada. - powiedzialam i sie polozylam na lozku i nagle telefon zaczal mi dzwonic. Spojrzalam 'Zayn'. Odrzucilam.
- Czemu ...
- Bo jest idiota - powiedzialam.
Harry i Louis wyszli z mojego pokoju, a ja tak lezalam. Nie mialam zadnego pomyslu, zeby cos robic. W s kole glownie mamy powtorke i nic na lekcjach nie robimy.Nie mam nic zadane. Poszlam na pietro wyzej. Weszlam do pokoju z instrumentami u usiadlam przy pianinie tworzac piosenke. '
I can almost see it... - hmm... poczatek moze byc.

That dream I'm dreaming but
[...]
Po kilku godzinach mialam calosc. 'The Climb'
Zaczelam spiewac i grac. Bardzo spodobala mi sie moja kompozycja. Bylo wnoej cos takiego mojego, ale byly w noej wielkie uczucia. Zabralam kartki z tekstem i nutami ze soba. Poszlam do siebie i wlozylam kartki do zeszytu. Polozylam sie na lozku, tekefon zaczal dzwonic z niechecia odebralam.
<RoZmOwA>
- Tak ? - spytalam spokojnie.
- Najpierw jest ok, potem masz jakies problemy, a teraz wyzalasz sie moim przyjaciolom i nastawiasz ich przeciwko mnie. - Zayn na mbie krzyczal. - Zaczelo sie zle, jak powiedzialem, ze jestem muzulmaninem.
- Sugerujesz, ze jestem rasistka ?! - krzyknelam. - Jestes idiota wiesz ? Usun sie z mojego zycia na zawsze, ne mam zaniaru cie nigdy widziec na oczy ! - krzyknelam i sie rozlaczylam.
<KoNiEc>
 Poszlam sie kapac. Ubralam pidzame w paski i polozylam sie spac. Tak, a teraz wez tu zasnij. Nie powinnam bycla niego nie mila, ale to on zaczal wszystko. On jest psyhicznie chory.Przepraszam, ale dlaczego ja mam sie przed nim plaszczyc i go przepraszac, jak nic nie zrovilam ?

Uuuuu kłotnia. Haha, ale co tam !!!!
Bedzie o wilele lepiej, ale to juz w nastepnym rozdziale..

Kiedys potrafilyscie szybko dodac 10 komentarzy, a teraz 6... Z resztą. Postanowilam dodawac posty co dwa dni. Nie iwem jak to sie uda, ale na razie nei pisze nowych rozdzialow, bo mam zapas. Czyli jednak dodam teraz i pozniej. A po zakonczeniu i maturach juz bedzie ok. 
Pozdrawiam was Sophh <3

Kocham was wiecie ? No pewnie, ze tak mordeczki !!!
Tych panów też :D


środa, 17 kwietnia 2013

Chapter 7 ♥

Powoli sie bidzac poczulam czyjes cieplo. Prxypomnialam soboe, ze Zayn spi u mnie. Czulam jak obejmuje mnie swoim ramieniem. Za to ja lezaam wtulona w niego. Podoba mi soe to. Jest taki cudowny. Koniec tego dobrego. Otworzylam oczy i spojrzalam sie do gory. Zayn mial poplatane wlosy. Zabawnie wygladal jak spi. Delikatnie wyszlam z lozka,bPoszlam do lazienki. Ubralam czare dresy sciagane na doke i czarna bluze. Wyszlam z lazienki i poszlam do kuchni. Zaczela smazyc nalesniki amerykanskie. Usmazylam je i zaczelam dekorowac, ale ngle zadzwonil moj telefon. Mama, odebralam.
<RoZmOwA>
- Tak ? - zpytalam.
- Czesc Wiki. - glos taty. - Musimy zostac jeszcze miesiac. Wrocimy po nowym roku.
- Tato, ale ja nie moge caky czas zajmowac sie Alanem, on chyba marodzicow co ?
- Kochanoe, ale wlasnie mamu dla ciebie niespodzianke. - powiedzial tata i wyczulam po jego glosie, ze sie cieszy.
- Skucham.. - powiedzilam.
- Dowiesz sie w styczniu. Mamy duzo do omowienie...
- Blagam, powiedzcie, ze zadna praca czy cos. - jeknelam do sluchawki.
- Spokojnie. Wiemy, ze sie icieszysz, a i jeszcze jedno. Kiedy wrocimy podejmujemy praca w domu. Dlatego tez, bedziemy caly czas z wami.
- Jeju, kocham was.
- Mu ciebie tez, ale teraz konczymy, bo omawiamy niespodzianke. Papa coreczko.
- Pa tato. - rozlaczylam sie.
<KoNiEc>
Odlzylam telefon i zauwaxylam, ze Zayn stoi (w samych bokserkach) w kuchbi. Rzucilam sie na biego i mocno go przytulilam. Objal mbie w koncu. Tak bardzo dobrze czulam sie w jego ramionach. Poglaskal mnie po wlosach.
- Co mnie tak przytulasz co ? - zapytal, a ja odsunelam sie od niego.
- Nie moge ? - zapytalam. - Rodzice wroca dopiero w styczniu, ale maja dla mnie niespodzianke i beda pracowac w domu. Nareszcie beda w domu. - Usmiechnelam sie szeroko, a Zayn mnie przytulil.
Glowe polozylam w zaglebieniu przy jgo szyji. Poczulam jego dlonie obejmujace mnie. On jest cudowny.


- Fuuuj... - uslyszakam glos Alana.
Odsunelam sie pd Zayna, a maly podszedl do mnie iwskoczyl mi na rece.
- To jest moja siostra i nie zabieraj mi jej. - powiedzial maluch do Zayna.
- Prosze, oddaj mi ja. - powiedzial Zayn. - Kupie ci lody dzisiaj.
- Dobra. - powiedzial Alan i zszedl mi z rak i usidl na krzesle.
- Oddajesz mnie za lody ? Dobra, pozalujesz mnie. - pogrozilam malcowi.
- A co ja az tak zly jestem ? - spytal.
- Pogadamy jak przestaniesz palic. - powiedzialam do niego.
Przewrocil oczami i usiadl przy stole.
- Twoja dziewczyna bedzie miala pecha. Smierdzisz tak tymi fajkami. - powiedzialam.
- Moglabys mi pomoc ja zdobyc, a nie ! - opieprzyl mnie.
- Powiedz mi jak mam ci pomoc jak nie znam sie na zauroczeniu zy zakochaniu co ?
- Spokojnie juz. - powiedzial Zayn. Wkurzona usiadlam na krzesle i podalam im nalesniki. Ja noe jadlam. Poszlam do goryni wyciagnelam zeszyt z moimi piosenkami.Szukalam jednej... Mam ! 'Over Again'. Moja ulubiona jak na razie. Po chwili drzwi od mojego pokoju sie otworzyly, a w drzwiach stanal Zayn, ale ubrany.
- Idziesz juz ? - zapytalam.
- Harry sie za mna stesknil. - powiedzial. - No, ale wieczorem sie widzimy ? - zapytal.
- Mozemy. Ale do mnie przyjdziesz, bo Alan jest no i nie chce z nim wszedzie chodzic.
- No to pa. Zadzwonie jeszcze. - powiedzial ibwyszedl.
Ubralam Alanka. Nie mialam pomyslu na zrobienie obiadu. Dobra roboe pierogi, ale nie teraz. Poszlam do pokoju. Poscielilam lozko. Ubralam okulary, wxielam gitare, zeszyt i dlugopis.Tak, pisze piosenki. Robie to od batdzo dawna. Wpisywalam na zeszyt coraz to nowe slowa.Wiekszosc i tak skreslalam.Moze po 3 godzinach mialam pierwsza wzrotke. Poloxylam zeszyt na biurku i wyjelam ksiazki od fizyki. Troche soe pouczylam i wreszcie skonczylam. Spojrzalam na zegarek. Wow juz 17, a ja nie zrobilam oboadu. Zbieglam na dol i zaczelam lepic pierogi. Okej w koncu eszystkie ulepione.Wlozylam je do garnka. Uslyszalam dzwonek do drzwi. Poszlam otworzyc, a tam Zayn. Wpuscilam go i po chwili siedzial ze mna w kuchni.
- Co gotujesz ? - zapytal.
- Pierogi. - usmiechnelam sie do niego.
- Yeah !!! - ucieszyl sie.'
- A jak tam romansowanie z Harrym co ? - zapytalam.
- Szybki sex potem kolacja. - zasmial sie.
- Czyli rozumiem normany dzien. - stwierdzilam.
Wyjelam pierogi i wlozylam je do miski, wlala troche oleju, aby sie nie poskkejaly. Usiadlam obok Zayna.Polozylam mu glpwe na ramieniu. Zakochalam sie ? Ale jak to jest sie zakochac.
- Zayn, jakie to uczucie zakochanie ? - zapytalam.
- Cos ja przyjazn, tylez ze przy tej osobie czujesz se wyjatkowo, masz motyle w brzuchu i nie mozesz o niej zapomniec. - powiedzial. - A czemu sie pytasz ?
- Zeby wiedziec, jak sie zakocham. - odpowoedzialam mu.
Poglaskal mnie po glowie, a ja podalam mu pierogi. Zjedlismy, a ten tylko mnie zachwalal. Po posilku poszlam z nim do siebie. Zamiast usiasc na lozku wszedl do mojej garderoby.
- Zayn ? Po co ty tam weszles ? - zapytalam z pokoju.
- Tak sobie. Zwykle chodzisz w swetrach ? - zapytal.
- Przewaznie. - odpowiedxialam i polozylam sie na lozku.
Podszedl do mnie i polozyl sie.
- Idziemy jitro na zakupy. - powiedzial.
- Po co ? - zapytalam.
- Kupimy ci nowe ciuchy.
- Haha noe.
Klocil sie ze mna, ale wszslo na moje. Jestem bogiem.
- Na Boze Naodzenie jedziesz ddo Bradford czy zostajesz w Londynie ? - zapytalam.
- Nie obcodze swiat. - odpowiedxial, a ja siena niego spojrzalam.
- Jestes ateista ? - zapytalam.
- Muzulmaninem. - spojrzal mi w oczy.
Siedzialam tak i patrzylam wjego oczy byl w nich strach, niepewnosc. O co chodzi ?
- Zayn, stalo sie cos jestes wystraszony ? - zapytalam.
- Troche. - powiedzial.
- Czemu ? Cos sie stalo ? Powiedz mi, pomoge ci. - przytulilam sie do niego.
- Nie przeszkadza ci, ze jestem muzulmaninem ? - zaoyta odsuwajac mnie od siebie.
- Nie. A tobie, ze jestem katoliczka ? - zapytalam usmiechajac sie.
- Nie. - zasmial sie i mnie przytulil. - Tori, jestes cudowna. - pocalowal mnie w glowe.
- No wiem. Ty jestes dziwny. - powiedzialam.
Zaczal mnie laskotac. Po chwili on sedzial na mnie. Przyblizyl swoja twarz do mojej. Spojrzl mi w oczy i juz prawie nasz usta sie dotknely, ale odwrocilam glowe. Zayn wstal ze mnie i stanal przy drzwiach.
- To ja ide. Narazie. - powiedzial i wyszedl.
Siedzialam tak przez chwile i zrozumialam wszystko. Lzy zaczely mi powoli spkywac po policzkach. I co teraz ?
*Tydzien pozniej*
Wlasnie ide do szkoly. Boje sie tam wejsc. Co jezeli nadal beda sie mscic ? Nie wiem. Ubralam jasne rurki, szara bokserke i jasno rozowa marynarke. Na sam koniec ubralam ja sno rozowe vansy. Wyprostowalam wlosy grzywka nadal prosta. Pomalowalam rzesy i nalozylam okukary. Wygladam dobrze. Od dzisiaj zmieniam wizerunek. Wiktor juz wrocil i zaprowadzil Alana. Za to ja sama szlam do szkoly.
Kiedy przekroczylam prog szkoly wszystkie oczy skierowaly sie ku mnie. Podeszlam do szafki, a wszyscy nadal sie na mbie patrzyli.
- Wiktoria ? - uslyszalam meski glos z soba. Odwrocilam sie i ujrzalam kapitana druzyny pilkarskiej. Otworzylam szerzej oczy. - Nawet nie wiesz jak jestesmy tobie wdzieczni, ze pozbylas sie ich. - przytulil mnie. Co on zrobil ?
- Ummm, spoko. - odpowiedzialam.
Szlam do klasy. Doszlam do niej i usiadlam w lawce z tylu. Po chwili podeszlo do mnie paru chlopaow z druzyny pilkarskiej.
- Wiki, moze pojdziesz z nami dzisiaj do kina ? - zapytali.
- Z wami wszystkimi ? - spytalam, spogladajac na nich.
- No ja. - wskazal Tom nasieve ( kto bie zna ich imion co ?  ) - Mike i Lisa, dziewczyna Mika.
- No to moge isc. Od razu po szkole tak ? - zapytalam.
- Mhhh... No to sie ciesze.
Kekcje minely fajnie ? No tak, bo przewazbie gadalam z kims. Jezu lubia mnie.
Po lekcjach ubralam plaszcz i wyszlam razem z Tomem, Mikiem i Lisa. Doszlismy do kina. Tom stawial. Usiedkismy w sali na samym koncu. Do rozpoczeci filmu zostalo nam 10 minut. Tom zaczal rzucac mnie popcornem. Smialam sie znimi, a po chwili zauwazylam, ze do kina wchodziLouis, kumpel mojego brata, a za nim Zayn, Hrry, Liam i jeszcze jakis, ale go nie znam. Odwrocilam sie tak, zeby mnie nie zauwazyl. Usiedli przed nami.
- O moj boze, to jest One Direction. - pisnela Lisa, a obi sie odwrocili.
Wzielam Toma za reke i wyszlam z sali.
- Musze do toakety. - powiedzialam, gdzy wyszlismy.
Wszedl ze mna. Aha ? Wyszlismy i weszlismy dosali. Bylo juz ciemno, a film sie zaczal. Szkam za Tomem tak, aby Zayn mnie nie zauwazyl. Usiedlismy i zczelismy ogladac.. Zauwazylam, ze Zayn wyciaga telefon.Jestem ciekawska. Wyterzylam wzrok,  on pisal do jakies Emmy.
'Bede u ciebie dzisiaj po 20 :*'
Zaraz dostal odpowiedz.
' Mm kocie czekam.'
Co ? A jeszcze we wtorek on chcial mnie.. ? Co za idiota i dupek. Spojrzalam na Toma. Zasnal, spoko. Potem na Lise i Mika. Oni sie caluja. Dobra ja wychodze. Wstalam i zeszlam na dol. Wyszlam z kina. Otworzylam drzwi. Padal grat i do tego byla burza. Wyszlam z budynku. Szlam ulicami Londynu. Nie wiem ile tak chodzilam, ale jest juz ciemno, Weszlam w jakas uliczke. Kiedy ja przeszlam kompletnie nie wiedzialam gdzie jestem. Szlam przed siebie teraz. Spojrzalam na zegarek 19.50. Rozplakalm sie. Przejechal jakis samochod i wyszedl z niego... O nie to Alex, ten co sie nade mna znecal. Zaczelam isc szybciej, aon szedl za mna. Zaczelam biec, a on tez. Po chwili poczulam jak mnie zatrzymuje i popchnal mnie na mur. Zlapal mnie za nadgarstki.
- I co myslalas, ze jak wezwiesz pokicje bedzie dobrze ? - syknal. - Jesli tak to sie mylilas.
Przyblizyl sie do mnie i zaczal mnie calowac. Probowalam go odepchnac, ale nie mialam tyle sily. Wepchnal swoj jezyk do mojej buzi. Po chwili sie oderwal, a ja zaczelam krzyczec. Zaczal sciagac mi marynarke, ale po chwili ktos go uderzyl, a n upadl. Nie wiedzialam kto to, bo mial zakapturzona twarz. Zaczeli sie bic, a ja sie skulilam i zaczelam plakac. Po chwili Alex uciekl, a chlopak wzial mnie na rece. Wtulilam sie w niego, a on mnie niosl. Zanioslam sie pkaczem.

- Spokojnie juz. Wszystko bedzie dobrze Tori. - to byl Zayn.
Nie moglam sie uspokoic, cala sie trzeslam. Po chwili poczulam, ze jestesmy w jakim ponieszczeniu.
- Chlopacy przyniecie jakis koc szybko ! - krzyknal.
Nie przestawalam plakac. Po chwili czulam jak Zayn mnie kladzie, chyba na kanapie i okrywa mnie kocem. Poczulam jak mnie objal.
- Tori, slyszysz mnie ? - pokiwalam glowa. - Jest juz dobrze. - przytulil mnie, a ja dlej sie trzeslam. - Powiedz cos. - jeknal.
- Z-z-zi-zimno mi. - powiedzialam trzasac sie i placzac.
- Przyniescie jeszcze koldre z mojego pokoju i zrobcie herbate. - powiedzial i uslyszalam jak glos mu sie lamie.
- Z-z-zayn. - chwycilam jego dlon. - Prze-przeprasz-szam. - wydukalam.
- Nie masz za co. Jest juz wszystko dobrze. - mowil, a po chwili poczulam kolejna pierzyne na sobie. - Dzieki. - powiedzial Zayn do kogos.
Otworzylam w koncu oczy. Zauwazylam pkaczacego Zayna przede mna. Ogarnal mi wlosy z twarzy. I pocalowal w czolo. Zaczelam sie powoli uspokajac. Przestalam sie trzasc i spojrzalam w oczy Zayna.
- Ja juz bede wracac. - powiedzialam  chcia
am wstac, a on mbie przytrzymal.
- Nigdzie nie idziesz. - powiedzial. Polozyl sie obok mnie i polozyl moja glowe przy jego szyji. Objelam go rekoma.
- Zayn ? - zapytalam, a on spojrzal mi w oczy.
~~~
Usmiechnelam sie. Mialam tak wielka ochote, aby go pocalowac. Nie ma bata, on mnie nie pocaluje. Dotknelam jego reki i musnelam jego usta. Od razu odwrocilam wzrok. Spojrzalam w dol i odwrocilam sie od niego.
- Przepraszam. -powiedzialam, a on odwrocil moja glowe i mnie pocalowal.
Poczulam motylki w brzuchu. Po chwili odsunal sie troche ode mnie i spojrzal w moje oczy. Usmiechnelam sie szeroko i sie w niego wtulilam.
- Nie opuszczaj mnie. Juz nigdy. - powiedzialam.
- Obiecuje. - powiedzial.
- Zayn ile jej poslodzi ?! - krzyknal ktos z kuchni.
- Cztery. - powiedzialam do Zayna.
- Cztery ! - krzyknal Zayn.
Zaczelam sie smiac, a on spojrzal sie na mnie z pytajacym wyrazem twarzy.
- Oj, Zayn. - potargalam mu wlosy.
- O moj boze ! - krzyknl ktos za nami, - Zayn pozwolil ci dotkac wlosy. O boze. - To byl Louis.
Podal mi herbate, a ja sie napilam i polozylam na stoliku.
- Zayn dasz mi jakies ciuchy na przebranie ? - zapytalam.
- Chodz., - chwycil mnie za reke i pociagnal do gory.
Podal mi bokserki i duza czarna koszulke z Nirvany. Zmylam oczy i zeszlam z nim na dol. Na kanpie siedzialo 4 chlopaow.
- Niall, poznaj Tori. Dla ciebie Wiktoria, a Ty poznaj Nialla.
Chlopa w vlond wlosach podszedl do mnie i podal mi reke.
- Milo mi poznac ciebie. Znam twojego brata. - usmiechnal sie i wrocil na swoje miejsce.
Poszlam z Zaynem do kuchni. Nalewal soku, a ja poszlam i objelam go od tylu.
- Skarbie... - przerwalam mu :
- Ej misiek. - odwrocil sie i mnie pocalowal.
- Zayn i Wiki sa razem. - krzyknal Louis ? Wybiegajac z kuchni.
~~~
Chcialabym, aby tak sie stalo, ale bylo calkiem inaczej.
- Zayn ? - zapytalam. Spojrzal sie na mnie. - Jestes swietny, dziekuje, ze mnie obrniles. Gdyby nie ty to.. - glos mi sie zalamal.
- Juz jest dobrze. - usmiechnal sie do mnie.
- Dasz mi jakies ciuchy na przebranie ? - zapytalam.
Jasne, chodz. - wzial mnie za reke i zaprowadzil do gory.
Noe eprowadzil mnie do swojego pokoju, tylko do innego. Na lozku siedzial jakis blondyn.
- Niall to Wiktoria, Wiktorio to jest Niall. -blondyn podszedl do mnie i podal dlon, uscisnelam ja. - Niall, dasz jej jakies ciuchy, bo moje moga byc troche za duze.
Blondyn sie tylko usmiechnal i wszedl do jakiegos pomieszczenia, a po chwili wszedl do pokoju z jakimis ciuchami.
- Mam nadzieje, ze dobre. - powiedzial.
Zayn zaprowadxil mnie do swojej lazienki. Ubralam bokserki, wygladaja jak dopiero kupione wiec jest dobrze. Potem ubralam szare dresy i czarna niebieska bluze. Wyszlam z lazienki, a Zayn dal mi jeszcze swoje skarpetki. Polozylam sie obok niego na lozku.
- Jak bylam w kinie. - zaczelam, ale Zayn mi przerwal.
- Bylas w kinie ? Z Wiktorem ? - zapytal.
- Noe, ze znajomymi ze szkoy. - otworzyl szerzej oczy. - Pozniej ci powiem. No, a wiec siedzialam za toba iwidzialam jak z jakas Emma piszesz sms-y.
- To byl telefon Hazzy i pisakem z taka laska, ktora na noego leci. - zasmial sie.
- Aa... No, a teraz wszyscy sa mi wdzieczni, ze usunelam ze szkoly ta grupke. - powiedzialam, a ten sie zasmial.
Nawet nie zauwazylam, kiedy usnelam.


Dramatycznie, ale fajnie. Dzisiaj moj kolega opowiadal nam suche kawaly. Po chwili zaczelam sie z nich smiac, ze prawie ze smiechu padlam. Tak dziwna ja.
Wiecie co? Ja tu sie mecze pisze rozdzial, a za tydzien mam zakonczenie szkoly, a wy nie mozecie mi napisac tego durnego komentarza tak?
Wiecie co wam powiem? Mam napisanych jeszcze 10 rozdzialow. A weny jak nie wiem co. Wiec jezeli chcecie czesciej dodawane rozdzialy to spinac dupy i komentowac. A moze zrobimy tak. Ja napisze ile minimum komentarzy do kolejnego rozdzialu hmm?
Tamten rozdzial wyswietlilo was 45, a komentarzu 3. Bitch please no!!!!
A jak rozdział ?



9 komentarzy = kolejny rozdział 

sobota, 13 kwietnia 2013

Chapter 6 ♥

Obudziky mbie promienie sloneczne wpadajace przez okno. Otworzylam oczy i zorientowalam sie, ze spie w salonie. Przetarlam oczy, odlozylam ksiazke. Chcialam jeszcze spac. Spojrzalam na zegarek. 12.45. No niezle. Wyciagnelam sie na kanapie. Siegnelam po pilota. Wlaczykam telewizje, Wohoo, leca brzydkie kaczatka. Mogliby mnie tam dac, ale mamy maly problem, a dokladniej - nie mam nikogo na oku. Oj, tam znalazlby sie ktos. Kiedy sie skonczylo, poszlam na gore do swojego pokoju i do lazienki. Wzielam szybki prysznic. Ubralam brazowe leginsy i ciemno zielony duzy sweter. Wlosy zwiazalam w koka Nalozylam okukary i szare skarpetki, no i oczywiscie oje szare getry. Zeszlam na dol. Zrobilam sobie na sniadanie platki z jogurtem wanikiowym. Usiadlam na kanapie, nogi podciagnelam do siebie i zaczelam ogladac Niemozliwe, ale ktos zadzwonil dzwonkiem do drzwi. Odlozylam miske. Wstalam i udalam sie do drzwi. Otworzylam je, a przed nimi stal Zayn i zacieszal.
- Hej, Tori. - usmiechnal sie do mnie.
- Boze, Zayn. Czy ty nie mozesz no nie wiem przychodzic w bardziej odpowiednich godzinach ? - zapytalam sie jeg, nadal go nie wpuszczajac. 
- A co pornole ogladasz ? - zasmial sie.
- A co nie moge ? No i wlasnie mi przeszkadzasz. - powiedzialam.- Ale zaznaj mojego dobrego serca. - powiedzialam i go wpuscilam do srodka. 
Nie czekalam az zdejmie butu, kurtke i co tam jeszcze ma, o nie. Poszlam do salonu usiadlam na kanpie i wzielam sie za jedzenie platkow. Po chwili Zayn dosiadl aie do mnie. 
- W ogole to gdzie twoi rodzice - nie no musiales dowalic cos takiego.
- W delegacji czy gdzies. - odparlam bez enlatuzjazmu.
- A, ok. Co powiesz na to abysmy poszli jutro do kina ? - zapytal.
- Ja i ty ? Sami w kinie ?
- Mhh..
- Nie dzieki, jeszcze mnie zgwalcisz tam. - zasmialam sie.
- Slusznie, ze sie boisz. - poslal mi lobuzerski usmiech.
- Dobra, co robimy teraz co ? - zaytalam sie jego.
- Pokazesz mi swoje zdjecia z dziecinstwa i te nie dawno ? Proszeee. - spojrzal sie na mnie.
- Spoko. - poszlam z nim do mojego pokoju.
Weszlam do garderoby. Stanelam na stolku i wyciagnelam wielkie pudlo z albumami.Zanioslam pudlo do pokoju. Zayn siedzial juz na moim lozku. Polozylam pudlo obok lozka, a sama sie polozylam obok Zayna. Wyjelam album ze zdjeciami z przedszkola.Zayn zaczal sie z nich smiac. Najbardziej ze zdjecia na ktorym mialam dwie kitki,do tego zwiazana rozowymi gumkami, prosta grzywke, rozowa spodnoczke od baletu i rozowe body.Mialam jeszcze biale baletki. Zdjecie niby w porzadku, ale moja mina mowila sama za siebie " Mamo jesli nie zaierzesz mnie stad to siwnyprowadze!". No fakt, nie lubilam baletu, ale chodzilam na niego do 1 klasy gimnazjum.
Kolejny album to ze zdjeciami z ostatnich lat w Polsce, oraz pierwszych dwoch lat w Angli.Zayn zatrzymal se na zdjeci na ktorym mialam zielone buty' biale nakolanniki, czarne krotkie spodenki i zelono-szara koszulke z numerem "2". Trzymalam w rece jakas figurke.
- Co to za figurka ? - zapytal Zayn.
- Nagroda za najlepszego zawodnika meczu. Ale mam wiecej nagrod z koszykowki. - powiedzialam dumna.
- Wow.
Skonczykismy ogladac zdjecia. Nagle do mojegonpokoju wbiegl usmiechniety i ubrany juz Alanek.
- Wiki, jachce na pkac zabaw.- powiedzial i wskoczyl mi na kolana.
- Slonce, ale deszcz pada. - powoedzialam, a on spuscil glowke.
- To chodzmy do kina. Mialas ze mna isc !
- No dorze. To idz na dol i zjedz platki, a ja sie ubiore.
Maly wybiegl z pokoju, a ja usiadlam.
- Zayn, chcesz isc z nami ? - zapytalam.
- Moge isc.
- To poczekaj ja sie przebiore tylko.
Weszkam do garderoiby. W koncu wyjelam czarne rurki, szary duzy sweter i poszlam do lazienki. Unralam sie, uczesalam i nalozylam okukary. Wyszlam z lazienki. Spajowalam do torebki, telefon, portfel i klucze. Zeszlam z Zaynem na dol. Alan stal juz ubrany. Nalozylam buty i kurtke. Wyszlismy. Zayn zaoferowal, ze pojedziemy jego samochodem. Alan usiadl z tylu, a ja z przodu. Dojechalismy do kina. Zayn naciagnal kaptur na glowe. Wiem, ze nie chce, zeby go rozpoznali.Kupilam bilety i poszlismy na bajke. Poczatek filmu, a mi juz sie nudzi.
- Tori, to jest nudne. - powiedzial Zayn.
- Nie no co ty ? Patrz jak ten Max fajnie lata.- powiedzialam z sarkazmem.
- To co robimy ? -zapytal.
Nie odpowiedzialam i wsluchalam sie w film, zasnelam.
- Tori, ej.. - ktos zaczal mnie trzasc.

- Juz koniec filmu ? - zapytalam ziewajac.
- Tak. - zasmial sie Zayn.
Wyszlismy z kina. Zayn zaproponpwal abysmy pojechali do noego. Po jego dlugich namowach zgodzilam sie. Kiedy dojechalismy to, Wow. Otworzyl przed nami drzwi do swojego domu. Wpuscil nas przodem.
- Stary, sluchaj. Liam ci zuzyl caly zel do wlosow. - powiedzial chlopak o bujnych brazowych lokach, wchodzac do holu. - Ummm.., hej. - powiedzial niepewnie, kiedy zobaczyl mnie i Alana.
- Harry, poznaj Tori i jej brata Alana.... - zaczal Zayn.
- Noe bedziemy wam przezkadzac, macie swoje sprawy. - powiedzialam i juz chcialam wyjsc, ale ktos zlapal mnie za nadgarstek. Odwrocilm sie to Zayn.
- Nie bedziecie. Tori to Harry. - zielonooki podszedl do mnie i podal mi reke.
- Czesc. - powiedzialam, aon sie usmoechnal ukazujac doleczki w swoich pokiczkach,ale slodziak.
Sciagnelam kurtke i buty, a potem zrobilam to samo z Alankiem. Zayn zaprowadzil go do pokoji, w ktorym maja ponoc pelno jakis robotow i samochodow zdalnoe sterowanych. Mnie zaprosil do swojego pokoju. Otworzyl przede mna drzwi i przepuscil pierwsza. Jego pokoj byl brazowo-kremowy. Mial batdzo jaskne panele. W pokohu bylo wielkie lozko, a obok, szafki i jakies polki. Przeszlam sie po pokoju, Stanelam przy jednym zdjeciu. Byl nanim z czworka innych chlopakow. Jeden byl mi znany.
- Zayn. - spojrzal sie na mnie i do mnie podszedl. - Ten chlopak w bluzce w paski to Louos ? - zapytalam.
- Mhh, a co z nim nie tak ? - zapytal.
- Eydaje mi sie, ze kumpluje sie z moim bratem. - powiedzialam.
- Nie wiem, Louis pojechal z Niallem i jeszcze jakims kolegm do Irlandii to ci teraz tego niepowiem.
- No, tak. Czyli jednak to Louis, kumpel mojego brata. - stwierdzilam.
-  Itakze, czlonek zespolu One Direction. - zadmial sie Zayn.
- Harry jest tez z toba w zespoke tak ? - zapytalam.
- Tak. - powoedzial.
Usiadlam na jego lozku, a po chwili on dolaczyl sie do mnie.
- Jak myslisz, dadza mi spokuj ci chlopacy w szkole ? - zapytalam.
- No, oczywiscie, a jak nie to wal do mnie to wiesz..- napial swoje miesnie. Walnelam go lekko w ramie, - O nie. - powiedzial i zaczal mnie laskptac.
- Zayn, hahaha, bla, haha, gam,,, przestan. - probpwalam powiedziec.
- Ummm... Zayn ? - uslyszelismy glos za soba.
Zayn sie odwrocil, a w drzwiach stal jakis chlopak.
- O Lima. Cos soe stalo ? - zapytal mulat siadajac na lozku, pi chwili uczynilam to samo.
- Nie, ale przyjechalem z Danielle i chcialem sie spytac zy ogladniesz z nami i Hazza film. - mowil chlopak caly czas sie na mnie patrzac.
- Liam, to jest Tori, moja przyjaciolka. - powedzial Zayn. Przyjaciolka, aww slodko t brzmi.
- Nie wiedzialem. Milo mi Liam. - podszedl do mnie i poda mi reke. Uscisnelam go.
- Dobra, to chodz Tor, odzoemy ogladac.
Zeszlismy na dol. Po drodze Zayn zajrzal do pokoju, w ktorym bawil sie Alan, a on zasnal tam na kanapie. Poszlismy do salonu. Na jednym fotelu siedziala sliczna brazowo wlosa dziewczyna. Miaa bujne loki i bya bardzo chuda. Bpze, jakie ja mam kompleksy.

- Tori, poznaj Danielle, dziewczyne Liama. - zwrocil sie do mnie Zayn. - A ty Danielle poznaj Wiktorie, moja przyjaciolke. - powedzial do dziewczyny.
Dziewczyna qstala i podala mi reke. Uscisnelam je dlon. Po chwili Liam siedzial z Danielle na jednym foteku, na drugim Harry, a ja z Zaynem na kanapie.Wlaczyli  American Pie'. A ponoc ja ogladam pornole. Z reszta. Podczas filmu zauwazylam, ze Loczek caly czas sie mi przyglada. To bylo takie krepujace i dziwne. Odruchowo przysunelam sie do Zayna i wtulilam sie w jego ramie i ogolnie reke prawa. Film dobiegl konca. Odsunelam sie od Zayna, a ten sie do mnie usmiechnal.
- Tori... - zaczal Harry.
- Prawo mowienie 'Tori' naezy tylko do mnie. - przerwal mu Zayn.
- A wiec Wiki, co robisz ? Gdzie pracujez ? - zapytal Harry.
- Ucze sie. - powiedzialam cicho.
Nie bylam co do niego przekonana, wydawal sie taki. Hmmm, no dziwny w pewnym stopniu.
- Wiecie co ? - zaczela Danielle. - Wy sobie pograjcie w Fife, a ja z Wiktoria pojde sobie do gory i porozmawiamy. - usmiechnela sie do mnie przyjaznie.
Wstalam i razem z nia udalam sie do gory. Weszlysmy do pierwszych drzwi. Pokoj byl blekitny. Wydawal sie taki spokojny. Szatynka usiadla na lozku i poklepala miejsce obok siebie. Niepewnie usiadlam.
- Okej, Wiktoria, zauwazylam, ze juz masz zle zdanie o Harrym. - zaczela, a ja sie wysttaszylam.
- N-nie... t-to-to nie-ee t-tak. - zaczelam sie jakac.
- Spokojnie, nie mowie tego zlosliwie. Sama na pozatku nie bylam do niego przekonana, ale jest inny. - powiedziala. - Choc mamy problem. - spohrzala sie na mnie i zaczela myslec. - Chyba wpadlas w oko Harremu. - powiedziala, a ja wytrzeszczylam oczy. - Mozesz buc spokojne, nie zrobi on tego Zaynowi, ale tez nie jest gotowy na staly zwiazek.
- Ile ja sie dowiaduje. - zasmialam sie.
- Kochana, ty na razientylko kumplujesz sie z Zaynem. Gorzej bedzie jak z cala reszta. Uwirz mi. - spojrzala na mnie.
- Okej...
- No dobra, wracajmy do nich. - Schodzac spojrzalam na zegarek.
Kiedy stalysmyw salonie zwrocilam sie do Zayna.
- Zayn ja juz musze isc. Jest po 19, a musze jeszcze wykapac Alana i pouczyc sie troche.
Skinal glowa. Poszedl na gore, a ja tak stalam. Po chwili podszedl do mnie Harry.
- Odwiedzisz nas kiedys jeszcze co ? - zapytal.
- Moze. - odpowiedzialam, a po chwili zszedl Zayn trzymajac za raczke Alanka,
Maluch podbiegl do mnie.
Zayn w samochodzie opowiadal mi kawaly.
- Dobra, Zayn, koniec juz, bo brzuch mnie ze smiechu boli.
- Przy innych jestes niesmiala, ale przy mnie juz taka odwazna, zabawna...
- Bo ci ufam i czuje sie przy tobie dobrze. - usmiechnelam sie do niego.
Dojechalismy do mojego domu. Zayn wjechal na podjazd, boAlan zasnal z tylo. Wyszlam i wzielam malego narece. Zayn ruszyl, no nie do konca. Nie mogl zapakic auta. Wyszedl i trzasnal drzwiami klnac pod nosem.
- Cos sie stalo ? - zapytalam.
- Paliwa nie mam. - powiedzial i ruszyl w kierunku bramki.
- ZAYN ! - krzyknelam za nim i podeszlam do niego blizej. Kiedy bylam blisko powiedzialam. - Nie pozwole wracac ci o tej godzinie. Choc, przespisz sie u mnie. - usmiechnal soe do mnie.
- Tylko zapale ok? - przytaknelam i weszlam do domu.
Zanioslam Alan do pokoju i przebralam go w pidzame. Zeszlam na dol, a Zayn stal juz w holu.
- Czemu nie powiedziales, ze palisz ? - zapytalam wchodzac do kuchni, a on za mna.
- Noe bylo okazji. - stwierdzil i usiadl przy stole.
Wyjelam garnek i wlalam do niego wody. Postawilam na kuchence i wlaczylam. Wyjelam z zamrazalnikamrozone pierogi. Zayn na mbie spojrzal z pytajacym wyrazem twarzy.
- To sa pierogi. Takie Polskie jedzenie. Te sa kupne ( kuzyni nam przywoza czesto ), ale jakchcesz do mogo ci kiedys zrobic. - usmiechnl sie do mnie, a ja zaczelam sie smiac.
- Sliczny masz usmiech i smoech. - powiedxial, a ja sie zaczerwienilam. - No i sliczniewygladasz jak sie rumienisz. - odwrocilam sie do niego tylem i zakrylam twarz rekoma.
- Mozesz juz przestac ?
- Hmmm. no nie wiem. - powiedzial.
- Chcesz wracac cala droge z buta hm ? - odwrocilam sie z powazna mina.
- Bedziesz mnie szantazowac ? - zapytal, a ja podeszlam do niego i wskazujacym palcem dotknelam jego klatke piersiowa.
- Raczej groze. - powiedzialam.
- Tori, ja cie uwielbiam no ! - powiedzial, a ja wsypalam pierogi do gotujacej wody.
- Wiem. - powiedzialam. - A w ogole to ten Harry jest dziwny. - stwierdzilam.
- W czym dokladniej ?
- No.. - usiadlam przed nim na krzesle. - Caly film sie na mnie gapil, a Dan mi powiedziala, ze
- Hazza sie w robie zakochal. Spokojnie powiem mu, zeby sie uspokooil. - przytulilam sie do niego.
- Wielkie dzieki Zayn. - poglaskal mnie po wlosach.
Ziewnelam glosno.
- Komus chce sie spac. - zasmial sie Zayn.
- Tak? Komu ? - zapytalam udajac.
Smialam sie z nim. W konću pierogi sie zrobily. Nalozylam mu i sobie. Podstawilam mu tlerz z widelcem pod nos.Czekalam na jego reakcje. Wzial kawalek. Przyzul polknal i spojrzal na mnie.
- Zajebiste to jest. No to poprosze, zebys mi kiedy zrobila, bo to jest swietne. - powiedzial, a ja w koncu wziela sie za swoja porcje.
Pokazalam Zaynowi lazienke Wiktora, a samanposzlam sie wykapac. Ubralam bokserki i wielka bluzke. Wyszlam, a  Zayn lezal w moim lozku.
- Juz won. Chyba cie pogielo noe spisz ze mna. - powiedzialam, a ten nadal lezal w samych bokserkach pod moim lozkiem.
Nie chcialam sie z nim klocic. Polozylam sie obok niego. Zaczal mi cos spiewac i usnelam.

Spanie razme... Grrr.... Sorki ja po prostu mam miliony skojrzaen.
Jak wam sie podoba rozdzial. Mi on nie przypadl do gusty, ale czasami tak bywa.



środa, 10 kwietnia 2013

Chapter 5 ♥

Budzik obudzil mnie o 6. Zwloklam sie z lozka i poszlam do lazienki. Ubralam czarne rurki, duzy ciemno - zielony sweter. Wlosy zwiazlam w koka i zalozylam okukary. W pokoju spakowalam potrzebne ksiazki do torbki i poszlam do kuchni. Zrobilam snoadanie. Poszlam obudzic Wiktora i Alana. Oboje wstali i zeszli jesc. Potem ubralam Alana. Wiktor zawiozl mnie do szkoly, a Alana do przedszkola. Weszlam do szkoly i jakzwykle spojrzenia pelne wrogosci byly kierowane na mnie. Nic nowego. Poszlamndo swojej szafki. Otworzylam ja i wlozylam kurtke, szalik i czapke. Schowalam pare ksiazek i poszlam pod sale od fizyki. Weszlam do klasy i usiadlam z tylu. Otworzylam swoj brudnopis i zaczelam bazgrac jakies rysunki. Uslyszalam dzwonek i pelno ludzi weszlo do klasy. Usiedli na swoich miejscach. Facet obwiescil, ze mamy kartkowke. Jek klasowy. Tak jakby mi to nie przeszkadzalo, umialam ten rozdzial, a szczegolnie ten temat. Tak jak stawialam napisala wszystko na kartkowce. Kidy wszycy skonczyli, zaczal nowy temat. Notowalam sobie,  z reszta jak zwykle.
Lekcje minely dosc szybko. Po lekcjach poszlam do szafki. W szafcetym razem nie bylo wyzwisk, bylo spokojnie.
Pojechalam na wloski, a potem do szkoly muzycznej. W domu zrobilam lekcje i padlam na lozko. Bylam wykonczona. O boze, Zayn dzwoni.
<RoZmOwA>
- Tak ? - zapytalam.
- Hej, Tori. Co tam ?
- Leze na lozku, mozg mnie boli. - powiedzialam. - A u ciebie jak ?
- Tez jestem wykonczony, ale zyje.
- Zayn, nie wyobrazasz sobie jaka jest trudno fizyka w tym roku. - powiedzialam.
- Mpge sobie wypbrazic. Dla mnie zawsze trudna byla.
*
Tydzien minal szybko. Mamy piatek ostatnia lekcja. Dzwonek. Nareszcie. Wyszlam z klasy i poszlam do szafki. Otworzylam ja. Lezala w srodku kartka. Wyjelam ja i przeczytalam. 'RADZE CI KURWA SIE PRZENIESC, NIE POTRZEBNY NAM ZADEN KUJON. AKBO SIE PRZENOSISZ ALBO POZALUJESZ TEGO DO KONCA ZYCIA'. To co przeczytalam przerazilo mnie. Nigdy tak zle nie bylo. Powstrzymalam lzy. Wybieglam ze szkoly nakladajac po drodze kurtke. Wbieglam do autobusu. W koncu dojechalam na przystanek. Pobieglam do domu i wbieglam trzaskajac drzwiami. Pobieglam do siebie i zamknela sie. Kartke polozylam na biurku i walnelam sie na lozko. Zaczelam plakac.Bala sie ich. Kto wie co oni moga zrobic. A co ja teraz mam zrobic ? Jestem noe zywa. W koncu sie rozebralam z kurtki i przebralam. Ubralam szare dresy sciagane na dole i czarna bluze 'Jack Wills'. Zwiazalam wlosy w koka. Zalozylam okulary i zeszlam na dol. Mike zabral Alana do swojej dziewczyny i mozkiwe, ze beda tam nocowac. Nie mam nic przeciwko, bo w koncu poznalam ja w srode i wydaje sie bardzo w porzadku. Siedzialam tak i w koncu postanowilam upiec ciasto. Zrobilam murzynka z jablkami. Ogladalam film, kiedy nagle zadzwonil dzwonek do drzwi. Poszlam otworzyc, a Zayn sie do mnie usmiechal.
- Ojeju, Zayn. Wchodz. - wskazalam gestem reki aby wszedl. No wiec tez tak zrobil. Zdjal kurtke i buty.- Zapomnialam, ze miales przyjsc. Nie kupilam nic do jedzenia i ...
- No przestan. - przerwal mi. - Przyszedlem, zeby sie zobaczyc z toba, a nie jedzeniem.
- No dobra. To idz usiadz w salonie, a ja wezme cos do picia.
Poszlam do kuchni i najpierw wyjelam ciastonz piekarnika. Polozylam je na blacie, aby troche ostyglo. Nastepnie wzielam dwienszklanki i nalalam do nich soku pomaranczowego. Weszlam do salonu i powiedzialam Zaynowi, ze idziemy do mnie. Szedl za mna. Weszlismyndo mojego pokoju. Rozejrzal sie, a potem usiadl na fotelu. Ja usiadlam na ziemi, opierajac sie o lozko.
- I jak przygotowania na kpnkurs ? - zapytal.
- Zapomnialabym. Musze zrobic zadanie z matematyki i francuskiego. Zajmie mi to chwile ok ? - kiwnal glowa.
Wyjelam z torby zeszyty i polozylam sie na lozku. Zaczelam rozwiazywac zadania. Zayn chodzil i rozgladak sie po moim pokoju.
- Co tonjest ?! - zapytal, a w rece trzymal ta kartke, ktora mialam dzisiaj w szafce. Podbieglam donniego.  Chcialam mu ja wyrwac z reki, ale on ja podniosl wysoko, a fakt faktem jestem od niego nizsza, a wiec nie dosiegnelam.
- Zayn oddaj to. To nie twoj interes. - powiedzialam zla. Podskoczylam wysoko i mu jawtrwalam. Wyrzucikam ja do smietnika.
- Kumpluje sie z toba wiec chce wiedziec. Slucham. - powiedzial.
Nie mialam juz siky udawac. Wtulilam sie w niego. Zaczelam plakac.
Podnisolnmnie i polozyl na lozku, Usiadl obok mnie i glaskal po glowie.
- Nigdy, az do tego poziomu nie bylo. Zawsze tylko wyzwiska i to wszystko, ale niento.
- Spokojnie, wszystko bedzie dobrze. - powiedzial.
- Nie mow tak, bo tak nie bedzie.

- Na pewno bedzie. - powiedzial cicho.
- Nie bedzie ! -krzyknelam i usiadlam. -Nigdy nie bedzie. Ty tez jestes taki jak oni. Tylko, ze ty sie litujesz, zamiast powiedziec mi to wprost !
Spojrzal sie na mnie i wyszedl. Uslyszalam trzask drzwi. Polozylam sie i rozryczalam. Czy to chcialam ? Nie. Witaj Wiktorio, wracamy do czasow, kiedy nik sie do ciebie nie odzywal. Nie mialam na nic sily i zasnelam.
Obudzilam sie. Spojrzalam na zegarek. Wow, 6.15. Poszlam przebrac sie. Ubralam szare leginsy, czerwony sweter i szare trampki. Nalozylam okulary i zwiazalam wlosy w koka. Wzielam portfel i telefon. Wuszlam z domu i udalam sie do Tesco. Bylo zimnonwiec mialam na sobie rowniez czarna kurtke. W Tesco udalam sie na dzial z owocami. Wlozylam ich chyba miliony do koszyka. W koncu musze schudnac. Po kilkunastu mintach udalam sie na dzial z odzywkami, szamponai itp. Wlozylam szampon dla dzieci, mezczyzn i kobiet. Potem odzywke do wlosow. Aha no i Wiktorowi zel do wlosow. Stanelam na palcach i nie moglam dosiegnac. Ej, ale ja nie jestem niska. Mam 170cm wzrostu. Polozylam koszyk. Wzielam naskok i mam. Nie na marne poszly trningi siatkowki. Ciekawe w czym przyda mi sie pilka nozna. Haha, jak bede chciala kogos pobic to go kopne i tadam. Wlozylam zel do koszyka. Odwrocilam sie i przede mna stal Zayn. Spuscilam wzrok i wyminelam go. Zaraz poszlam do kasy. Zaplacilam i wyszlam z wieloma reklamowkami. Opuszczaja budynek juz mnie bolaly rece. Droga do domu nie jest krotka, a autobusu zadnego nie ma. Wracam z buta. Szlam tak kawalek i bam. Rozwalila mi sie reklamowka. Suuuper. Zaczelam zbierac to co mi wypadlo i schowalam do innych. Ide dalej i znowu. No kurde ! Zebralam owoce i znowu je pochowalam. W koncu doszlam do domu, Zamknelam za soba drzwi, a zakupy polozylam w kuchni. Wypajowalam wszystko i poukladalam na swoje miejsca. Poszlam do swojego pokoju. Wzielam ksiazke i zaczelam ja czytac. Pookolo dwoch godzinach, uslyszalam jak ktos wchodzi do domu. To pewnie Wiktor i Alan. Uslyszalam jak ktos wchodzi do mojego pokoju, ale bylam za bardzo zadascynowana ksiazka, zeby spojrzec kto to. Ten ktos tak stal.
- Wiktor idz sobie. Daj mi skonczyc chociaz ksiazke czytac. Jak pisze piosenki, wchodzisz i przeszkadzasz, ja odrabiam lekcje, czytam ksiazki to samo. Czy ja nie moge moec czasu dla siebie ?! - powiedzialam dalej wpatrujac sie w ksiazke.
- Tori... - od razu sie odwrocilam i ujrzalam Zayna.
- Jak ty tu weszles ?! Nienormalny jestes czy co ?! - krzyknelam i wstalam. - Robisz sobie ze mnie jaja, potem wkradasz mi sie do domu. Co nie dlugo mnie gdzies po drodze zgwalcisz czy cos ?!
- Uspokuj sie, bo zachowujesz sie jak idiotka ! - krzyknal na mnie. Wystraszona cofnelam sie dwa kroki do tylu.Zauwazyl, ze sie wystraszylam. Podbiegl do mnie i mnie przytulil. - Przepraszam, nie chcialem krzyknac. - zaczal sie tlumaczyc.
- To ja zaczelam. - odsunelam sie od niego. - Przepraszam, ze tak powiedzialam.
- Nic sie nie stalo. Ale przyszedlem ci cos wyjasnic. - spojrzalam na niegonpytajacym wzrokiem. - Nie kumpluje sie z toba dla jaj. Jeju no lubie cie najnormalniej w swiecie. Co w tym dziwnego ?
- Przepraszam. - powiedzialam cicho.
- Oj, przestan. - usmiechnal sie do mnie. - I chce ci pomoc.
Pokiwalam przeczaco glowa i podeszlam do okna. Jak zwyle padal deszcz. Cudownie co nie ?
- Pohdziemy z tym na policje - powiedzial.
- NIE! Pogprszysz wzystko ! Zmienie szkole.
- O nie, ja ci na to Tori nie pozwole. - powiedzial stanowczo. - Idziemy.
- Gdzie ?
- Na policje.
Na marne byla klotnia, ze nie pojade. Zayn to na mnie wymusil ibwrecz wepchna do swojego samochodu. Nie ozywalam sie do niego cala droge. Dojechalismy nakomende. Wyjal mnie prawie, ze sila. Juz bez oporow weszla na posterunek. Zayn powiedzial cos jakieskobiecie. Po chwilinzawolal nas jakis pokicjant. Weszlam z Zaynem do pomieszczenia. Usiadlam na jednym krzesle, a Zayn na drugim.
- A wiec co sie stalo ? - zapytal policjant. Zayn sporzal na mnie i sam zaczal mowic :
- Dostala kartke z grozba w szkole.
- Wyzywali cie wczesniej ? Dlaczego to robili ? - zapytal sie mbie policjant.
- No, tak. Zdarza sie to coraz czesciej. W szafce mam codziennie pekno kartek z wyzwiskami. Jestem szkolnym kujonem. Ucze sie najlepiej w szkole i tak wyszlo.
- A wiesz kto to ? - spojrzal sie na mnie.
Pokiwalam glowa na tak. Spojrzalam na swoje stopy.
- Mozesz podac ich nazwiska i imiona

Podalam ich nazwiska i imiona. Policjant powiedzial abym przez tydzien nie chodzila do szkoly. Wyszlam z komisariatu razem z Zaynem. Weszlam do jego auta i soe rozolakalam. Kiedy i on wszedl, spojrzal na mnie i zscisnal moja dlon.
- Wszystko bedzie dobrze. - powiedzial.
Po chwili puscil moja dlon i odpalil samochod. Cala droge siedzialam cicho i patrzylam sie w szybe. Zayn podwiozl mnie do domu. Pozegnalam sie z nim. W domu staly juz walizki. No tak Wiktor dzisiaj wyjezdza. Pochwili zobaczylam jego zbiegajacego na dol,
- Ja spadam. Nara siorka. - powiedzial, chwycil walizki i wybiegl z domu.
- Tssa, pa - powiedzialam do siebie.
Zamknelam drzwi i poszlam do salonu. Polozylam sie na kanapie i zaczelam plakac. Nie chcialam wstawac, a po chwili zasnelam.
Obudzil mnie dzwonek doi drzwi Poderwalam sie z kanapy i poszlam je otworzyc, Zayn.
- Hej, nie przeszkadzam ? - zapytal,
- Nie, wchodz. - powiedzialam.
Zayn wszedl, rozebral sie i usiadl ze mna w salonie. Wlaczylam telewizor.
- Jak sie czujesz ? - zapytal mnie.
- Mozemy pomowic o czyms innym hmmm ?
- Okej, a wiec co lubisz robic ? - zapytal.
- W tym momencie chcialabym spac. W sumie to spalam, ale mnie obudziles.
- Przepraszam. - powiedzial.
- Nie no spoko, jakos zyje.
- Tori, pomoglabys mi w jednej sprawie ? - zapytal.
- Mhh.,, - ziewnelam.
- Bo ty jestes dziewczyna no nie ? - spytal.
- Tak mi sie wydaje. ' zasmialam sie.
- A wiec, no, bo ten... - zaczal sie jakac. - podoba mi sie pewna ta, no...
- Dziewczyna ? - zapytalam, bo juz mnie zaczal denerwowac.
- Nno,  no i jak mam jej to wyznac ?
- A jak dlugo sie znacie, jakas wiez miedzy wami... - spojrzalam na niego.
- Poznalem ja w klubie. Potem zaczelismy pisac. No to jest taka znajomosc.
- Hmmm w sumie to ja nie wiem jak ci pomoc, Ja sie jeszcze nie zakochalam, nie mialam chopaka, nie znam sie na tym. - powiedzial, patrzac w telewizor.
- Serio ? A calowalas sie kiedys ? - zapytal sie, a ja spakilam buraka. - Aha, ojej. To slodkie.
- Mhhh, jasne. Ja nawet nie wierze, ze jest na swiecie taka osiba dla mnie. - powiedzialam do niego.
- No to wtedy zostaniesz z kotami, ale to i tak fajnie. - usmiechnal sie do mnie.
- Dzieki, Zayn. To bylo pocieszajace. - powiedzialam i polozylam sie na kanapie.
- Wiesz co ? - zapytal i usiadl obok mnie i spojrzak na mnie. - Jestes w porzadku. Naprawde, ale i tak wiem, ze jeszcze nie poznalem tej prawdziwej Tori. - zasmial sie.
- Masz racje, przed przeprowadzka bylam inna. - zasmialam sie.
- To w jakim miescie mieszkalas ? - zapytal.
- Mieszkalam w Polsce. - powedzialam.
- Serio ?! Masz brytyjski akcent. - stwierdzil.
- Moge mowic w kazdym akcencie. Najlepiej wychodzi mi chyba Polski no wiesz urodzilam sie tam. - zaczelam udawac zamyslona, aon sie zasmial. - A no i jeszcze ,mam  wiele nadprzyrodzonych mocy. Potrafie czytac, a najlepsze to potrafie tabliczke mnozenia. Tak pewnie nienwiesz o czym mowie, ale to zbyt skomplikowane dla ciebie, wiec ci odpuszcze. - zaczelam sie smiac, a on ze mna.
- Tori, iwielbiam cie. - powiedzial Zayn.
- Wiem. - odpowiedzialam mu. - A wlasnie to ide sprawdzic co u Alanka. - powiedzialam i pobieglam do gory.
Maluch ogladal bajki. Zauwazylam, ze drzwi od mojego pokoju saotwarte. Weszlam i patrze, a tam Zayn szpera w moich ksiazkach.
- Czy ja ma ci wytatuowac na czole, ze nie wchodzisz do mojego pokoju bez pukabia !
- W sumie to nie chce. Czytalas te ksiazki ? - zapytal.
- No tak. Niektore nawet po dwa razy. - powiedzialam i polorzylam sie na lozku.
Po chwili dolaczyl do mnie Zayn.
- Jestes jedyna osoba, ktorej zaufalam tutaj w Londynie.
- Ale mnie pocieszylas. - odparl bez entuzjazmu. - Ale tak serio to sie ciesze. - dodal po chwili.
- Mozesz byc zaszczycony. Naprawde Zayn, ufam tobie. Znam cie tydzien, a ufam. Wiesz zwykle to bylo nieosiagalne, a tu nagle... - nie moglam dokaczyc, bo mi przerwal.
- Super, przystojny i seksowanu chlopak wpada na ciebie i bam. Tadam. - prawie krzyknal.
- Alez jaki skromny. - dodalam sarkastycznie.
 - No ba.
Rozmawialam jeszcze dlugo z Zaynem, ale w koncu o 19 poszedl sbie. Za to ja wykapalam Alanka, potem go uspilam. Sama poszlam czytac ksiazke na kanpie w salonie i zasnelam w ciuchach.


Co raz fajniej no nie ? Mi sie tak wydaje. Nie wiem jak wam.
Zrozumcie mnie za zle rozdzialy, ale 26 kwietnia mam koniec roku, a potem tylko 11 dni i matura. Malo no nie? Ale sprobuje was nie zawiesc.
Dziekuje za dwie nominacje. Nie dlugo pojawi sie to na blogu, ale na razie nie mam czasu. Moze w niedziele.
To na tyle.
Jak cos pytajcie w zakladce pytania...



Zostaw po sobie znak ( czyt. komentarz) !