poniedziałek, 30 września 2013

Chapter 57 ♥

*Dwa dni pozniej*

Jest 20, a my z Harrym lezymy na kanapie. Co chwike mnie caluje, a ja sie smieje. Poszlam na chwile do gory po telefon. Stanelam w pokoju i poczulam jak lapia mnie szkurcze. Zaczelo co raz bardziej bokec.
- Harry - zawolalam spokojnie.
- Tak skarbie? - zapytal.
- Chodz tu! - krzyknelam.
- Ale fajny moment leci!
- Harry, ja chyba rodze, , a ty pieprzysz o filmie?! - wrzasnelam, a po chwili on pojawil sie przy mnie.
Mialam juz lzy w oczach i usiadlam na lozku. Probowalam unormowac oddech.
- Co sie dzieje?! - zapytal wystraszony.
- Mam skurcze - powiedzialam szybko placzac.
- Ale dopiero za 20 dni jesr termin.
- To powiedz to im, a nie mi! - wrzasnelam na niego i zgielam sie, bo zabolalo mocniej.
- Jedziemy do szpitala.
Wzial torbe, a mnie pod reke. Powoli zszedl ze mna na dol. Wzial klucze, a mi pomogl nalozyc buty. Zamknal drzwi i prowadzil mnie do samochodu. Polozyl na tylnym siedzeniu, a sam usiadl z przodu. Odwrocil sie i spojrzal ze wspolczuciem na mnie. Odpalil auto, a ja tylko jeczalam. Tontak bardzo bolalo. Zadzwonil telefon Harrego.
- To Paul - powiedzial do mnie i szybo odebral. - Paul, Daga rodzi, jade do szpitala, nie mam czasu - i sie rozlczyl.
- Zadzwon do moich rodzicow i im powiedz - powiedzialam szybko, bo skurcze lapaly mnie co raz szybciej.
- Juz dzwonie - wybral numer do mojej mamy. - Mamo? - tak mowi tak do niej. - Dagama skurcze, jedziemy na pogotowie. Tak juz - podal mi telefon.
- Kochanie trzymaj sie, sprobujemy byc jutro - powiedziala.
- Dziekuje - powiedzialam, a po chwili glosno jeknelam, gdyz bol nie dawal za wygrana. Oddalam mu telefon, a on zadzwonil do swoich rodzicow
Po 30 minutach meki dojechalismy. Pomogl mi wyjsc. Moja lekarka stala juz przy drzwiach z pielegniarka i wozkiem, aby mnie przewiesc. Harry posadzil mnie na nim.  Pojechalismy na sale, gdzie przebrali mnie w pizame szpitalna i polozyli na lozku. Lekarka mnie zbadala.
- To jeszcze troche potrwa, bo rozwarcie nie jest jeszcze wystarczajace - powiedziala.
Harry przez caly ten czas siedzial przy mnie. Calowal mnie po rece, a ja plakalam, bo to strasznie bolalo. Nagle zesztywnialam, poczulam ciecz wydostajaca sie ze mnie.
- Co sie stalo? - zapytal wystraszony Harry.
- Wody mi chyba odeszly - powiedzialam.
Po chwili przyszla lekarka.
- No to zaczynamy.
Rozszerzyli mi szeroko nogi i podniesli do pozycji prawie siedzacej. Harry zlapal mnie za reke.
- Przyj - uslyszalam i zaczenalam wykonywac to, przy czym strasznie krzyczalam. Bol byl nie do opisania. Kiedy uslyszalam placz dziecka ucieszylam sie, ale jeszcze jedno. Po 3 godzinach walki dwojka dzieci przyszla na swiat.
Opadlam wyczerpana z sil, a Harry pocalowal mnie w czolo.
- Kocham cie. Jestes najsilniejsza kobieta na swiecie - poclowal mnie w usta.
Przyszla lekarka i usiadla na krzeselku obok Harrego.
- A wiec dziewczynki sa zdrowe, ale maja jeszcze pare badan - usmiechnela sie do nas, a ja odetchnelam z ulga. - A wiec, imiona i nazwisko pierwszej - powiedziala.
- Darcey Sylwia Styles - powiedzialam.
- A wlasnie. Gratulacje i szczescia na nowej drodze zycia - usmiechnela sie do nas. - A teraz nie przedluzajac druga dziewczynka.
- Carly Amelia Styles - powiedzial Harry.
- Dziekuje - powiedziala i wyszla.
Po chwili do sali weszly pilegniarki z dziecmi na rekach i kiedy podala mi obie rozplakalam sie byly sliczne.
- Z ciemnymi wloskami to ta pierwsza - zaczela pielegniarka. - Blizniaki dwojajowe. Z tego co widze pierwsza bedzie podobna do ojca, a druga do matki. Jakby sie cos dzialo to ptosze dzwonic.
Wyszly, a ja jak i Harry plakalismy. Podalam mu Darcy te o ciemnych wloskach. Delikatnie dotknelam policzka malej, a ona poruszyla raczka. Byla taka malutka i slodka. Harry podal mi obie i zrobil nam zdjecie dodjac nantwittera. Moje 3 szczescia. Darcy ma brazowe wloski, a Carly jasniejsze. Kocham je - tak wlasnie podpisal zdjecie. Nagle jego telefon zadzwonil. Wyszedl z sali, a weszla pilegniarka. Polozyla dzieci znowu do tych mini lozeczek i powiedziala, ze musi je zawiezc na sle noworodkow. Tak tez zrobila. Po chqili wszedl Harry. Powiedzial, ze dzwonili chlopacy i jutro przyjda.
- Wyspij sie. Jestes zmeczona - powiedzial.
- A ty? - zapytalam.
- Ja tu zostanę, spij.
Polozylammsie wygodnie i po paru minutach zasnelam.
Obudzilam sie przed 7. Harry siedzial usmiechniety. Pocalowal mnię w czolo. Weszła pilegniarka i powiedziala, ze musze nakarmic dzieci. Ojej. Po chwili Carly byla u mnie na recach, a ja karmilam ja piersia. Troche szczypalo na poczatku. Potem nakarmilam Darcy. Bylam z siebie dumna. Zabrali je, bo zaraz mieli przyjsc rodzice Harrego. I tak bylo po chwili mama, tata i ojczym Harrego byli u mnie w sali.
- Kochanie, jak sie czujesz? - zapytala przejeta.
- Jest dobrze - usmiechnelam sie.
-  A jak maluchy? - spytala.
Ubralam rozowy szlafrok i wyszlam z nimi na kprytarz. Podeszlismy do szyby.
- Widzisz mamo te tutaj z boku - wskazalam. - Brazowe wloski ma Darcy, urodzila sie 10 minut po polnocy, a Carly w jasnych wloskach, o 1.45. Harry przytulil mnie mocniej do siebie.
- Jestem babcia. A one sa takie sliczne - powiedziala wzruszona. Po chwili uslyszalam glos Louisa.
- Tam jest - odwrocilam sie, a cale 1D plis Dan i Tori szly w naszym kierunku.
 Dan z Tori mnie przytulily, a ja wskazalam im dziewczynki.
- Ale piekne - zachwycila sieDanielle.
- A jak maja na imie? - zapytala Tori.
- W ciemnych wloskach jest Darcy urodzilam ja 0.10, a w jasnych wloskach to Carly ja urodzilam o 1.45 - usmiechnelam sie, a Harry mnie przytulil. Potem pocalowal w policzek.
- To trzymaj sie - powiedzieli i poszli wraz z rodzicami Harrego.
Poszlam z nim do sali, a po chwili mialam narekach Darcy, a Harry Carly. Harry dodal zdjecie najpierw Carly, a potem Darcy na tt. Po chwili przyszli moi rodzice wraz z Paulinka. Mama sie poplakala.
- Ale one sa cudowne. A ty jak sie skarbie czujesz? - zpytala.
- Juz jest dobrze - usmiechnelam sie do niej.
- Jestem z ciebie dumna. Dalas sobie rade - scisnela moja reke.
Po chwili mama wziela ode mnie Darcy.
Posiedzieli z 30 minut, a potem poszli. Z Harrymnzajmowalismy sie dziecmi. Karmilam je, przebieralam. Musialam sie nauczyc to robic, a jutro wychodze ze szpitala. Bylam najszczesliwsza osoba na ziemii wtym momencie.

2 komentarze:

  1. O boże, boże, boże!
    Darcy i Carly już się urodziły!
    Świetny rozdział naprawdę :)
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny !
    Mamy 2 nowe bohaterki :P
    Słodziutko <3
    Weny ;*
    http://opowiadanie-1d-lilly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń