Popadam w paranoję. Och, niech mój marny żywot się już skończy... nie mam dla kogo żyć, chłopcy nie tęskniliby, fanów mam mało, rodzice... mają mnie w dupie, więc im to tak wisi. Na co czekać? Aż rycerz w złotej zbroi przyjedzie po mnie na białym koniu... przyjechał, ale go odrzuciłam.
*LOUIS*
Siedzieliśmy w pokoju gier z puszką piwa w ręku i rozmawialiśmy. Znaczy się oni rozmawiali, ja byłem myślami daleko stąd. Nie okłamuj się Tomlinson, myślałeś o niej. - odezwał się mini Louis w mojej głowie.
- Lou , co tam u Elenour - spytał Harry.
- U jakiej Elenour... A tak, chyba dobrze - mruknąłem.
- Pokłóciliście się? Co jest stary, od kilku dni chodzisz jak na jakichś prochach
- Nie. Wszystko ok. Pójdę się przejść - rzuciłem na odchodne.
Nie wiedziałem gdzie pójść. Było już ciemno, ulicę oświetlały jedynie latarnie. Zdecydowałem udać się do jakiegoś klubu. Dzisiaj miałem zamiar zapić smutki w alkoholu.
*ANASTASIA*
Chodziłam po Londynie bez celu. Mijali mnie różni zabiegani ludzie. Śpieszyli się do domów, do pracy, bez znaczenia gdzie, ale mieli jakiś cel. Ja nie - zaśmiałam się duchu i szłam dalej.
Mijały godziny, słońce chowało się za horyzontem. Z nieba zaczęły spadać duże krople wody. Jak pada deszcz mówi się, że anioły płaczą. Zresztą różne rzeczy się mówi. Mój telefon zaczął dzwonić. Przeczytałam napis: " Paul" i wyłączyłam telefon.
Moja włóczęga dobiegła końca. Dotarłam do jakiegoś klubu. Weszłam do środka i usiadłam przy barze. Zamówiłam drinka i jednym ruchem go wypiłam. Zrobiłam tak jeszcze kilka razy i poszłam na parkiet. W oczy rzucił mi się Louis z jakąś dziewczyną. Całował ją. Coś zakuło mnie w sercu.
********
Przygnębiony menadżer zespołu siedział na szpitalnym korytarzu i czekał na werdykt. Operacja Anastasi dłużyła się niemiłosiernie. W głowie Paula kumulowało się mnóstwo pytań, na które nie potrafił odpowiedzieć. Zastanawiał się co było powodem wypadku, dlaczego chłopcy tak bardzo nie lubili nastolatki. Powinni choć w kilku procentach się akceptować. Przecież są teraz jedną rodziną.
Na korytarz wyszedł lekarz prowadzący. Powiedział chrapliwym głosem:
- Jest silna, przeżyje.
*ANASTASIA*
Wszystko jest tu białe. Meble, kolor ścian, drzwi... Wszyscy ubrani są tu na biało, tylko ja na szaro. Usłyszałam jak ktoś woła moje imię, a zza ściany wyłania się... anioł. Czy ja jestem w niebie?
- Choć ze mną - rzekł anioł i podał mi rękę, którą złapałam. Jego dotyk był kojący, nigdy nie dotykałam czegoś tak delikatnego.
Weszłam do kolejnego jasnego pomieszczenia.
- Kim jesteś? - zapytałam.
- Jestem twoim aniołem stróżem.
- Czy ja jestem w niebie?
- Oj nie kochana, daleko Ci jeszcze do nieba. Czemu chciałaś odebrać sobie to co najcenniejsze?
- Ja... nie wiem
- Gdybyś poprosiła o pomoc, ktoś pomógł, by Ci.
- Krzyczałam, nieustannie. A wy u góry mieliście ze mnie niezły ubaw.
- Najwidoczniej, krzyczałaś za cicho.
- Co ze mną teraz będzie?
- To już zależy, tylko i wyłącznie od Ciebie.
Z całych sił próbowałam otworzyć oczy. Na reszcie mi się udało. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i uznałam, że wolałabym jeszcze spać. W sali było pełno balonów, pluszowych misiów i kartek z napisem: " Wracaj do zdrowia ", a do tego na krzesłach, koło mojego łóżka szpitalnego siedzieli: Zayn, Harry, Niall, Paul i ... Louis. Z niedowierzaniem wpatrywałam się w każdego z nich. Najpierw głos zabrał Zayn.
- Anastasio... tak mi przykro, przepraszam, przepraszam za wszystko. Przez ten czas nie chciałem otworzyć oczu, ta sytuacja dopiero pokazała mi wszystko. Zrozumiem jeśli mi nie wybaczysz - powiedział ze skruchą w głosie. Zamurowało mnie.
- Wybaczysz nam? Proszę... - zapytał Niall. Ja tylko spojrzałam w inną stronę, bo nie umiałam nic powiedzieć. Zaczęłam kaszleć.
- Pójdę po lekarza - powiedział Paul.
*************************
Był już środek nocy. Anastasia postanowiła już, że wyjedzie. Wzięła dwie kartki na jednej napisała do Louisa, a na drugiej dla wszystkich.
Kochany Louisie!
Chcę Ci powiedzieć, że bardzo Cię kocham.
Muszę zniknąć z waszego, twojego życia.
Tak będzie lepiej. Ja jestem tylko kulą u nogi. Jestem jak piąte koło u wozu.
Z dnia na dzień umieram. Boli mnie, to że nie mogę poczuć Twoich ust,
nie słyszę twojego melodyjnego śmiechu. A wiesz co najbardziej boli?
To że Cie kocham. Ta miłość mnie zabija. Wypala we mnie wielką dziurę.
Zapamiętaj: "Kocham cię i będę kochała aż do śmierci, a jeśli jest potem jakieś życie, wtedy też będę cię kochała." ( cytat z Darów anioła)
Na zawsze twoja Anastasia
Drodzy chłopcy!
Już dawno Wam wybaczyłam. Muszę odejść.
Mam już dość wszystkiego. Może kiedyś się jeszcze spotkamy.
Kto wie? Niech szczęście Was nie opuszcza.
Życie jest jedno, nie zmarnujcie go.
To najcenniejszy dar jaki było nam otrzymać.
Żegnajcie.
Anastasia
Zostawiła listy na łóżku. Odłączyła aparaturę i różne kabelki, po czym poszła w świat.
Od tego czasu słuch o Anastasi zaginął. To musiało się tak skończyć, to bajka bez happy endu.
Może kiedyś jeszcze Louis i Anastasia znajdą szczęście? Najwidoczniej nie mogli być razem nie było to im pisane.
Miłość kobiety uczyni z mężczyzny anioła, miłość zaś mężczyzny - uczyni z niej męczennicę. - Oscar Wilde
HEJ kochane! Przepraszam za długą nieobecność. Nie wiem czy są jakieś błędy, bo ich nie sprawdzałam. Proszę o komentarze. Zapraszam do mnie: http://lond-it-does-not-mean-forever-1d.blogspot.com/
Z kim następny imagin?
♥ *-;
xx
Boziu! Smutne, ale Zajebiste!
OdpowiedzUsuńMasz racje nie mogą być tylko szczęśliwe zakończenia.
Lou całował się z inną :(
Próba samobójcza Anastasi :(
Tak się zastanawiamy, czy może jakby nie odeszła porozmawiałaby z Lou i coś by się zmieniło...
Świetny imagin ;)
Hmmm... Może następny z Zaynem? hihi. Wybierz sama my czekamy z niecierpliwością.
Imagin świetny! Szkoda, że nie było szczęśliwego zakończenia, ale tak też jest swietnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!