sobota, 28 grudnia 2013

Twenty seven ' Liam'

- Mamo! - jęknęłam zdenerwowana.
- Meg, zrozum mnie. - powiedziała błagalnie moja mama.
- Jasne! Jak zawsze jestem na drugim, a nawet trzecim planie!
- Obiecuję, że zdążymy z ojcem wrócić na wigilię. To wszystko robimy, żebyś mogła żyć jak najlepiej.
- Dobra wymówka, praca jest ważniejsza ode mnie! - krzyknęłam i pobiegłam do swojego pokoju. Kasa i praca się dla nich liczy. A ja to co? Pies? A może zabawka?
  Wyciągnęłam z pod łóżka mój pamiętnik i zaczęłam pisać.
                                                         Drogi pamiętniku!
     Jestem na nich wściekła! Mam ochotę coś rozwalić. Wielcy biznesmeni, liczy się dla nich tylko kasa. Mnie mają w dupie.  Och, przyjacielu jak ja bym chciała, żebyśmy spędzili święta razem. Obiecali, że uda im się przyjechać na wigilię. Kłamcy. Ile razy mi coś obiecywali, myślą że dadzą mi kasę i jakiś gadżet i będą mięli mnie z głowy. Czy ja proszę o tak wiele? To tylko jebane święta z rodziną! Inni nie muszą o tym marzyć. Czy coś ze mną nie tak? Proszę, powiedz mi mój kochany pamiętniczku.
 Rozjaśnij mój umysł, błagam.

  Odetchnęłam i włożyłam pamiętnik na swoje miejsce. Zostały trzy dni do świąt. Do szkoły nie muszę już iść. Może opowiem wam coś o mnie. Jestem Meggan, mam 17 lat i wypchanych po pęczki kasą rodziców. Jestem w szkolnej elicie i mam chłopaka Josha. W liceum, do którego uczęszczam liczy się wygląd i stan konta. Każdy z elity jest fałszywy, ja też. Moja opinia to: wredna suka, z którą nie warto zadzierać. Nikt nie wiem jak jestem naprawdę. Ja też, tego nie wiem.
    Dwa dni do wigilii.
- Kotek, uśmiechnij się. - mruknął do mnie Josh.
- Josh... Oni znowu mnie zlali. Pewnie pojadą do jakiegoś super spa, a ja będę sama jak palec w wigilię.
- O widzisz. Weźmiemy z nich przykład i my też pojedziemy gdzieś.
- Porąbało Cię? - oburzyłam się.
- Moich rodziców też nie będzie. To pojedziemy gdzieś. Nie daj się prosić. - zrobił słodkie oczka.
- Och, no dobrze... - odparłam zrezygnowana.

   Zrealizowaliśmy plan Josha i wybraliśmy się do ekskluzywnego hotelu. Teraz mieliśmy iść na kolację do restauracji. Ubrałam szykowną granatową sukienkę. Spojrzałam na mojego chłopaka, miał na sobie
białą koszulę, a na to narzuconą marynarkę, a do tego ta jego piękna buźka. Był przystojny.
Zeszliśmy razem do lokalu i usiedliśmy do wyznaczonego przez kelnera stolika.
W oczy rzucały się liczne świąteczne ozdoby i obrazy. Beżowe ściany idealnie pasowały do otoczenia.
Zamówiliśmy kilka wigilijnych potraw i zajadaliśmy się nimi w ciszy, komentując czasem ich smak.
Naglę zadzwonił jego telefon.
- Moja mama, wyjdę odebrać. - powiedział i opuścił pomieszczenie. Westchnęłam i udałam się do łazienki.
Poczułam, że w coś lub kogoś uderzyłam. Spojrzałam w górę i zatopiłam się w ciemno brązowych tęczówkach tajemniczego przystojniaka.
- Przepraszam, nie zauważyłam Cię. - mruknęłam zawstydzona.
- Nie, to ja przepraszam. - zdenerwowany spojrzał w górę. Zainteresowana spojrzałam na sufit. Okazało się, że nad nami wisi jemioła.
- Przypadek? Ja nie sądzę. - na jego twarzy zagościł nonszalancki uśmieszek. Pewny siebie, lubię takich - pomyślałam. W moim brzuchu zrodziło się dziwne uczucie.
- Przypadek... Ciekawe...
- Masz mój numer. Zadzwoń. - podał mi świstek papieru i zniknął z mojego pola widzenia. Minęło kilka minut zanim  doszłam do siebie i ruszyłam do naszego stolika.
Nawet nie zauważyłam kiedy wrócił Josh.
- Było pyszne. Wracamy? - jego głos wyrwał mnie z innego świata. Ze świata, w którym jest przystojny nieznajomy.
- Ach, tak oczywiście. -odparłam zmieszana. Mój chłopak zapłacił za posiłek i udaliśmy się do pokoju.
Josh zaczął mnie namiętnie całować i zjeżdżał coraz niżej. Nie miałam w tej chwili ochoty na bliższy stosunek z nim i powiedziałam, mu żeby przestał.
- Oj, kotek.... - mruknął.
- Nie mam ochoty. Jestem zmęczona.
- Ha, dobra wymówka. Wydaje mi się, czy ty mnie naprawdę nie kochasz?
- Kocham cię, ale... - nie dał mi skończyć.
- A więc w czym problem? - naciskał na mnie.
- Powiedziałam już. - podniosłam głos.
- Jak chcesz. - powiedział i wyszedł z pokoju. Nie miałam zamiaru za nim iść i rzuciłam się na łóżko. Wyjęłam z torebki karteczkę z numerem tamtego chłopaka i czytałam co jest na niej napisane: "Liam *** *** *** zadzwoń (:. ". Uśmiechnęłam się do siebie i zastanawiałam się czy zadzwonić do niego.
Przypomniało mi się, że dzisiaj wigilia.

      Od czasu tego wyjazdu oddaliliśmy się od siebie z Joshem. Teraz siedzę na ganku mojego domu w kurtce i z gorącą czekoladą w dłoniach. Dochodziła godzina 21, a ich dalej nie było. Mieli skończyć dzisiaj wcześniej. Zdenerwowana weszłam do domu. Rozebrałam się i pobiegłam do swojego pokoju.
     Obudziłam się wcześnie rano. Dzisiaj sylwester. Poszłam pod prysznic, a następnie wyszłam na zakupy z Jess. Musiałam kupić sobie jakąś sukienkę na dzisiaj.
- Wiesz, bo Josh... - zaczęła.
- Co? - zapytałam.
- A no masz fajnego chłopaka. - powiedziała i uśmiechnęła się sztucznie.
Po zakupach poszłam do domu przyszykować się na imprezę. Gotowa wyszłam do domu Kim.
To co na miejscu zobaczyłam przyprawiło mnie o wymioty. Mój chłopak, to znaczy były chłopak całował się z tą szmatą Izzy. Nie było mi smutno, byłam wściekła. Odkryłam, że wszyscy to kłamliwe świnie. Nie zamierzam spędzić sylwestra w jego towarzystwie. Powoli ruszyłam przed siebie. Wyjęłam z torebki telefon. Noc jeszcze młoda.
Może zadzwonię do tego chłopaka.... Czemu nie - jak pomyślałam tak zrobiłam.
- Tak słucham? - zapytał chłopak.
- Hej... Pamiętasz jak dałeś mi numer w hotelu? Dziewczyna pod jemiołą?
- O to ty. Myślałem, że już nie zadzwonisz. - zaśmiał się. Wyobraziłam sobie ten nonszalancki uśmiech na jego pięknej twarzy. Boże, o czym ja myślę?
- Co dzisiaj robisz? - zapytał.
- Och, moje plany runęły w gruzach. A ty?
- O... To może wybierzemy się razem na jakąś imprezę? Zapomniałem się przedstawić. Jestem Liam. A ty?
- Jasne! Jestem Meggan, Meg.
- Przyjadę po ciebie. Gdzie jesteś?
- Ouu... Sama nie wiem. Spotkajmy się pod jakimś klubem.
- Niech ci będzie. Czekam pod **********
- Do zobaczenia!
Powiedziałam i ruszyłam cała w skowronkach do klubu.
Na imprezie poznałam się bliżej z Liamem. O północy stało się coś magicznego. Tak, ten pocałunek był magiczny. Zakochałam się w nim, teraz to już wiem.
Kto by pomyślał, że głupi wyjazd sprawił, że znalazłam sobie męża. Właściwie to powinnam podziękować Joshowi i rodzicom.
- Mamo! Poznaliście się pod jemiołą. Jakie to romantyczne. - powiedziała piskliwym głosikiem Katy. Moja 11 letnia córka. Po dwóch latach Liam mi się oświadczył, później wzięliśmy ślub, a później na świat przyszła Katy, po niej Bryan i Jackob.
Poznaliście właśnie moją bajkę.


Imagin na zakończenie świąt♥ Liczę na komentarze ♥ Zapraszam do mnie : http://lond-it-does-not-mean-forever-1d.blogspot.com/
  

2 komentarze:

  1. Jeśli lubisz dobry dramat z nutką sensacji to mam coś co powinno Cię zainteresować.: )
    Blog opowiada o bardzo zawiłym i namiętnym uczuciu.
    Dwójka młodych istot pała do siebie niezwykłym uczuciem...
    Odkrywają to w najgorszym momencie.
    Jade i Harry nie są zwykli.
    Ich rodziny u przyjaciele też nie są.
    Wszyscy żyją w pułapce.
    Ciekawe za jaką cenę sie z niej wydostaną...
    http://he-is-my-guardian-angel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń