-Coś się stało ? - spytałam.
-Nie ... znaczy tak ... sam nie wiem.
-A mogę jakoś ci pomóc ?
-Chyba nie. To jest jakaś wewnętrzna blokada.
Pokiwałam głową. Wrócił do swojego zajęcia, mianowicie zapisywania czegoś w zeszycie. Wstałam, przeszłam się w okół fontanny i uzbierałam prześliczny bukiecik z liści wijących się po parku. Wróciłam na ławkę. Chłopak dalej na niej siedział i bazgrał coś na kartkach. Widziałam wiele plam oznaczających nerwowe bazgranie. Przyjrzałam się uważniej treści. To był tekst piosenki. I to całkiem dobry. Mój sąsiad nucił pod nosem jakąś melodię, co jakiś czas mrucząc tekst z notesu. Nagle przyłączyłam się do niego. Spojrzał w moją stronę zdziwiony. A ja tylko uśmiechnęłam się jak najładniej umiałam.
-Jednak chyba możesz mi pomóc - podał mi kartki.
Przeczytałam słowa po cichu i doszłam do wniosku, że nie widzę tu potrzeby mojej pomocy, więc oddałam papier właścicielowi.
-Co sądzisz - mruknął.
-Bardzo fajny tekst. Tylko zamiast
"Written on these walls are the dream, that I can't say.
Leave cage open, but my heart is inside stay."
Zamieniłabym na
"Written on these walls are the colours, that I can't change
Leave my heart open, but stays right here in it's cage."
Postukał długopisem w zeszyt i zapisał to co powiedziałam. Speszyłam się. Siedzieliśmy tak jeszcze z godzinę, może dwie. Nie liczyłam czasu. Razem przerobiliśmy jeszcze refren. Pożegnaliśmy się i każde z nas ruszyło szczęśliwe w swoją drogę. On jak mniemam z tekstu piosenki a ja z powodu tego, że komuś pomogłam. Wróciłam do domu. Zdjęłam buty a zebrany bukiet wstawiłam do wazoniku w dużym pokoju.
-Już wróciłaś ? -krzyknęła mama z kuchni.
-Tak.
-I jak ? - uśmiechnięta weszła do pokoju.
-Co jak ? - zdziwiłam się.
-No co jak ? Bo raczej nie chodzisz do parku tylko się przewietrzyć. Znalazłaś kogoś ? - zaśmiała się.
-Mamo ! Przecież wiesz, że to było moje żałosne i patetyczne marzenie z dzieciństwa. Poznać mojego przyszłego męża w parku.
-Oj, przecież wiesz, że żartowałam. Chodziło mi o spacer. Umysł przewietrzony ?
-A żebyś wiedziała.
Przez następny tydzień nie spotkałam tajemniczego i zakapturzonego chłopaka. Na urodzinach kuzynki złapałam grypę i przez kolejne dni zalegiwałam trupem na łóżku w salonie. Włączyłam MTV i słuchałam muzyki. Leciała moja ukochana piosenka Imagine Dragons "It's time". Kiedy się skończyła nie miałam siły sięgnąć po pilota więc przez następne półgodziny słuchałam muzyki. Nagle na ekranie pojawiła się prezenterka.
-A teraz przed państwem One Direction z nowym hitem "Story of my life".
Nigdy nie byłam ich fanką ale ze zwykłego lenistwa nie chciało mi się przełączać. Wsłuchałam się w tekst i kiedy ciemny blondyn w białym sweterku zaczął śpiewać to co wymyśliłam tam na ławce w parku olśniło mnie. To musiał być któryś z tych chłopaków. Hmmm .... nawet nieźle im to wyszło. Po oficjalnym teledysku był wywiad z zespołem.
-Kto napisał tę piosenkę ?
-Nasi producenci i oczywiście my sami ale była jeszcze jedna osoba - wyznał blondyn.
-Tak. Niesamowicie nam pomogła - dodał mulat.
-A zdradzicie kim była ta osoba ? - dociekała prezenterka.
-Na razie to pozostanie tajemnicą - odparł loczek.
-No nic. Tymczasowo jesteśmy w niewiedzy ale cieszymy się z cudownej piosenki, która już zawładnęła listami przebojów.
Mamo ! Napisałam piosenkę. I to nie dla byle kogo. Dla One Direction. Byłam z siebie dumna. I z tą dumą ... usnęłam ze zmęczenia.
~~~~~~~~~
Siemanko. Przepraszam, że tak długo nie dodawałam ale nie miałam weny. Jak wam się podoba ? Proszę o szczere opinię. A mam takie pytanie nie na temat. Czy są tu może jakieś Janoskianator ?
Buźki, pozdrówki i weny ;*
Vicky ;)
świetny rozdział, pięknie piszesz, czekam nn
OdpowiedzUsuńZnakomity! Życzę Ci wesołych świąt!
OdpowiedzUsuń