Obudzilam sie rano, a obok mnie siedzialy dziewczyny i rozmawialy o czyms. Przeciagnelam sie, ale poczulam bol na ramionach w okolocy brzucha i na nadgarstkach. Skrzywilam sie na samoprzypomnienie tego. Daga podala mi szare leginsy i czarna bluze, ktora zakryje wszyatkie siniaki. Usmiechnelam aie blado i przebralam. Chcialam isc jak najszybciej do domu. Zeszlysmy z dziewczynami o pietro nizej. Chxialam stanac juz na pierwszym schodku, ale poczulam xzyjas reke na nadgarstku. Syknelam i sie cofnelam o trzy kroki. To byl Zayn.
- Czemu nie spalas ze mna? - zapytal i podszedl do mnie.
- Odejdz - powiedzialam slabo.
- Co? Dlaczego? - zapytal znowu podchodzac blizej.
Nagle pociagnal go do tylu Harry, a ja zeszlam szybko na dol. Wybieglam z ich domu i po chwili Danielle wyszla i wziela mnie do samochodu. Odwiozla do domu.
*Zayn*
- Harry o co ci chodzi - zapytalem. - Powalilo cie?!
- Mnie?
- A kto tu jest idiota?
- Ty - odpowiedzial. - Nie paietasz co?
- Ale co mam pamietac?! - zapytalem wkurzony.
- Wczoraj gdyby nie ja Liam i Dan to bya chyba pobil Tori.
- CO?! - wrzasnalem na caly dom.
- W nocy z Daga jak zasnela to smarowalismy jej ramiona, nadgarstki i brzuch. Wszyatko w siniakach.
Zamarlem jak to uslyszalem. O boze. Co ja narobilem? Ja, ja nie zasluguje na nia. Jakim ja jestem wielkim idiotom. Spojrzalem jeszcze raz na Harrego, a potem wszedlem do swojego pokoju. Polozylem sie na lozku i zamknalem oczy.
*Daga*
Umieram normalnie. Nagle Harry wszedl do pokoju.
- Tak jak myslalem, Zayn nic nie pamieta - powiedzial i usiadl przu mnie. - Jak sie czujesz?
-Oprocz faktu, ze rzygalam i mam ochote kogos zabic to jest spoko - powiedzialam, a jego telefon zawinrowal.
- Halo? Czesc Paul... Co?... Gdzie?.... No dobra... Tak.... No na pewno... Pa - spojrzal na mnie. - Dzisiaj w 'Goodnight London' ty i ja bedziemy.
- Co?! - krzyknelam.
- Spokojnie - dotknal mojego ramienia. - Musimy oswiadczyc swiatu, ze na swiecie pojawi sie dziecko - powoedzial, a ja zbladlam i polozylam sie. Zaczelam powoli oddychac. - Daga, dobrze sie czujesz? - zapytal.
- Nie, ja nie dam rady. Harryn- jeknelam.
- Damy rade - powiedzial.
- Szlag mnie trafia jak slysze 'Damy rade.'. Blagam przestan - powiedzialam.
- Dagus - musnal moje usta.
-Glodna jestem - powiedzialam.
- Przed chwila jadlas! - oburzyl sie, a ja odkrylam koszulke pokazujac brzuch.
- Powiedz to jej, a nie mi - oburzylam sieninzeszlam na dol.
Otworzylam zamrazlke i wyjelam wielki sloik lodow. Wzielam lyzke i usiadla obok Nialla na kanapie.
- O Daga, daj troche - zwrocil sie do mnie.
- Glodna jestem - powiedzialam i sie od niego odsunelam.
- Gorzej niz Niall - powiedzial Louis.
Spojrzalam sie nannoego krzywo i dalej jadlam lody. Ziewnelam, bo bylam troche spiaca i polozylam glowe na ramieniu Liama.Sjonczylam jesc lody i wbieglam do pokoju.
- Co ja mam ubrac? - zapytalam sama siebie.
*Tori*
Wrocilam zanoszac sie lzami do domu. Kiedy przekroczylam prog od razu upadlam za ziemie. Po chwili zauwazylam klekajacego obok mnie Wiktora.
- Wiki, co sie stalo? - zapytal.
Nie odpowiedzialam tylko wtulilam sie w niego mocniej. Zaczelam sie trzesc i plakac. Glowa mnie w dodatku bolala jak i cale cialo.
- Czemu masz siniaki na ramionach? - zapytal.
Opowiedziakam mu wszystko. Wybiegl wkurzony z domu, a ja zanioslam sie jeszxze bardziej.
*Wiktor*
Co za idiota. W koncu dotarlem do ich domu. Zaczalem walic w drzwi. Otworzyl mi Lou.
- Czesc, Lou - powiedzialam. - Ja do Zayna - i wszedlem do mieszkania.
Wszedlem po schodach i do jego pokoju. Siedzial na lozku.
- Czy ty jestes nienormalny? Pojebalo cie do konca ?! - wrzasnalem. - Ranisz moja siostre dumne jetes z tego ?! - wrzasnalem.
Podeszlem do niego i walnalem go w twarz.
*Tori*
Pobieglam do nich jak najszybciej. Nie pukalam tylko wbieglam do ich domu. Pobieglado gory i z pokoju Zayna slyszalam wrzask Wiktora, Wboeglam jak najszybciej. Wiktor bil Zayna.
- Nie, Wiktor blagam zostaw go - krzyknelam i go odciagnelam.
Stanelam przed nim i spojrzalam mu w oczy.
- Bronisz tego debila, ktory cie pobil?! Wiktoria, czy ty siebie slyazysz? On nie jest ciebie wart - powiedzial.
- Po prostu chodz - wypchnelam go z pokoju razem wychodzac z nim.
Poszlismy do domu. Uspokoilam Wiktora i usiedlismy przed telewizorem. Siedzielismyw ciszy, az w koncu sie cla rozplakalam. Wiktor przysunal sie do mnie i przytulil. Wstalam i poszlam do swojego pokoju. Usiadlam na parapecie i patrzylam na widok za oknem. Wszystkie wspomnienia z Zaynem wrocily. Bylam zalamana, a jednoczesnie wsciekla. Jak on mogl to zrobic?! Nawet pijany! Nienawidze go! Uslyszlam dzwiek swojej komorki spojrzalam na ekran i byla to wiadomosc od Zayna 'Tori, przeprasza. Ja na prawde tego nie pamietam.' Lzy sciekaly mi po policzkach. 'Spotkajmy sie w parku przy fontannie o 18.' Nie wiem po co to robie, ale chybal lepiej skonczyc na zywo niz przez sms-a. Chyba tak? Poszlam i przebralam sie w czarne rurki, duzy szary sweter i czarne trampki. Nie malowalam sie, a wlosy zawiazalam w koka i ubralam czarne okulary. StaraWiktoria wrocila. Polozylam sie na lozku, ale spojrzalam na zegareg i wskazywal godzine 17.15. Wyszlam z domu i poszlam na autobus. Udalo mi sie wyjsc z domu nie zauwazalnie. Kiedy dojechalam autobusem na wybrana dzielnice szybkim krokiem udalam sie do parku. Przy fontannie stal juz ON. Podeszlam i spojrzalam w swoje buty.
- Tori, ja ba...
- Wiktoria - upomnialam go, na co sie zdziwil.
- Wiktoria, ja cie przepraszam. Ja nie pamietam tego, nie wiedzialem, ze moge ci zrobic cos takiego - podszedl blizej, ale moj mozg, ktory sie go bal cofnal mnie o dwa kroki.
- Nie podchodz do mnie - szepnelam nieco wystraszony.
- Wiki - jeknal i zauwazylam jego lzy w oczach. - Przepraszam. Zapomnijmy o tym i wrocmy do normalnosci.
- To koniec - powiedzialam cicho patrzac w ziemie.
- Co?!
- Dobrze slyszales, koniec - powiedzialam i sie odwrocilam, ale poczulam jak delikatnie chwyta moja dlon. Nawet to wywolywalo moj bol.
-To boli - wyrwalam mu swoja reke i odeszlam.
Odeszlam od niego. Sprawial mi tyle klopotow, ze juz nie moglam wytrzymac. Kochamgo, ale po prostu nie moglam ie tym razem. Wbieglam do domu. Byli juz rodzice rzucilam sie na mame i wtedy sie rozeyczalam na calego.
- Kochanieco sie stalo? - zapytala.
- Zerwalam z Zaynem - rozryczalam sie.
Pocieszala mnie, a ja bardziej plakalam. Poszlam do siebie do pokoju. Polozylam sie na lozku i plakalam.
niedziela, 28 lipca 2013
wtorek, 23 lipca 2013
Chapter 43 ♥
Witam was!
Cos slabo wam idzie z tymi komentarzami, ale przezyje juz.
Przepraszam za ten rozdzial, ale nie mam humoru.
Chociaz...
Widzialyscie nowy teledysk *__*
Jest swietny :D
A piosenka mi sie bardzo podoba.
Zapraszam do glosowania w ankiecie.
Caluje z Norwegii, Marcela <3
*Tori*Ten sam dzien*
Obudzilo mnie walenie w drzwi. Wstalam wkurzona i otworzylam, a przede mna stal Wiktor.
- Czy ty sie zle czujesz?! - wrzasnelam.
- Rodzice pojechali z Alanem zalatwiac jakis dom w Stanach.
- Myslalam, ze zartuja - powiedzialam sama do siebie.
- Ja tez, ale nie wazne - powiedzial. - Ide dzisiaj na impreze z Lou, idzies? - zapytal.
- Nie jestem pelnoletnia - zwrocilam sie do niego.
- Aaa... Zapomnialem - walnelam sie w czolo.
- Przoeraszam, ale wlasie po to waliles w moje drzwi? - zapytalam wkurzona.
- Nie - powiedzial. - Zayn przyazedl - zasmial sie i odszedl.
Wyszlam z pokoju, ale po chwili przede mna stal Zayn.
- Hej - powiedzial i musnal moje usta.
Wzial mnie na rece i zaniosl do lozka.
- Malik, co dzisiaj robimy? - zapytalam.
- A wiesz Malkowska, mozemy zostac tutaj, bo przyjechala rodzina Stylesow - powiedzial.
- Czyli rozmawiaja o....
- Dokladnie - przerwal mi.
- Wspolczuje Stylesowi i Dagmarze - powiedzialam.
- No. Ale my koedys tez bedziemy mieli dzidziusia - powiedzial, a ja sie zarumienilam.
- Nie rob takich planow wobec mnie, bo jak nic nie wyjdzie - powiedzialam.
- Wyjdzie - usmoechnal sie.
Zaczelam sie smiac, a nastepnie poszlam do lazienki sie przebrac. Ubralam czarne leginsy, czarna bokserke i czarne skarpetki. Wlosy zwiazalam w kitke i weszlam do pokoju. Zayna nie bylo wiec poszlam do kuchni. Siedzial na krzesle z gotowa jajecznica.
- Ooo dziekuje - powiedzialam i wzielam sie za jedzenie.
- Lou i Wiktor ida do klubu dzisiaj co nie? - zapytal.
- Nooo - chcialam aby kontynuowal.
- Pojdziemy? - zapytal szybko.
- Nie jestem pelnoletnia - powtorzylam to zdanie poraz drugi.
- Aha - spuscil glowe.
- No to idz - powiedzialam po chwili.
- Co? - zapytl.
- Slyszales - srwierdzilam.
- Ale bez ciebie - zaczal.
- Wiem, ze nie jest ci na reke bycie z mlodsza i do tego niepelnoletnia, bo chcesz chodzic na imprezy. Ja cie nie powsztrzymuje - powiedzialam i zaczelam jesc.
-Co? Tori przeciez ja cie kocham. Nawet nie chce isc na ta impreze - powiedzial.
- No mowie ci, ze masz isc, a ty jak idiota wymyslasz, ze nie. Zayn! - powiedzialam z lekka zazenowana nim.
- Czyli moge? - zapytal.
- Po co sie pytasz? Przeciez ja ci nie moge zabronic - powiedzialam. - Masz isc i juz!
Widzialam jak sie cieszy. Ja i impreza? Dobre. Ja nie jestem odpowiednia dla niego, ale pozyhemy zobaczymy. Do 18 Zayn siedzial u mnie. Potem pojechalismy do domu chlopakow. Okazalo sie, ze idzie z nimi Nialler, Liam oraz Dan. Na szczescie idzie ona i Liam, bo bym chyba oszalala. O 20 sie zmyli, a ja wraz z Daga i Harrym siedzielismy na kanapie i szukalismy odpowiedniego domu dla nich. Co chwile Daga klocila sie z Harrym, bo onc chce taki, a ona nie. I tak caly czas.
- Ten jest ladny - powiedzialam w koncu.
- To jutro przejedziemy sie z Daga - powiedzial Harry.
- Jade z wami - powiedzialam.
- O wlasnie, bo Tori jest madr.
- A ty nie Daga? Prosze cie nie rozsmieszaj mnir - powiedzialam.
- No dobra, ale ty lepsza w matmie.
- Z tym sie zgodze - powiedzialam.
Siedzialam u nich, a potem poszlam do pokoju Zayna. Polozylam sie w pizamie na lozku i czekalam az wroca. Spojrzalam na zegarek 2.20. I nagle uslyszalam glosne smiechy.
Poczekalam chwile. Do pokoju wszedl nawalony Zayn. Wstalam i podeszlam do niego.
- Zayn, obiecales, ze duzo nie wypijesz - powiedzialam.
- Mam cie w dupie. Nie bedziesz mi rozkazywac nudziaro. Mam ciebie dosyc idiotko - mowil, a mi oczy napelnily sie lzami.
- Zayn - szlochnelam, a on zlapal mnie za nadgarstki. - To boli - powiedzialam.
- No i? - scisnal mocniej moje nadgarstki.
- ZAYN! - krzyknelam placzac, a on zlapal mnie za ramiona. Co zabolalo jeszcze mocniej. - Zostaw mnie - blagalam go, a on zaczal mna potrzasac.
Do pokoju wbiegl Harry, za nim Liam i Danielle. Odciagneli jego ode mnie i zaprowadzili do jakiego pokoju. Danielle mocno mnie przytulila.
- Bedziesz spala ze mna w dawnym pokoju Dagi - powiedziala.
Wyszlysmy z pokoju i poszlysmy na gore. Weszlysmy do pokoju. Polozylam sie z nia na lozku.
- Powiedz mi, dlaczego najgorsze spotyka mnie? - zapytalam.
- Przestan Wiki, on nie chcial...
- Ale to zrobil - powiedzialam.
Lezalysmy tak chwile, a potem uchylily sie drzwi. Weszla usmoechnieta Daga.
- Witam was - powiedziala kladac sie obok mnie. - Chodz do mnie - przytulila mnie. - Bedzie dobrze - powiedziala. - Ja daje rade, a patrz jaki mam brzuch.
- Ja juz nie wytrzymuje tego. Na prawde - powiedzialam.
- A ja? Majac 18 lat bede miala dziecko. Wyobrazasz sobie mnie nie imprezujaca? - zapytala. - Dziewczyny ja sam nie wiem jak wytrzymam. Niestety musze - powiedzialam.
Po kilku minutach zasnelam wyczerpana.
sobota, 20 lipca 2013
Chapter 42 ♥
Przepraszam, ze tak pozno dodaje, ale nie mialam czasu.
Nie rozpisuje sie i licze na komemtarze.
Marcela <3
Obudzilam sie w srodku nocy. Wyskoczylam jak najszybciej z lozka i skierowalam sie do lazienki. Zaczelam wymiotowac. Po chwili poczulam jak ktos odgarnia mi wlosy. Kiedy wszysyko juz zwymiotowalam spuscilam wode i usiadlam na ziemi placzac. Harry mnie mocniej przytulil. Bylam slaba psychicznie.
- Ja juz nie moge. Harry ja kompletnie nie wiem jak mam sie odzywiac i co robic rozumiesz?! Ja sie na matke nie nadaje - powiedzialam.
- Chodz spac. Zobaczyaz wszystko sie ulozy - uslyszalam to zdanie poraz n-ty.
Umylam zeby i polozylam sie obok Harrego. Przytulil sie do mnie i po chwili juz spal. Ja nie moglam zasnac. Nagle zrobilo mi sie zimno. Wyjelam z walizki czarne leginsy i blekitna bluze. Potem nalozylam jeszcze blekitne recznie szyte na drutach skarpety. Polozylam sie obok Harrego i mocno sie w niego wtulilam. Nie wiem co bym zrobila bez niego.
*Harry*
Obudzilem sie i ujrzalem Dage odkryta i nieco inaczej ubrana niz pamietam. Pewnie jest jej teraz goraco iec nie przykrywalem jej. Wstalem i ubralem czarne rurki, szary t-shirt i zszedlem na dol. Wszedlem do kuchni i zaczalem robic sobie kanapki. Nagle zadzwonil moj telefon. Mama.
- Czesc mamo - powiedzialem do telefonu.
- Harry, bedziemy za 30 minut.
- Co?! Nie no dobra. Czekam pa.
Kurde no. Obudzilem chlopakow i kazalem im wyjsc z dome na jakies 3 godziny. Posprzatalem salon i chcialem isc budzic Dage, ale uslyszalem dzwonek do drzwi. Szybko poszedlem i je otworzylem. Wysciskalismy sie wszyscy. Usiedlismy w salonie porozmawialismy. Potem usiadlem obok mamy i sie w nia wtulilem. Czulem sie przy niej jak male dziecko, taki bardzo bezpiezny. Nie moglem wytrzymac i sie rozkleilem.
- Synku, co sie dzieje? - zapytala mama.
- Mam juz od dawna dzoewczyne - zaczalem. - I ona jesr w ciazy ze mna - powiedzialem jeszcze bardziej placzac.
Poczulem jak mama zesztywniala, ake po kilku minutach mocniej mnie przytulila.
- Pomozemy wam - powiedziala.
Spojrzalem sie na nia. Nastepnie na Gemme i ojczyma. Wszyscy mieli na twarzy wyraz wspolczucia.
- Dziekuje - przytulilem cala trojke.
Rozmawialismy chwile. Mama chciala poznac moja dziewczyne. Majac nadzieje, ze nie spi poszedlem z mama do gory. Stanalem przy moich drzwiach i cicho je otworzylem. Daga spala na lozki. Wygladala jakby cala noc plakala, bula taka bezbronna. Mama po cichu podeszla do lozka i usiadla na nim, a ja nadal stalem i przygladalem sie calej sytuacji. Mama delikatnie odgarnela jej wlosy z czola i pogladzila po policzku. Po chwili Daga mruknela cos pod nosem i zaczela otwierac oczy. Kiedy ujrzala moja mame szybko usiadla.
- Spokojnie to tylko moja mama - powiedzialem.
*Daga*
Bylam zdziwiona, ale mama Harrego chyba sie przejela mna.
- Harry idz na dol. My sobie z...
- Dagmara - dokonczyl Harry.
- Pogadamu - powiedziala, a on wyszedl.
Siedzialam tak chwile, a potem przenioslam wzrok na jego mame.
- Posluchaj skarbie - zaczela. - Ja wiem, ze jestes mloda, ale wygladasz na silna dziewczyne. Dziecko to wielka odpowiedzialnosc, ale mam nadzieje, ze ty i Harry dacie sobie rade. Ja z Gemma bedziemy wam pomagac przy dziecku.
- Prosze pani, bo ja sie za bardzo nie orientuje jak mam sie odzywiac i...
- Blagam tylko nie pani. Anne jestem. Co do odzywiania to powinnas sie odzywiac zdrowo, ale ja wiem jakie to jest trudne przy tym apetycie - zasmialam sie. - Zarzywaj witaminy i staraj sie nie przemezac - powiedziala.
- Dziekuje - powiedzialam.
Anne zblizyla sie do mnie i przytulila.
- Ktory miesiac? - zapytala.
- Czwarty i to dziewczynka - powiedzialam.
- To swietnie - powiedziala zachwycona. - A myslalas z Harrym nad imieniem?
- Ja chce imie polskie, a dokladniej Sylwia, a on chce Darcy. Ja chcialabym, zeby miala na naziwsko Żygadło jak ja, a on chce jak on. Caly czas sie klocimy o to.
- A nie lepiej pojsc na kompromis? Darcy i nazwisko twoje, wybacz, ale nie potrfie wypowiedziec. Albo Sylwia Styles. Ja bylabym za drugim, bo kiedys wiezmiecie slubu.
- Nic nie wiadomo - powiedzialam.
Pogadalam jeszcze chwile z jego mama, a potem zeszlysmy na dol. Rodzina Stylesow siedziala na kanapie.
- Dzien Dobryb- powiedzialam.
- Ty jestes Dagmara tak? - zapytala Gemma (nie chce powtarzac, ale jestem Directionerka) - Jestem Gemma. Milo mi cie poznac - przytulila mnie do siebie.
- Nawzajem - powiedziaam.
Potem podzedl do mnie ojczym Harrego i rowniez sie przywital. Usiedlismy. Harry objal mnie ramieniem.
- No dobrze, a teraz slucham co i jak macie postanowione? - zapytala Anne.
- Chce kupic nam dom - zaczal.
- Harry, mowilem, ze na razie nie, bo musze z rodzicami na temat pieniedzy na dom pogadac - nie dawalam za wygrana.
- Jakich pieniedzy? - zapytal.
- A za co ty chcesz kupic dom? Za kwiatki?! - zapytalam wkurzona.
- Mowilem, ze zaplace - powiedzial zdenerwowany.
- Nie! Bedziemy mieskac razem wiec po pol.
- Daga! Zaplace sam - mowil.
- To sobie sam bedziesz mieszkal - powiedzialam i sie od niego odsunela.
- Ej dzieci spokojnie - powiedziala Anne.
- Mamo, ale patrz na nia! - wytknal mnie palcem.
- Co za idiota - powiedzialam po polsku i zlapalam sie za glowe.
- Sama jestes idiotka - powiedzial po angielsku.
- Skad ty....
- Uczylem sie dla ciebie - powiedzial, a mi oczy sienzaszklily.
- Dla mnie?
- Od kiedy cie poznalem. Dobry nauczyciel, masa forsy poszla, ale bylo warto - usmiechnal sie.
- Dziekuje - powiedzialam i przytulilam sie do niego.
- A wiec kupuje dom - powiedzial.
- Harry! - wrzasnelam, az slabo mi sie zrobilo.
- Wszystko ok? - zapytala podchodzac do mnie Gemma.
- Tak - powiedzialam slabo. - Niech ci bedzie - zwrocilam sie do niego.
Usmiechnal sie dumnie i pocalowal mnie w policzek.
- A wiecie jaki dom? - zapytala Anne.
- Taki dwu rodzinny. Nawet szukalem troche i znalazlem na obrzezach Londynu.
- A co z dzieckiem?
- A co ma byc? Urodzi sie... - zaczal Harry.
- O boze - zlapalam sie za glowe.
- A co z kariera Harry - tym razem zabral glos ojczym Hazzy.
- Wezmiemy sobie urlop na 5 miesiecy, a potem znowu zaczniemy koncertowac, ale juz nie na takie dlugie okresy. Na kiedy masz termin? - zapytal.
- 19 wrzesien - powiedzialam.
- Wiec od wrzesnia do stycznia wezme wolne tak jakby - powiedzial.
- Harry nie musisz...
- Musze - zasmial sie.
środa, 17 lipca 2013
Chapter 41 ♥
HEEEEJ!!
W ogole bede miala rodzenstwo :O
Moja mama jest w ciazy. Nie wypbrazacie sobie jaka jestem szczesliwa.
Zawsze chcialam miec rodzenstwo, ale jego nie mialam.
No dobra, a co do rozdzialu tooo...
Przepraszam, wiem, ze wyszedl bez sensu.
No nic, co raz czesciej mam je takie beznadziejne.
Dziekujr, ze komemtujecie.
Nie wszyscy, ale to robicie.
Dziekuje Vicky, ktora jako jedyna skomentowalamten rozdzial,
Witam nowego obserwatora.
Dobranoc wszystkim!!!
Obudzilam sie z mocnymi mdlosciami. Wyyrwalam sie szybko z lozka i pobieglam do lazienki. Zwymiotowalam. Usiadlam na ziemi i zaczelam plakac. Ja nie chce takiego zycia! Mam tylko 18 lat. Wstalam i umylam zeby. Po chwili znowu siedzialam na ziemi i plakalam. Po chwili poczulam czyjas dlon na moim ramieniu. Spojrzalam na te osobe i zobaczylam Harrego. Wtulilam sie w niego.
- Harry ja sie boje - zaszlochalam.
- Damy rade - powiedzial.
Wtulilam sie w niego jeszcze mocniej. Ma takie cieple cialo. Kocham go najbardziej na swiecie.
- Obudz Tori i sie zbieramy.
- Juz - pomogl mi wstac.
Poszlam obudzic Tori. Kiedy udalo mi sie to zrobic, poszlam do lazienki sie przebrac. Ubralam czarne leginsy, duza szara bluze 'Fuck it'. Brzucha nie bylo bardzo widziec, ale jakos damy rade. Wyszlam, a Harry juz spakowal wszystkie walizki do samochodu. Czekali tylko na mnie. Ubralam biale conversy za koatke i chcialam juz wychodzic, ale sie cofnelam. Podeszlam do lodowki wyjelam wielka nutelle oraz lyzeczke. Wyszlam i zamknelam dom. Weszlam do samochodu i usiadlam na miejscu kierowcy. Otworzylam nutelle i zaczelam jesc.
- Ile ty jesz - powiedzial.
- Jak ci cos przeszkadza to sie usune - warknelam w jego strone.
- Dobra, Daga spokojnie - powiedziala Tori.
Dojechalismy na lotnisko. Szlam caly czas z nutella i ja jadlam.
*W Londynie*
Siedzialam w samochodzie z Harrym pod domem chlopakow. Tori odwiezlismy do domu. Stukalam palcami o szybe.
- Idziemy? - zapytal.
- Boje sie - powiedzialam.
- No chodz - powiedzial.
Wyszedl i poszedl po mnie. Podeszlismy do domu. Harry otworzyl drzwi. Zdjelam buty. W salonie siedzieli chlopacy i grali w gre. Darli sie na caly dom. Podeszlismy blizej.
- Wrocilem - powiedzial Harry.
- Cicho, gramy - uciszyl go Louis.
- Wylaczyc to, idioci! - krzyknelam, a oni sie odwrocili.
- Musimy pogadac - powiedzial Harry.
- Skonczymy grac - powiedzial Niall.
Wkurzona podeszlam do telewizora i go wylaczylam.
- Ej!!!
- Zamknijcie ryje i siadac na dupe - powiedzialam.
Usiadlam obok Harrego.
- Okres ma - powiedzial cicho Louis do Zayna, ale uslyszalam to.
- No wlasnie, ze nie mam - powiedzialamnwkurzona.
Siedzielismy tak chwike.
- Ja i Daga jestesmy razem - powiedzial Harry.
- Nareszcie! - krzyknal Liam.
- Jestem w ciazy. Idziemy do Nandos namobiad? - powiedzialam szybko.
- Nooo jestem mega glodny. - Powiedzial blondynek. - Czeka co?! - krzyknal po chwili,a ja zamknelam oczy.
Poczulam jak Harry mnie przytula. Z moich oczu zaczely leciec lzy. Wstalam i udalam sie do pokoju Harrego. Usiadlam przy drzwiach i slyszalam cala rozmowe.
- To twoje dziecko? - zapytal Zayn.
- Moje, a czyje?! - krzyknal Harry.
- Ale jak? - zapytal Niall.
- No kurde, chyba sie...
- Louis, nie tlumacz mu - powiedzial Harry. - Musze poszukac domu do kupieni.
- Pomozemy wam - uslyszalam.
- Ja sie boje, ze nie dam rady - powiedzial Harry.
- Co jak co, niezle sie wkopales, ale my ci pomozemy. Od czego sa przyjaciele? - zapytal Louis.
- Pomozemy ci znalezc dom, zrobimy pokoj dla dziecka - mowil Niall.
- Jak bedziemy gdzies jechac to Dan pomoze jej - powiedzial Liam.
- Moje siostry tez chetnie przyjada - powiedzial Zayn.
- Dziekuje wam - uslyszalam glos Harrego.
Polozylam sie na lozku i zaczelam plakac ze szczescia. Po chwili Harry wszedl do pokoju. Podszedl do mnie i przytulil.
- Jutro przyjada moi rodzice. Jakby co to bylismy ze soba wtedy ok? - zapytal.
- Dobrze - szepnelam. - A co na to Paul? - zapytalam.
- Zaraz tu bedzie - powiedzial spokojny.
Zamknelam oczy i zaczelam powoli oddychac. Jak ja bym chciala miec problemy normalnej nastolatki. Uslyszalam dzwonek do drzwi. Harry pocalowal mnie w czolo i zszedl na dol. Poszlam po cichu na korytarz i usiadlam przy schodach, zeby wszystko slyszec. Chlopacy przywitali sie z Paulem. Przez kolejne 20 minut rozmawiali o nowej plycie. Potem zaczelo sie powazniej :
- A wiec co sie stalo? - zapytal, a ja zlapalam sie dywanu.
- No, bo wyszlo tak, ze.. - zaczal Harry.
- No co sie stalo?! - zapytal juz poddenerwowany Paul.
- Ja mam dziewczyne - zaczal Harry.
- I za tydzien z nia pewnie zerwiesz - powiedzial Paul.
- Nie? To wszystko to jakies gowna, ale ty bardziej wierzysz prasie niz mi - oburzyl sie Harry.
- Przepraszam. I co? Cos ztwoja dziewczyna nie tak? - pytal.
- Nie. Znaczy sie... - Harry sie zacial.
- Ona i Harrynspodziewaja sie dziecka - powiedzial szybko Louis.
- CO?! - wrzasnal Paul. - Czy ty jeates nie powazny? Jak ty sobie to wyobrazasz?! Pewnie chce cie wrobic w alimety albo chce rozglosu - powiedzial, a mi z oczu zaczely plynac lzy.
- Nie prawda! Boze Czy ty mozesz przestac?! - wrzasnal Liam. Bardzo mnie to zdziwilo. - Uwazasz, ze Harry ma ja zostawic? Zrobilbys tak? Chcesz go wywalic z zespolu? W takim razie znajdziemy sobie nowego menadzera.
- Przepraszam, ale Harry jestes jeszcze dzieckiem. Jestes dla mnie jak dziecko, zrozum mnie. Musze to przemyslec - powiedzial i opuscil dom.
Zalalam sie lzami, ale nadak tam siedzialam.
- Harry jakby cos to zakonczymy kariere. Wazniejsza jest Dagmara. Rozumiemt cie - powiedzial Niall.
- Dziekuje - uslyszalam glos Harrego.
Zeszlam na dol, a po chwili wszystkie oczy byly skierowane na mnie.
- Wiedzialam, ze bede utrudniac ci zycie. Ja nie pozwolo wam na to. Wroce do Polski i bedzie tak jak sprzed kilku miesiecy. Nie bedziemy sie znac - powiedzialam.
Zrobilo mi sie slabo wiec szybko usiadlam na schodach. Zaczelam powolinoddychac.
- Wzystko sie ulozyni bedzie dobrze - przytulil mnie Niall. - Pomozemy wam.
- Ze mna sa tylko problemy - powiedzialam.
- Nie prawda. Z toba nasze zycie jest ekstremalne - powiedzial Louis i podszedl do mnie. - Dziecko bedzie miala najlepszych rodzicow i wujkow na swiecie - dodal.
- Kocham was - wstalam inwszyscy zrobilismy zbiorowe przytulanie. - Nie wiem co bym bez was zrobila.
Usiedlismy wszyscy w salonie oprocz Zayna, ktory poszedl do Tori.
- Chlopczyk czy dziewczynka? - zapytal.
- Nie wiadomo - powiedzial Harry.
- Tak na serio to wiem, ale nie chcialam ci jeszcze mowic - powiedzialam, a on mnie szturchnal. - Oddam ci tak, ze cie mama jutro nie pozna.
- To jak chlopczyk czy dziewczynka ? - zapytal Harry.
- No dziewczynka - powiedzialam, a on mnie pocalowal.
- Darcy, bedzie mala Darcy - zaczal sie cieszyc Harry.
- Nie? Mowilam, ze Sylwia. Harry prosze cie - mowilam dalej.
- Kochanie no - zaczal Harry.
- Sylwia Żygadło - powiedzialam.
- To nazwisko? - zapytal Niall.
- Moje nazwisko - zasmialam sie.
- Darcy Styles - klocil sie Harry.
- Zamknij sie! - powiedzialamni sie w niego wtulilam.
- Wrocimy do tego - zasmialam sie nate slowa.
Harry mnie podniosl i zaniosl do pokoju. Postawil mnie na nogi.
- Ja ide sie wykapac - musnelam jego usta.
Wyjelam czarne ktorkie spodenki i rozowa bokserke. Poszlam do lazienki i weszlam pod prysznic. Umylam wlosy. Wyszlam owinieta w recznik. Rozczesalam wlosy, a nastepnie sie przebralam. W tej bluzce bylo juz widac moj brzuch. Weszlam do pokoju, a Harry byl juz w samych bojserkach i stal przy szafie. Odwrocil sie i spojrzal na mnie, a nastepnie na moj brzuch. Podszedl do mnie i pocalowal mnie. Dotknal reka mojego brzucha i usmiechnal sie.
- Zobaczysz wszystko bedzie dobrze - powiedzial.
Polozylismy sie na lozku.
- Glodna jestem - powiedzialam.
- Gorzej niz Niall - powiedzial, a nastepnie poszedl ze mna do kuchni.
Chlopacy byli skoncentrowani tak na grze, ze gdyby wbiegl morderca to by go niezauwazyli. Harry robil mi cos do jedzenia, a ja siedzialam na blacie. Nagle do kuchni wszedl Nialler. Spojrzal sie na mnie, a potem na moj brzuch. Chcial cos powiedziec, ale mu nie wyszlo.
- Serio? - zapytala sie jego, a on spuscil glowe. - Oj Niall - podeszlam do niego i przytulilam go.
- Gruba jestes - powiedzial do mnie.
- Niall - skarcil go spojrzeniem Harry.
- Ma racje - powiedzialam.
poniedziałek, 15 lipca 2013
Chapter 40 ♥
Przed wami kolejny rozdzial, a ja nie mam czasu nic wiecej napisac, bo zaraz jade gdzies z rodzicami. Pozdrawiam, Marcela.
Ujrzalam Harrego. Co on tutaj robi? Do tego w Polsce. I skad ma adres? Spojrzalam naniego. Ciemne spodnie, conversy, bluza i ciemna czapka i okulary. Wpatrywal sie prosto we mnie.
- Co ty tutaj robisz - wysyczalam przez zeby.
- Posluchaj - zaczal i ogladnal sie za siebie, ale jakas grupka dzieci przechodzila i zaczela sie gapic - moge wejsc? - zapytal.
Spojrzalam na niego i pokiwalam glowa. Przepuscilam go w drzwiach. Zamykajac drzwi spogladalam na niego. Zdjal buty, czapke oraz bluze pod ktora mial bialy t-shirt. Wskazalam na salon i poszlam z nim w tym kierunku. Usiedlismy na kanapie. Spojrzalam sie na niego i zaczal mowic.
- Daga, bo ja... - zacial sie. - Nie moglem zniesc mysli, ze ty mnie nie chcesz i, ze nie moge byc z toba - wypuscil powietrze z pluc. - Dlatego umowilem sie z mojego kumpla siostra. Przyszla do mnie i wtedy weszlas ty. Uslyszalem to, a ona specjalnie mnie pocalowala. Daga jestes dla mnie wazna i do jasnej cholery boli mnie to, ze jestem dla ciebie tylko przyjacielem - powiedzial.
Oteorzylam szerzej oczy.
- Ty mowisz serio? - zapytalam.
- Tak - powiedzial i spuscil glowe.
- Teraz nie. Harry sprobujemy za niedlugo dobrze? - zapytalam.
- Bede czekal cala wiecznosc - usmiechnal sie. - To ja nie bede ci przeszkadzal. Ide do jakiegos hotelu - powiedzial. - I jak sie zdecydujesz wrocic to zadzwon - usmiechnal sie ukazujac doleczki w policzkach. - Jesli moge skprzystam z toalety.
- Jasne, tamte drzwi - wskazalam.
Siedzialam i wgapialam sie w te drzwi. Po chwili poczulam jak lzy leca z moich oczu. Ja bede sama. Do konca zycia, a on mnie kocha. Ja nie dam rady. Ja wpadlam do jasnej cholery! Jestem zerem. Nie jestem warta ani nikogo ani nic. Potrafie tylko sprowadzac problemy. Podkulilam nogi do brody i zaczalam jeszcze bardziej plakac. Wycieralam lzy, kiedy drzwi od lazienki sie otworzyly. Chcial juz cos powiedziec i byl usmiechniety, ale kiedy spojrzal na mnie jego usmiech sie skrzywil. Schowalam glowe w kolanach i zaczelam plakac jeszcze bardziej. Poczhlam jego dlon na ramieniu. A po chwili jego ramiona. Wtulilam sie w niego i zaczelam mu moczyc koszulke.
- Zostan - powiedzialam spogladajac na niego.
- Zostane, tylko powoedz co sie stalo - powiedzial odgarniajac mi grzywke z czola.
- Jestem w ciazy. Harry, ja wpadlam - powiedzialam, a on spojrzal na mnie ze wspolczuciem. Aaa uwaza, ze to nie jego. - Jestem niczym.
- Nieprawda. Daga dasz rade - mowil przytulajac mnie do siebie. - Znasz tego chlopaka?
- Znam - szepnelam.
- Wie o tym? - zapytal.
- Tak jakby - szepnelam znowu.
Wtulilam sie w niego, a on zaczal mnie gladzic po plecach. Jak ja za nim cholernie tesknilam. Brakowalo mi tego.
- Co zrobisz z dzieckiem? - zapytal.
- Chyba oddam do adopcji - powiedzialam, a go, az zamurowalo. - Nie stac mnie na utrzymanie - wyjasnilam.
- To kaz mu placic alimemty! - powiedzial lekko zdenerwowany.
- To nie takie proste - powiedzialam.
Usiadlam, ale po chwili sie w niego wtulilam znowu.
- Ja chce to dziecko - powiedzialam.
- No to nie oddawaj jego. Pomoge ci - powoedzial.
Dziwne, zebg ojciec dziecku nie pomagal - pomyslalam.
- Nie. Zobacze jeszcze mam sporo czasu do zastanowienia sie.
Zglodnialam. Wstalam i podeszlam do lodowki wyjelam nutelle i poszlam z lyzka do salonu. Usiadlam na fptelu naprzeciwko Harrego i zaczelam jesc.
- Jak Niall - zasmial sie.
- Wiem, dlaczego sprawia mu to tyle frajdy - zasmialam sie, a on usmiechnal sie szeroko.
- Oj, Daga, Daga - powiedzial.
Nagle z pokoju wyszla Wiki. Spojrzala na mnie i na Harrego.
- Co tu? - podniosla jedna brew.
- Przyjechalem po was - usmiechnal sie do niej.
- No to nareszcie. Rodzinka Stylesow - wzruszyla sie, a ja zamialam sie nerwow.
- O kurde ubrudzilam sie - powiedzialam smarujac bluze nutella. - Ide sie przebrac.
Poszlam do pokoju i zdjelam blize. Nagle uslyszalam rozmowe Tori z Harrym.
- Ciekawe jak bedzie wygladalo dziecko - zamial sie Harry.
- Oby nie rude - uslyszalam glos Tori. - Moze bedzie mialo takie wlosy jak ty - boze Tori zamknij sie- pomyslalam. - Moze bedzie spiewalo tak bosko jak ty - powiedziala.
- Czemu jak ja? - zapytal, a ja usiadlam na lozku i zaczelam plakac.
- No, bo jak odzieciczy to po swoim tatusiu to bedzie lepiej chociaz Dag ma tez ....
- Jestemojcem dziecka?! - zapytal wkurzony.
- Nie ja. A kto? - zapytala.
- Ona mi nie... - uslyszalam, a potem uslyszalam jak idzie w strone drzwi.
Po chwili uslyszalm jak mowic 'pa'. Wybieglam z pokoju, a drzwi akurat sie zamknely. Wyboeglam przed dom, ale zaczelo padac.
- HARRY! - krzyknelam. - STOJ! NO BLAGAM HARRY - on pobiegl tylko przed siebie.
Wrocilam zryczana do domu. Kiedy tak stalam poczulam bol na samym dole. Nagle cala zbladlam i zaczelam mirowo oddychac.
- Daga? - podeszla do mnie Tori. - Daga, co sie dzieje? - zapytala.
- Boli - wypowiedzialam. - Dzwon po karetke, szybko - usunelam sie po scianie.
Plakala z bolu, a Tori siedziala przy mnie. W koncu pogotowie dojechalo. Zabrli mnie szybko do karetki. Odjechali na sygnale. Dali mi jakas kroplowke i zstrzyk przeciw bolowy, ale to nadal bolalo. Dojechalismy do szpitala, a tam robili mi mase badan. W koncu okolo 17 polozyli mnie na sali. Bylam unrana w ta koszmarna pizame. Mialam podlaczona kroplowke i bol nadal byl, ale nie w taki mocny jak wczesniej. Do sali weszla lekarka i usidla przy mnie.
- Nie mozesz sie denerwowac, ani przemeczac podczas ciazy. Dziecko rozwija sie prawidlowo, ale przy kolejnych takich bolach moze byc gorzej. Jestes mloda i nie wiesz za duzo na ten temat, ale prosze uwazac na siebie. Zostaniesz pare dni na obserwacji. Pani jak mniemam przyjaciolka tam siedzi, moge ja wposcic?
- Tak, jasne - powiedzialam.
Usmiechnela sie do mnie i po chwili rozstrzesiona Tori weszla do sali. Podeszla do mnie i zlapala mnie za reke. Rozmawialysmy tak, ale uslszalam nagle glos z korytarza.
- Prosze mi powiedziec gdzie znajduje sie Dagmara Zygadlo - mowil po angielsku.
- Tutaj prosze - odpowiedzial mu hakis mezczyzna,
Nagle pojawil sie Harry. Spojrzal sie na mnie nie pewnie. Po chwili stania w kacie podszedl do mnie stajac przy lozku. Tori wstala i wyszla, a na jej miejscu usidl Harry.
- To moje dziecko? - zapytal sie.
- Twoje - powiedzialam niepewnie.
- Przepraszm - powiedzial i mnie poclowal.
Siedzielismy gadajac i tak jakos zostalismy para, a tydzien pozniej wrocilam z nim do mnie do domu.
Ujrzalam Harrego. Co on tutaj robi? Do tego w Polsce. I skad ma adres? Spojrzalam naniego. Ciemne spodnie, conversy, bluza i ciemna czapka i okulary. Wpatrywal sie prosto we mnie.
- Co ty tutaj robisz - wysyczalam przez zeby.
- Posluchaj - zaczal i ogladnal sie za siebie, ale jakas grupka dzieci przechodzila i zaczela sie gapic - moge wejsc? - zapytal.
Spojrzalam na niego i pokiwalam glowa. Przepuscilam go w drzwiach. Zamykajac drzwi spogladalam na niego. Zdjal buty, czapke oraz bluze pod ktora mial bialy t-shirt. Wskazalam na salon i poszlam z nim w tym kierunku. Usiedlismy na kanapie. Spojrzalam sie na niego i zaczal mowic.
- Daga, bo ja... - zacial sie. - Nie moglem zniesc mysli, ze ty mnie nie chcesz i, ze nie moge byc z toba - wypuscil powietrze z pluc. - Dlatego umowilem sie z mojego kumpla siostra. Przyszla do mnie i wtedy weszlas ty. Uslyszalem to, a ona specjalnie mnie pocalowala. Daga jestes dla mnie wazna i do jasnej cholery boli mnie to, ze jestem dla ciebie tylko przyjacielem - powiedzial.
Oteorzylam szerzej oczy.
- Ty mowisz serio? - zapytalam.
- Tak - powiedzial i spuscil glowe.
- Teraz nie. Harry sprobujemy za niedlugo dobrze? - zapytalam.
- Bede czekal cala wiecznosc - usmiechnal sie. - To ja nie bede ci przeszkadzal. Ide do jakiegos hotelu - powiedzial. - I jak sie zdecydujesz wrocic to zadzwon - usmiechnal sie ukazujac doleczki w policzkach. - Jesli moge skprzystam z toalety.
- Jasne, tamte drzwi - wskazalam.
Siedzialam i wgapialam sie w te drzwi. Po chwili poczulam jak lzy leca z moich oczu. Ja bede sama. Do konca zycia, a on mnie kocha. Ja nie dam rady. Ja wpadlam do jasnej cholery! Jestem zerem. Nie jestem warta ani nikogo ani nic. Potrafie tylko sprowadzac problemy. Podkulilam nogi do brody i zaczalam jeszcze bardziej plakac. Wycieralam lzy, kiedy drzwi od lazienki sie otworzyly. Chcial juz cos powiedziec i byl usmiechniety, ale kiedy spojrzal na mnie jego usmiech sie skrzywil. Schowalam glowe w kolanach i zaczelam plakac jeszcze bardziej. Poczhlam jego dlon na ramieniu. A po chwili jego ramiona. Wtulilam sie w niego i zaczelam mu moczyc koszulke.
- Zostan - powiedzialam spogladajac na niego.
- Zostane, tylko powoedz co sie stalo - powiedzial odgarniajac mi grzywke z czola.
- Jestem w ciazy. Harry, ja wpadlam - powiedzialam, a on spojrzal na mnie ze wspolczuciem. Aaa uwaza, ze to nie jego. - Jestem niczym.
- Nieprawda. Daga dasz rade - mowil przytulajac mnie do siebie. - Znasz tego chlopaka?
- Znam - szepnelam.
- Wie o tym? - zapytal.
- Tak jakby - szepnelam znowu.
Wtulilam sie w niego, a on zaczal mnie gladzic po plecach. Jak ja za nim cholernie tesknilam. Brakowalo mi tego.
- Co zrobisz z dzieckiem? - zapytal.
- Chyba oddam do adopcji - powiedzialam, a go, az zamurowalo. - Nie stac mnie na utrzymanie - wyjasnilam.
- To kaz mu placic alimemty! - powiedzial lekko zdenerwowany.
- To nie takie proste - powiedzialam.
Usiadlam, ale po chwili sie w niego wtulilam znowu.
- Ja chce to dziecko - powiedzialam.
- No to nie oddawaj jego. Pomoge ci - powoedzial.
Dziwne, zebg ojciec dziecku nie pomagal - pomyslalam.
- Nie. Zobacze jeszcze mam sporo czasu do zastanowienia sie.
Zglodnialam. Wstalam i podeszlam do lodowki wyjelam nutelle i poszlam z lyzka do salonu. Usiadlam na fptelu naprzeciwko Harrego i zaczelam jesc.
- Jak Niall - zasmial sie.
- Wiem, dlaczego sprawia mu to tyle frajdy - zasmialam sie, a on usmiechnal sie szeroko.
- Oj, Daga, Daga - powiedzial.
Nagle z pokoju wyszla Wiki. Spojrzala na mnie i na Harrego.
- Co tu? - podniosla jedna brew.
- Przyjechalem po was - usmiechnal sie do niej.
- No to nareszcie. Rodzinka Stylesow - wzruszyla sie, a ja zamialam sie nerwow.
- O kurde ubrudzilam sie - powiedzialam smarujac bluze nutella. - Ide sie przebrac.
Poszlam do pokoju i zdjelam blize. Nagle uslyszalam rozmowe Tori z Harrym.
- Ciekawe jak bedzie wygladalo dziecko - zamial sie Harry.
- Oby nie rude - uslyszalam glos Tori. - Moze bedzie mialo takie wlosy jak ty - boze Tori zamknij sie- pomyslalam. - Moze bedzie spiewalo tak bosko jak ty - powiedziala.
- Czemu jak ja? - zapytal, a ja usiadlam na lozku i zaczelam plakac.
- No, bo jak odzieciczy to po swoim tatusiu to bedzie lepiej chociaz Dag ma tez ....
- Jestemojcem dziecka?! - zapytal wkurzony.
- Nie ja. A kto? - zapytala.
- Ona mi nie... - uslyszalam, a potem uslyszalam jak idzie w strone drzwi.
Po chwili uslyszalm jak mowic 'pa'. Wybieglam z pokoju, a drzwi akurat sie zamknely. Wyboeglam przed dom, ale zaczelo padac.
- HARRY! - krzyknelam. - STOJ! NO BLAGAM HARRY - on pobiegl tylko przed siebie.
Wrocilam zryczana do domu. Kiedy tak stalam poczulam bol na samym dole. Nagle cala zbladlam i zaczelam mirowo oddychac.
- Daga? - podeszla do mnie Tori. - Daga, co sie dzieje? - zapytala.
- Boli - wypowiedzialam. - Dzwon po karetke, szybko - usunelam sie po scianie.
Plakala z bolu, a Tori siedziala przy mnie. W koncu pogotowie dojechalo. Zabrli mnie szybko do karetki. Odjechali na sygnale. Dali mi jakas kroplowke i zstrzyk przeciw bolowy, ale to nadal bolalo. Dojechalismy do szpitala, a tam robili mi mase badan. W koncu okolo 17 polozyli mnie na sali. Bylam unrana w ta koszmarna pizame. Mialam podlaczona kroplowke i bol nadal byl, ale nie w taki mocny jak wczesniej. Do sali weszla lekarka i usidla przy mnie.
- Nie mozesz sie denerwowac, ani przemeczac podczas ciazy. Dziecko rozwija sie prawidlowo, ale przy kolejnych takich bolach moze byc gorzej. Jestes mloda i nie wiesz za duzo na ten temat, ale prosze uwazac na siebie. Zostaniesz pare dni na obserwacji. Pani jak mniemam przyjaciolka tam siedzi, moge ja wposcic?
- Tak, jasne - powiedzialam.
Usmiechnela sie do mnie i po chwili rozstrzesiona Tori weszla do sali. Podeszla do mnie i zlapala mnie za reke. Rozmawialysmy tak, ale uslszalam nagle glos z korytarza.
- Prosze mi powiedziec gdzie znajduje sie Dagmara Zygadlo - mowil po angielsku.
- Tutaj prosze - odpowiedzial mu hakis mezczyzna,
Nagle pojawil sie Harry. Spojrzal sie na mnie nie pewnie. Po chwili stania w kacie podszedl do mnie stajac przy lozku. Tori wstala i wyszla, a na jej miejscu usidl Harry.
- To moje dziecko? - zapytal sie.
- Twoje - powiedzialam niepewnie.
- Przepraszm - powiedzial i mnie poclowal.
Siedzielismy gadajac i tak jakos zostalismy para, a tydzien pozniej wrocilam z nim do mnie do domu.
piątek, 12 lipca 2013
Chapter 39 ♥
Witam!
A więc najważniejze. Mam problemy z netem.
Nie dziala mi na iPadzie ten kupiony, bo zasiegu nigdzie nie ma. MAAKRA!!!
Ale mam ak ide rodzicami do stolowki czasami.
Rozdział je dziwny, nie odoba mi sie.
Przedluza mi sie wyjazd na Mazury do 30 lipca, a juz 2 sierpnia jade do cioci do Norwegii.
Jesli nie bedzie sie dlugo pojaial rdzial to nie miejcie mi tego za zle.
Pozrawiam, Marcelina <3
Jestem w Polsce, w samym centrum Warszawy. Znalazlam taksowke i podalam adres Dagi. Zawiozl mnie w wyznaczone miejsce. Zaplacilam i wyszlam z walizkami. Maly parterowy domek koloru granatowego. Podeszlam do drzwi i zapukalam. Stalam chwile, ale drzwi nie otworzyla mi Daga, tylko Wojtek.
- Wiki, wow. Wyladnialas - powiedzial.
- A dziekuje. Ty tez niczego sobie, ale ja do Dagi.
- Idz do niej. Ja juz spadam, bo prawie jest 21.
Weszlam do domu. Sciany byly szare, a panele ciemne. Odlozylam walizki w holu.
- Jestem w pokoju. Drugie drzwi po lewej - uslyszalam jej glos.
Szlam powoli. Po mojej prawej znajdowalo sie wejscie do salonu. Byl koloru bordowego. Maly kominek oswietlak w tym momencie pokoj. Kanapa i fotele byly koloru czarnego, tak samo jak stol. Zaraz obok salonu znajdowala sie niewielka kuchnia. Sciany szare, a meble czerwono-biale. Na przeciwko wejscia do domu byly jakies drzwi, ale ja musialam wejsc do Dagi. Drugie drzwi po lewej. Weszlam. Pokoj maly, granatowy. Meble biale i duze lozko, a na nim placzaca Daga. Podeszlam do niej i ja przytulilam.
- Spokojnie. Mow co sie stalo - powiedzialam.
Spojrzala sie na mnie. W jej oczach mozna bylo odczytac wielki strach.
- J-ja... - zaczela - je
stem w ciazy - powiedziaka i sie jeszcze bardziej rozplakala.
Siedzialam oslupiala. Czekajcie, ale z kim?!
- Czyje to dziecko? - zapytalam.
- Ostatni raz byl z Harrym i wczesniej tez z nim.
- Czyli to Harry. Bylas u lekarza? - spytalam.
*Daga*
- Bylam. Jestem w czwartym miesiacu co widac - zdjelam z siebie kokdre i brzuch byl juz duzy. - Tori ja sie boje - powiedzialam bardziej sie do niej przytulajac.
- Dasz rade, prawda? Jestes silna dziewczyna i dasz rade.
- Nie wiem. Jak ja sobie sama poradze?
- Powiedz Harremu - powiedziala do mnie.
- Nie. I obiecaj, ze nikomu nie powiesz - powiedziala.
- Obiecuje - zauwazylam, ze placze.
- Co sie stalo? - zapytalam.
- Boje sie o ciebie - powiedziala.
- A zostaniesz chrzestna jakby co? - zapytalam.
- No jasne, ze tak - krzyknela, a ja zaczelam sie smiac.
- Dziekuje, ze przyjechalas - przytulilamsie do niej.
Rozmawialysmy jeszcze chwile, a potem poszlysmy spac. Obudzil mnie telefon. Nie patrzac kto dzwoni odebralam.
- Halo? - powiedzialam przyspanym glosem.
- Tori, czemu nie zadzwonilas, ze juz jestes? - o co chodzi w ogole... swietnie to nie moj telefon.
- Zayn tu Daga. Tori zyje, wlasnie spi. Mozesz byc spokojny - powiedzialam.
- Daga co sie stalo? - zapytal Zayn.
- Nic, nie wazne. Dobranoc.
- Ale Harry... - rozlaczylam sie.
Spojrzalam na zegarek. Jest 5. Zamknelam oczy i jednak postanowilam wstac. Poszla do lazienki. Ubralam szare leginsy, niebieska bokserke, niebieskie skarpetki, wlosy zwiazalam w kitke i poszlam do kuchni. Wyjelam sobie wielka nutelle. Usiadlam przed telewizorem, ale zrobilo mi sie zimno wiec nalozylam czarna bluze ' Keep Calm and go to sleep'. Wzielam sie za jedzenie przy okazji ogladajac seriale na MTV. Niby spac mi sie chcialo, ale jednak nie.
Jak ja sie zaopiekuje tym dzieckiem? Nie przemyslalam tego. Najpierw zwlekalam miesiac, zeby powiedziec o tym Tori, a teraz przypomnialo mi sie, ze nie stac mnie na utrzymanie dziecka. Znaczy sie rodzice powiedzieli, ze beda placic, ale w koncu nie bede zyla cale zycie z ich kasy. Kompletnie niemam pomyslu. Nawet ten dom ledwo sie trzyma. Chyba bede musiala oddac je do adopcji. Zajelabym sie nim, qle nie stac mnie. Ja chce to dziecko. Nawer nie wiecie jak bardzo... Nagle uslyszalam dzwonek do drzwi.
- Juz ide - krzyknelam zdziwiona no bo kto o 6 rabo przychodzi tutaj.
Otworzylam drzwi i ujrzalam..
wtorek, 9 lipca 2013
Chapter 38 ♥
PRZEPRASZAM!
Wiele z was pewnie przeczytało 40 i wie o co chodzi.
Pechowa ja prze przypadek dodałam, kiedy go pisaam.
Odrzuccie to w niepamiec i teraz zapraszam na ten.
Jeszcze raz przepraszam.
Całuje, Marcela <2
Siedzialam w pokoju na lozku i wybralam numer do Dagi. Nie odebrala.Polozylam sie i sciagnelam buty. Zamknelam oczy, ale po chwili ponownie wybralam numer. 4 sygnal, odebrala.
- Siemka. Co chcialas? - zapytalam.
- Tori, przyjedz do mnie - mowila jakby wlasnie plakala.
- O boze, Daga co sie stalo? - zapytalam.
- Przyjedz jak najszybciej - mowila dalej.
- Zmarl ktos, zachorowal, a moze ty jestes chora?
- Nie. Blagam ciebie przyjedz! - krzyknela ledwo do sluchawki.
- Dobrze. Jutro wejde w samolot jak sie uda.
- Wysle ci adres, bo rodzice wyjechali do Niemczech, a ja mieszkam sama. Pa - powiedziala i sie rozlaczyla.
Bylam wystraszona. Napisalam do Zayna, zeby przyjechal do mnie. Zbieglam na dol i wyciagnelam lody z zamrazalki. Nalozylam do miseczek, wcisnelam duzo bitej smietany, polalam polewa czekoladowa i polozylam wisienke na gorze.
-Jestem - powiedzial Zayn wchodzac do kuchni.
- Trzymaj - podalam mu miseczke.
- Dzieki - powiedzial i pocalowal mnie w czolo.
Usiedlismy na kanapie i wlaczylism 'Zmierzch'. Nie bylam zainteresowana filmem, ale meczylo mnie tylko to, co sie stalo Dadze. Boje sie o nia. Kompletnie nie wiem co sie stalo. Nigdy jej jeszcze nie slyszalam tak zalamanej, a moze...
- Co sie dzieje? - zapytal Zayn przytulajac mnie.
Westchnelam i bardziej sie w niego wtulilam.
- Lece jutro do Polski - powiedzialam.
- Cos sie stalo?! - zapytal wystraszony.
- Dzwonilam do Dagi - zaczelam - plakala i chciala, zebym przyjechala.
- Czemu?
- Skad mam wiedziec? Ona mi nic nie powiedziala.
- Ciekawe co sie stalo - powiedzial.
- Caly czas o tym mysle.Spisz tutaj? - zapytalam sie.
- Oczywiscie - powiedzial i pocalowal mnie.
Polozylam glowe na jego kolanach i nadal ogladalismy film. Nagle Zayn kichnal i spadlam na ziemie. Podal mi reke, zebym wstala, ale dywan byl za miekki. Po chwili Zayn lezal obok mnie. Trzymalismy sie za rece i patrzylismy sobie w oczy.
- Kocham cie, wiesz? - zapytalam.
- Ja ciebie tez - usmiechnal sie do mnie.
- Zaniesiesz mnie do pokoju - wyciagnelam rece przed siebie.
Zasmial sie i wstal.Podniosl mnie z ziemi. Zaczal isc w kierunku mojej sypialni. Kiedy doszedl, polozyl mnie. Wzial mojego laptopa. Wszedl na youtube i wpisal 'Sophie Morphy'. Wyswietlil sie filmik z moimi wszystkimi piosenkami i tekstem. Znaja tylko 5, a mam ich 15 na plycie, ktora nazywac sie bedzie 'You and I'. Poszlam do lazienki i wzielam dluga kapiel. Umykam wlosy, a nastepnie wyszlam i zalozylam szlafrok. Wysuszylam wlosy, a potem ubralam czarne bokserki i szara bokserke. Wyszlam z lazienki, a Zayn stal przed biurkiem w samych bokserkach. Podbieglam do niego i skoczylam mu na plecy.
- Ej! - krzyknal i zaczal skakac. W koncu zrzucil mnie na lozko.
-Stop! Musze sie spakowac - powiedzialam. - Zamow mi bilety na jutro.
Usiadl przed laptopem, a ja poszla do garderoby. Wyciagnelam walizke i zaczelam pakowac. Najpierw spakowalam bielizne, nastepnie szorty, rurki, bluzki, sukienki, buty, dwie kurtki. Poszlam do lazienki i spakowalam wszystkie kosmetyki i inne pierdoly. Weszlam do pokoju, a Zayn rzucil sie na mnie. Zaczal mnie calowac.
- Zayn, zamowiles bilet? - spytalam.
- Tak, jutro o 17.45.
- Dziekuje - pocalowalam go. - A teraz idziemy spac.
Polozylam sie, a on mnie przytulil. Niedlugo pozniej uslyszalam jego chrapanie. Nie moglam zasnac. Caly czas myslalam o Dadze. Zaczelam sie przekrecac na lozku. Po 2 godzinach nie wytrzymalam i wstalam. Wzielam laptopa i wlaczylam sobie serial. Po ogladnieciu jego kolejny i kolejny i tak chyba z 10. Spojrzalam na zegarek. 8.34. No swietnie. Zeszlam na dol i zaparzylam sobie kawe. Musze zrobic cos na sniadanie. Aleco? Hmmm.... dobra robie jajecznice.
-Ne spisz juz? - uslyszalam za soba glos Zayna.
- W ogole nie spalam - wzielam lyk kaway. - Nie moglam zasnac - dokonczylam.
Poczulam jego rece splata na moim brzuchu. Przytulil sie do mnienod tylu i pocalowal w policzek.
- Nie rozpraszaj mnie, bo dostaniesz z patelni - powiedzialam.
- Oj, Tori - szepnal na ucho i odszedl siadajac przy stole.
Nalozylam jedzenia jemu i sobie. Usiadlam i spojrzalam na niego. Byl w samych bokserkach.
- Ciuchow nie masz? - zasmialam sie.
- Lepiej mi bez nich - powiedzial.
- Jaki skromny - usmiechnelam sie do niego.
Po zjedzonym posilku poszlam sie przebrac. Ubralam jasne rurki, mietowa koszule, mietowe vansy i brazowa torebke. Wlosy rozpuscilam i nalozylam do nich opaske. Oczywiscie mietowa. Wyszlam z lazienki i znioslam z Zaynem moje walizki na dol. Wyszlismy z domu. Walizki wlozylismy do samochodu Zayna. Weszlismy do samochodu.
Do jego domu dojechalismy w pol godziny. Weszlam, a tam siedzial tylko Harry.
- Czesc - powiedzialam siadajac obok niego na kanapie.
- Hejn- poslal mi usmiech. - Gdzie jedziesz? - zapytal.
- Do Polski - powiedzialam.
- Ah - po chwili usiadl obok mnie Zayn.
- To co robimy? - zapytal.
- A co chcesz robic skarbie? - usiadlam mu na kolanach.
- Nie bedziemy sie widziec tydzien...
- Zalezy jak dlugo bede u Dagi - powiedzialam i ugryzlam sie w jezyk.
- U Dagi?! - zapytal Harry, a ja pokiwalam glowa. - Jestem idiota. Gdybym nogl cofnac czas -opadl na knape.
- Chodz Tori - Zayn zlapal mnie za reke i poszlismy do jego pokoju.
Zamknal drzwi i zaczal mnie calowac. Dolaczylam sie do niego. Po chwili podniosl mnie i polozyl na lozko. Polozyl sie przy mnie i znowu zaczelismy sie calowac.
- Dzisiaj nie - powiiedzialam kiedy zaczal sie dopierac do mojej koszulki.
- Ok - powiedzial i pocalowal mnie w czolo.
Lezelismy tak dlugo, a potem musielismy udac sie na lotnisko.
poniedziałek, 8 lipca 2013
Chapter 37 ♥
Bum, bum.
Witam was z grypą.
Po prostu tamten rozdział szybko dodałam, a ten pisalo sie lepiej, bo juz nie mm takiej goraczki.
Wlasnie wstalam wiec dodaje.
Na moim nowym bogu pojawil sie rozdiał.
Zapraszam i do zobaczenia.
*Dwa miesiace pozniej*
Te dni szybko minely. Zdalam matury, skonczylam prace nad plyta. A z Zaynem uklada mi sie rewalacyjnie. Brakuhe mi tylko Dagi. Towarzystwo chlopakow lubie, ale w koncu potrzebny jest ktos taki jak ona.
- Kochanie, sniadanie! - krzyknela mama z dolu.
Ubrana w rozwe szorty i blekitna bokserke na boso zbieglam na dol. Na stole lezala juz sterta nalesnikow, za ktore dobierala soe juz cala rodzinka.
- Dagmara dzwonila - zaczela mama. - Prosila, zebys zadzwonila do niej o 17.
- Dobrze. A wiec jakie macie plany na dzisiaj? - zapytalam.
- Dzisiaj wybieramy sie z Alanem do Paryza. Bedziemy tam jakis tydzien - oznajmil mi i Wiktorowi tata.
- W porzadku - powiedzialam.
Wzielam sie za jedzenie. Kiedy zjadlam poszlam do swojego pokoju. Ubralam brazowe szorty, czarna bokserke i kremowe vansy. Wlosy zwiazalam w koka i nalozylam okulary przeciw sloneczne. Wyszlam z domu i poszlam prosto do domu chlopakow. W koncu stanelam pod drzwiami i zadzwonilam dzwonkiem. Drzwi sie uchylily i wyjrzal zza nich Louis.
- O witaj krolewno - powiedzial i mnie przytulil.
- Hej Lou - powiedzialam wchodzac.
W domu bylo cicho. Dziwne. A no tak. Harry u rodziny, Dan z Liamem na wakacjach w Barcelonie, a Nialler u kuzyna w Walii.
- Co tam u ciebie? - zapytal.
- A w porzadku, a jak u ciebie? - spytalam.
- A bosko. Poznalem pewna dziewczyne i mam dzisiaj z nia randke.
- Uuu, widze, ze lecisz na calego - zasmialam sie. - A gdzie moj krolewicz?
- Spi - powiedzial.
Udalam sie do gory i po chwili otwieralam juz drzwi Zayna. O moj boze, jaki syf! A on spi sobie. Bedac ta dobra posprzatalam caly ten bajzel. Wykonczona opadlo na lozko obok niego. Smierdzial fajkami. Fuuuj. Zaczynalo mi sie bardzo nudzic. Zaczelam delikatnie gladzic Zayna, po paru dniowym zaroscie. Musnelam jego usta, a on tylko mamrotajac cos przewrocil sie na druga strone. Poddalam sie i zeszlam na dol do Louisa.
- Co robisz? - zapytalam wchodzac do salonu.
Siedzial na kanapie z rozlozonym laptopem na kolanach. Odwrocil sie w moja strone.
- Co? - zapytal wyraznie nie sluszac mojego pytania.
- Gowno - powiedzialam inusiadlam obok niego.
- A co tam u Dagi? - zapytal.
- Nie wiem. Od tygodnia sie nie odzywa. Dzisiaj do niej dzwonie - powiedzialam.
- Ten Harry to czasami potrafi tak wkurzyc...
- Jest moim przyjacielem, ale mam czasami do niego taka niechec za to co zrobil Dadze - westchnelam.
- Nie wiem co mu odwalilo wtedy. Jak bedzie chcial wrocic do niej to watpie, ze sie zgodzi - powiedzial.
- Ale oni nie byli ze soba - sprostowalam.
- A ich uklad hmm? - zapytal.
- Skad wiesz?!
- Harry mi mowil. Spokojnie juz go opierniczylem.
Z Louisem dogadywalam sie wspaniale. Byl jak brat. Chociaz zachowuje sie chwilami jak male dziecko to niekiedy jest powaznoejszy od Liama.
- Jest 14. Ide go budzic - powiedzialam.
Kiedy siedzialam juz na lozku Zayna on nadal spal. Ulozylam sie przy nim. Mial tak cieplo pod koldra. Wtulilam sie w niego. Po chwili poczulam jak mnie obejmuje i przytula.
- Wstajemy - szepnelam.
- Juz - powiedzial zaspanym glosem.
- Zayn, co dzisiaj robimy? - zapytalam.
- Jedziemy razem do jakies restauracji, bo glodny jestem - przeciagnal sie.
Pocalowal mnie w czolo. Nastepnie poszedl do kazienki, a ja wzielam jego telefon. Wybralam z kontaktow numer do Hazzy. Odebral po czterech sygnalach.
- Zayn, wez jakas inna pore wybierz. Spalem! - krzyknal.
- A myslalam, ze pogadasz ze mna. Zawiodlam sie Harry - powiedzialam.
- O Tori. Czesc, co tam u ciebie? - zapytal.
- Wszystko jest dobrze, a jak u ciebie wolne mija? - zapytalam sie jego.
- Spac mi sie chce, a ktos mnie obudzil - mowil wyraznie zly.
- Dobra z toba nie da sie rozmawiac - powiedzialam i sie rozlaczylam.
Po chwili z lazienki wyszedl Zayn. Byl ubrany w czarne rurki, biala koszule i czarne vansy. Spojrzalam sie na niego i poszlam do jego garderoby wyciagajac swoje ciuchy. Wyjelam biala koszule na ramiaczkach i czarne lity z cwiekami oraz czarne szorty. Przebralam sie i wlozylam biala koszule w szorty. Rozpuscilam wlosy i wszystkie sie krecily. Usmiechnieta wyszlam z garderoby.
- Mozemy isc - powiedzialam chwytajac go za reke.
Weszlismy do samochodu. Spiewal mi jakies wiesniackie piosenki. Mam chlopaka idiote. Dojechalismy do restauracji. Weszlismy i zaraz dostalismy stolik w kacie. Usiadismy. Zayn zlozyl zamowienie dla siebie i dla mnie. W koncu dostalismy jedzenie. Razem z Zaynem skonczylismy jesc i wyszlismy na miasto. Zaczely podbiegac do Zayna fanki proszac o autograf i zdjecie. Stalam tak sprawdzajac telefon. W koncu Zayn podszedl do mnie.
- Jedna powiedziala, ze zazdrosci ci, bo jestes taka sliczna - pocalowal mnie.
- Jeju, jaka kochana - powiedzialam.
- Tori, moze zamieszkamy razem co? - zapytal.
To pytanie zupelnie mnie zamurowalo. Stalam tak chwile, a on patrzyl sie na mnie.
- Nie mam jeszcze 18 lat - powiedzialam.
- Ale po twoich urodzinach - usmiechnal sie.
- To wtedy pogadamy wporzadku?
- Tssa - powiedzial.
Reszte drogi przeszlismy w ciszy. Potem odwiozl mnie do domu.
Musialam zadzwonic do Dagi.
piątek, 5 lipca 2013
Chapter 36 ♥
*Tori*
Lezalam na szpitalnym lozku, a obok mnie siedziala Danielle.
- Dobra, mow consie dzieje - powiedzialam po chwili.
- Nic, dlaczego sadzisz, ze cos sie dzieje? - zapytala.
- Liam przychodzi to siedzicie w ciszy i tylko jak jestescie osobno mozna z wami gadac. A wiec slucham.
- No, bo nie jestesmy razem - szepnela.
- Co?! Przeciez wy... Dlaczego? - zapytalam zdziwiona jej wypowiedzia.
- No, bo on... znaczy sie fanki ... i one...
- Dan, prosze cie, Chcesz zniszczyc taka milosc przez te fanki? - zapytalam sie jej.
- Zrozum, ze tak bedzie chyba lepiej - powiedziala, a ja sie zasmiala.
- Daj spokoj. On cie kocha, ty jego. Nie widze sensu w waszym rozstaniu.
- Tori....
- Co ja? Tak nie moze byc - powiedzialam i uslyszalam zamkniecie drzwi.
- Co 'tak nie moze byc'? - zapytal wchodzac Zayn.
- Powiem ci pozniej - usmiechnelam sie do niego.
- Wracasz dzisia do domu. Zaraz lekarz przyjdzie z wypisem. Wstawaj, hop - powiedzial i podal mi reke.
Pozegnalam sie z Danielle. Chcialam sie przebrac, ale Zayn tak stal. Wygonilam go i ubralam przyniesione przez niego ciuchy. A dokladniej, czarne leginsy, szara bluze Batmana i szare vansy, ktore zawiazalam na kokardki. Wlosy zwiazalam w wysoka kitke i nalozylam szara opaske. Po chwili wszedl Zayn z lekarzem. Lekarz dal mi wypisi moglam juz wyjsc z Zaynem. Objal mnie w talii i wyszlismy ze szpitala. Postawilam pierwszy krok i zauwazylam pelno fotoreporterow. Myslalam, ze zaraz kazdego zamprduje. Udalo nam sie dostac do samochodu.
Usiadlam na kanapie w salonie. Mama z tata sa u siebie, podobnie jak Wiktor i Alan.
- Co siedzisz o Dan i Li co? - zapytalam sie jego.
- Ale po co...
- Odpowiedz - powiedzialam.
- Dobra z nich para, a co? - zapytal.
- Rozeszli sie. Dan mi powiedziala wszystko. Mam plan - usmiechnelam sie do niego.
- Szczerze to boje sie - powiedzial przerazony.
- Dzieki, ale... - zadzwonil moj telefon.
Szybko odebralam.
- Halo? - zapytalam.
- Slyszalam, ze juz jestes w domu. Moglabym przyjsc do ciebie i omowic pare spraw? - to byla Diana.
- Ummm... Tak jasne. To ja czekam - rozlaczylam sie.
- Kto to? -zapytal Zayn.
- Diana - powiedzialam niepewnie, a on sie skrzywil.
- Aha - odpowiedzial.
-Zayn! - walnelam go w ramie. - Mozesz okazac troche wsparcia, a nie.
- No sorry - podniosl rece.
- Wielkie dzieki - wstalam i ruszylam do swojego pokoju. - Idziesz czy bedziesz tak stal?
Ide - powiedzial.
Poszlismy do mojego pokoju. Wyjelam fioletowy segregator.
- Co to? - zapytal.
- Tutaj mam wszystkie swoje piosenki, nuty na rozne instrumenty, a od noedawna wszystkie papiery dotyczace kontraktu i tak dalej.
- Pokaz - wyjal mi segregator z reki.
Przejzal pare stron i przy jakies sie zatrzymal. Spojrzal na mnie i podal mi segregator na otwartej stronie.
- Zaspiewasz? - zapytal.
- Nie. Nie lubie tej piosenki - powiedzialam.
- Czemu? - wydawal sie oburzony.
- Bo jest taka... nie Zayn tej nie - powiedzialam.
- Minsie bardzo podoba, ale skoro nie. Zaspiewaj jakas fajna, taka, ktora kochasz.
Zastanowilam sie chwile. Wzielam gitare do rak i zaczelam grac pierwsze nuty 'We found love'. Kiedy skonczylam odlozylam gitare, a po chwilipoczulam wargi Zayna na moich. Bez zastanowienia przyblizylam sie bardziej i pocalowalam go. I nagle dzwonek do drzwi.
- Ja moge isc - powiedzial i poszedl otworzyc.
Wgramolilam sie pod koldre, bo bylo mi zimno. Ulozylam poduszki tak, abym mogla siedziec. Po chwili weszla Diana usmiechajac sie szeroko do mnie. Za nia wszedl Zayn i usiadl na moim biurk. Diana podeszla do mnie i usiadla na lozku.
- No kpchana ja sie czujesz? - zapytala.
- A calkiem dobrze - usmiechnelam sie.
- Chlopacy sie za toba stesknili i maja dla ciebie tu cos - podala mi paczusze. - A Jesse po prostu ma mnie dosc i czeka, az wrocisz.
- Nagrywacie teraz mzyke co nie? - zapytalam.
- Tak. Dlatego jak wrocisz bedziemy mieli wokal, a potem tworzymy pierwszy singiel - usmiechnela sie szeroko.
- O boze, ale super - powiedzialam i ja przytulilam.
- Dlatego wlasnie przyszlam. Wybierz do ktorej piosenki, spisz pomysly na teledysk i jak bedziesz zdrowa to przyjdz do studia pokaz nam i zaczniemy krecic - powiedziala szybko.
- Obiecuje.
- To ja sie zmywam nie bede wam przeszkadzac - powiedziala i juz szla ku wyjsciu. - A Emma sie stesknila wiec moze jitro wpadnie. Pa - powiedziala i zniknela.
Po chwili przy mnie siedzial juz Zayn.
- Dobra, sprawdze co dostalam od nich.
Otworzylam paczke wielka. Wyjelam z niej biala bluzke ze zdjeciem calej naszej 5. Usmiechnelam sie, a nastepnie w paczce byla jakas plyta. Wyjelam ja i zobaczylam 'Sophie Morphy, najlepsze teksty'. Zasmialam sie i od razu wlaczylam plute do dvd. Ukazalam sie ja jako Soph:
' - Prrr, prrr - rbilam cwiczenia. - Mua, mua, lalalala, dooo do, lolo.'
Zayn zaczal sie smiac.
' - To spiewamy. Na trzy, raz dwa, kurde siku mi sie chce. Czas poprosze - wyboegam z sali'
' - Call me maybe, i jak bedzie do tego teledysk to Jesse chce sie umowic z Jacksonem, ale on zgrywa nie dostepnego i.... Jestescie gejami? - zapytalam.'
' - To bylo swoetne - powiedziala Diana.
- No - powiedzialam i obkrecilam sie w okol i wpadlam na perkusje.'
' - Kiedy piosenka z ta z tymi no, kurde - platal sie Jackson.
- Idz stad. Jestes nie ogarniety - powiedzialam.
- To nie ja sie rozmazalem.
- Co?! - krzyknelam i zaczela sie przegladac. - Ej, alr nadal jestes boska.'
Koniec filmiku. Zayn smial sie w najlepsze tak samo jak ja. Przytulilam sie do niego.
- Zrobisz mi cos do jedzenia? - zapytalam.
- Ide - powiedzial i wyszedl.
Zanim przyszedl, zasnelam.
Lezalam na szpitalnym lozku, a obok mnie siedziala Danielle.
- Dobra, mow consie dzieje - powiedzialam po chwili.
- Nic, dlaczego sadzisz, ze cos sie dzieje? - zapytala.
- Liam przychodzi to siedzicie w ciszy i tylko jak jestescie osobno mozna z wami gadac. A wiec slucham.
- No, bo nie jestesmy razem - szepnela.
- Co?! Przeciez wy... Dlaczego? - zapytalam zdziwiona jej wypowiedzia.
- No, bo on... znaczy sie fanki ... i one...
- Dan, prosze cie, Chcesz zniszczyc taka milosc przez te fanki? - zapytalam sie jej.
- Zrozum, ze tak bedzie chyba lepiej - powiedziala, a ja sie zasmiala.
- Daj spokoj. On cie kocha, ty jego. Nie widze sensu w waszym rozstaniu.
- Tori....
- Co ja? Tak nie moze byc - powiedzialam i uslyszalam zamkniecie drzwi.
- Co 'tak nie moze byc'? - zapytal wchodzac Zayn.
- Powiem ci pozniej - usmiechnelam sie do niego.
- Wracasz dzisia do domu. Zaraz lekarz przyjdzie z wypisem. Wstawaj, hop - powiedzial i podal mi reke.
Pozegnalam sie z Danielle. Chcialam sie przebrac, ale Zayn tak stal. Wygonilam go i ubralam przyniesione przez niego ciuchy. A dokladniej, czarne leginsy, szara bluze Batmana i szare vansy, ktore zawiazalam na kokardki. Wlosy zwiazalam w wysoka kitke i nalozylam szara opaske. Po chwili wszedl Zayn z lekarzem. Lekarz dal mi wypisi moglam juz wyjsc z Zaynem. Objal mnie w talii i wyszlismy ze szpitala. Postawilam pierwszy krok i zauwazylam pelno fotoreporterow. Myslalam, ze zaraz kazdego zamprduje. Udalo nam sie dostac do samochodu.
Usiadlam na kanapie w salonie. Mama z tata sa u siebie, podobnie jak Wiktor i Alan.
- Co siedzisz o Dan i Li co? - zapytalam sie jego.
- Ale po co...
- Odpowiedz - powiedzialam.
- Dobra z nich para, a co? - zapytal.
- Rozeszli sie. Dan mi powiedziala wszystko. Mam plan - usmiechnelam sie do niego.
- Szczerze to boje sie - powiedzial przerazony.
- Dzieki, ale... - zadzwonil moj telefon.
Szybko odebralam.
- Halo? - zapytalam.
- Slyszalam, ze juz jestes w domu. Moglabym przyjsc do ciebie i omowic pare spraw? - to byla Diana.
- Ummm... Tak jasne. To ja czekam - rozlaczylam sie.
- Kto to? -zapytal Zayn.
- Diana - powiedzialam niepewnie, a on sie skrzywil.
- Aha - odpowiedzial.
-Zayn! - walnelam go w ramie. - Mozesz okazac troche wsparcia, a nie.
- No sorry - podniosl rece.
- Wielkie dzieki - wstalam i ruszylam do swojego pokoju. - Idziesz czy bedziesz tak stal?
Ide - powiedzial.
Poszlismy do mojego pokoju. Wyjelam fioletowy segregator.
- Co to? - zapytal.
- Tutaj mam wszystkie swoje piosenki, nuty na rozne instrumenty, a od noedawna wszystkie papiery dotyczace kontraktu i tak dalej.
- Pokaz - wyjal mi segregator z reki.
Przejzal pare stron i przy jakies sie zatrzymal. Spojrzal na mnie i podal mi segregator na otwartej stronie.
- Zaspiewasz? - zapytal.
- Nie. Nie lubie tej piosenki - powiedzialam.
- Czemu? - wydawal sie oburzony.
- Bo jest taka... nie Zayn tej nie - powiedzialam.
- Minsie bardzo podoba, ale skoro nie. Zaspiewaj jakas fajna, taka, ktora kochasz.
Zastanowilam sie chwile. Wzielam gitare do rak i zaczelam grac pierwsze nuty 'We found love'. Kiedy skonczylam odlozylam gitare, a po chwilipoczulam wargi Zayna na moich. Bez zastanowienia przyblizylam sie bardziej i pocalowalam go. I nagle dzwonek do drzwi.
- Ja moge isc - powiedzial i poszedl otworzyc.
Wgramolilam sie pod koldre, bo bylo mi zimno. Ulozylam poduszki tak, abym mogla siedziec. Po chwili weszla Diana usmiechajac sie szeroko do mnie. Za nia wszedl Zayn i usiadl na moim biurk. Diana podeszla do mnie i usiadla na lozku.
- No kpchana ja sie czujesz? - zapytala.
- A calkiem dobrze - usmiechnelam sie.
- Chlopacy sie za toba stesknili i maja dla ciebie tu cos - podala mi paczusze. - A Jesse po prostu ma mnie dosc i czeka, az wrocisz.
- Nagrywacie teraz mzyke co nie? - zapytalam.
- Tak. Dlatego jak wrocisz bedziemy mieli wokal, a potem tworzymy pierwszy singiel - usmiechnela sie szeroko.
- O boze, ale super - powiedzialam i ja przytulilam.
- Dlatego wlasnie przyszlam. Wybierz do ktorej piosenki, spisz pomysly na teledysk i jak bedziesz zdrowa to przyjdz do studia pokaz nam i zaczniemy krecic - powiedziala szybko.
- Obiecuje.
- To ja sie zmywam nie bede wam przeszkadzac - powiedziala i juz szla ku wyjsciu. - A Emma sie stesknila wiec moze jitro wpadnie. Pa - powiedziala i zniknela.
Po chwili przy mnie siedzial juz Zayn.
- Dobra, sprawdze co dostalam od nich.
Otworzylam paczke wielka. Wyjelam z niej biala bluzke ze zdjeciem calej naszej 5. Usmiechnelam sie, a nastepnie w paczce byla jakas plyta. Wyjelam ja i zobaczylam 'Sophie Morphy, najlepsze teksty'. Zasmialam sie i od razu wlaczylam plute do dvd. Ukazalam sie ja jako Soph:
' - Prrr, prrr - rbilam cwiczenia. - Mua, mua, lalalala, dooo do, lolo.'
Zayn zaczal sie smiac.
' - To spiewamy. Na trzy, raz dwa, kurde siku mi sie chce. Czas poprosze - wyboegam z sali'
' - Call me maybe, i jak bedzie do tego teledysk to Jesse chce sie umowic z Jacksonem, ale on zgrywa nie dostepnego i.... Jestescie gejami? - zapytalam.'
' - To bylo swoetne - powiedziala Diana.
- No - powiedzialam i obkrecilam sie w okol i wpadlam na perkusje.'
' - Kiedy piosenka z ta z tymi no, kurde - platal sie Jackson.
- Idz stad. Jestes nie ogarniety - powiedzialam.
- To nie ja sie rozmazalem.
- Co?! - krzyknelam i zaczela sie przegladac. - Ej, alr nadal jestes boska.'
Koniec filmiku. Zayn smial sie w najlepsze tak samo jak ja. Przytulilam sie do niego.
- Zrobisz mi cos do jedzenia? - zapytalam.
- Ide - powiedzial i wyszedl.
Zanim przyszedl, zasnelam.
wtorek, 2 lipca 2013
Chapter 35 ♥
Heeeej!
Co tam u was?
Ja wlasnie leze sobie w salonie i ogladam 'Zmierzch'.
Rodzice wyjechali na 3 dni wiec sobie siedze.
Jak juz pisalam 10 lipca wyjezdzam i.... rodzice kupili neta to iPada i jest ok.
Czyli mozecie byc spokojni, rozdzialy bede dodawac.
Rowniez 9 lipca dodam rozdzial na mojego nowego bloga, ktorego mam nadzieje, ze odwiedzicie.
Bylabym tez wdzieczna, gdybyscie zaznaczyli czy bedziecie czytac oraz skomentowali poste 'Heeeeeeej', gdyz chce zobaczyc kto bedzie czytal.
No dobra, a teraz co do rozdzialu i spraw bloga.
Rozdzial nie wyszedl swietny, ale jest lepszy nieco niz poprzednie. Ale to zostawiam do waszej oceny.
Martwi mnie liczba komentrzy. Chcialabym, aby wiele z was komentowalo.
Przepraszam z brak komemtarzy moich na niektorych blogach, ae nie mam czasu przeczytac, bo rodzice zasypali mnie masa nowych obowiazkow.
No to na tyle.
Caluje, Marcela <3
Lot samolotem byl koszmarny. Boje sie latac. Jak juz dolecielismy szybko wyszlam z pokladu samolotu. Stanelam na ziemi i ja pocalowalam. Wiem, ze jestem dziwna. Ruszylam ku wejscu do budynku. Kiedy weszlam ujrzalam mame, tate i Paulinke narecach mamy. Podbieglam do nich i mocno przytulilam.
- Stesknilam sie - powiedzialam.
- My tez coreczko - mama zaczela plakac.
Wiedlismy do samochodu. Caly czas trzymalam Paulinke na recach. Miala juz 1,5 roku. Jest taka slodka. Dojechalismy do domu. Tata wniosl moje walizki, a ja weszlam do domu z Paulina na recach. Mala zasnela podczs drogi. Usiadlam w salonie, a mama obok mnie.
- Co sie stalo w tym Londynie? - zapytala, a ja zaczelam plakac.
- Zakochalam sie w przyjcielu Wiki, on we mnie tez. Nie chcialam go zranic, bo wiem jak zachowuje sie z chlopakami. Wczoraj calowal sie z jakas idiotka, a potem nwrzeszczal na mnie, ze w dodatku, ze u nich mieszkam to jeszcze wpieprzam mu sie w zycie. Mamo ja go kocham - ostatnie powiedzialam szeptem. Mama mnie przytulila.
- Kochanie masz jeszcze cale zycie przed soba. Damy rade - usmiechnela sie do mnie.
Dalam jej Pauline i poszlam do swojegopokoju. Jaki byl taki zostal. Walizki lezaly wiec zaczelam je rozpakowywac. Wszystko zmiescilam w szafie. Nastepnie weszlam do lazienki. Tam rozpakowala kosmetyki i inne. Kiedy skonczylam pokozylam sie na lozku i zamknelam oczy. Bylam strasznie spiaca.
Obudzil mne dzwiek telefonu:
- Kto mnie wkurza i dzwoni tak wczesnie? - zapytalam oczywiscie po Polsku.
- Daga? - uslyszalam glos Nialla.
- Co? - zapytalam juz po angielsku.
- Gdzie ty jestes?! Wszyscy cie szukamy.
- W lozku i spie - powiedzialam.
- Swietnie, ale gdzie?
- W moim domu. W Polsce - powiedzialam zirytowana juz nim.
- Jak to?! - krzyknal do sluchawki.
- Przeciez jestem Polka, to jest moj dom. Co ty widzisz w tym dziwnego?
- Czemu sie wyprowadzilas?
- Bo ktos mnie nie chcial. Proste - powiedzialam i sie rozlaczylam.
Zaczelam plakac, ale po chwili sie otrzasnelam. Ubralam sie. Nastepni pomalowalam i wyszlam z domu. Przechodzilam zatloczonymi ulicami Londynu. Nagle zauwazylam znajoma twarz. Podeszlam blizrj i chlopak sie nagle do mnie odwrocil.
- DAGA! - krzyknal i mnie przytulil.
- O widze Wojtek, ze mnie jeszcze pamietasz - zasmialam sie.
- Ciebie nie da sie zapomniec - usmiechnal sie do mnie. - Wrocilas juz?
- Yes - odpowiedzialam.
- Oooo Yeah!!! - krzyknal.
Poszlismy przed zlote tarasy. Usiadlam z nim na jednej z lawek.
- Jak sie stesknilem. Jak bylo Londynie? - zapytal.
- Do dupy. Chociaz chwilami nawet - namyslilam sie - bylo fajnie.
- Kry gnojek ci zlamal serce? - zapytal.
- Dobry jestes. - Zasmialam sie. - Nie wazne.
Po chwili Wojtek zaproponowal spacer. Zgodzilam sie i szlismy obok palacu kuktury. W koncu usiedlismy na murku. Bylo wiele osob. No tak mamy koniec litego i ferie sa jeszcze.
- A wiec koedy wybieramy sie do klubu? - zapytalam.
- Z faktu, iz jutro jet 28 luty i ty piekna masz osiemnastke to chyba warto isc cala paczke do jakiegos klubu hmm?
- Spoko. Wojtek zbierz wszystkich moich znajomych, ale bez przesady i o 20 dzisiaj u mnie w domu.
- A ty?
- Ja sie zajme klubem i cala reszta.
- Weszlam do autobusu i pojechalam do domu. Wrecz do niego wbieglam. Mama z tata siedzieli na kanapie.
- Jutro mam osiemnastke i jutro akura sobota i wyprawicie mi ja w 'Klub Park'. ?
- Dobrze sie sklada, bo nasza dobra znajoma ma ten klub. No dobrze, ale mlodziez conajmniej w tym roku osiemnascie. Rozumiemy sie? - zapytal tata.
- No jasne. Kocham Was! - krzyknelam i sie do noch przytulilam.
*Kolejny Dzien*
Wstalam o 9. Spojrzalam na telefon i ujrzalam kilka nieodebranych polaczen od Tori. Szybko oddzwonilam.
- Co z toba? - zapytala.
- Wlasnoe wstalam, jestem w Polsce?
- Wiem, Niall minpowiedzial - odpowiedziala.
- A jak sie czujesz i co z Zaynem?
- Jest wszystko w porzadku, a wlasnie Happy Birthday to youuu - zasmialam sie.
- Dzieki wielkie. Gdybys nie byla w szpitalu kazalabym ci przyjezdzac na moja imprezke dzisiaj.
- Szkoda, a gdzie wyprawiasz?
- Klub Park - pisknrlam jej do sluchawki.
- O moj boze. Serio?! Boze, Dagmara, ale ci zazdroszcze - powiedziala. - Ktos chce ciedo sluchawki.
- Co? - zapytalam sama siebie.
- Tu Niall. Wszystkiego najlepszego, duzo jedzenia, zdrowia, jedzenia, usmoechu, jedzenia...
- Zestopoj Horan, bo bede gruba - zasmialam sie. - Ale wielkie dzieki.
- Nie ma za co.
Rozmawialam jeszcze chwile z Tori, a potem poszlam sie ubrac. Unralam szare rurki, niebieska bluze spiderman i niebieskie vansy. Wyszlam z domu i udalam sie do kosmetyczki. Kiedy tam doszlam kobieta od razu mnie wziela. Najpierw zrobila mi brwi, potem paznokcie. Mialam czerwone z czarnymi kropkami. Tak samo u stop. Nastepnie zaczela myc mi glowe. Potem mnie uczesala. Wyprostowala mi wszystkie wlosy i mialam teraz prosta grzywke, ale bosko wygladam. W koncu wziela sie za makijaz. Na sam koniec pokazala mi sie w lusterku. Mialam czarne kreski i gory i delikatnie na dole. Kreska byla zakonczona centymetr za koncowka boku oka. I koncowka miala doklejone 3 srebrne brylanciki. Usta mialam pomalowane krwisto czerwona szminka. Podziekowalam jej i pojechalam do domu. Rodzicow nie bylo, bo zalatwiaja ostatnie sprawy zwiazane z urodzinami, a Paulina w tym czasie jest u babci. Poszlam szybko do swojego pokoju. Wbilam sie w czarna sukienke bez ramiaczek, obcisla i siegajaca mi do polowy uda. Nalozylam do noej zloty naszyjnik, bransoletki i dlugie kolczyki. Ubralam czarne botki z cekinami. Zadzwonilam do Wiki z pytaniem czy ma laptopa i moze wejsc na skypa? Powiedziala, ze tak i juz dzwoni. Po chwili zadzwonila.
- Jakby co cale 1D jest u mnie.
- Spoko, a teraz patrz - wlaczylam kamerke i stanelam tak, zeby bylo mnie cala widac.
Wlosynsiegajace, az do tylka i proste, ale zajebiscie wygladam.
- Wow - usluszalam zbiorowy odglos.
- Ladnie? - zapytalam podchodzac do laptopa i kladac go na kolana.
- Bosko! - krzyknal Niall.
- Dzieki wielkie - powiedzialam. - Spadam, bo juz 17.30, a wszystko zaczyna sie o 20.
- Czekaj - krzyknal Zayn. - Na trzy - i zaczeli spiewac mi sto lat. Prawie sie poplakala.
- Dziekuje, ale jakbym sobie nie machala to bylo by po makijazu. Pa - krzyknelam i wylaczylam sie.
Zbieglam na dol. Zamknelam drzwi na klucz naladajac czarna marynarke. Tata stal i czekal na podjezdzie.Weszlam do samochodu.
Impreza byla najlepsza jaka koedykolwiek ktos zorganizowal. Bawilam sie swietnie. Ostatni ludzie opuscili lokal o 6. Wrocilam do domu i nie rozbierajac sie padlam na lozko.
Subskrybuj:
Posty (Atom)